

bardzo ładne wspomnienie, z uśmiechem, z ciepłem...


I ja się uśmiechnęłam, czytając, choć nie miałam sadu owocowego pod ręką, ale przypomniałam sobie jak raz poszłam "na grandę", gdy kwitł bez na sąsiedniej posesji...
Pozdrawiam ciepło,
Ewa
Małgorzato - kwestia gustu. Dzięki, że byłaśTen agrest włochaty jak zarost hmm ile w nim atrakcyjności