List do mamy
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
List do mamy
Droga mamo,
Wczoraj pytałam, co ci kupić na urodziny. Jak zwykle opowiedziałaś, że nic nie potrzebujesz, a przecież kobieta miałaby chęć pogłaskać nową apaszkę, postawić inną buteleczkę perfum na półkę. Potem dodałaś, że dopłacisz mi do pralki. Tyle już od ciebie dostałam. Niezręcznie brać jeszcze więcej.
Przyzwyczajam się do widoku Ciebie odpoczywającej. Nie czujesz się z tym najlepiej. Wiem, że myślisz o tym, kiedy podlejesz pomidory, umyjesz naczynia. Proszę odpoczywaj jak najwięcej. Po operacji się odpoczywa. Powiesz, że przesadzam, a kobiety w naszej rodzinie dożywają dziewięćdziesięciu lat. Daj nam Boże, żebyśmy nie były wyjątkami. Przykro mi. Nadal nie rzuciłam palenia.
„Dziewczyna powinna być do tańca i do różańca” – tak mnie uczyłaś. Uciekałam z religii, pojechałam na Woodstock. Uwierzyłaś w historyjkę wyjazdu na weekend do Kaśki?
Wrzucam kłamstewka do jednego pudełka. Palę nimi w piecu. W piątej klasie to ja pierwsza uderzyłam Damiana Szyszkę na boisku za kościołem. Wsadziłam bratu koralik do ucha. Wtedy - tragedia. Wujek Heniek musiał pożyczyć samochód, żebyśmy mogli pojechać na pogotowie. I wcale nie zgubiłam pieniędzy przeznaczonych na kurs francuskiego. Wyśmienicie bawiłam się parę sobót z rzędu. Powiesz: nie szkodzi. Ty zamiast na pielgrzymkę pojechałaś z moim ojcem w Beskidy. Uśmiechnę się pod nosem, bo właśnie tam zaczęła się moja historia
Nie pamiętam momentu, w którym o mało co nie wypadłam z balkonu. Ojciec złapał mnie w ostatniej chwili. Zemdlałaś.
Zaganiałaś mnie nie do krów, ale do książek. Nie musiałam pracować w polu. Koleżanki z klasy kipiały z zazdrości.
Kiedy powiedziałam, że cię nienawidzę, nie myślałam tego poważnie. Do dziś kręcę nosem, kiedy słyszę zakazy. Na tamtej dyskotece był Rafał z ósmej B. Flirtował z Moniką. Wylewałam morze łez w zamkniętym pokoju.
I ty płakałaś w łazience, po cichu, skromnie. Wtedy bardziej kochałam ojca. Nie krytykował, nie wtrącał się.
Dopiero teraz rozumiem. Od tamtej letniej nocy w górach, od której minęły trzydzieści cztery lata, żyjesz skrawkami swojego życia. Resztę zostawiasz dla mnie, a ja…
Nie wiem co ci kupić na urodziny.
Wczoraj pytałam, co ci kupić na urodziny. Jak zwykle opowiedziałaś, że nic nie potrzebujesz, a przecież kobieta miałaby chęć pogłaskać nową apaszkę, postawić inną buteleczkę perfum na półkę. Potem dodałaś, że dopłacisz mi do pralki. Tyle już od ciebie dostałam. Niezręcznie brać jeszcze więcej.
Przyzwyczajam się do widoku Ciebie odpoczywającej. Nie czujesz się z tym najlepiej. Wiem, że myślisz o tym, kiedy podlejesz pomidory, umyjesz naczynia. Proszę odpoczywaj jak najwięcej. Po operacji się odpoczywa. Powiesz, że przesadzam, a kobiety w naszej rodzinie dożywają dziewięćdziesięciu lat. Daj nam Boże, żebyśmy nie były wyjątkami. Przykro mi. Nadal nie rzuciłam palenia.
„Dziewczyna powinna być do tańca i do różańca” – tak mnie uczyłaś. Uciekałam z religii, pojechałam na Woodstock. Uwierzyłaś w historyjkę wyjazdu na weekend do Kaśki?
Wrzucam kłamstewka do jednego pudełka. Palę nimi w piecu. W piątej klasie to ja pierwsza uderzyłam Damiana Szyszkę na boisku za kościołem. Wsadziłam bratu koralik do ucha. Wtedy - tragedia. Wujek Heniek musiał pożyczyć samochód, żebyśmy mogli pojechać na pogotowie. I wcale nie zgubiłam pieniędzy przeznaczonych na kurs francuskiego. Wyśmienicie bawiłam się parę sobót z rzędu. Powiesz: nie szkodzi. Ty zamiast na pielgrzymkę pojechałaś z moim ojcem w Beskidy. Uśmiechnę się pod nosem, bo właśnie tam zaczęła się moja historia
Nie pamiętam momentu, w którym o mało co nie wypadłam z balkonu. Ojciec złapał mnie w ostatniej chwili. Zemdlałaś.
Zaganiałaś mnie nie do krów, ale do książek. Nie musiałam pracować w polu. Koleżanki z klasy kipiały z zazdrości.
Kiedy powiedziałam, że cię nienawidzę, nie myślałam tego poważnie. Do dziś kręcę nosem, kiedy słyszę zakazy. Na tamtej dyskotece był Rafał z ósmej B. Flirtował z Moniką. Wylewałam morze łez w zamkniętym pokoju.
I ty płakałaś w łazience, po cichu, skromnie. Wtedy bardziej kochałam ojca. Nie krytykował, nie wtrącał się.
Dopiero teraz rozumiem. Od tamtej letniej nocy w górach, od której minęły trzydzieści cztery lata, żyjesz skrawkami swojego życia. Resztę zostawiasz dla mnie, a ja…
Nie wiem co ci kupić na urodziny.
Ostatnio zmieniony 24 mar 2014, 12:10 przez Adela, łącznie zmieniany 5 razy.