***(może kiedyś zechcesz)
-
- Posty: 803
- Rejestracja: 30 paź 2011, 17:05
- Lokalizacja: Piwnica
***(może kiedyś zechcesz)
może kiedyś zechcesz
przejść przez moje wzgórza
w dowolnej kolejności kroków
nie dam ci mapy
nie opiszę skrótów
nawet nie poczęstuję wodą
rzucę jedynie głód pod nogi
ale pozwolę
żebyś przymknęła oczy
moim ramieniem gdy czas
stanie się największą zbrodnią
przejść przez moje wzgórza
w dowolnej kolejności kroków
nie dam ci mapy
nie opiszę skrótów
nawet nie poczęstuję wodą
rzucę jedynie głód pod nogi
ale pozwolę
żebyś przymknęła oczy
moim ramieniem gdy czas
stanie się największą zbrodnią
Mieszkam w wysokiej wieży ona mnie obroni
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
Re: ***(może kiedyś zechcesz)
o dobrych wierszach można tylko powiedzieć,że są naprawdę dobre-a ten do nich należy...pozd. 

-
- Posty: 3303
- Rejestracja: 31 paź 2011, 17:35
- Lokalizacja: Warszawa
Re: ***(może kiedyś zechcesz)
bardzo dobry wiersz, Nathir


Każdy świt jest prowokacją do nowych nadziei. Skreślić świty!
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
Stanisław Jerzy Lec
_______________________
e_14scie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 803
- Rejestracja: 30 paź 2011, 17:05
- Lokalizacja: Piwnica
Re: ***(może kiedyś zechcesz)
Dziękuję Wam
NP

NP
Mieszkam w wysokiej wieży ona mnie obroni
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
Re: ***(może kiedyś zechcesz)
Najbardziej chyba podoba mi się pierwsza zwrotka choć trudno wybrać lepsze z dobrego.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: ***(może kiedyś zechcesz)
Dobry wiersz. Ale to byłoby za mało powiedziane, bo przede wszystkim chciałam napisać - piękny wiersz. Przede wszystkim jego zaletą jest oszczędność metaforyczna. Udało Ci się tym razem uniknąć wszelkiego rodzaju dziwolągów oraz patosu i hermetyczności. Dokładnie taki sposób pisania lubię - spokojny, wyciszony, ale jednak z precyzją poruszający emocje odbiorcy. Przynajmniej tak podziałał na mnie, a sądząc po komentarzach poprzedników - na nich także.
Wiersz o miłości, i to chyba o bardzo trudnej miłości.
Tak go odczytuję. Wydaje mi się, że chcesz pokazać w tym utworze próbę, jakiej peel zamierza poddać peelkę. Bo nie o to chodzi, żeby miłość po prostu była, działa się samoistnie i poniekąd zwyczajnie. Chcesz chyba nadać jej wyjątkowy, niemal sakralny charakter, a do tego potrzebna jest właśnie próba.
Po raz kolejny w Twoich wierszach odnajduję motyw inicjacji, przejścia, niezbędnego do tego, aby opisywana przez Ciebie przyszłość była prawdziwa i właśnie na swój sposób uświęcona.
Podkreślasz także, że miłość jest wyborem, świadomą decyzją.
"moje wzgórza" - symbolizują chyba w ogóle cały Twój wewnętrzny świat, Twoje myśli, uczucia, wszystko to, co w Tobie siedzi. Inicjacja w miłość jest dogłębnym poznaniem drugiego człowieka, niezbędnym dla jej trwania, nieustannym odkrywaniem go. Na pewno trudnym, bo w ogóle relacje międzyludzkie są bardzo skomplikowane, a miłość zaślepia. To także pewnego rodzaju lekcja dla peelki, że musi ona wyjść poza swoje własne ograniczenia, wyrzec się siebie, może nawet poświęcić, aby wyjść zwycięsko z próby i zbliżyć się do peela.
Przewrotny w tym jest fakt, że ta bolesna droga to jej dobrowolny wybór (wracam do pierwszego wersu - "może kiedyś zechcesz").
I zostawia mnie raczej z pytaniami, niż z odpowiedziami - z czego jestem bardzo zadowolona.
W ostatniej strofie pojawia się po raz pierwszy czułość i fizyczna bliskość. Miłość, pomimo tego, że nieraz najzwyczajniej w świecie okazuje się ciężka do zniesienia, że jest najczęściej źródłem cierpienia, że stanowi jedną z najtrudniejszych prób w życiu - daje pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, można się w niej schronić. Odmawiając peelce wielu rzeczy, peel nie odmawia jej dla odmiany swojej miłości, przynajmniej tak sobie to próbuję interpretować.
"czas stanie się największą zbrodnią" - to można rozumieć na wiele różnych sposobów. Pomyślałam o przemijaniu. W tym poszukiwaniu miłości doskonałej być może zarówno peel jak i peelka wyrządzają sobie wiele krzywd, aż w końcu przychodzi moment, że jest na wszystko za późno.
Zbrodnią może okazać się też powolne obumieranie miłości - być może przecież o to chodzi, że najważniejsza jest ta droga, ta próba, to szukanie. Osiągnięcie celu - tożsame jest z definitywnym końcem uczucia, którego istotą jest nieustanny rozwój. I w tym sensie czas je zabija.
Może mówisz tu także o prawdziwej śmierci? Ta przynosi wreszcie realne zrozumienie, pozbawia miłość między ludźmi wszelkich złych naleciałości, oczyszcza ją, pozostawia tylko to, co doskonałe i jako takie - spełnia się wreszcie w bliskości i ukojeniu?
Nie wiem. W sumie to znowu za bardzo rozgrzebałam ten wiersz, mam nadzieję, że nie masz mi za złe. Ale zrobiłam to też dla siebie. Thx.
Pozdrawiam,

Glo.
Wiersz o miłości, i to chyba o bardzo trudnej miłości.
Tak go odczytuję. Wydaje mi się, że chcesz pokazać w tym utworze próbę, jakiej peel zamierza poddać peelkę. Bo nie o to chodzi, żeby miłość po prostu była, działa się samoistnie i poniekąd zwyczajnie. Chcesz chyba nadać jej wyjątkowy, niemal sakralny charakter, a do tego potrzebna jest właśnie próba.
Po raz kolejny w Twoich wierszach odnajduję motyw inicjacji, przejścia, niezbędnego do tego, aby opisywana przez Ciebie przyszłość była prawdziwa i właśnie na swój sposób uświęcona.
Ta strofa naprowadza mnie na ten wątek inicjacyjny.NathirPasza pisze:może kiedyś zechcesz
przejść przez moje wzgórza
w dowolnej kolejności kroków
Podkreślasz także, że miłość jest wyborem, świadomą decyzją.
"moje wzgórza" - symbolizują chyba w ogóle cały Twój wewnętrzny świat, Twoje myśli, uczucia, wszystko to, co w Tobie siedzi. Inicjacja w miłość jest dogłębnym poznaniem drugiego człowieka, niezbędnym dla jej trwania, nieustannym odkrywaniem go. Na pewno trudnym, bo w ogóle relacje międzyludzkie są bardzo skomplikowane, a miłość zaślepia. To także pewnego rodzaju lekcja dla peelki, że musi ona wyjść poza swoje własne ograniczenia, wyrzec się siebie, może nawet poświęcić, aby wyjść zwycięsko z próby i zbliżyć się do peela.
Ten fragment mnie wyjątkowo poruszył. W zasadzie uzupełnia to, o czym pisałam wcześniej. Peel chyba zdaje sobie sprawę z tego, jak trudno jest dwojgu ludziom zrozumieć siebie nawzajem. I wcale nie zamierza ułatwiać peelce zadania - nie mam pojęcia dlaczego, czy dlatego, że nie potrafi, czy robi to świadomie, aby przekonać się, ile warte jest jej uczucie. Czy upaja go poczucie dominacji nad osobą, która pragnie się do niego zbliżyć? Czy też po prostu jest wobec tego faktu bezradny? W każdym razie wymaga on od peelki bardzo dużo, skazując ją na niedosyt i błądzenie. Ona porusza się w ciemności, zdana tylko na własną wewnętrzną siłę. Na miłość właśnie. (chyba?)NathirPasza pisze:nie dam ci mapy
nie opiszę skrótów
nawet nie poczęstuję wodą
rzucę jedynie głód pod nogi
Przewrotny w tym jest fakt, że ta bolesna droga to jej dobrowolny wybór (wracam do pierwszego wersu - "może kiedyś zechcesz").
Zakończenie wiersza również bardzo dobre i wieloznaczne.NathirPasza pisze:ale pozwolę
żebyś przymknęła oczy
moim ramieniem gdy czas
stanie się największą zbrodnią
I zostawia mnie raczej z pytaniami, niż z odpowiedziami - z czego jestem bardzo zadowolona.
W ostatniej strofie pojawia się po raz pierwszy czułość i fizyczna bliskość. Miłość, pomimo tego, że nieraz najzwyczajniej w świecie okazuje się ciężka do zniesienia, że jest najczęściej źródłem cierpienia, że stanowi jedną z najtrudniejszych prób w życiu - daje pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, można się w niej schronić. Odmawiając peelce wielu rzeczy, peel nie odmawia jej dla odmiany swojej miłości, przynajmniej tak sobie to próbuję interpretować.
"czas stanie się największą zbrodnią" - to można rozumieć na wiele różnych sposobów. Pomyślałam o przemijaniu. W tym poszukiwaniu miłości doskonałej być może zarówno peel jak i peelka wyrządzają sobie wiele krzywd, aż w końcu przychodzi moment, że jest na wszystko za późno.
Zbrodnią może okazać się też powolne obumieranie miłości - być może przecież o to chodzi, że najważniejsza jest ta droga, ta próba, to szukanie. Osiągnięcie celu - tożsame jest z definitywnym końcem uczucia, którego istotą jest nieustanny rozwój. I w tym sensie czas je zabija.
Może mówisz tu także o prawdziwej śmierci? Ta przynosi wreszcie realne zrozumienie, pozbawia miłość między ludźmi wszelkich złych naleciałości, oczyszcza ją, pozostawia tylko to, co doskonałe i jako takie - spełnia się wreszcie w bliskości i ukojeniu?
Nie wiem. W sumie to znowu za bardzo rozgrzebałam ten wiersz, mam nadzieję, że nie masz mi za złe. Ale zrobiłam to też dla siebie. Thx.
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 1672
- Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33
Re: ***(może kiedyś zechcesz)
Zabrakło mi tła, tego co sprawia, że wiersz jest wierszem - światem wymyślonym przez Autora
(co ujęła np. w "Radość pisania" Szymborska)
To powyżej brzmi jak koniec jakiegoś wiersza, albo fragment wycięty z jakiejś całości o sensie której można co najwyżej mniemać.
Jako przykład na tworzenie czegoś podobnego zamienię na wersy fragment pierwszej lepszej książki z półki...
(trafiło na Ian Watson - "The Width of thr World" - strona otwarta przypadkowo), który opatrzę jakimś tam - własnym - tytułem:
(co ujęła np. w "Radość pisania" Szymborska)
To powyżej brzmi jak koniec jakiegoś wiersza, albo fragment wycięty z jakiejś całości o sensie której można co najwyżej mniemać.
Jako przykład na tworzenie czegoś podobnego zamienię na wersy fragment pierwszej lepszej książki z półki...
(trafiło na Ian Watson - "The Width of thr World" - strona otwarta przypadkowo), który opatrzę jakimś tam - własnym - tytułem:
- droga do nieba
kiedy wreszcie doszliśmy do łóżka
wszystkie lotniska na świecie były zamknięte
wszystkie loty odwołane
- droga do nieba
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: ***(może kiedyś zechcesz)
No i co ma z tego dalej wynikać?
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 803
- Rejestracja: 30 paź 2011, 17:05
- Lokalizacja: Piwnica
Re: ***(może kiedyś zechcesz)
Marcinie, Glo
Dziękuję
Sokratexie,
Nie jestem Szymborską ani Watsonem... Nie rozumiem do czego pijesz i tak po prawdzie, nie obchodzi mnie to. Proszę tylko, żebyś mnie nie porównywał do takich poetów i nie wymagał ode mnie takich umiejętności, lub sposobu pisania. Rozumiem, że lubujesz się w naśladowaniu wielkich, czerpaniu z nich całymi garściami. Ja mam odmienne upodobania.
Nie mniej dziękuję za komentarz
Pozdrawiam
NP
P.S.
Chociaż nie... Niepotrzebnie prowokuję kolejne wykłady
Dziękuję

Sokratexie,
Nie jestem Szymborską ani Watsonem... Nie rozumiem do czego pijesz i tak po prawdzie, nie obchodzi mnie to. Proszę tylko, żebyś mnie nie porównywał do takich poetów i nie wymagał ode mnie takich umiejętności, lub sposobu pisania. Rozumiem, że lubujesz się w naśladowaniu wielkich, czerpaniu z nich całymi garściami. Ja mam odmienne upodobania.
Nie mniej dziękuję za komentarz
Pozdrawiam
NP
P.S.
WłaśnieGloinnen pisze:No i co ma z tego dalej wynikać?

Chociaż nie... Niepotrzebnie prowokuję kolejne wykłady

Mieszkam w wysokiej wieży ona mnie obroni
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
Nie walczę już z nikim nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży dzisiaj jestem mały
Sztywny Pal Azji - Wieża radości, wieża samotności
-
- Posty: 1672
- Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33
Re: ***(może kiedyś zechcesz)
Choćby "klaustrofobia miłosna"Gloinnen pisze:No i co ma z tego dalej wynikać?

Albo wręcz przeciwstawna interpretacje: jest już za późno, żeby wrócić ale także, żeby "lecieć" (na skrzydłach miłości) dalej.
Czyli dajmy na to: zdrada.
Pozdrawiam.