z torebki
-
- Posty: 251
- Rejestracja: 27 cze 2012, 21:24
z torebki
nie musieliśmy długo mieszać
w jednym garze
sól
z otwartych ran
zeskrobałam łyżką
może gdybym była francuskim pieskiem
albo pospolitym epifitem
nie przywiązałbyś
do diabła
mój grzech
jak stan niemyślenia
niesie triumf
panie
zbyt późno już
i służebnica w kagańcu
waruje po łóżkiem
na znak pokoju ochrzciłeś
przez trzykrotne zanurzenie
w błocie
dlatego błagam
ugotuj wreszcie ten los
na twardo
w jednym garze
sól
z otwartych ran
zeskrobałam łyżką
może gdybym była francuskim pieskiem
albo pospolitym epifitem
nie przywiązałbyś
do diabła
mój grzech
jak stan niemyślenia
niesie triumf
panie
zbyt późno już
i służebnica w kagańcu
waruje po łóżkiem
na znak pokoju ochrzciłeś
przez trzykrotne zanurzenie
w błocie
dlatego błagam
ugotuj wreszcie ten los
na twardo
Ostatnio zmieniony 23 wrz 2012, 23:57 przez triste, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście." F. Nietzsche
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: z torebki
ooo, nieraz tej soli na ranach - zo zwariowania, albo jeszcze więcej, a chrzest prze zanurzenie w błocie odbywa się kilka razy w roku. A człek - nieraz jak pies - nic, tylko służba, a w zamian - kaganie, baty i marsz pod łóżko! Ech, gorzko o zyciu, o staraniach, których nie dostrzegaja, i o ranach, które jeszcze co niektórzy drażnią, żeby bardziej bolało. Jedyna nadzieja - los na twardo - ale to tylko "pobozne życzenie - jak uczy doświadczenie...
Dobry wiersz...
Pozdrowieńka liczne...
Ewa
Dobry wiersz...


Pozdrowieńka liczne...
Ewa
-
- Posty: 251
- Rejestracja: 27 cze 2012, 21:24
Re: z torebki
Ewuniu, dziękuję za miłe słowa
Buziaki 


"Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście." F. Nietzsche
Re: z torebki
znów spotykam wiersz w moich klimatach, a końcówka:
"panie
zbyt późno już
i służebnica w kagańcu
waruje po łóżkiem
na znak pokoju ochrzciłeś
przez trzykrotne zanurzenie
w błocie
dlatego błagam
ugotuj wreszcie ten los
na twardo"
wyśmienita

"panie
zbyt późno już
i służebnica w kagańcu
waruje po łóżkiem
na znak pokoju ochrzciłeś
przez trzykrotne zanurzenie
w błocie
dlatego błagam
ugotuj wreszcie ten los
na twardo"
wyśmienita


-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: z torebki
chodzi o epifit? roślinę rosnącą na innej?triste pisze:albo pospolitą epifitą
trochę dziwnie brzmi w formie żeńskiej

-
- Posty: 251
- Rejestracja: 27 cze 2012, 21:24
Re: z torebki
Paniladaco, dzięki, za te klimaty
Iskierko,
Alek, a wiesz, chyba to forma męska, już się zakręciłam, o matko, męska, na bank, dzięki
Epifit to jest on, ok, peelce to nie zaszkodzi D: Pozdrawiam.

Iskierko,

Alek, a wiesz, chyba to forma męska, już się zakręciłam, o matko, męska, na bank, dzięki

"Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście." F. Nietzsche
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: z torebki
Bardzo dobry wiersz, tym razem. Czytelny, przynajmniej mniej zakręcony, niż większość Twoich dotychczasowych teksŧów.
Dla mnie jest to wiersz o znoszeniu upokorzeń, które przynosi życie. Wydaje mi się, że największą "winą" peelki jest jej skłonność do poddawania się biernie tym szykanom losu. Na dodatek pointa sugeruje, że jest ona skłonna dalej przyjmować jedynie to, co przyniosą jej okoliczności zewnętrzne. Prosi o swoiste "zasklepienie". "Los gotowany na twardo" skojarzył mi się z psychiczną petryfikacją. To chyba nie jest najlepsza droga, choć każdy chyba miał w swoim życiu momenty, gdy chciał zamknąć się w nieczułości, poddać hibernacji. Bo już za dużo musiał znieść poniżenia, za często upadał, nie otrzymywał nagrody za to, co wydawało mu się postępowaniem właściwym.
Nie wiem, czemu dla peelki najwłaściwsza w pewnym momencie wydała się postawa "służebnicy w kagańcu"... Czy jest to już ostateczna forma osiągnięcia emocjonalnego "dna"? I dlaczego jedynym wyjściem wydaje się egzystencjalna sterylizacja? Czy dlatego, że bardziej, niż sam życiowy upadek, boli próba przełamania pecha, spirali niechęci i frustracji, próba podźwignięcia się?
Wiersz jest dla mnie rozmową z Bogiem - zapisem pretensji o to, że dał odczuwanie, emocje, miłość, że człowiekowi pozostawił przeczucie - czym jest prawdziwe szczęście, wolność, samorealizacja. A skoro nie wychodzi, skoro to się nie udaje - to jakaś krzycząca niesprawiedliwość!
Ale dopóki życie trwa, dopóty można walczyć o to, co podświadomie czujemy, że się nam należy. Nadzieja nie jest czymś, co otrzymujemy gratis. Ją też - przede wszystkim ją - tworzymy sami dla siebie, to pierwszy etap każdego projektu.
Pozdrawiam,

Glo.
Dla mnie jest to wiersz o znoszeniu upokorzeń, które przynosi życie. Wydaje mi się, że największą "winą" peelki jest jej skłonność do poddawania się biernie tym szykanom losu. Na dodatek pointa sugeruje, że jest ona skłonna dalej przyjmować jedynie to, co przyniosą jej okoliczności zewnętrzne. Prosi o swoiste "zasklepienie". "Los gotowany na twardo" skojarzył mi się z psychiczną petryfikacją. To chyba nie jest najlepsza droga, choć każdy chyba miał w swoim życiu momenty, gdy chciał zamknąć się w nieczułości, poddać hibernacji. Bo już za dużo musiał znieść poniżenia, za często upadał, nie otrzymywał nagrody za to, co wydawało mu się postępowaniem właściwym.
Nie wiem, czemu dla peelki najwłaściwsza w pewnym momencie wydała się postawa "służebnicy w kagańcu"... Czy jest to już ostateczna forma osiągnięcia emocjonalnego "dna"? I dlaczego jedynym wyjściem wydaje się egzystencjalna sterylizacja? Czy dlatego, że bardziej, niż sam życiowy upadek, boli próba przełamania pecha, spirali niechęci i frustracji, próba podźwignięcia się?
Wiersz jest dla mnie rozmową z Bogiem - zapisem pretensji o to, że dał odczuwanie, emocje, miłość, że człowiekowi pozostawił przeczucie - czym jest prawdziwe szczęście, wolność, samorealizacja. A skoro nie wychodzi, skoro to się nie udaje - to jakaś krzycząca niesprawiedliwość!
Ale dopóki życie trwa, dopóty można walczyć o to, co podświadomie czujemy, że się nam należy. Nadzieja nie jest czymś, co otrzymujemy gratis. Ją też - przede wszystkim ją - tworzymy sami dla siebie, to pierwszy etap każdego projektu.
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 251
- Rejestracja: 27 cze 2012, 21:24
Re: z torebki
Dziękuję, Glo, buziaki.Gloinnen pisze:Wiersz jest dla mnie rozmową z Bogiem - zapisem pretensji o to, że dał odczuwanie, emocje, miłość, że człowiekowi pozostawił przeczucie - czym jest prawdziwe szczęście, wolność, samorealizacja. A skoro nie wychodzi, skoro to się nie udaje - to jakaś krzycząca niesprawiedliwość!
Aliś, a jakoś tak mi się napisało


"Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście." F. Nietzsche