w drodze powrotnej
obciążeni nadmiarem czerwieni
rozkładamy szeroko ramiona
karłowacieją owoce życia
w naszej postaci
nie sposób zaspokoić
wszystkich
w soki odżywcze wartości
dopóki nie posmakujesz
nie wiesz że cierpkie rosną
kosztem innych
drętwe sprawiając podniebienie
z każdym dniem coraz bardziej wątłym
przekonaniem że
przyjdzie
choć nie znamy dnia ani godziny
przerzedzić dumne konary
skarcić odstających
od kształtu kopuły
bezowocne łęgi listne
.
w drodze powrotnej
-
- Posty: 309
- Rejestracja: 16 lis 2011, 21:59
w drodze powrotnej
Withkacy Zaborniak
http://truml.com/profiles/4470/books/132225
http://truml.com/profiles/4470/books/132225
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: w drodze powrotnej
Piękny początek. Żyje swoim życiem, w zasadzie materiał na oddzielny wiersz, zawiera spory ładunek treściowo-emocjonalny. Obrazowe pokazanie weltschmerzu, dużo bólu w tym także, jak w chrystusowej pasji - nawiązanie bardzo delikatne, ale (chyba) trafne.Withkacy pisze:obciążeni nadmiarem czerwieni
rozkładamy szeroko ramiona
Według mnie wskazane byłoby oddzielenie tego dwuwersu od strofy.
...a fructibus eorum cognoscetis eos.Withkacy pisze:karłowacieją owoce życia
No właśnie, czyżbyś chciał tu pokazać schyłek humanizmu i człowieczeństwa? Oznaczałoby to, że nakreślona w pierwszych dwóch linijkach próba okazała się chybiona. Ludzie nie są w stanie dźwigać nałożonych na siebie brzemion, choć to wyzwanie szlachetne i fundamentalne przecież...
Wydaje mi się zbędne.Withkacy pisze:w naszej postaci
Rekcja mi tu nie pasuje, ergo ---> poszukać innego czasownika lub innej konstrukcji, na przykład:Withkacy pisze:nie sposób zaspokoić
wszystkich
w soki odżywcze wartości
"nie sposób zaspokoić
wszystkich głodów
odżywczymi sokami"
"Wartości" zabrzmiały mi dość dydaktycznie i łopatologicznie. Sugeruję zrezygnować z nich, albo ubrać w metaforę.
To też trąca kaznodziejstwem. Sam interpretujesz swój wiersz, podajesz jego przesłanie na tacy.Withkacy pisze:kosztem innych
Według mnie to brzmi fatalnie. Po pierwsze - inwersja wyjątkowo nieudana. Po drugie czasownik "sprawiać" tu nie pasuje, to jakby "nie po naszemu".Withkacy pisze:drętwe sprawiając podniebienie
Może ---> "czyniąc podniebienie drętwym"?
---> zagmatwane straszliwie. Czy dzień jest "wątły przekonaniem"?Withkacy pisze:z każdym dniem coraz bardziej wątłym
przekonaniem że
Ale konstrukcja brzmi niezgrabnie, licentia poetica i idea wieloznaczności tutaj nie mają nic do gadania. Spróbuj zadbać o większą precyzję języka i jakoś to przemeblować.
Ładna, obrazowa i mądra pointa. Ten "kształt kopuły" kojarzy się ze świątynią - którą podobno jest cała ludzkość. Z drugiej strony - jest tutaj dużo smutku. Jakby w świecie nie było miejsca dla niepokornych, dla tych, którzy wyłamują się z jakiegoś uniwersalnego powołania. Świętość byłaby zatem całkowitym zaprzeczeniem indywidualności. I - nawiązuję tutaj znów do początku wiersza - nie pozwala na słabość.Withkacy pisze:przyjdzie
choć nie znamy dnia ani godziny
przerzedzić dumne konary
skarcić odstających
od kształtu kopuły
bezowocne łęgi listne
Zatem dobrze odgadłam tę pasyjną czerwień. Jakby była wciąż zapalonym czerwonym światłem nad człowiekiem. Potężnym imperatywem, prowadzącym bezlitośnie w jednym tylko kierunku.
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl