Homoseksualizm - choroba, czy nie?

Uwaga! Tu wchodzisz na własne ryzyko i odpowiedzialność.
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
MARCEPAN
Posty: 211
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#11 Post autor: MARCEPAN » 10 paź 2012, 9:56

Wiesz co? Kiedyś roztrząsałem ten temat i jestem już pewien, że tolerancja to tylko słowo, za którym mieści się "niemożliwe", to błąd (myślowy, albo logiczny, nie wiem). Jeśli chcesz być tolerancyjny musisz tolerować wszystko, a więc i nazistów, Hitlera, Stalina, a równocześnie musisz być tolerancyjny dla ich ofiar. Tym samym nie możesz stanąć po żadnej ze strona, a tolerując równocześnie Hitlera, nie obstajesz za jego ofiarami, czyli nie tolerujesz ich tak jak on to robi, więc już automatycznie nie jesteś tolerancyjny. Nie można być trochę w ciąży, nie można być trochę tolerancyjnym. Z drugiej zaś strony, będąc obiektywny obstajesz po stronie ofiar, więc autoamtycznie nie tolerujesz Hitlera. No jak? Jesteś tolerancyjny, a nie tolerujesz?
Jakoś tak wtedy rozumowałem, ale czy ja aby mam rację? Nie wiem.
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#12 Post autor: Sede Vacante » 10 paź 2012, 10:24

Ja myślę, że masz. Bo ktoś powie ci, że np. powinieneś być bardziej tolerancyjny dla pewnej grupy osób, a ktoś inny, że właśnie dla przeciwnej.
Mi się wydaje, że grunt to postępować w zgodzie z sobą, może poza totalnymi skrajnościami, typu popieranie ludobójstwa, gwałtu, zbrodni samej w sobie.
A poza tym - w dzisiejszym świecie trudno wszystko tolerować, ale też pozostać bardzo trzeźwo myślącym, nie dać ponosić się emocjom.
Nietolerowani wznoszą krzyk, tolerujący są często do tego przymuszani głosem społeczeństwa i tak naprawdę nie wiadomo kto kim jest i jakie ma zamiary. Mało szczerości w tym wszystkim.
Moim zdaniem, jeśli czegoś nie tolerujemy, mamy prawo to mówić głośno i wtedy dopiero rozmowa staje się konstruktywna, rodzi jakieś wnioski, owoce.
A jak wszyscy wszystko będą tolerować, o rzeczywiście, świat am szybciej, niż później opadnie.
Oczywiście nietolerancję popartą swoimi argumentami trzeba odróżnić tez od szerzenia nienawiści, to dwie kwestie.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

MARCEPAN
Posty: 211
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#13 Post autor: MARCEPAN » 10 paź 2012, 10:41

Sede Vacante pisze:Oczywiście nietolerancję popartą swoimi argumentami trzeba odróżnić tez od szerzenia nienawiści, to dwie kwesti
- no właśnie :)
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#14 Post autor: 411 » 10 paź 2012, 14:27

Obnaze sie zatem publicznie, tu i teraz: nie jestem tolerancyjna.
Ale to chyba nie ten temat. Tak sie jakos poslizgiem przesunelismy...
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

iskierka

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#15 Post autor: iskierka » 10 paź 2012, 16:22

Homoseksualizm - choroba, czy nie? Zadałeś pytanie- otóż

Nie, chociaż większość ludzi uważa homoseksualizm za pewnego rodzaju schorzenie psychiczne. Otóż, nie ma on nic wspólnego z chorobami. Jest to po prostu upodobanie do osobnika tej samej płci. W czasie kiedy powstał kościół Chrześcijański i wiele innych religii, które bazowały i bazują na narodzinach Chrystusa, zaczęto prześladować związki ludzi tej samej płci.

SamoZuo

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#16 Post autor: SamoZuo » 10 paź 2012, 21:34

No dobra
pewni homoseksualiśći są bydlakami - krzywdzą dzieci, inni chcą wieść w miare normlane życie i uczciwie dbac o swoją, inną - ale rodzinę, inni chca zwracać na siebie uwagę i paradować

z ciężkim sercem jednak przyznam, że dla dobra niektórych może lepiej nie dawać pewnych praw homoseksualistom (więc niestety wszystkim, także i tym uczciwym, ponieważ zaraz i reszta zbuntowałaby się)

jest to za duże pole do nadużyć ,
wiec raczej cofam poprzednie myśli


Pozdr

MARCEPAN
Posty: 211
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#17 Post autor: MARCEPAN » 11 paź 2012, 6:26

Nie musisz cofać, rozumiem. Ale i u zwykłych ludzi są bydlaki krzywdzące dzieci i tacy, którzy wiodą uczciwe życie u boku rodzin. I wszyscy mają takie same przywileje.
Może po prostu sztab naukowców (niezależnych) mógłby się za to ostro wziąć, można już leczyć pedofili, więc można i leczyć złych homoseksualistów. Oczywiście, w świetle prawa - obowiązkowo, ale tym uczciwym dać prawo do wspólnego życia i możliwość dzielenia majątku po śmierci jednego z nich. Niestety, nie chciałbym aby brali dzieci do adopcji.
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#18 Post autor: Gloinnen » 11 paź 2012, 8:41

Z tym adoptowaniem dzieci - teoretycznie macie rację. Ale istnieje tutaj pewna systemowa sprzeczność. Możemy wyjść z założenia, że wspólnota dwojga ludzi tej samej płci (homoseksualiści, lesbijki) jest środowiskiem całkowicie dysfunkcyjnym wychowawczo, patologicznym i patogennym. To bowiem koronny argument przeciwko adopcji, która a priori jest wykluczona we wspomnianych wyżej przypadkach. A co z naturalnymi dziećmi takich osób? Zwłaszcza jeśli chodzi o lesbijki. Dla kobiety zajście w ciążę i urodzenie dziecka, jeśli chce, nie stanowi zazwyczaj problemu. Czy państwo (reprezentowane chociażby przez opiekę społeczną) powinno takim kobietom odbierać dzieci i przekazywać je do domów dziecka, rodzin zastępczych? No bo jeśli istniałby całkowity zakaz adopcji, to oparty na konkretnych przesłankach, które - w sytuacji, gdy chodzi o naturalne dziecko - przecież nie znikają, nie przestają istnieć.
Z mężczyznami jest trudniej, ponieważ rzadko kiedy przyznawana jest im prawna opieka nad dziećmi. Hipotetycznie można jednak wyobrazić sobie np. sytuację, gdy matka nie żyje, jest pozbawiona władzy rodzicielskiej.
Czy - szkoła, przedszkole, inne instytucje państwowe - powinny, powziąwszy wiedzę, że dziecko wychowywane jest we wspólnocie dwojga osób o orientacji homoseksualnej (jedna jest rodzicem) - występować o odebranie dziecka i umieszczenie w państwowej placówce wychowawczej?
No bo bądźmy konsekwentni, albo dane otoczenie jest z punktu widzenia wychowania toksyczne, patologiczne - absolutnie w każdym przypadku - albo mamy kolejny przykład na relatywizm moralny.
Chyba, że ktoś powie z pełną świadomością - tak, odbierajmy dzieci rodzicom - homoseksualistom.

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Sede Vacante
Posty: 3258
Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
Lokalizacja: Dębica

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#19 Post autor: Sede Vacante » 11 paź 2012, 9:51

Oczywiście mowa tylko o lesbijkach.
Tylko kobiety mogą rodzić :)
Tutaj chyba nie pokusiłbym się o stwierdzenie, by zabierać lesbijkom dzieci. Matka lesbijka, to jednak matka. Tutaj więc należałoby zrobić wyjątek. Podniosą się głosy pozostałych homo - "Dlaczego my nie możemy, a one mogą??". Bo są kobietami, które urodziły? Ktoś znów krzyknie, że jeśli adoptuje, to też będzie dla dziecka, jak prawdziwy ojciec, czy matka.
Ale nie po to są procedury adopcyjne, bardzo restrykcyjne, żeby je naginać w imię tolerancji dla gejów. Bo one nie są po to(adopcje), ABY GEJE BYLI SZCZĘŚLIWYMI TATUSIAMI, tylko aby dziecku zapewnić normalny dom, normalną rodzinę i wychowanie. I o tym chyba się coraz częściej zapomina w debatach o równouprawnieniu homo.
Próbuje się zrobić z adopcji prezent dla dorosłych, dla gejów. Żeby ONI byli szczęśliwi, żeby ONI byli spełnieni.
Mówią: MY mamy też prawo być rodzicami. MY mamy też prawo do dzieci - adoptowanych choćby. Bo My to, bo MY tamto. I tacy wychodzą z założenia, nie pytając dzieci o zdanie, że "przecież jesteśmy dobrzy, mamy pracę, forsę, mamy ciepły dom i serca. Dzieci będą wniebowzięte".
Tymczasem adopcja to - jak pisałem wcześniej - coś, co ma za zadanie pomóc dzieciom! a nie rozkapryszonym (tak. W moim mniemaniu rozkapryszonym) gejom.
Myślę, że gej "odpowiedzialny" weźmie na siebie! a nie przerzuci na dziecko, odpowiedzialność za swoją orientację i będzie z nią żył szczęśliwie, ale nie wciągając w to niewinnych ludzi.
A taki, który na siłę chce się poczuć rodzicem, moim zdaniem ma w dupie dobro dziecka. Choć może sam tego nawet nie czuje - myśli tylko o swoich potrzebach, samorealizacji, rodzinnym spełnieniu.
A co dziecko czuje, jak się wychowa i jak będzie miało w szkole, jak będą z niego szydzić, że ma dwoje tatusiów - to już geje mają gdzieś?

Kiedyś ktoś zadał dobre pytanie: Co gej powie dziecku, jak zapyta jak się rodzą/jak się płodzi dzieci.
I nie wierzę, że taki zapatrzony w siebie, no przecież dumny i wyzwolony gej, opowie dziecku o kobietach i mężczyznach, o ich prokreacji, o tym, jak zapładnia się kobietę i ona rodzi i potem jest matką. Raczej sprzeda bajeczkę o naturalnych porodach kobiet, które potem wyrzucają dzieci na ulicę, by wspaniali geje mogli je zabrać do siebie i dopiero wtedy pokazać czym jest miłość rodzicielska.

A przy okazji taki chłopczyk, lub dziewczynka, obserwując swoich tatusiów, lub mamusie, sam/a z czasem pójdzie w homo, bo będzie jej się to wydawać naturalne.

I wtedy to zacznie być chorobą, bo będzie nabyte!

Więc ci, którzy są już gejami, lesbijkami - niech będzie.
Lesbijki rodzące dzieci,a potem wmawiające swoim pociechom, ze tylko kobieta może być dobrą matką, bo faceci to świnie, chyba, że są gejami - trudno, co zrobić.
Ale jeśli gej z gejem się parzy i nagle stwierdzają: Mercedesa już mamy, jacht już mamy, wille już mamy, Rolexy też - pora na dziecko!! to wybaczcie-

- DO KOŁCHOZU I KILOFEM ZAPIERDALAĆ!
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."


W. Broniewski - "Mannlicher"

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Homoseksualizm - choroba, czy nie?

#20 Post autor: Gloinnen » 11 paź 2012, 10:28

Ech, Sede, trochę się podkładasz ;)
Sede Vacante pisze:Tutaj chyba nie pokusiłbym się o stwierdzenie, by zabierać lesbijkom dzieci. Matka lesbijka, to jednak matka.
Wspominałeś o tym, że dziecko nie powinno być "prezentem" dla dorosłych.
Bądźmy konsekwentni i potępmy nieodpowiedzialną, rozkapryszoną, mamusię egoistkę, która żyję z inną panią i nagle stwierdza, że do szczęścia w tym stadle brakuje dziecka. Wówczas idzie do banku spermy (nie wiem, czy takowe w Polsce funkcjonują, ale chyba tak), albo umawia się przez internet z jakimś gościem-reproduktorem (sic! autentyczne!) i za kasę funduje sobie dzidzi.
Czytałam i oglądałam reportaże. Wszystko przedstawione sielsko-anielsko. A przecież - idąc Twoim tokiem rozumowania, Sede - jest to równie naganne, jak adoptowanie dzieci przez pary gejowskie.
Jedynym argumentem pro mogą być względy naturalne (kobieta może rodzić) - ale my raczej prowadzimy dyskusję w kategoriach etycznych.
Sede Vacante pisze:Tymczasem adopcja to - jak pisałem wcześniej - coś, co ma za zadanie pomóc dzieciom! a nie rozkapryszonym (tak. W moim mniemaniu rozkapryszonym) gejom.
Czy tylko gejom?
Myślisz, że mało jest przypadków, kiedy adopcja dokonywana jest nie dla dobra dzieci, lecz dla dobra dorosłych? Bezdzietne pary dochodzą do wniosku, że do apartamentowca, mercedesa, biznesu, plazmy i działki na Mazurach przyda się dzieciątko, jako kolejny gadżet. Więc sru do ośrodka adopcyjnego jak do supermarketu.
W moim bezpośrednim otoczeniu doszło do adopcji, która miała zaspokoić egoistyczne potrzeby "matki" (no, żeby nie została sama na starość i takie tam)... Dramat, tragedia, dzieciak wykolejony na całe życie, szkoda gadać.
Argument o egoizmie, krótkowzroczności adoptujących o tyle więc wydaje mi się "z dupy", że nie dotyczy jedynie gejów, ale także wielu par hetero.
A można na przykład - uwaga, propozycja KONTROWERSYJNA! - parom homo proponować adopcję takich dzieci, których nikt nie chce, które nie mają raczej szans - np. niepełnosprawnych, upośledzonych, chorych. Może nie adopcję - ale np. bycie rodziną zastępczą, czy - jak go zwał, zresztą. Wtedy rzeczywiście będzie widać, czy chodzi o "dekorację", modny "dodatek", ewentualnie o wyłudzenie od państwa dodatkowych pieniędzy, czy o rzeczywiste dobro dzieciaka.
Sede Vacante pisze:Lesbijki rodzące dzieci,a potem wmawiające swoim pociechom, ze tylko kobieta może być dobrą matką, bo faceci to świnie, chyba, że są gejami - trudno, co zrobić.
A nie! Skoro rozliczamy i bierzemy pod uwagę funkcjonalność środowiskową - niech to działa w obie strony.

No i jeszcze co byś zrobił w sytuacji, gdy jest to naturalny ojciec-gej? To oczywiście bardzo rzadkie przypadki, ale trochę teoretyzujemy. Matka np. nie żyje.

Obecne przepisy zezwalają na odebranie dzieci rodzicom, jeżeli pracownicy opieki społecznej zgłoszą zastrzeżenia odnośnie warunków materialnych. Inaczej; dzieci trafiają do domów dziecka, rodzin zastępczych, jeżeli państwo stwierdzi, że wychowują się w rodzinie zbyt ubogiej.
Więc jeżeli państwo stwierdzi, że dziecko wychowuje się w domu dwóch lesbijek - dwojga gejów - należy NATYCHMIAST odbierać w oparciu o te same przesłanki. Czyli dlatego, że dziecku dzieje się krzywda, zostaje czegoś istotnego, kluczowego pozbawione. Administracyjnie uznaje się, że należy je wyciągnąć z czegoś, co państwo oceniło za patogenne, wadliwie funkcjonujące, ze szkodą dla zainteresowanego.
I wtedy zakaz adopcji dla par homoseksualnych MA KONKRETNE PODSTAWY I JEST SŁUSZNY.

W każdym innym wypadku, jeśli wszystko opiera się na UZNANIU, jeśli wchodzimy w problem szerzej, zastanawiamy się nad tym, co jest faktycznie dobre dla dziecka, jakie wartości są najważniejsze (dobrobyt? ciepło rodzinne? godziwa edukacja?), robimy bilans korzyści i strat - nawet w niektórych sytuacjach, traktowanych jako wyjątkowe bądź szczególne - takiego zakazu NIE POWINNO BYĆ.

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „MOIM SKROMNYM ZDANIEM”