akapit
-
- Posty: 337
- Rejestracja: 10 lut 2014, 9:51
akapit
niech przyjdzie boso przez sień zajrzy
jak zapłakana dziewczyna która straciła chłopaka
potem zrozumie w majestatycznym locie sokoła i chmur
które przynoszą tyle samo deszczu co słońca
kłos żyta ugiętego pod ciężarem przyszłego chleba
zebrane okruchy rozrzucę sam
jak wróbel co zebrał bochenek
w pewnej bajce aby dostać się wreszcie
do nieba
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 14 maja 2014, 17:45 przez emcek, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: akapit
Ave
do nieba
ostatni płacz na tym dołku
pełnym niedorzecznych myśli
skatowanym szyderczym uśmiechem
Ps: Dobry wiersz ? Sam nie wiem nie znam się
do nieba
ostatni płacz na tym dołku
pełnym niedorzecznych myśli
skatowanym szyderczym uśmiechem
Ps: Dobry wiersz ? Sam nie wiem nie znam się

- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: akapit
Nie znam tej bajki, ale już mi się podoba - puenta oczywiście.emcek pisze:jak ten wróbel co zebrał bochenek
w pewnej bajce aby dostać się wreszcie
do nieba
Pozdrawiam

A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
- em_
- Posty: 2347
- Rejestracja: 22 cze 2012, 15:59
- Lokalizacja: nigdy nigdy
Re: akapit
Czytałam kilka Twoich wierszy, myślę, że ten jest najlepszy;
bardzo spokojny, daje się wyczuć i smutek i pogodzenie.
Pozdrawiam
bardzo spokojny, daje się wyczuć i smutek i pogodzenie.
Pozdrawiam
you weren't much of a muse
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: akapit
i ja proszę o wiarę której nie zrozumiem
niech przyjdzie boso przez sień zajrzy
jak zapłakana dziewczyna która straciła chłopaka
potem zrozumie w majestatycznym locie sokoła i chmur
które przynoszą tyle samo deszczu co słońca
kłos żyta ugiętego pod ciężarem przyszłego chleba
zebrane okruchy rozrzucę sam
jak wróbel co zebrał bochenek
w pewnej bajce aby dostać się wreszcie
do nieba
Wiersz piękniejszy od załącznika, chociaż taki pejzaż zawsze mnie zasysa i trudno odpuszcza.
Emcek, kiedy w wersach są przemawiające do mnie obrazy, budzące niemal pod progiem słów refleksje, zatrzymuję się nad nimi, drążę. I wracam.
Cóż tu mamy?
1. strofa.
Podmiot liryczny prosi o wiarę, przytomnie dodając, której nie zrozumie. No bo jest przekonany, że objął rzeczywistość swoim rozumem, przyporządkował wszystkie elementy (to widać było już w spacji, czeka na coś, co porwie go swoim nieprzypadkowym pięknem nie do wytłumaczenia.
Będzie dla niego jak zapłakana dziewczyna w progu, cóż... straciła ukochanego, ale właśnie wraca. W tej pięknej personifikacji wiary jest ukryty przekaz: wiara ma znaleźć mnie, a nie ja nią. Prawda?
2. cząstka.
Tu mam zagwozdkę, kto "zrozumie (...) kłos żyta" ? Dziewczyna (wiara) czy peel?
Kontrujesz "nie rozumie" (1. wers) z "potem zrozumie" (4. wers) zatem przypuszczam, że jednak chodzi o alter ego Autora.
Pragnienie, nadzieja, że wierząc jednak się rozumie więcej, a konkretnie pojmie sens życia, to wciąż rodzące się ziarno dla przyszłości. Sokół, chmury, deszcz, słońce - elementy natury przestaną być niezależne od podmiotu, od przypadku, dopełnią się.
3. odsłona.
Nie wiem o jakiej bajce mowa, wyrosłam
, ale nie on nią tu chodzi. Dla mnie trzecia strofa jest potwierdzeniem pragnienia wiary, nawet jej okruszki, malutkie cząstki sensu pozwolą na bycie szczęśliwym już tutaj, na Ziemi.
----------------------------------------------------------
Tak mi się "zrozumiało", za błędy z góry przepraszam.

Dodano -- 15 maja 2014, 16:02 --
Zapomniałam dodać - akapit - jakże trafny tytuł.
Od akapitu, czyli od nowej myśli, wątku, tezy.
Pozdrawiam.
niech przyjdzie boso przez sień zajrzy
jak zapłakana dziewczyna która straciła chłopaka
potem zrozumie w majestatycznym locie sokoła i chmur
które przynoszą tyle samo deszczu co słońca
kłos żyta ugiętego pod ciężarem przyszłego chleba
zebrane okruchy rozrzucę sam
jak wróbel co zebrał bochenek
w pewnej bajce aby dostać się wreszcie
do nieba
Wiersz piękniejszy od załącznika, chociaż taki pejzaż zawsze mnie zasysa i trudno odpuszcza.

Emcek, kiedy w wersach są przemawiające do mnie obrazy, budzące niemal pod progiem słów refleksje, zatrzymuję się nad nimi, drążę. I wracam.
Cóż tu mamy?
1. strofa.
Podmiot liryczny prosi o wiarę, przytomnie dodając, której nie zrozumie. No bo jest przekonany, że objął rzeczywistość swoim rozumem, przyporządkował wszystkie elementy (to widać było już w spacji, czeka na coś, co porwie go swoim nieprzypadkowym pięknem nie do wytłumaczenia.
Będzie dla niego jak zapłakana dziewczyna w progu, cóż... straciła ukochanego, ale właśnie wraca. W tej pięknej personifikacji wiary jest ukryty przekaz: wiara ma znaleźć mnie, a nie ja nią. Prawda?
2. cząstka.
Tu mam zagwozdkę, kto "zrozumie (...) kłos żyta" ? Dziewczyna (wiara) czy peel?
Kontrujesz "nie rozumie" (1. wers) z "potem zrozumie" (4. wers) zatem przypuszczam, że jednak chodzi o alter ego Autora.

Pragnienie, nadzieja, że wierząc jednak się rozumie więcej, a konkretnie pojmie sens życia, to wciąż rodzące się ziarno dla przyszłości. Sokół, chmury, deszcz, słońce - elementy natury przestaną być niezależne od podmiotu, od przypadku, dopełnią się.
3. odsłona.
Nie wiem o jakiej bajce mowa, wyrosłam

----------------------------------------------------------
Tak mi się "zrozumiało", za błędy z góry przepraszam.

Dodano -- 15 maja 2014, 16:02 --
Zapomniałam dodać - akapit - jakże trafny tytuł.
Od akapitu, czyli od nowej myśli, wątku, tezy.
Pozdrawiam.
- Nula.Mychaan
- Posty: 2082
- Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
- Lokalizacja: Słupsk
- Płeć:
Re: akapit
Emcek jak widać bardzo mnie zaciekawiłeś swoimi wierszami i ten wiersz tez bardzo mi sie podoba.
Mam wrażenie że piszesz o kryzysie tożsamości peela i wartości życiowych.
Lot sokoła kojarzy mi się z wolnością, a to że przynosi tyle samo deszczu co słońca odbieram, że ta wolność wg peela jest przereklamowana.
Bardzo gorzki jest obraz- ten chleb kojarzę nie tyle z dobrobytem, co by się pierwsze nasuwało, ale ze szczęściem, które tak naprawdę jest nieosiągalne. Tytuł sugerował by mi, że to nowy etap życia peela.
Nie wiem czy nie zapędziłam się w interpretacji, ale tak go właśnie czytam
Pozdrawiam

Mam wrażenie że piszesz o kryzysie tożsamości peela i wartości życiowych.
Lot sokoła kojarzy mi się z wolnością, a to że przynosi tyle samo deszczu co słońca odbieram, że ta wolność wg peela jest przereklamowana.
Bardzo gorzki jest obraz- ten chleb kojarzę nie tyle z dobrobytem, co by się pierwsze nasuwało, ale ze szczęściem, które tak naprawdę jest nieosiągalne. Tytuł sugerował by mi, że to nowy etap życia peela.
Nie wiem czy nie zapędziłam się w interpretacji, ale tak go właśnie czytam

Pozdrawiam
Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia