Ona
-
- Posty: 25
- Rejestracja: 14 lip 2014, 12:32
- Kontakt:
Ona
Ona
Spoglądała na telefon. Czekała, na jakąkolwiek wiadomość od niego. W jej oczach, widać było strach i podniecenie. Zmieszana weszła do środka hotelu, w którym miała swój pokój; specjalnie zarezerwowany dla niego. Zostawiła klucze w recepcji i weszła po schodach, chciała unieść ostatni raz nogę, by stanąć na piętrze, lecz poczuła, w torebce wibrujący telefon. Wiedziała to był on! Czas zatrzymał się na kilka sekund, a jej źrenice się powiększyły, spoconymi dłońmi dotknęła klawiszy i odczytała wiadomość. Dzieli nas jedynie 30min. Czekaj na mnie, zjawie się... Ostatnie trzy kropki odbijały się w jej oczach, a usta nabrały zmysłowych kształtów! Musnęła ostatni raz palcami telefon by móc schować go do torebki. Wyjęła drugą parę klucze i otworzyła drzwi. Czuła, jakby otwierała nowy świat, nowe marzenia, pragnienia. Jej noga przekroczyła próg i wiedziała, że już nie ma odwrotu. Rozpakowała torbę, pełną przedmiotów, na niesamowitą noc. Rozpaliła kilkanaście zapachowych świec, koło łóżka wysypała niebieskie płatki róż, na nocnym stoliku położyła białe wino, w wiadrze lodu.
Cóż! Pomyślała pora na przyodzianie mojego ciała. Wyjęła z torebki czarny gorset z białymi haftami, założyła go na swoje smukłe ciało, nogi przyodziała czarnymi pończochami, a jej stopy zdobiły cappuccino szpilki. Apetyczny smak wanilii i słodyczy ubrało jej ciało, obłędnie długie loki okrywały niewinnie piersi, założyła szlafrok i poszła do toalety. A on…
Zatrzymał auto, spojrzał przed siebie i pomyślał, a może to nie ma sensu, bajka, fikcja. Jego zadumę, przerwał widok, białych gołębi pluskających się w fontannie, przed hotelem. Wiedział, że wkroczył w świat fantazji i musi dalej kroczyć, pogładził ostatni raz kierownice i wysiadł. Każdy krok kolejny krok, trwał całą wieczność. Przekroczył drzwi i widział uśmiechniętą recepcjonistkę. Trzymała w dłoni kartkę. Czyżby dla mnie? Pomyślał. Kobieta za ladą, podświadomie wiedziała, że ten mężczyzna szuka swojej kochanki i tylko potwierdziła, swoje przypuszczenia mówiąc. Numer 9. Zamarłem, skąd ona wiedziała, gdzie zmierzam. Tak! , odpowiedziałem. Wszystko było jasne pokój, w którym chciała się spotkać miał mieć tylko numer 9. Klucze dla Pana. Czuje jak ona trzymała w dłoni, ten klucz niezwykły, widzę jak niepewnie wchodziła po schodach i widzę drzwi, te drzwi pokusy, jakby dwa światy się kłóciły. Stoję tutaj, a ona tam - ja woda, ona ogień. Wystarczy otworzyć te drzwi, dotknąć klamki i przekręcić. Słyszę jak lekko skrzypią, lecz nic nie widzę, gdzie ona?? Czuje zapach wanilii, o którym tak często mi opowiadała. Pod moimi stopami płatki róż, a ona?? Gdzie się podziała… Czuję, że jest tutaj, serce wali jak oszalałe. Oooo!! Wpadła w me ramiona, wyszła szybkim krokiem, z toalety i wpadła, wprost w me objęcia.
Witaj. Powiedziała. Zamarłem na chwilkę i odgarnąłem jej włosy, z policzków i pocałowałem, w czoło Witaj. Patrzyłem w jej oczy i nie mogłem uwierzyć, że jest ona przy mnie, mogę czuć jej ciepły oddech. Patrzeć na nią, lśniły jej oczy, a usta się delikatnie uśmiechały. Zbliżyła swoją twarz, ku mojej i wyszeptała. Cieszę się, że przyjechałeś do mnie. Boję się tego dnia, lecz niesamowicie mnie paraliżuje, myśl że mogę spędzić z tobą noc. Proszę pocałuj mnie. Czułem jej słowa, dosłownie w sobie, jak jej usta składały sylaby: po - ca - łuj. Zamknąłem oczy i dotknąłem swoimi ustami jej. Czułem jak jej dłonie, oplatają moje, o ona zmysłowym krokiem, zbliżyła się do łóżka i powoli, położyła się razem ze mną, jak dwa magnesy przyciągaliśmy się do siebie. Jej włosy oplatały moje ręce i tors, całowałem jej usta bez opamiętania, smak ich był nie do opisania. Wodziłem dłońmi, po jej udach pośladkach. Zdjąłem zbędne pończochy i mogłem czuć jak jej wilgotne nogi, okładają me ciało. W jej źrenicach widziałem płomienie, nie potrafiłem nad tym zapanować. Zdarła, ze mnie całe ubranie, wyjęła wino z lodu i zaczęła na mnie wylewać. Me sutki stwardniały, a skóra skurczyła, lecz było mi przyjemnie. Wiedziałem, że nie mogę jej pozwolić przejąć kontroli, więc zrzuciłem, ją ze mnie na łóżko i pochyliłem nad nią. Krople wina z mego ciała, spadały na jej brzuch wędrując wciąż niżej, cóż mogłem zrobić? Zlizałem wszystko, a jej krzyki uniesienia wzbudzały, we mnie silniejsze podniecenie. Całowałem jej piękne uda, jędrne pośladki i rozkosznie drobne piersi. Wszystko czego tylko pragnęła, jej dłonie ściskały mocno kołdrę, wbijała w poduszkę swoje paznokcie. Nasze ciała muskały się nawzajem, jej sutki smyrały mój tors, a rzęsy usta. Pragnąłem jednego, tańca naszych ciał, lecz ona miała inne plany, wobec mnie. Podniosła się powoli najpierw, widziałem jej brzuch potem piersi, a na końcu oczy, siedziała przede mną, w jej spojrzeniu źrenice uciekały, drżały. Chwyciła, w dłoń kostki lodu i włożyła do buzi. Spojrzała się na mnie i zniżyła wzrok, ku memu przyrodzeniu. Zdążyłem, dotknąć tylko jej policzka, gdyż ciało samo przeniknęło, pod jedwabną kołdrę. Czułem coraz wyższe podniecenie, nie myślałem, że można wejść, na sam szczyt. Gorąca atmosfera rozpuściła, całe zimno panujące w pokoju, nawet lód, mógł się powstydzić, że tak szybko roztopił się w żarze naszych ciał. Opuszki jej palców, szalały po moim ciele. Najpierw rozchyliła, me wargi potem delikatnie musnęła językiem i zniżyła swoje palce, po mej brodzie i szyi, którą subtelnie ścisnęła zębami. Jak zahipnotyzowany, czułem jej dłoń na swej klatce piersiowej. Przyłożyła swoje ucho do mej piersi, aby móc usłyszeć, me serce, które niesamowicie stukało do mego ciała, jej włosy jedwabnie zsunęły się po mym brzuchu i męskości, która czekała na jej pocałunki. Pogładziłem, ją po głowie i zamknąłem oczy, lecz ona nie pozwalała mi na chwilę wytchnienia, chciała cały czas czuć moje ciało na swoim. Zbliżyłem swoją twarz ku jej i powiedziałem. Bądź zawsze moim aniołem! Uśmiechnęła się i zdradziła mi… Aniołem twoim jestem, lecz chcę już zawsze, być twoim ciągłym snem. Nasze usta, połączyły się w subtelnym smaku. Czułem jakbyśmy, byli w szklanej kuli i unosili się do góry, nie wiem kiedy, staliśmy się jednością, zasnąłem na jawie, lecz smak jaki ona mi daje nie był snem, ale rzeczywistością! Nasze ciała wilgotne od nieustannej gry. Rozpuszczałem się cały, widząc jej nagie ciało przed sobą, nie mogłem nawet na chwilę przestać patrzeć.
Mogłam dotknąć jego ciała i być szczęśliwą, chciałam oddać mu najwięcej siebie. Nasycić każdy skrawek ciała. Niech czuje me pocałunki, mokre ciało. Siedząc na nim, czułam jak ma kobiecość woła jeszcze i jeszcze! Dotykaj mych piersi, pleców! Pożądaj! Krew napływała, coraz silniej i szybciej do każdego mego narządu, biust podwoił swoją objętość, a oczy przysłoniła mgła. Czułam, że nadchodzi, zastuka do drzwi mojej rozkoszy. Proszę obejmij mnie i trzymaj, pomóż mi szczytować! Skóra paliła od wewnątrz, a ciało zadrżało. Błagam! Dotknij jej, dotknij tajemnicy życia, pokusy! Nasze ciała nie wytrzymały, tego napięcia i pękły w tej samej chwili. Me krzyki przebijały jego jęki! Ścisnął mnie w rozkoszy, a me włosy powoli opadały na jego szyję. Nasze źrenice, skupiły się w jednym punkcie; na wilgotnych ustach. Spójrz na mnie i powiedz. Czy warto było? Myślę, że każda chwila w życiu jest warta posmakowania. Zamknęła oczy i wtuliła się w moje mocne ramiona. Zasnąłem i tylko pamiętam, jak me oczy szukały ciebie, gdyż na drugi dzień już ciebie,nie było zostawiłaś, mi tylko zapach wanilii w powietrzu i pogiętą pościel…
Spoglądała na telefon. Czekała, na jakąkolwiek wiadomość od niego. W jej oczach, widać było strach i podniecenie. Zmieszana weszła do środka hotelu, w którym miała swój pokój; specjalnie zarezerwowany dla niego. Zostawiła klucze w recepcji i weszła po schodach, chciała unieść ostatni raz nogę, by stanąć na piętrze, lecz poczuła, w torebce wibrujący telefon. Wiedziała to był on! Czas zatrzymał się na kilka sekund, a jej źrenice się powiększyły, spoconymi dłońmi dotknęła klawiszy i odczytała wiadomość. Dzieli nas jedynie 30min. Czekaj na mnie, zjawie się... Ostatnie trzy kropki odbijały się w jej oczach, a usta nabrały zmysłowych kształtów! Musnęła ostatni raz palcami telefon by móc schować go do torebki. Wyjęła drugą parę klucze i otworzyła drzwi. Czuła, jakby otwierała nowy świat, nowe marzenia, pragnienia. Jej noga przekroczyła próg i wiedziała, że już nie ma odwrotu. Rozpakowała torbę, pełną przedmiotów, na niesamowitą noc. Rozpaliła kilkanaście zapachowych świec, koło łóżka wysypała niebieskie płatki róż, na nocnym stoliku położyła białe wino, w wiadrze lodu.
Cóż! Pomyślała pora na przyodzianie mojego ciała. Wyjęła z torebki czarny gorset z białymi haftami, założyła go na swoje smukłe ciało, nogi przyodziała czarnymi pończochami, a jej stopy zdobiły cappuccino szpilki. Apetyczny smak wanilii i słodyczy ubrało jej ciało, obłędnie długie loki okrywały niewinnie piersi, założyła szlafrok i poszła do toalety. A on…
Zatrzymał auto, spojrzał przed siebie i pomyślał, a może to nie ma sensu, bajka, fikcja. Jego zadumę, przerwał widok, białych gołębi pluskających się w fontannie, przed hotelem. Wiedział, że wkroczył w świat fantazji i musi dalej kroczyć, pogładził ostatni raz kierownice i wysiadł. Każdy krok kolejny krok, trwał całą wieczność. Przekroczył drzwi i widział uśmiechniętą recepcjonistkę. Trzymała w dłoni kartkę. Czyżby dla mnie? Pomyślał. Kobieta za ladą, podświadomie wiedziała, że ten mężczyzna szuka swojej kochanki i tylko potwierdziła, swoje przypuszczenia mówiąc. Numer 9. Zamarłem, skąd ona wiedziała, gdzie zmierzam. Tak! , odpowiedziałem. Wszystko było jasne pokój, w którym chciała się spotkać miał mieć tylko numer 9. Klucze dla Pana. Czuje jak ona trzymała w dłoni, ten klucz niezwykły, widzę jak niepewnie wchodziła po schodach i widzę drzwi, te drzwi pokusy, jakby dwa światy się kłóciły. Stoję tutaj, a ona tam - ja woda, ona ogień. Wystarczy otworzyć te drzwi, dotknąć klamki i przekręcić. Słyszę jak lekko skrzypią, lecz nic nie widzę, gdzie ona?? Czuje zapach wanilii, o którym tak często mi opowiadała. Pod moimi stopami płatki róż, a ona?? Gdzie się podziała… Czuję, że jest tutaj, serce wali jak oszalałe. Oooo!! Wpadła w me ramiona, wyszła szybkim krokiem, z toalety i wpadła, wprost w me objęcia.
Witaj. Powiedziała. Zamarłem na chwilkę i odgarnąłem jej włosy, z policzków i pocałowałem, w czoło Witaj. Patrzyłem w jej oczy i nie mogłem uwierzyć, że jest ona przy mnie, mogę czuć jej ciepły oddech. Patrzeć na nią, lśniły jej oczy, a usta się delikatnie uśmiechały. Zbliżyła swoją twarz, ku mojej i wyszeptała. Cieszę się, że przyjechałeś do mnie. Boję się tego dnia, lecz niesamowicie mnie paraliżuje, myśl że mogę spędzić z tobą noc. Proszę pocałuj mnie. Czułem jej słowa, dosłownie w sobie, jak jej usta składały sylaby: po - ca - łuj. Zamknąłem oczy i dotknąłem swoimi ustami jej. Czułem jak jej dłonie, oplatają moje, o ona zmysłowym krokiem, zbliżyła się do łóżka i powoli, położyła się razem ze mną, jak dwa magnesy przyciągaliśmy się do siebie. Jej włosy oplatały moje ręce i tors, całowałem jej usta bez opamiętania, smak ich był nie do opisania. Wodziłem dłońmi, po jej udach pośladkach. Zdjąłem zbędne pończochy i mogłem czuć jak jej wilgotne nogi, okładają me ciało. W jej źrenicach widziałem płomienie, nie potrafiłem nad tym zapanować. Zdarła, ze mnie całe ubranie, wyjęła wino z lodu i zaczęła na mnie wylewać. Me sutki stwardniały, a skóra skurczyła, lecz było mi przyjemnie. Wiedziałem, że nie mogę jej pozwolić przejąć kontroli, więc zrzuciłem, ją ze mnie na łóżko i pochyliłem nad nią. Krople wina z mego ciała, spadały na jej brzuch wędrując wciąż niżej, cóż mogłem zrobić? Zlizałem wszystko, a jej krzyki uniesienia wzbudzały, we mnie silniejsze podniecenie. Całowałem jej piękne uda, jędrne pośladki i rozkosznie drobne piersi. Wszystko czego tylko pragnęła, jej dłonie ściskały mocno kołdrę, wbijała w poduszkę swoje paznokcie. Nasze ciała muskały się nawzajem, jej sutki smyrały mój tors, a rzęsy usta. Pragnąłem jednego, tańca naszych ciał, lecz ona miała inne plany, wobec mnie. Podniosła się powoli najpierw, widziałem jej brzuch potem piersi, a na końcu oczy, siedziała przede mną, w jej spojrzeniu źrenice uciekały, drżały. Chwyciła, w dłoń kostki lodu i włożyła do buzi. Spojrzała się na mnie i zniżyła wzrok, ku memu przyrodzeniu. Zdążyłem, dotknąć tylko jej policzka, gdyż ciało samo przeniknęło, pod jedwabną kołdrę. Czułem coraz wyższe podniecenie, nie myślałem, że można wejść, na sam szczyt. Gorąca atmosfera rozpuściła, całe zimno panujące w pokoju, nawet lód, mógł się powstydzić, że tak szybko roztopił się w żarze naszych ciał. Opuszki jej palców, szalały po moim ciele. Najpierw rozchyliła, me wargi potem delikatnie musnęła językiem i zniżyła swoje palce, po mej brodzie i szyi, którą subtelnie ścisnęła zębami. Jak zahipnotyzowany, czułem jej dłoń na swej klatce piersiowej. Przyłożyła swoje ucho do mej piersi, aby móc usłyszeć, me serce, które niesamowicie stukało do mego ciała, jej włosy jedwabnie zsunęły się po mym brzuchu i męskości, która czekała na jej pocałunki. Pogładziłem, ją po głowie i zamknąłem oczy, lecz ona nie pozwalała mi na chwilę wytchnienia, chciała cały czas czuć moje ciało na swoim. Zbliżyłem swoją twarz ku jej i powiedziałem. Bądź zawsze moim aniołem! Uśmiechnęła się i zdradziła mi… Aniołem twoim jestem, lecz chcę już zawsze, być twoim ciągłym snem. Nasze usta, połączyły się w subtelnym smaku. Czułem jakbyśmy, byli w szklanej kuli i unosili się do góry, nie wiem kiedy, staliśmy się jednością, zasnąłem na jawie, lecz smak jaki ona mi daje nie był snem, ale rzeczywistością! Nasze ciała wilgotne od nieustannej gry. Rozpuszczałem się cały, widząc jej nagie ciało przed sobą, nie mogłem nawet na chwilę przestać patrzeć.
Mogłam dotknąć jego ciała i być szczęśliwą, chciałam oddać mu najwięcej siebie. Nasycić każdy skrawek ciała. Niech czuje me pocałunki, mokre ciało. Siedząc na nim, czułam jak ma kobiecość woła jeszcze i jeszcze! Dotykaj mych piersi, pleców! Pożądaj! Krew napływała, coraz silniej i szybciej do każdego mego narządu, biust podwoił swoją objętość, a oczy przysłoniła mgła. Czułam, że nadchodzi, zastuka do drzwi mojej rozkoszy. Proszę obejmij mnie i trzymaj, pomóż mi szczytować! Skóra paliła od wewnątrz, a ciało zadrżało. Błagam! Dotknij jej, dotknij tajemnicy życia, pokusy! Nasze ciała nie wytrzymały, tego napięcia i pękły w tej samej chwili. Me krzyki przebijały jego jęki! Ścisnął mnie w rozkoszy, a me włosy powoli opadały na jego szyję. Nasze źrenice, skupiły się w jednym punkcie; na wilgotnych ustach. Spójrz na mnie i powiedz. Czy warto było? Myślę, że każda chwila w życiu jest warta posmakowania. Zamknęła oczy i wtuliła się w moje mocne ramiona. Zasnąłem i tylko pamiętam, jak me oczy szukały ciebie, gdyż na drugi dzień już ciebie,nie było zostawiłaś, mi tylko zapach wanilii w powietrzu i pogiętą pościel…
AIWIS
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Ona
hmmm, poczytałam, i powiem tak:
1. Na początek - o warsztacie: gdybym chciała poprawić wszystko, co uważam za niepoprawne (interpunkcja, gramatyka, semantyka) - to bym musiała napisać elaborat, którego nikt by nie przeczytał, bo po 10 procentach zanudziłby się na śmierć. Więc pozwolę sobie tylko przeczytać "po swojemu" początek, a Ty sobie wersje Swoją i moja porównasz (albo nie), i wyciągniesz z tego porównania wnioski (albo nie):
Spoglądała na telefon. W oczach miała strach i podniecenie. Czekała na jakąkolwiek wiadomość od niego.
Weszła do hotelu, w którym wcześniej zarezerwowała pokój, specjalnie dla niego. W recepcji zostawiła klucz, powoli wchodziła po schodach, gdy poczuła, jak w torebce wibruje telefon. Wiedziała. Dzwonił - on! Czas stanął, spoconymi palcami dotknęła klawiszy i odczytała wiadomość: "Tylko pół godziny. Czekaj. Będę..." Ostatnie trzy kropki odbijały się w jej oczach, a usta drgnęły zmysłowo. Musnęła palcami telefon, chowając go do torebki. Wyjęła drugą parę kluczy, otworzyła drzwi jak wrota do Sezamu, do krainy marzeń, na pół uświadomionych pragnień. Przestępując próg wiedziała, że nie ma odwrotu. Rozpakowała torbę, pełną przedmiotów na tę niesamowitą noc. Rozpaliła kilkanaście zapachowych świec, koło łóżka wysypała niebieskie płatki róż, na nocnym stoliku postawiła białe wino w kubełku z lodem.
Ubranie, w którym przyszła, zamieniła na czarny gorset, czarne pończochy i pantofle na szpilce (szpilki w kolorze cappuccino do czarnych pończoch - toż to koszmar i kicz nie do przyjęcia, nawet w literaturze! Pończochy cappuccino do czarnych szpilek - ostatecznie ujdą, ostatecznie!). Skropiła się perfumami o zapachu wanilii, rozpuściła włosy. Założyła hotelowy szlafrok i przeszła do łazienki.
tyle by było mojego majstrowania we wstępnych akapitach. Pozostałe wymagają poważnej redakcji i korekty.
A teraz pozwolę sobie - w kwestii treści. Nie rozkoszuje się literaturą o charakterze erotycznym bądź zbliżonym, ale nie powiem, żebym się szczególnie wzdragała przed jej czytaniem - cóż, i taka bywa i może być - dobra. Może być. Ale - przykro mi, lecz tekst, który przeczytałam chwilę temu - dobry nie jest. Pomijając błędy i niedoskonałości warsztatowe, o których wspomniałam, za bardzo mi przypomina "świerszczyk", i to taki z nieco niższej półki. Mam tutaj na myśli fragment opowiadający o "bliższym kontakcie trzeciego stopnia" między bohaterami. Taka dosłowność - w kontekście zakończenia, które jest już dalekie od erotyzmu - jest dysonansem, odbiera opowiadaniu - smak. Gdyby obraz zbliżenia potraktować mniej drobiazgowo, a nawet może - metaforycznie, tekst zyskałby. Moim skromnym zdaniem, rzecz jasna. A ponieważ to jest moje indywidualne zdanie - nie musisz się z nim liczyc, choć - możesz.
Pozdrawiam serdecznie...
Ewa
1. Na początek - o warsztacie: gdybym chciała poprawić wszystko, co uważam za niepoprawne (interpunkcja, gramatyka, semantyka) - to bym musiała napisać elaborat, którego nikt by nie przeczytał, bo po 10 procentach zanudziłby się na śmierć. Więc pozwolę sobie tylko przeczytać "po swojemu" początek, a Ty sobie wersje Swoją i moja porównasz (albo nie), i wyciągniesz z tego porównania wnioski (albo nie):
Spoglądała na telefon. W oczach miała strach i podniecenie. Czekała na jakąkolwiek wiadomość od niego.
Weszła do hotelu, w którym wcześniej zarezerwowała pokój, specjalnie dla niego. W recepcji zostawiła klucz, powoli wchodziła po schodach, gdy poczuła, jak w torebce wibruje telefon. Wiedziała. Dzwonił - on! Czas stanął, spoconymi palcami dotknęła klawiszy i odczytała wiadomość: "Tylko pół godziny. Czekaj. Będę..." Ostatnie trzy kropki odbijały się w jej oczach, a usta drgnęły zmysłowo. Musnęła palcami telefon, chowając go do torebki. Wyjęła drugą parę kluczy, otworzyła drzwi jak wrota do Sezamu, do krainy marzeń, na pół uświadomionych pragnień. Przestępując próg wiedziała, że nie ma odwrotu. Rozpakowała torbę, pełną przedmiotów na tę niesamowitą noc. Rozpaliła kilkanaście zapachowych świec, koło łóżka wysypała niebieskie płatki róż, na nocnym stoliku postawiła białe wino w kubełku z lodem.
Ubranie, w którym przyszła, zamieniła na czarny gorset, czarne pończochy i pantofle na szpilce (szpilki w kolorze cappuccino do czarnych pończoch - toż to koszmar i kicz nie do przyjęcia, nawet w literaturze! Pończochy cappuccino do czarnych szpilek - ostatecznie ujdą, ostatecznie!). Skropiła się perfumami o zapachu wanilii, rozpuściła włosy. Założyła hotelowy szlafrok i przeszła do łazienki.
tyle by było mojego majstrowania we wstępnych akapitach. Pozostałe wymagają poważnej redakcji i korekty.
A teraz pozwolę sobie - w kwestii treści. Nie rozkoszuje się literaturą o charakterze erotycznym bądź zbliżonym, ale nie powiem, żebym się szczególnie wzdragała przed jej czytaniem - cóż, i taka bywa i może być - dobra. Może być. Ale - przykro mi, lecz tekst, który przeczytałam chwilę temu - dobry nie jest. Pomijając błędy i niedoskonałości warsztatowe, o których wspomniałam, za bardzo mi przypomina "świerszczyk", i to taki z nieco niższej półki. Mam tutaj na myśli fragment opowiadający o "bliższym kontakcie trzeciego stopnia" między bohaterami. Taka dosłowność - w kontekście zakończenia, które jest już dalekie od erotyzmu - jest dysonansem, odbiera opowiadaniu - smak. Gdyby obraz zbliżenia potraktować mniej drobiazgowo, a nawet może - metaforycznie, tekst zyskałby. Moim skromnym zdaniem, rzecz jasna. A ponieważ to jest moje indywidualne zdanie - nie musisz się z nim liczyc, choć - możesz.

Pozdrawiam serdecznie...
Ewa
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Ona
Czytałam i czułam niesmak. Na twarzy miałam grymas jak po wypiciu litra soku z cytryny na raz. Warsztatowo - tekst okropny, o czym już w delikatny sposób napisała Ewa. Ja nie potrafię w delikatny i nie zamierzam. Nie zamierzam też poprawiać akapit po akapicie ani cytować poszczególne błędy. Treść treścią, każdy lubi inne tematy, ale żeby dorosła kobieta waliła takie byki - wstyd. I to na całego. Interpunkcja leży i kwiczy, z przecinkami robisz co chcesz jakby były swoją własnością. Narracja - raz 3osobowy narrator, raz 1osobowy, raz mówi ona, raz on, zero ładu i składu, nie mówiąc o sensie. O nadużywaniu zaimków w krótkiej formie już wspominać nie będę.
Tekst jest naiwny. Ja nie wiem, kogo by miał uwieść, podniecić, sprawić, by mu było dobrze. Chyba tylko napalonych małolatów. Pornografia bardzo niskiej klasy. Opisy składają się z opisów, które czytałam wcześniej już gdzie indziej, nic od siebie nowego nie dodałaś. Wręcz budzą politowanie, śmiech. Treści tu zero, pomysłu zero, własnego pomyślunku, spojrzenia na erotykę - zero. Nic wartego zapamiętania nie ma w tym tekście.
Pozdrawiam
Patka
Tekst jest naiwny. Ja nie wiem, kogo by miał uwieść, podniecić, sprawić, by mu było dobrze. Chyba tylko napalonych małolatów. Pornografia bardzo niskiej klasy. Opisy składają się z opisów, które czytałam wcześniej już gdzie indziej, nic od siebie nowego nie dodałaś. Wręcz budzą politowanie, śmiech. Treści tu zero, pomysłu zero, własnego pomyślunku, spojrzenia na erotykę - zero. Nic wartego zapamiętania nie ma w tym tekście.
Pozdrawiam
Patka
-
- Posty: 25
- Rejestracja: 14 lip 2014, 12:32
- Kontakt:
Re: Ona
"Świerszczyki" to do nich mi daleko znalazłam przykład http://xstory.pl/msciwa-kobieta/#more-4713 cytat z strony ze świerszczykami: "Nie miałam czasu zbyt długo się nad tym zastanawiać. Kutas Marcina wdarł się w moją piczkę po same jaja, a jego właściciel trzymał mnie za biodra i nasadzał na niego z dziką determinacją. Walił mnie tą swoją wielką pałą."
to dopiero jest straszne. Wulgarne i niecenzuralne. Może i są gdzieś błędy interpunkcyjne itp. każdemu mogą się zdarzyć, zresztą człowiek uczy się całe życie. ( a przecinki wiem, że jest ich za dużo, ale specjalnie dla Patki wrzuciłam więcej, bo choruje na ich brak, to żeby Cię uzdrowi dodałam troszkę ponad normę, nawet tam gdzie nie powinny być.)

AIWIS
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Ona
cóż, "świerszczyk" - to coś więcej (w sensie wulgarności) niż elegancka erotyka i coś mniej, niż czysta pornografia. Moim skromnym zdaniem rzecz jasna. Ale się zdarza, i ma odbiorców, i w formie pisanej i w ikonograficznej.Aiwis pisze: "Świerszczyki" to do nich mi daleko
a cytat - jak cytat. Znalazłyby się takie cytaty i u de Sade'a, i u Ginsberga, i u Lenory Kandel, czy inszego Hellera, że o autorach bardziej współczesnych nie wspomnę. Tylko - pytanie: do kogo adresowany jest ten akurat typ obrazowania? tak zwany zwykły czytelnik, do których zaliczam siebie - rzuci okiem, i po trzecim słowie daruje sobie tekst, w końcu na każdym kroku dzisiaj, w tramwaju, na ulicy na nawet u sąsiadów za ściana panienki lekkich obyczajów fruwają jak jaskółki a męskie atrybuty stoją rzędami, tworząc zwarty parkan. Po prostu - to, co kiedyś tworzono by wywołać skandal bądź rumieniec zawstydzenia na licu niewieścim, dziś stało się normą. Najprościej jest wziąć na warsztat seks i wyeksploatować go na poziomie poniżej deski sedesowej, jak w tym przytoczonym cytacie, i jak w wieli innych, akurat nie przytoczonych.Aiwis pisze:
http://xstory.pl/msciwa-kobieta/#more-4713 cytat z strony ze świerszczykami: "Nie miałam czasu zbyt długo się nad tym zastanawiać. Kutas Marcina wdarł się w moją piczkę po same jaja, a jego właściciel trzymał mnie za biodra i nasadzał na niego z dziką determinacją. Walił mnie tą swoją wielką pałą."
I tak sobie pomyślałam, że może by tak - omijając zalew wulgarnych i ordynarnych przedstawień czegoś, co jest zwyczajne i naturalne, a może być całkiem fajne lub wręcz urokliwe dopóki się tego nie uwala czymś paskudnym, spróbować to coś zaprezentować w zachęcającej, eleganckiej retoryce. Myślę, że Ktoś, kto jako avatar ma tak kapitalną fotografię, w kolorystyce, stylistyce i klimacie szczególnie przeze mnie docenianych (drzewo, chmury, przymglone światło), potrafi, jak zechce...
Poczekam więc na to - lepsze

pozdrawiam serdecznie...
Ewa
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Ona
To jakaś aluzja, do cholery?karolek pisze:Skoro nikt nie ma nic przeciwko, aby utwory okraszać najniższych lotów przekleństwami i obelgami, czy też wprowadzać puste wodolejstwo i nazywać to świetnymi opowiadaniami - bądźmy obiektywni.

Zrozum, że jak tobie się jakiś tekst nie podoba i uważasz go za okropny/wstrętny/nie do przeczytania, nie oznacza to, że innym się nie spodoba.

- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Ona
Generalnie nie mam nic przeciwko opisom zbliżeń seksualnych.
Jednak w ambitnej literaturze fragmenty o charakterze erotycznym zazwyczaj są elementem jakiejś przemyślanej, konsekwentnie skonstruowanej całości, mają swoją ściśle określoną rolę do odegrania w fabule, funkcję do spełnienia w utworze widzianym jako konkretna struktura.
Tutaj poza czystym przedstawieniem scenki erotycznej nie ma kompletnie nic więcej i chyba dlatego większość czytelników odbiera ten tekst jako pornograficzny.
Pomijając błędy językowe, o których już raczyli wspomnieć moi przedmówcy - chcę powiedzieć, że mnie w powyższym opisie uderzyło coś innego - straszna sztampa i tandeta. Niechże byłby i erotyzm, seks, ale przedstawiony wiarygodnie, autentycznie, intrygująco. U Ciebie mamy plastikowo-silikonową bohaterkę Barbie, kiczowatą i przesłodzoną scenografię (te świece, ten zapach wanilii, luksusowy pokój hotelowy). Rzeczywiście całość wygląda na wyreżyserowaną scenkę z różowego filmu, a nie naturalne, piękne, prawdziwe zbliżenie dwojga kochających się ludzi. Można odnieść wrażenie, że opowiadanie napisał ktoś, kto seks zna jedynie z artykułów w "Glamour" i płytek DVD dołączanych do "Playboya" w kioskach.
Jednak w ambitnej literaturze fragmenty o charakterze erotycznym zazwyczaj są elementem jakiejś przemyślanej, konsekwentnie skonstruowanej całości, mają swoją ściśle określoną rolę do odegrania w fabule, funkcję do spełnienia w utworze widzianym jako konkretna struktura.
Tutaj poza czystym przedstawieniem scenki erotycznej nie ma kompletnie nic więcej i chyba dlatego większość czytelników odbiera ten tekst jako pornograficzny.
Pomijając błędy językowe, o których już raczyli wspomnieć moi przedmówcy - chcę powiedzieć, że mnie w powyższym opisie uderzyło coś innego - straszna sztampa i tandeta. Niechże byłby i erotyzm, seks, ale przedstawiony wiarygodnie, autentycznie, intrygująco. U Ciebie mamy plastikowo-silikonową bohaterkę Barbie, kiczowatą i przesłodzoną scenografię (te świece, ten zapach wanilii, luksusowy pokój hotelowy). Rzeczywiście całość wygląda na wyreżyserowaną scenkę z różowego filmu, a nie naturalne, piękne, prawdziwe zbliżenie dwojga kochających się ludzi. Można odnieść wrażenie, że opowiadanie napisał ktoś, kto seks zna jedynie z artykułów w "Glamour" i płytek DVD dołączanych do "Playboya" w kioskach.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Ona
Droga Aiwis.
Specjalnie odczekalam pierwszych komentarzy, by nie byc odebrana jako ta najgorsza i w dodatku nietaktowna.
Lat mam duzo i niejeden "swierszczyk" mignál mi przed oczami - tak w formie pisanej, jak zekranizowanej.
Musze jednak przyznac, ze swoim opowiadaniem pobilas wszystko, z czym do tej pory mialam okazje sie zetknác...
Zastanawiam sie wlasnie, czy tylko ja tak mam, ze przez pryzmat slowa pisanego danego autora/autorki tworze sobie jego/jej obraz?
Odnosze wrazenie, ze Twoje teksty to bardziej "chciec-miec" niz solidny warsztat, tzn, tego, doswiadczenie zyciowe. Bo kazdy z nas posilkujác sie wyobrazniá, korzysta przede wszystkim z wlasnego zycia. A u Ciebie to wszystko lezy i kwiczy.
Zanim przejde do analizy - mala dygresja.
Wspominalas wczesniej o naszym niskim stopniu dyplomacji (empatii?) i mnogiej liczbie sposobów komentowania, których nie stosujemy. Uwierz mi, ze bardzo sie staramy, mamy ambicje byc prawdziwie przyjaznym portalem, nie tylko z nazwy.
Niestety - jakakolwiek forma zwrócenia uwagi w Twoim przypadku nie dziala. Albo od razu wyrywasz sie z usuwaniem konta, albo dajesz nam dobitnie znac, ze Ciebie nalezy wylácznie umiejetnie chwalic - MOZE wtedy sie zastanowisz i EWENTUALNIE naniesiesz poprawki (albo chociaz ZAUWAZYSZ bledy)...
Droga Aiwis, do rzeczy. Dam przyklad (stara, ale prawdziwa sytuacja):
O koniu plci zenskiej mozna wyrazic sie dwojako:
1. Klacz,
2. Koń z cipą.
U Ciebie, niestety, wystepuje ta druga forma.
W opowiadaniu, które nam zaserwowalas pokazalas nam sie z okropnej strony jesli chodzi o gust:
Pogwalcilas kilka praw fizyki:
Nielogicznosci siegnely rekordów Ksiegi Guinessa:
Normalnie wina sá butelkowane, mogá tez byc rozlewane do np. dzbanów - jesli tak - POSTAWILA (flaszke, wiadro, kanke).
Elementy rozrywkowe i akcenty humorystyczne:
O samowolce przecinkowej, skróconych formach, gramatyce i budowie zdan pisac nie bede - odsylam do Paci, ona jest fachowcem.
Dobra, koniec tego pastwienia. Az taka niedobra nie jestem i dam Ci tego dowód - juz zaraz.
Teraz jednak oswiadczam, ze nie bylo moim celem sprawienie Ci przykrosci (swiadome), raczej nakierowanie na bledy, które wciáz i wciáz powtarzasz. Oswiadczam równiez, ze uplynie duzo czasu zanim zagoszcze pod kolejnym Twoim utworem - zakladajác oczywiscie, ze zamierzasz szlifowac swój warsztat i poprawiac niedociágneicia.
Jesli jednak nie masz zamiaru pracowac nad sobá i swojá twórczosciá - mozesz byc spokojna - nie bede Cie wiecej dreczyc.
Klaniam sie i pozdrawiam zegnajác wlasná przeróbká Twojego opowiadania (teraz to wlasciwie miniaturka).
J.

*
Ona.
Spogląda na telefon. Czeka na jakąkolwiek wiadomość od niego - w jej oczach widać strach i podniecenie. Zmieszana wchodzi do hotelu, w którym ma specjalnie zarezerwowany pokój, dla niego (wczesniej zostawiła drugi komplet kluczy w recepcji); wchodzác po schodach poczuła w torebce wibrujący telefon. To on! Czas zatrzymał się na kilka sekund, jej źrenice powiększyły, spoconymi dłońmi dotknęła klawiszy i odczytała wiadomość. Dzieli nas jedynie 30 minut. Czekaj na mnie, zjawie się...
Otwierajác drzwi czuła, jak otwiera sie przed niá nowy świat, nowe marzenia, pragnienia i że już nie ma odwrotu. Rozpakowała torbę pełną potrzebnych akcesoriów - to bedzie niesamowita noc. Rozpaliła kilkanaście zapachowych świec, na łóżku rozsypała niebieskie płatki róż, a na nocnym stoliku, w wczesniej zamówionym wiaderku z lodem, umiescila butelke wina.
Wyjęła czarny gorset, czarne pończochy, szpilki w kolorze nude. Rozebrala sie, wziela przygotowany szlafrok i poszła do toalety.
On.
Gleboko zamyslony zatrzymałem auto przed glównym wejsciem - wiedziałem, że za chwíle wkrocze w świat fantazji.
Mináłem ozdobne donice po obu stronach bramy i zobaczyłem uśmiechniętą recepcjonistkę: trzymała w dłoni zlozoná kartkę i klucz z typowá dla hoteli, duzá zawieszká: numer 9. Klucze dla Pana. Biorác je reki czulem cieplo i wiedzialem, ze nalezy do tej, która czeka na mnie. Wystarczy przekrecic zamek, dotknąć klamki, nacisnáć.
Witaj. Zamarłem na chwilę, a potem odgarnąłem jej włosy z policzków i pocałowałem: witaj. Patrzyłem jej w oczy i nie mogłem uwierzyć, że jest przy mnie, ze mogę czuć jej ciepły oddech. Cieszę się, że jestes. Proszę pocałuj mnie jeszcze. Przylgnelismy do siebie, jak dwa magnesy. Zdecydowanymi, szybkimi ruchami pozbawila mnie ubrania i pchnela na lózko. Wodzilem dlonmi po smuklych udach i pelnych posladkach, a jej włosy oplatały moje ręce i tors, zapach wanilii byl odurzajácy... Sliskie pończochy i wstázki przy gorsecie laskotaly i potegowaly pragnienie, chcialem - juz! natychmiast! - posiásc já calá. Czulem, ze chce tego samego, wiedzialem, ze jestesmy tu dla siebie i nic nie jest wazne...
Upila lyk wina, prosto z butelki - amarantowa struzka plynela leniwie po szyi, kierujác sie w zaglebienie miedzy piersiami. Byly drobne, ale jedrne, a sutki sterczaly szelmowsko i bezwstydnie. Wziela kolejny lyk i kilka kropel spadlo mi na tors - pochylila sie i zlizała kazdá bardzo dokladnie, wolno kierujác sie w strone moich bioder. Cierpialem czujác jej cieply oddech... Nie! Gwaltownie, chyba nawet zbyt mocno szarpnálem já za ramiona i juz byla pode mná: jej cialo oczekiwalo mnie, plonelo, drzalo. Całowałem kazde wglebienie, kazdá wypuklosc. Raptem zamarla. Zdziwiony, pozwolilem na jej ruch: kostki lodu w dloniach wrecz parzyly. Wiedzialem, ze to zaraz sie stanie, ze zatanczymy jak nikt przed nami i po nas. Usiadla... Dosiadla mnie szalenczo i w dzikim tempie zawirowal swiat; potem zatrzymal.
Nie pozwolila sobie na odpoczynek - jej zeby przygryzaly delikatnie skóre mojej szyi, opuszki gladzily powieki, a usta smialy do mnie. Szeptala cos i mruczala na zmiane, i wciáz calujác kierowala sie w storne mojej meskosci. Kolejne spelnienie przynioslo ogien i wyczerpanie... Z zamknietymi oczami gładziłem ją po głowie, próbujác uciszyc dzwon serca i oddech. Bądź zawsze moim aniołem. Uśmiechnęła się. Jestem twoim aniołem i zawsze bede twym snem.
Ona.
Uśmiechnęłam się. Jestem jego aniołem i zawsze bede jego snem.
Chciałam nasycić nim każdy skrawek ciała, skóra paliła i czułam jak moja kobiecość woła: jeszcze i jeszcze! Dotykaj mnie! Pożądaj! Zamknęłam oczy i wtuliłam się w mocne ramiona. Pachnialo waniliá.
On.
Zasnąłem.
Wciáz pamiętam zapach wanilii.
Specjalnie odczekalam pierwszych komentarzy, by nie byc odebrana jako ta najgorsza i w dodatku nietaktowna.
Lat mam duzo i niejeden "swierszczyk" mignál mi przed oczami - tak w formie pisanej, jak zekranizowanej.
Musze jednak przyznac, ze swoim opowiadaniem pobilas wszystko, z czym do tej pory mialam okazje sie zetknác...
Zastanawiam sie wlasnie, czy tylko ja tak mam, ze przez pryzmat slowa pisanego danego autora/autorki tworze sobie jego/jej obraz?
No wlasnie.Gloinnen pisze:Można odnieść wrażenie, że opowiadanie napisał ktoś, kto seks zna jedynie z artykułów w "Glamour" i płytek DVD dołączanych do "Playboya" w kioskach.
Odnosze wrazenie, ze Twoje teksty to bardziej "chciec-miec" niz solidny warsztat, tzn, tego, doswiadczenie zyciowe. Bo kazdy z nas posilkujác sie wyobrazniá, korzysta przede wszystkim z wlasnego zycia. A u Ciebie to wszystko lezy i kwiczy.
Zanim przejde do analizy - mala dygresja.
Wspominalas wczesniej o naszym niskim stopniu dyplomacji (empatii?) i mnogiej liczbie sposobów komentowania, których nie stosujemy. Uwierz mi, ze bardzo sie staramy, mamy ambicje byc prawdziwie przyjaznym portalem, nie tylko z nazwy.
Niestety - jakakolwiek forma zwrócenia uwagi w Twoim przypadku nie dziala. Albo od razu wyrywasz sie z usuwaniem konta, albo dajesz nam dobitnie znac, ze Ciebie nalezy wylácznie umiejetnie chwalic - MOZE wtedy sie zastanowisz i EWENTUALNIE naniesiesz poprawki (albo chociaz ZAUWAZYSZ bledy)...
Droga Aiwis, do rzeczy. Dam przyklad (stara, ale prawdziwa sytuacja):
O koniu plci zenskiej mozna wyrazic sie dwojako:
1. Klacz,
2. Koń z cipą.
U Ciebie, niestety, wystepuje ta druga forma.
W opowiadaniu, które nam zaserwowalas pokazalas nam sie z okropnej strony jesli chodzi o gust:
Odniosla sie do tego fragmentu Ewa, proponuje skorzytac z sugestii.Aiwis pisze:Wyjęła z torebki czarny gorset z białymi haftami, założyła go na swoje smukłe ciało, nogi przyodziała czarnymi pończochami, a jej stopy zdobiły cappuccino szpilki. Apetyczny smak wanilii i słodyczy ubrało jej ciało, obłędnie długie loki okrywały niewinnie piersi, założyła szlafrok i poszła do toalety.
Pogwalcilas kilka praw fizyki:
Aiwis pisze:Czułem jak jej dłonie, oplatają moje, o ona zmysłowym krokiem, zbliżyła się do łóżka i powoli, położyła się razem ze mną, jak dwa magnesy przyciągaliśmy się do siebie. Jej włosy oplatały moje ręce i tors, całowałem jej usta bez opamiętania, smak ich był nie do opisania. Wodziłem dłońmi, po jej udach pośladkach. Zdjąłem zbędne pończochy i mogłem czuć jak jej wilgotne nogi, okładają me ciało. W jej źrenicach widziałem płomienie, nie potrafiłem nad tym zapanować. Zdarła, ze mnie całe ubranie, wyjęła wino z lodu i zaczęła na mnie wylewać. Me sutki stwardniały, a skóra skurczyła, lecz było mi przyjemnie. Wiedziałem, że nie mogę jej pozwolić przejąć kontroli, więc zrzuciłem, ją ze mnie na łóżko i pochyliłem nad nią.
Próbowalam sobie to (i dalej) wyobrazic - bez szans. Jedyne, co mi sie nasuwa, to brak przyciágania ziemskiego, albo nadludzka sila kochanki (bádz kochanek do bani).Aiwis pisze:Zdążyłem, dotknąć tylko jej policzka, gdyż ciało samo przeniknęło, pod jedwabną kołdrę.
Nielogicznosci siegnely rekordów Ksiegi Guinessa:
Zawsze wydawalo mi sie, ze klucze sie bierze z recepcji, szczególnie udajác sie do pokoju. Tu wygláda na to, ze pani dorobila klucz (nielegalne!), a recepcjonistka dostala w lape - podwójnie.Aiwis pisze:Zostawiła klucze w recepcji i weszła po schodach, chciała unieść ostatni raz nogę, by stanąć na piętrze, lecz poczuła, w torebce wibrujący telefon.
Czy to byl buklak wina? A moze znajdowalo sie w misce?Aiwis pisze:Rozpakowała torbę, pełną przedmiotów, na niesamowitą noc. Rozpaliła kilkanaście zapachowych świec, koło łóżka wysypała niebieskie płatki róż, na nocnym stoliku położyła białe wino, w wiadrze lodu.
Normalnie wina sá butelkowane, mogá tez byc rozlewane do np. dzbanów - jesli tak - POSTAWILA (flaszke, wiadro, kanke).
Bedác na miejscu tej pani, z toalety skorzystalabym najpierw. Wiesz, mycie zebów, czy korzystanie z prysznica jest zdecydowanie wygodniejsze, gdy nie mamy w planach szybkiej przepierki.Aiwis pisze:Apetyczny smak wanilii i słodyczy ubrało jej ciało, obłędnie długie loki okrywały niewinnie piersi, założyła szlafrok i poszła do toalety.
I tak dalej...Aiwis pisze:Wszystko czego tylko pragnęła, jej dłonie ściskały mocno kołdrę, wbijała w poduszkę swoje paznokcie.
Elementy rozrywkowe i akcenty humorystyczne:
Aiwis pisze:Ostatnie trzy kropki odbijały się w jej oczach, a usta nabrały zmysłowych kształtów!
Aiwis pisze:Jej noga przekroczyła próg i wiedziała, że już nie ma odwrotu.
Aiwis pisze:Jego zadumę, przerwał widok, białych gołębi pluskających się w fontannie, przed hotelem.
Aiwis pisze:Kobieta za ladą, podświadomie wiedziała, że ten mężczyzna szuka swojej kochanki i tylko potwierdziła, swoje przypuszczenia mówiąc. Numer 9.
Aiwis pisze: Wpadła w me ramiona, wyszła szybkim krokiem, z toalety i wpadła, wprost w me objęcia.
Aiwis pisze:Boję się tego dnia, lecz niesamowicie mnie paraliżuje, myśl że mogę spędzić z tobą noc.
Aiwis pisze:Zdjąłem zbędne pończochy i mogłem czuć jak jej wilgotne nogi, okładają me ciało.
Ponownie: i tak dalej. Nie mam sily wypisywac wszystkiego. Ale powiem Ci, ze smyrajáce sutki rozbawily mnie do lez.Aiwis pisze:Nasze ciała muskały się nawzajem, jej sutki smyrały mój tors, a rzęsy usta.
O samowolce przecinkowej, skróconych formach, gramatyce i budowie zdan pisac nie bede - odsylam do Paci, ona jest fachowcem.
Dobra, koniec tego pastwienia. Az taka niedobra nie jestem i dam Ci tego dowód - juz zaraz.
Teraz jednak oswiadczam, ze nie bylo moim celem sprawienie Ci przykrosci (swiadome), raczej nakierowanie na bledy, które wciáz i wciáz powtarzasz. Oswiadczam równiez, ze uplynie duzo czasu zanim zagoszcze pod kolejnym Twoim utworem - zakladajác oczywiscie, ze zamierzasz szlifowac swój warsztat i poprawiac niedociágneicia.
Jesli jednak nie masz zamiaru pracowac nad sobá i swojá twórczosciá - mozesz byc spokojna - nie bede Cie wiecej dreczyc.
Klaniam sie i pozdrawiam zegnajác wlasná przeróbká Twojego opowiadania (teraz to wlasciwie miniaturka).
J.

*
Ona.
Spogląda na telefon. Czeka na jakąkolwiek wiadomość od niego - w jej oczach widać strach i podniecenie. Zmieszana wchodzi do hotelu, w którym ma specjalnie zarezerwowany pokój, dla niego (wczesniej zostawiła drugi komplet kluczy w recepcji); wchodzác po schodach poczuła w torebce wibrujący telefon. To on! Czas zatrzymał się na kilka sekund, jej źrenice powiększyły, spoconymi dłońmi dotknęła klawiszy i odczytała wiadomość. Dzieli nas jedynie 30 minut. Czekaj na mnie, zjawie się...
Otwierajác drzwi czuła, jak otwiera sie przed niá nowy świat, nowe marzenia, pragnienia i że już nie ma odwrotu. Rozpakowała torbę pełną potrzebnych akcesoriów - to bedzie niesamowita noc. Rozpaliła kilkanaście zapachowych świec, na łóżku rozsypała niebieskie płatki róż, a na nocnym stoliku, w wczesniej zamówionym wiaderku z lodem, umiescila butelke wina.
Wyjęła czarny gorset, czarne pończochy, szpilki w kolorze nude. Rozebrala sie, wziela przygotowany szlafrok i poszła do toalety.
On.
Gleboko zamyslony zatrzymałem auto przed glównym wejsciem - wiedziałem, że za chwíle wkrocze w świat fantazji.
Mináłem ozdobne donice po obu stronach bramy i zobaczyłem uśmiechniętą recepcjonistkę: trzymała w dłoni zlozoná kartkę i klucz z typowá dla hoteli, duzá zawieszká: numer 9. Klucze dla Pana. Biorác je reki czulem cieplo i wiedzialem, ze nalezy do tej, która czeka na mnie. Wystarczy przekrecic zamek, dotknąć klamki, nacisnáć.
Witaj. Zamarłem na chwilę, a potem odgarnąłem jej włosy z policzków i pocałowałem: witaj. Patrzyłem jej w oczy i nie mogłem uwierzyć, że jest przy mnie, ze mogę czuć jej ciepły oddech. Cieszę się, że jestes. Proszę pocałuj mnie jeszcze. Przylgnelismy do siebie, jak dwa magnesy. Zdecydowanymi, szybkimi ruchami pozbawila mnie ubrania i pchnela na lózko. Wodzilem dlonmi po smuklych udach i pelnych posladkach, a jej włosy oplatały moje ręce i tors, zapach wanilii byl odurzajácy... Sliskie pończochy i wstázki przy gorsecie laskotaly i potegowaly pragnienie, chcialem - juz! natychmiast! - posiásc já calá. Czulem, ze chce tego samego, wiedzialem, ze jestesmy tu dla siebie i nic nie jest wazne...
Upila lyk wina, prosto z butelki - amarantowa struzka plynela leniwie po szyi, kierujác sie w zaglebienie miedzy piersiami. Byly drobne, ale jedrne, a sutki sterczaly szelmowsko i bezwstydnie. Wziela kolejny lyk i kilka kropel spadlo mi na tors - pochylila sie i zlizała kazdá bardzo dokladnie, wolno kierujác sie w strone moich bioder. Cierpialem czujác jej cieply oddech... Nie! Gwaltownie, chyba nawet zbyt mocno szarpnálem já za ramiona i juz byla pode mná: jej cialo oczekiwalo mnie, plonelo, drzalo. Całowałem kazde wglebienie, kazdá wypuklosc. Raptem zamarla. Zdziwiony, pozwolilem na jej ruch: kostki lodu w dloniach wrecz parzyly. Wiedzialem, ze to zaraz sie stanie, ze zatanczymy jak nikt przed nami i po nas. Usiadla... Dosiadla mnie szalenczo i w dzikim tempie zawirowal swiat; potem zatrzymal.
Nie pozwolila sobie na odpoczynek - jej zeby przygryzaly delikatnie skóre mojej szyi, opuszki gladzily powieki, a usta smialy do mnie. Szeptala cos i mruczala na zmiane, i wciáz calujác kierowala sie w storne mojej meskosci. Kolejne spelnienie przynioslo ogien i wyczerpanie... Z zamknietymi oczami gładziłem ją po głowie, próbujác uciszyc dzwon serca i oddech. Bądź zawsze moim aniołem. Uśmiechnęła się. Jestem twoim aniołem i zawsze bede twym snem.
Ona.
Uśmiechnęłam się. Jestem jego aniołem i zawsze bede jego snem.
Chciałam nasycić nim każdy skrawek ciała, skóra paliła i czułam jak moja kobiecość woła: jeszcze i jeszcze! Dotykaj mnie! Pożądaj! Zamknęłam oczy i wtuliłam się w mocne ramiona. Pachnialo waniliá.
On.
Zasnąłem.
Wciáz pamiętam zapach wanilii.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.