- Uwaga, prawdopodobnie mamy do czynienia z sonetem!
Proszę zapiąć pasy i porzucić nadzieję -
w sonecie już za chwilę wystąpią złodzieje,
a potem ktoś w tercynach zabije kobietę.
----------------------------------
----------------------------------------
-----------------------------------
---------------------------------------
Przed chwilą złodziej ukradł stąd aż cztery wersy!
- tak po prostu, bezczelnie buchnął je z sonetu
i z samego rana poniesie do pasera.
Więc jeszcze tylko napisz... a niech to cholera -
właśnie jakiś człek w masce - łup! - do parapetu
dziewczynę przycisnął i kosę wbił jej w piersi!
* Charles Baudelaire,
chyba jako pierwszy zaczął psuć sonet.
Zamiast uwielbienia dla kobiety pojawiły się w sonetach
śmiałe na owe czasy upadłe symbole, a jeśli był to nawet sonet o miłości,
to o miłości śmiertelnej na tym podłym i nikczemnym świecie, jak "Śmierć kochanków"
Charles nie tylko zamordował kobietę w sonecie, ale na dodatek uczynił go "brzydkim".
Czytelnik czytając jego sonety miał opadać razem z podmiotem lirycznym na dno Piekła.
Formy Charles na razie nie ruszał - w tamtych czasach
nazwać sonet bez rymów sonetem, byłoby samobójstwem lirycznym.
Co dopiero, gdyby nagle zabrakło w nim czterech wersów?