Utopia we krwi utopiona

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Edward Horsztyński
Posty: 77
Rejestracja: 29 sty 2014, 14:03

Utopia we krwi utopiona

#1 Post autor: Edward Horsztyński » 29 kwie 2014, 22:46

Leżałem wsród gruzów. Podniosłem się więc i rozejrzałem. Wtedy zrozumiałem, że to były gruzy naszej cywilizacji.
Nie mogłem tu zostać. Musiałem uciekać. Skryć się. Ruszyłem z miejsca. Wtedy poczułem ból w nodze. Nie pamiętam już czy to odłamek granatu, czy pocisku. Nie miało to znaczenia. Większy ból sprawiało mi to, że musiałem przemykać jak szczur po ulicach mego własnego miasta. I to po to, by skryć się przed istotami, które są nawet czymś gorszym od szczurów. Dobrze znałem te bestie. Nie raz i nie dwa miałem okazję się im przyjrzeć. Chude, śmierdzące istoty w łachmanach, o obłędnym, zamglonym wzroku. Różnie ich nazywaliśmy, ale najbardziej pasowało do nich Grabieżcy. Lub Wyjadacze.
To była wojna, jakiej świat jeszcze nie widział. Wojna totalna. Wojna na wyniszczenie. Walka dwóch obcych sobie cywilizacji. Dwóch odmiennych światów. A nasz świat, właśnie odchodził w zapomnienie. Permanentnie przegrywaliśmy walkę dobra ze złem, piękna z brzydotą.
Pamiętam tłumy ludzi uciekających wraz z cofającym się frontem. Uciekali wraz z całym swoim dobytkiem, bo nie sądzili, że kiedykolwiek wrócą do swoich domów. Nie sądzili, że będzie do czego wracać. Grabieżcy rabowali wszystko, co tylko dało się zrabować, łącznie z meblami. Gwałcili wszystkie kobiety, które dało się zgwałcić. Czy miała lat siedem, czy dziewięćdziesiąt, nie robiło im różnicy. Zabijali wszystko, co dało się zabić. Również pożerali wszystko co tylko się dało, a i nawet rzeczy, których człowiek, by nie tknął. Zgniłe mięso, paszę dla świń... Są wiecznie głodni. I jestem pewien, że gdy zjedzą już wszystko, zaczną jeść nas...
Postanowiłem schować się w kamienicy, na którą wcześniej spadła bomba. Biegnąc, potknąłem się i zaryłem nosem w spalonej ziemi. A potknąłem się o ciało chłopaka. Miał nogi zmiażdżone przez gąsienice czołgu, kulę w głowie, pistolet w ręce i jakieś jedenaście lat.
Dzielny maluch. Nawet dzieci walczą. A walczą, bo wiedzą, że nawet gdyby nie walczyli, to i tak te bestie nie zostawiłyby ich w spokoju. Już dawno nie obowiązywał podział na cywili i żołnierzy. Teraz każdy jest wojownikiem. Zasalutowałem nad jego ciałem. Lepszego pogrzebu mieć nie będzie.
Wszedłem do kamienicy. Następnie udałem się do pierwszego lepszego mieszkania. Byłem zmęczony, a ból w nodze coraz bardziej mi dokuczał. Miałem też nadzieję znaleźć coś do jedzenia. Nic jednak nie znalazłem. Mieszkanie było całkowicie zdemolowane, a wszystko co dało się wynieść – wyniesione. Na podłodze leżało jedynie zdjęcie. Przedstawiało młodego chłopaka w mundurze. Muszę przyznać, że prezentował się perfekcyjnie. Może to był czyjś syn. Może i czyjś narzeczony. Rodzice musieli być dumni. Teraz albo był martwy, albo umierał w męczarniach. Tak samo, jak właściciele tego zdjęcia.
Usiadłem na łóżku. Sen wziął mnie z zaskoczenia. Śniłem o lepszym cudownym świecie. Ale nie o niemożliwej utopii. Ten świat kiedyś istniał. My go stworzyliśmy. Gospodarka działała idealnie. Wszyscy mieli pracę i zarabiali przyzwoicie. Miasta się rozrastały, rolnictwo wchodziło na wyższe poziomy. Całe społeczeństwo było silne i zwarte, a ludzie piękni i wspaniali. A teraz to wszystko już przepadło. Jednak serce pocieszała myśl, że... mieliśmy to. Choć przez jakiś czas mieliśmy to. Tamte ścierwa zawsze były i będą niewolnikami. My choć przez chwilę byliśmy panami.
Obudziły mnie kobiece krzyki. Rozpaczliwe wołanie o pomoc. Nikt nie mógł jej pomóc. Oprócz mnie.
Wyjrzałem przez okno. Przy wejściu do kamienicy, trzech Grabieżców właśnie zamierzało zagrabić jej cnotę. Ruszyłem tak szybko, jak tylko dałem radę. O mało co nie potknąłem się na schodach. Podczas biegu wyciągnąłem pistolet z kabury. Gdy stanąłem z nimi twarzą w twarz, nie zdążyli nawet zareagować. Wystrzeliłem trzy pociski, a każda trafiła celnie w okropne mordy Wyjadaczy.
Kobieta nie rzuciła mi się w ramiona. Nie zasypała mnie podziękowaniami. Poprosiła tylko o jedną rzecz.
- Zabij mnie – wyszeptały drżące usta. - Zabij.
Bez zastanowienia, spełniłem jej życzenie.
Serce mi urosło, gdy spojrzałem na trzy karabiny leżące przy śmierdzących ciałach. Tak, mając tyle amunicji, będę mógł kontynuować miejską partyzantkę. Może nawet udałoby mi się przebić do któregoś z naszych oddziałów.
Gdy tylko wyszedłem na ulicę, by zebrać broń i amunicję, posłali w moją stronę serię z karabinów. Spudłowali. Jak spłoszone zwierzę, uciekłem z powrotem do budynku. Nie miałem już amunicji. Ostatni nabój, który planowałem zachować dla siebie, przeznaczyłem dla tamtej kobiety.
Schowałem się w jednym z mieszkań. Słyszałem ich zbliżające się kroki, choć moje serce biło dużo głośniej. Wyciągnąłem granat. Później zawleczkę.
Wbiegli do środka. Zdążyłem tylko krzyknąć:
- Heil Hitler!

karolek

Re: Utopia we krwi utopiona

#2 Post autor: karolek » 29 kwie 2014, 23:44

.
Ostatnio zmieniony 26 lis 2016, 14:44 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Utopia we krwi utopiona

#3 Post autor: 411 » 30 kwie 2014, 18:56

Edward Horsztyński pisze:Podniosłem się więc i rozejrzałem.
Edwardzie.

Drogi Edwardzie.

Naprawde nie wiem, jak zaczác... Moge prosto z mostu? Wiem, ze sie nie obruszysz.
Dziekuje.

No do bani to jest. Ani formy, ani tresci.
Zadnego przekazu, zadnej idei, zadnej glebszej mysli tu nie znalazlam.
Co do formy - mam wrazenie, ze komus mocno podpadles i za kare, piszác ten tekst, uzywales najkrótszych z mozliwych zdan. Meczy to okropnie.
Co innego podkreslenie, zaakcentowanie czegos, a co innego od poczátku do konca w tym stylu.


Edward Horsztyński pisze:Wtedy zrozumiałem, że to były gruzy naszej cywilizacji.
Kiedy? Gdy sie podniósl, czy gdy sie rozjerzal?


Edward Horsztyński pisze:Wtedy poczułem ból w nodze.
Powtórzenie.


Edward Horsztyński pisze:Nie pamiętam już czy to odłamek granatu, czy pocisku.
Przecinek. Po: juz.


Edward Horsztyński pisze:Chude, śmierdzące istoty w łachmanach, o obłędnym, zamglonym wzroku.
O blednym wzroku. Obledny to moze byc taniec, wystep, koncert.


Edward Horsztyński pisze:Lub Wyjadacze.
Po "lub" dwukropek, a najlepiej polácz te dwa zdania.


Edward Horsztyński pisze:Permanentnie przegrywaliśmy walkę dobra ze złem, piękna z brzydotą.
Nie umiem tego uzasadnic, ale ta permanentna przegrana jakos mi tu nie lezy. Cos sie nie gra.


Edward Horsztyński pisze:Postanowiłem schować się w kamienicy, na którą wcześniej spadła bomba.
Edward Horsztyński pisze:Wszedłem do kamienicy.
Nielogicznosci.
Jesli spadla na kamienice bomba, to albo ta bomba byla niewybuchem, albo kamienica ruiná.
Nie mógl wiec sie w niej skryc, no, chyba, ze mial zamiar nakryc sie platem tynku...


Edward Horsztyński pisze:Miałem też nadzieję znaleźć coś do jedzenia. Nic jednak nie znalazłem.
Powtórzenie.


Edward Horsztyński pisze:Usiadłem na łóżku.
Jakim lózku?! Wczesniej piszesz o bombowej kamienicy i wspominasz, ze przez mieszkanie przeszla horda szabrowników, którzy wyniesli wszystko, co sie dalo - i nagle: lózko? Moze jeszcze swiezo zascielone?


Edward Horsztyński pisze: Jak spłoszone zwierzę, uciekłem z powrotem do budynku.
Jak wyzej.



Tyle dlubania.
Jak powiem, ze sie podobalo - sklamie.
Jak powiem, ze nie - tez nie powiem prawdy, bo generalnie lubie Twoje pisanie.
Powiedzmy, ze przyjelam tekst chlodno.
;)

J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Edward Horsztyński
Posty: 77
Rejestracja: 29 sty 2014, 14:03

Re: Utopia we krwi utopiona

#4 Post autor: Edward Horsztyński » 04 maja 2014, 22:19

Różne bomby są. Widziałem zdjęcia zburzonych w czasie wojny budynków, w których część mieszkań ocalała.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Utopia we krwi utopiona

#5 Post autor: skaranie boskie » 11 maja 2014, 10:45

Mnie się spodobało jedno zdanie.
Edward Horsztyński pisze:Miał nogi zmiażdżone przez gąsienice czołgu, kulę w głowie, pistolet w ręce i jakieś jedenaście lat.
Tak podsumować stan posiadania to majstersztyk.

Niestety, masa nieścisłości i błędów logicznych, o których wspomniała 411, plasują utwór na dość niskiej półce, choć nie mogę powiedzieć, że jest zły. Ma coś w sobie, choć niewiele tego czegoś.
Do kwiatków wyeksponowanych przez przedmówczynię, pozwolę sobie dodać jeszcze jeden.
Edward Horsztyński pisze:Wystrzeliłem trzy pociski, a każda trafiła celnie w okropne mordy Wyjadaczy.
W sumie to dobrze świadczy o żołnierzu, jeśli każda wystrzelona przez niego pocisk trafia do celu.
Za celność! :beer: :beer: :beer:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Utopia we krwi utopiona

#6 Post autor: Ewa Włodek » 23 maja 2014, 19:28

Festung Breslau A.D. 1945? Czy Berlin A.D. 1945? Tak czy siak - prawdziwie mi to "zabrzmiało". A że to moje klimaty, że tak rzeknę, to pochwalę za narrację, nie szukając, do czego by się to warto było przyczepić.
:) :)
pozdrawiam serdecznie...
Ewa

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”