tajemnie tu i mglisto
zdradliwych podłóg mech
prześlizgniesz się zbyt szybko
i już cię licho rwie
zaśmieje się złowieszczo
wyrosły na drzwiach gwóźdź
przykróci pysk o rękaw
nim złożysz się na pół
więc nitka i za nitką
zwijasz się w kłębek szmat
i stopy kładziesz nisko
najbliżej jak się da
przykładasz ucho murem
posuwasz krok o cal
sznurując usta czujesz
jak ściska całą krtań
więc ręka i za ręką
próbujesz wyczuć dal
w oparciu ścian światełko
w przebłyskach lądu plant
a jednak nie tak prędko
z czeluści podłóg stuk
że nogi same miękną
w odpływach myśli szturm
wyłoni się spod ziemi
jak gdyby nigdy nic
syczących gadów plemię
zgłodniałych zębów szpic
w patchworkach szkleń wiraże
zastępów pełne drzwi
i wnet się już okaże
zapadła klamka zgrzyt
przeglądasz szczęki z bliska
od żeber po sam trzpień
zatracasz zmysły w ślizgach
łykając odbić cień
http://www.vecernji.hr/media/cache/10/d ... 185467.jpg
potrzaski i pól przewężenia
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
-
- Posty: 303
- Rejestracja: 05 gru 2011, 18:13
potrzaski i pól przewężenia
Ostatnio zmieniony 01 paź 2015, 21:15 przez Tomek i Agatka, łącznie zmieniany 1 raz.
tomek i agatka
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: potrzaski i pól prze-wężenia
Uwielbiam takie formy takie tematy i takie pisanie
Pomysłowe dobrze wykonane staranne w treści .
Niesie prowadzi sprawia Leo czytelnikowi samą przyjemność .
Z uznaniem L.G.
Pomysłowe dobrze wykonane staranne w treści .
Niesie prowadzi sprawia Leo czytelnikowi samą przyjemność .
Z uznaniem L.G.
- pallas
- Posty: 1554
- Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33
Re: potrzaski i pól prze-wężenia
Piękny wiersz taki dźwięczny, jak Deszcz jesienny Staffa. Słowa płynom i czytelnik płynie. Wszystko tu mi gra. Tak i treść coś się wydaje tylko pozorne tak na prawdę jest inne. Człowiek umie wpaść w pułapkę drugiego człowieka. A one są prze różne, bo może to być pułapka charakterów. Człowiek boi się tego, co nie znane. Tylko z bliska człowiek uwierzy jaka jest prawda. Z mojej strony tyle, choć mało. Wrócę tu na pewno nie raz.
Tytan



Tytan

Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: potrzaski i pól prze-wężenia
Dzień dobry, zarówno Tomku, jak i Agatko,
wiersz urzekł mnie swoją formą; rytm, melodia, harmonia - cymes
Dołożyłeś (dołożyliście
) do tego "tajemną, mglistą" treść, i czytam go już po raz trzeci na głos, delektując się jego harmonijnym brzmieniem... płynie łagodnie, misternie i sekretnie.
Mam niedosyt, proszę o więcej! (nie mów nikomu, proszę, ale - podziwiając, cichutko, w kąciku - zazdroszczę takiego pisania).
Serdeczności ślę
Lu
cile
wiersz urzekł mnie swoją formą; rytm, melodia, harmonia - cymes

Dołożyłeś (dołożyliście

Mam niedosyt, proszę o więcej! (nie mów nikomu, proszę, ale - podziwiając, cichutko, w kąciku - zazdroszczę takiego pisania).
Serdeczności ślę
Lu

- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Re: potrzaski i pól prze-wężenia
Bardzo dobrze o lęku, o atawistycznym strachu przed ciemnością, w samotności nawet własnego pustego mieszkania.
Gdy umysł śpi, budzą się demony.
A one są w nas. Pojawiają się cieniem na ścianie, zgęstkiem ciemności w kształcie postaci opartej o poręcz krzesła, na którą zarzuciłeś ubranie.
Albo we śnie, koszmarem, z którego nie ma wyjscia, aż do przebudzenia.
Nie przesadzalbym z tą grą słowną prze-wężenia w tytule.
Sam wiersz jest napisany dosyć zgrabnie, rytmicznie z ciekawymi obrazowaniami, za pomocą dobrze dobranych słów.
Z pewnością, podoba mi się.
Gdy umysł śpi, budzą się demony.
A one są w nas. Pojawiają się cieniem na ścianie, zgęstkiem ciemności w kształcie postaci opartej o poręcz krzesła, na którą zarzuciłeś ubranie.
Albo we śnie, koszmarem, z którego nie ma wyjscia, aż do przebudzenia.
Nie przesadzalbym z tą grą słowną prze-wężenia w tytule.
Sam wiersz jest napisany dosyć zgrabnie, rytmicznie z ciekawymi obrazowaniami, za pomocą dobrze dobranych słów.
Z pewnością, podoba mi się.

* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
-
- Posty: 303
- Rejestracja: 05 gru 2011, 18:13
Re: potrzaski i pól prze-wężenia
Leonie,
z największą przyjemnością przeczytałam Twój komentarz.
Kłaniam się wdzięcznie i pozdrawiam najserdeczniej : ) : )
*
Pallasie (Tytanie),
Racja, najbardziej boimy się tego co nieznane, w głowie tysiące najczarniejszych scenariuszy i rojeń, próba domysłów, a nogi same skłonne są do ucieczki, tyle że najczęściej składają się i plączą, bo ciało w sam raz odmawia posłuszeństwa, gdy psychika paraliżuje na dobre. Najmniejszy szmer urasta do rangi lwa. Drzemią w nas spore pokłady strachu, uaktywniają się, gdy tylko coś wzbudzi naszą czujność. W potrzasku jak w pułapce własnych myśli - znika nam wiele z pola widzenia, nic nie jest takie samo, czasem wystarczy przygasić światło.
Dziękuję i pozdrawiam cieplutko z Wisły
*
Lucile,
Częstuję się każdym Twoim słowem, i zabieram sobie wszystkie skrzętnie na ciut trudniejsze dni. Łezka w oku, że czytasz kolejny raz na głos, bo ja zawsze czytam swoje wiersze na głos (i nie tylko swoje), zdążą wielokrotnie wybrzmieć przez ściany zanim gdziekolwiek powędrują, a jeśli gdzieś tam nabierają u Ciebie życia i kształtu te moje rozsypane po kątach literki, to naprawdę łapie za serce i radość przeogromna, że mogą sobie tak wydźwięczęć. Co do pisania, ciągle się uczę, chociaż to chyba najmniej właściwe słowo, bo po latach wcale nie ma się cienia pewności, zawsze zaczynam od nowa, stały dylemat czy podołam wyzwaniu, dlatego cieszę się z chwili, która jest mi dana tu i teraz, słowa przychodzą same, rozsiadają się i gnieżdżą, i nigdy nie wiem, co rozwinie się z zalążka, tak bardzo kocham ten moment zaskoczenia, kiedy możemy się wreszcie wzajemnie poznać i oswoić.
Podziękowania, buziaki i moc uścisków

*
Alchemiku,
Dokładnie tak. Rozwieszone na strychu pranie, czasem szmer, może łamiąca się gałąź za oknem, nierozpoznany, tajemniczy odgłos, brzdęk, innym razem uporczywe szuranie, które gdzieś w tle nagle zanika i niepokoi, bo za chwilę nie jesteśmy pewni, czy usłyszałby je ktoś jeszcze poza. Nadstawiamy więc uszu i wyczulamy zmysły, gubiąc się w naszych wyobrażeniach, sami łykamy zadane sobie ostrze, strach siedzi głęboko w nas, i choć próbujemy sobie z nim radzić na tysiąc możliwych sposobów, to tak naprawdę jesteśmy bezradni, kiedy do głosu dochodzą ukryte demony.
Rzeczywiście, muszę się zgodzić z Tobą, nie ma potrzeby takiego przekombinowania z tym myślnikiem pomiędzy, szybciutko poprawiam.
Dziękuję za zajrzenie pod smocze linijki.
Pozdrawiam najserdeczniej z Wisły : )
Agnieszka
z największą przyjemnością przeczytałam Twój komentarz.

Kłaniam się wdzięcznie i pozdrawiam najserdeczniej : ) : )
*
Pallasie (Tytanie),
Racja, najbardziej boimy się tego co nieznane, w głowie tysiące najczarniejszych scenariuszy i rojeń, próba domysłów, a nogi same skłonne są do ucieczki, tyle że najczęściej składają się i plączą, bo ciało w sam raz odmawia posłuszeństwa, gdy psychika paraliżuje na dobre. Najmniejszy szmer urasta do rangi lwa. Drzemią w nas spore pokłady strachu, uaktywniają się, gdy tylko coś wzbudzi naszą czujność. W potrzasku jak w pułapce własnych myśli - znika nam wiele z pola widzenia, nic nie jest takie samo, czasem wystarczy przygasić światło.
Dziękuję i pozdrawiam cieplutko z Wisły

*
Lucile,
Częstuję się każdym Twoim słowem, i zabieram sobie wszystkie skrzętnie na ciut trudniejsze dni. Łezka w oku, że czytasz kolejny raz na głos, bo ja zawsze czytam swoje wiersze na głos (i nie tylko swoje), zdążą wielokrotnie wybrzmieć przez ściany zanim gdziekolwiek powędrują, a jeśli gdzieś tam nabierają u Ciebie życia i kształtu te moje rozsypane po kątach literki, to naprawdę łapie za serce i radość przeogromna, że mogą sobie tak wydźwięczęć. Co do pisania, ciągle się uczę, chociaż to chyba najmniej właściwe słowo, bo po latach wcale nie ma się cienia pewności, zawsze zaczynam od nowa, stały dylemat czy podołam wyzwaniu, dlatego cieszę się z chwili, która jest mi dana tu i teraz, słowa przychodzą same, rozsiadają się i gnieżdżą, i nigdy nie wiem, co rozwinie się z zalążka, tak bardzo kocham ten moment zaskoczenia, kiedy możemy się wreszcie wzajemnie poznać i oswoić.
Podziękowania, buziaki i moc uścisków



*
Alchemiku,
Dokładnie tak. Rozwieszone na strychu pranie, czasem szmer, może łamiąca się gałąź za oknem, nierozpoznany, tajemniczy odgłos, brzdęk, innym razem uporczywe szuranie, które gdzieś w tle nagle zanika i niepokoi, bo za chwilę nie jesteśmy pewni, czy usłyszałby je ktoś jeszcze poza. Nadstawiamy więc uszu i wyczulamy zmysły, gubiąc się w naszych wyobrażeniach, sami łykamy zadane sobie ostrze, strach siedzi głęboko w nas, i choć próbujemy sobie z nim radzić na tysiąc możliwych sposobów, to tak naprawdę jesteśmy bezradni, kiedy do głosu dochodzą ukryte demony.
Rzeczywiście, muszę się zgodzić z Tobą, nie ma potrzeby takiego przekombinowania z tym myślnikiem pomiędzy, szybciutko poprawiam.

Dziękuję za zajrzenie pod smocze linijki.

Agnieszka
tomek i agatka