Jabłka i śniegi /2/
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
-
- Posty: 21
- Rejestracja: 07 maja 2014, 2:05
- Kontakt:
Jabłka i śniegi /2/
od początku
w poprzednim odcinku
Prolog, część 2 - Ucieczka
Cyntia rozpruła zaszytą poduszkę i wydobyła z niej pierzaste wnętrze, następnie rozpoczęła przepakowywanie ubrań i kosztowności z niewygodnej, ciężkiej walizki do poszwy. Wiedziała, że chłopiec jest mały, w dodatku chory, nie da rady sam iść przez niewygodne tereny. Spodziewała się, że będzie musiała go nieść większą część drogi, z walizką byłoby jej niewygodnie. Materiał mogła spokojnie związać i założyć na ramie czy plecy. Po skończonych przygotowaniach na powrót usiadła w bujanym fotelu, powieki opadały, ale nie pozwoliła sobie na sen. Patrzyła na zegar, dochodziła godzina druga po północy. Wciąż miała nadzieje, wciąż liczyła na pojawienie się towarzysza, ale ten się spóźniał.
Pukanie do drzwi rozeszło się po całym pokoju, było niezwykle silne, wystraszyło ją. Pierw ogarnął ją strach spowodowany zaskoczeniem, potem radość, że ten którego wyczekuje się zjawił, ale pukanie nie ustępowało, było zbyt intensywne i nachalne. Już wtedy… przed otwarciem drzwi, wiedziała, że to nie Martin. Nie myliła się. Do pokoju wtargnęło dwóch mężczyzn, obaj wysocy, silni. Zaraz po nich przez próg przeszedł starszy pan, grubszy i o wiele niższy od swoich współpracowników. Kobieta znała tego mężczyznę, przywitała się więc:
– Witam detektywie, czemu zawdzięczam wizytę policji o tak późnej porze? – zapytała niewinnie.
Chłopiec się przebudził, przecierał oczy dłońmi zaciśniętymi w piąstki i zastanawiał się czy to jawa, czy może jeszcze sen.
– Moją wizytę o tak późnej porze, zawdzięcza pani mężowi – udzielił odpowiedzi wąsaty, starszy pan.
Zapadła niezręczna cisza, nikt się nie śmiał i nie szeleścił niczym, nawet nie stąpał. Wszyscy byli śmiertelnie poważni i nieco zasmuceni. Tylko na twarzyczce małego chłopca pojawił się promienny uśmiech. Patrzył na wysokich mężczyzn, panów policjantów, następnie na matkę i detektywa.
– Tata nas odnalazł! – zawołał wesolutko. Wstał z łóżka i podbiegł do mamy, pociągał za brzeg jej sukni co jakiś czas. – Mamusiu, to my już nie bawimy się z tatą w chowanego? – zapytał niezwykle uroczo. Był całkowicie nieświadomy powagi sytuacji.
Kobieta przykucnęła przy chłopczyku, zniżając się do jego poziomu. Chciała być mu równa. Zmusiła samą siebie do uśmiechu i dobrego słowa.
– Już nie, tata wygrał, odnalazł nas. – Gdy to mówiła poczuła łzy stojące w jej oczach. Spojrzała jeszcze z nadzieją na detektywa.
– Proszę mi wierzyć, proszę pani, gdybym mógł postąpić inaczej, nie wahałbym się ani chwili, ale nie mogę. Pani mąż postawił mnie pod ścianą. – Mężczyzna sięgnął do kieszeni swoich spodni skrojonych na miarę. Wyjął z nich kartkę złożona na cztery, rozłożył ją jednym wstrząśnięciem. – Tu ma pani nakaz poszukiwań, opuściła pani dom małżeński, to bezprawne postępowanie. Jutro szukałyby panią i dziecko wszystkie patrole i posterunki policji, nie tylko w tym mieście, ale całym stanie. Lepiej będzie jeśli to ja panią doprowadzę do męża, niżeli jutro miałby tego dokonać ktoś inny. Jutro zapewne przy pani boku byłby już kochanek.
– Skąd pomysł, że… – zaczęła zbulwersowana kobieta, nawet przy tym wstała.
Mężczyzna jednak tylko szepnął:
– Cii. – I przyłożył palec do ust.
Cyntia spojrzała na niego pytająco, nie rozumiała.
– Skryjmy to milczeniem – wyjaśnił.
– Skoro pan wie…
– Ja nie wiem, ja tylko przypuszczam, droga pani. – Ponownie jej przerwał.
– Dlaczego nie powie pan o swoich przypuszczeniach Hektorowi? – zapytała.
Detektyw się zamyślił. Patrzył na trzylatka, którego kobieta trzymała za rączkę. Zerknął na jej młodą twarz, bez żadnej zmarszczki i spojrzał głęboko w oczy.
– Pani Rodrigez zadaniem policji jest zaniżać statystyki przestępczości i zapobiegać zbrodnią, a nie je prowokować. Dalszą dyskusje uważam za zbędną, odprowadzę panią do domu. Rupert weź chłopca na ręce – polecił jednemu z policjantów.
Wysoki, muskularnie zbudowany mężczyzna bez słowa sprzeciwu pochylił się po malca. Trzymał go jedną dłonią pod paszkami, a drugą pod kolanami. Detektyw chwycił za kocyk leżący na ziemi, okrył nim gołe stopy chłopca i jego nóżki.
– Cieszysz się, że wracasz do taty? – zapytał z uśmiechem.
– Baldzo – odpowiedział chłopczyk i przeczesał swoje włosy paluszkami, był to zwyczaj, który odziedziczył po ojcu.
Detektyw spojrzał na smutną kobietę stojącą przy jego boku.
– Przynajmniej jeden pożytek wyniknie z tego pani powrotu do męża, radość pani dziecka. Panie przodem. – Wykonał gest zapraszający, by zachęcić ją do opuszczenia taniego, hotelowego pokoju.
cdn
w poprzednim odcinku
Prolog, część 2 - Ucieczka
Cyntia rozpruła zaszytą poduszkę i wydobyła z niej pierzaste wnętrze, następnie rozpoczęła przepakowywanie ubrań i kosztowności z niewygodnej, ciężkiej walizki do poszwy. Wiedziała, że chłopiec jest mały, w dodatku chory, nie da rady sam iść przez niewygodne tereny. Spodziewała się, że będzie musiała go nieść większą część drogi, z walizką byłoby jej niewygodnie. Materiał mogła spokojnie związać i założyć na ramie czy plecy. Po skończonych przygotowaniach na powrót usiadła w bujanym fotelu, powieki opadały, ale nie pozwoliła sobie na sen. Patrzyła na zegar, dochodziła godzina druga po północy. Wciąż miała nadzieje, wciąż liczyła na pojawienie się towarzysza, ale ten się spóźniał.
Pukanie do drzwi rozeszło się po całym pokoju, było niezwykle silne, wystraszyło ją. Pierw ogarnął ją strach spowodowany zaskoczeniem, potem radość, że ten którego wyczekuje się zjawił, ale pukanie nie ustępowało, było zbyt intensywne i nachalne. Już wtedy… przed otwarciem drzwi, wiedziała, że to nie Martin. Nie myliła się. Do pokoju wtargnęło dwóch mężczyzn, obaj wysocy, silni. Zaraz po nich przez próg przeszedł starszy pan, grubszy i o wiele niższy od swoich współpracowników. Kobieta znała tego mężczyznę, przywitała się więc:
– Witam detektywie, czemu zawdzięczam wizytę policji o tak późnej porze? – zapytała niewinnie.
Chłopiec się przebudził, przecierał oczy dłońmi zaciśniętymi w piąstki i zastanawiał się czy to jawa, czy może jeszcze sen.
– Moją wizytę o tak późnej porze, zawdzięcza pani mężowi – udzielił odpowiedzi wąsaty, starszy pan.
Zapadła niezręczna cisza, nikt się nie śmiał i nie szeleścił niczym, nawet nie stąpał. Wszyscy byli śmiertelnie poważni i nieco zasmuceni. Tylko na twarzyczce małego chłopca pojawił się promienny uśmiech. Patrzył na wysokich mężczyzn, panów policjantów, następnie na matkę i detektywa.
– Tata nas odnalazł! – zawołał wesolutko. Wstał z łóżka i podbiegł do mamy, pociągał za brzeg jej sukni co jakiś czas. – Mamusiu, to my już nie bawimy się z tatą w chowanego? – zapytał niezwykle uroczo. Był całkowicie nieświadomy powagi sytuacji.
Kobieta przykucnęła przy chłopczyku, zniżając się do jego poziomu. Chciała być mu równa. Zmusiła samą siebie do uśmiechu i dobrego słowa.
– Już nie, tata wygrał, odnalazł nas. – Gdy to mówiła poczuła łzy stojące w jej oczach. Spojrzała jeszcze z nadzieją na detektywa.
– Proszę mi wierzyć, proszę pani, gdybym mógł postąpić inaczej, nie wahałbym się ani chwili, ale nie mogę. Pani mąż postawił mnie pod ścianą. – Mężczyzna sięgnął do kieszeni swoich spodni skrojonych na miarę. Wyjął z nich kartkę złożona na cztery, rozłożył ją jednym wstrząśnięciem. – Tu ma pani nakaz poszukiwań, opuściła pani dom małżeński, to bezprawne postępowanie. Jutro szukałyby panią i dziecko wszystkie patrole i posterunki policji, nie tylko w tym mieście, ale całym stanie. Lepiej będzie jeśli to ja panią doprowadzę do męża, niżeli jutro miałby tego dokonać ktoś inny. Jutro zapewne przy pani boku byłby już kochanek.
– Skąd pomysł, że… – zaczęła zbulwersowana kobieta, nawet przy tym wstała.
Mężczyzna jednak tylko szepnął:
– Cii. – I przyłożył palec do ust.
Cyntia spojrzała na niego pytająco, nie rozumiała.
– Skryjmy to milczeniem – wyjaśnił.
– Skoro pan wie…
– Ja nie wiem, ja tylko przypuszczam, droga pani. – Ponownie jej przerwał.
– Dlaczego nie powie pan o swoich przypuszczeniach Hektorowi? – zapytała.
Detektyw się zamyślił. Patrzył na trzylatka, którego kobieta trzymała za rączkę. Zerknął na jej młodą twarz, bez żadnej zmarszczki i spojrzał głęboko w oczy.
– Pani Rodrigez zadaniem policji jest zaniżać statystyki przestępczości i zapobiegać zbrodnią, a nie je prowokować. Dalszą dyskusje uważam za zbędną, odprowadzę panią do domu. Rupert weź chłopca na ręce – polecił jednemu z policjantów.
Wysoki, muskularnie zbudowany mężczyzna bez słowa sprzeciwu pochylił się po malca. Trzymał go jedną dłonią pod paszkami, a drugą pod kolanami. Detektyw chwycił za kocyk leżący na ziemi, okrył nim gołe stopy chłopca i jego nóżki.
– Cieszysz się, że wracasz do taty? – zapytał z uśmiechem.
– Baldzo – odpowiedział chłopczyk i przeczesał swoje włosy paluszkami, był to zwyczaj, który odziedziczył po ojcu.
Detektyw spojrzał na smutną kobietę stojącą przy jego boku.
– Przynajmniej jeden pożytek wyniknie z tego pani powrotu do męża, radość pani dziecka. Panie przodem. – Wykonał gest zapraszający, by zachęcić ją do opuszczenia taniego, hotelowego pokoju.
cdn
Od ciszy ciepłych słów po wściekły wrzask
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Jabłka i śniegi /2/
Mnie też.Tychon pisze:Pierw ogarnął ją strach
Z tym, że mnie najpierw.
Ok, można i zbrodnią czemuś zapobiec. Szkoda, że nie napisałeś czemu.Tychon pisze:zapobiegać zbrodnią
Pomimo tych dwóch potknięć, tekst nabiera rumieńców.
Już wiemy, że akcja toczy się w Stanach, chyba w epoce wiktoriańskiej, bo odprowadzanie żony do męża pod przymusem raczej nie mieści się we współczesnym prawodawstwie, nawet amerykańskim.
Nie czekam na ciąg dalszy, bo widzę, że to on czeka na mnie.




Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 21
- Rejestracja: 07 maja 2014, 2:05
- Kontakt:
Re: Jabłka i śniegi /2/
Dziękuje za wytknięcie błędów. Literówki mogą się zdarzyć, bo nie jestem w stanie wszystkiego wyłapać. Co do czasów to początek XX wieku, 1906-1910 rok, ale nie zdecydowałem jeszcze o miejscu akcji. Wiadomo, że jeden bohater jest Hiszpanem. Myślałem by miejscem akcji było jakieś państwo w Europie.
Od ciszy ciepłych słów po wściekły wrzask
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Jabłka i śniegi /2/
Tychon pisze:Myślałem by miejscem akcji było jakieś państwo w Europie.
Żadne państwo w Europie nie dzieli się na stany.Tychon pisze:Jutro szukałyby panią i dziecko wszystkie patrole i posterunki policji, nie tylko w tym mieście, ale całym stanie.
A przy okazji, brakuje "w". Nie tylko w tym mieście, ale w całym stanie.
Patrole zaś szukałyby pani i dziecka, a panią i dziecko mogłyby znaleźć.



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 21
- Rejestracja: 07 maja 2014, 2:05
- Kontakt:
Re: Jabłka i śniegi /2/
Racja, pisze "stanie", ale to też wina tego, że gdy zaczynałem TO pisać, to nie miałem planów na dalsze części. Miało się zakończyć na Prologu, jako krótkie opowiadanko. Potem nie chciałem tego umieszczać w żadnym z istniejących państw, stworzyć coś fantastycznego, państwo nieistniejące, ale... wyszło jak wyszło. Potem zapomniałem o tym stanie, gdybyś mi nie wytknął, to chyba nigdy bym nie zauważył 
A tam powyżej nie "zbrodnią", a powinno być "zbrodniom"

A tam powyżej nie "zbrodnią", a powinno być "zbrodniom"

Od ciszy ciepłych słów po wściekły wrzask
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Jabłka i śniegi /2/
Dopisałem jeszcze coś w powyższym poście. Zerknij, jeśli łaska.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 21
- Rejestracja: 07 maja 2014, 2:05
- Kontakt:
Re: Jabłka i śniegi /2/
Przeczytałem, ale nie do końca rozumiem. Może wina pory, może zmęczenia, ale naprawdę nie rozumiem. 

Od ciszy ciepłych słów po wściekły wrzask
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Jabłka i śniegi /2/
Tychon pisze:Przeczytałem, ale nie do końca rozumiem. Może wina pory, może zmęczenia, ale naprawdę nie rozumiem.![]()
Patrole szukałyby (kogo, czego) pani i dziecka (dopełniacz, nie jak napisałeś - panią i dziecko - w bierniku).skaranie boskie pisze:Patrole zaś szukałyby pani i dziecka, a panią i dziecko mogłyby znaleźć.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 21
- Rejestracja: 07 maja 2014, 2:05
- Kontakt:
Re: Jabłka i śniegi /2/
To fakt, ale ludzie nie zawsze mówią poprawnie, a to nie jest element narracji, a część dialogu. Nie chcę by zawsze było do bólu poprawnie w dialogach, bo będzie nierealnie, tak jakby żaden z bohaterów nie miał swojego stylu. Podobnie jak Marsel se pleni, to też jest to zaznaczone w tekście. Detektyw, to prosty detektywik, a nie wykształcony czy wybitny człowiekskaranie boskie pisze:Tychon pisze:Przeczytałem, ale nie do końca rozumiem. Może wina pory, może zmęczenia, ale naprawdę nie rozumiem.
Patrole szukałyby (kogo, czego) pani i dziecka (dopełniacz, nie jak napisałeś - panią i dziecko - w bierniku).skaranie boskie pisze:Patrole zaś szukałyby pani i dziecka, a panią i dziecko mogłyby znaleźć.

Od ciszy ciepłych słów po wściekły wrzask
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Jabłka i śniegi /2/
Racja.
Moje, jajogłowe podejście przeoczyło, że zaznaczony fragment siedzi w dialogu, a tam ma prawo być nawet bardziej niepoprawnie. W końcu wypowiada to tylko detektyw.

Zbyt często oglądam "07 zgłoś się" i ubzdurałem sobie, że każdy detektyw to erudyta...
Moje, jajogłowe podejście przeoczyło, że zaznaczony fragment siedzi w dialogu, a tam ma prawo być nawet bardziej niepoprawnie. W końcu wypowiada to tylko detektyw.

Zbyt często oglądam "07 zgłoś się" i ubzdurałem sobie, że każdy detektyw to erudyta...
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl