Chciałbym wyrwać z twoich oczu
zastygłych i głębokich
słońce zawieszone w otchłani
Zobaczyć spojrzenia całujące
ułożone w pucharze z różowego szkła
pędzlem świetlistym malującym w nieskończoność
Twoje źrenice
światło dnia
pragnienie
Złoto
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
-
- Posty: 704
- Rejestracja: 02 lip 2014, 21:00
Re: Złoto
W pierwszej koszmar - słońce zawieszone w otchłani, bo wpada do wiersza zbyt znienacka.
Początek tej cząstki przypomina coś takiego:
Chciałbym oczu twoich chmurność ocalić od zapomnienia a także chciałbym i blask naszej lampy ocalić od zapomnienia
W drugiej wykorzystane wszystkie narzędzia, którymi tworzy się kicz. A przecież wystarczyło napisać kursywą różowe flamingi pocałunków.
Trzecia - na plus, że nie jest długaśna jak druga. Ale prztykanie słowami wymaga bardzo dużej dyscypliny, której tutaj brakło. Widać przywiązanie do instrumentów z poprzednich, a właśnie przydałby się oddech, np.:
Twoje źrenice
wzeszły
ponad pragnienie
Początek tej cząstki przypomina coś takiego:
Chciałbym oczu twoich chmurność ocalić od zapomnienia a także chciałbym i blask naszej lampy ocalić od zapomnienia
W drugiej wykorzystane wszystkie narzędzia, którymi tworzy się kicz. A przecież wystarczyło napisać kursywą różowe flamingi pocałunków.
Trzecia - na plus, że nie jest długaśna jak druga. Ale prztykanie słowami wymaga bardzo dużej dyscypliny, której tutaj brakło. Widać przywiązanie do instrumentów z poprzednich, a właśnie przydałby się oddech, np.:
Twoje źrenice
wzeszły
ponad pragnienie