Fałszerzu Komunikatów, witaj,
przy pierwszym przeczytaniu Twojego wiersza, pierwsze co przyszło mi do głowy, to myśl, że masz dobrze przemyślany i wybrany - nick.

Przeczytałam wiersz po raz drugi i nasunęło mi się skojarzenie takie wprost, wprawdzie traumatyczne, ale i nieco trywialne - leczenie kanałowe zęba bez znieczulenia - i przez chwilę na tym poprzestałam. Tak, jakoś pasowała mi tu Twoja "sekunda z krzykiem ... w gabinecie zabiegowym". Jednakże, od razu zapaliła się czerwona lampka, nie - to zbyt proste - chociaż, pod jednym z komentarzy napisałeś, coś o wstydzie, czyli może jednak? Zerknęłam ponownie na nick Autora, "Fałszerz Komunikatów" i pomyślałam, że takiego nicku nie nadałaby sobie; po pierwsze kobieta (ale, czy i tego można być pewnym!), po drugie jakiś "słabeusz". Ma on w sobie (ten nick) siłę, pewność siebie, męskość i przewrotność. Ale przecież Autor i Peel nie muszą się utożsamiać. Chociaż ta "sekunda z krzykiem" (szczerze mówiąc - bardzo mi się podoba), nie daje mi spokoju i ciągle moje myśli kieruje do "gabinetu zabiegowego", no i jeszcze te "elektryczne sny". Wprawdzie powinniśmy się znaleźć już w całkiem innym gabinecie, ale czy na pewno? Przeczytałam wiersz po raz trzeci i tym razem nabrałam przekonania, że Fałszerz wprowadza nas w błąd. I robi to celowo. Bowiem "gabinet zabiegowy", "elektryczne sny", jak i "liczenie do jednego przyjaciela", czyli cały ten dramat rozgrywa się w Peelu. To w nim samym znajduje się jednocześnie i wróg i przyjaciel oraz kto wie, czy nie są tożsami? Na naszych oczach przeprowadził swoistą wiwisekcję i natychmiast ją (dla naszego użytku) zafałszował. Podsumowując Twój wiersz Fałszerzu Komunikatów wywarł na mnie takie wrażenie, że po raz pierwszy - na tym forum - odważyłam się na skomentowanie cudzego wiersza.
