tabakiera pisze:Pan musi być poetą, proszę pana.
Grzywa u pana rozczochrana,
spojrzenie jakieś takie dzikie.
Pan musi być lirykiem.
Pan cierpi za miliony, proszę pana,
w tym nie zachodzi u poetów zmiana,
od wieków literaci
lubią czas cenny tracić.
A ja tancerką jestem w lichej budzie,
mijają miejsce to poważni ludzie,
co myślą o metafizyce.
Tu meta jest w praktyce.
I niech pan nie pitoli, proszę pana,
że pan przypadkiem do tej brudnej nory trafił,
że nie na nogi, lecz w podłogę pan się gapił,
że nie interesują pana ulicznice.
Przyszedłeś, czyń powinność, jak ten naród,
odrzuć bibułkę, to nie zmieni bułki smaku,
zjedz ciastko i go nie miej, drogi brachu,
poeta to nie misja, tylko zawód.

"Drogi brachu" - niezłe.
Ale czy poeta winien być chodzącym romantycznym ideałem, czy (jak każdy) niewolnym od instynktów człowiekiem? Co taki idealny by napisał?
Hymny?
-------
O roli "ulicznicy" i jej zemście - ten dobry wiersz

Pozdrawiam.
