Człowiek chciałby przede wszystkim być w centrum. Wręcz wzdraga się przed szukaniem źródeł człowieczeństwa, bo mogłoby się okazać, że nie jest tak, jak sobie wymyślił w swojej głowie.Gloinnen pisze:Według mnie człowiek chciałby być przede wszystkim nieomylny, to raz. A dwa, chciałby posiąść wiedzę na temat tego, skąd się w ogóle wzięło człowieczeństwo.
A dlaczego Szekspira? A inne języki?
Czy to ma jakieś znaczenie?
Szekspir dlatego, że jest w wierszu, będącym odniesieniem niniejszego. To wydaje się oczywiste.
Odczytałaś zupełnie błędnie. Nie chodzi o samo wypróżnianie, ale ponownie nawiązanie do tego, co powiedziała eka - o tym, że w jakimś eksperymencie małpy obsiłkały czy obsrały komputery, na których miały pisać. Ale to tylko kanwa - istotą jest to, że pisanie może być tak samo fizjologiczną czynnością jak defekacja. W pewnym sensie bezmyślną, bezrefleksyjną. Co więcej - poczucie "zamyślenia" może powstać po, a nie przed, "aktem tworzenia".Gloinnen pisze:Pointa rozłożyła wiersz na łopatki. Nie z powodu turpistycznych naleciałości, ale dlatego, że już ktoś kiedyś powiedział:
"Czasami człowiek musi,
inaczej się udusi".
A to nie rozumiem, kto lub co, jaki pogląd jest tutaj "papieżem".Gloinnen pisze: Wiersz jest przyczynkiem do ciekawej dyskusji, ale próbuje być bardziej papieski, niż sam papież.
Raczej zostało przyjęte na wiarę i na podstawie chciejstwa. Bez dowodu przyjęte, a raczej pojawiły się - wymieniane przez ciebie - kontrargumenty.eka pisze:Człowieczeństwo - to pojęcie obligowało, jak szlachectwo wśród parweniuszy.
A czy "nasz" język jest tak samo rozbudowany jak język Eskimosów? My mówimy "śnieg", "lód", jeszcze jakaś "szadź" czy "szron". Oni mają na samo określenie śniegu/lód kilkanaście słów, różnicując ze względu na możność budowy igloo, poruszania się stopami, saniami (i to jest coś innego niż zbity śnieg czy zmrożony śnieg).eka pisze:Czy "język" zwierząt, czyli np. sposoby porozumiewania się delfinów, termitów, ptaków, naczelnych, inny fonetycznie jest równie rozbudowany jak nasz?
Chyba nie skoro nie udało się im zbudować dominującej na planecie cywilizacji.
Druga kwestia - skoro nie udało im się zbudować dominującej cywilizacji. Haha, a niby jak to określasz?
Liczba osobników? No to inne gatunki biją człowieka o rzędy wielkości.
Wpływ na zasady społeczne? To już zupełna porażka. Bo zobacz - inteligentni (można by nawet użyć nieco zapomnianego słowa "inteligencja") przegrywa swoim językiem i swoją edukacją z ludźmi, którzy nie potrafią sklecić zdania złożonego, nie odróżniają różnicy od różniczki, a Herkules kojarzy się wyłącznie z bohaterem filmowym. I co? Ci inteligentni muszą dostosować się do tych niby mniej sprawnych. Wybór tragiczny - albo trwanie w wyniosłości pustych wartości, albo powiedzenie wprost, że jednak - przykładowo - Trylogia w XXI w. nie jest poprawnym wzorcem.
Widoczna obecność łącznie argumenty z dwóch poprzednich odpowiedzi - nie wiesz co w oceanach, a widzę w mediach częściej Rubika niż Bacha.
Chyba nieco mniej, ale nie o liczbę genów chodzi. A skąd niby wiesz, że szympansy nie mają duszy? Bo w większości, prawie wszystkich książkach trąbią o tym, że człowiek jest wyjątkowy m. in. przez posiadanie duszy? Śmieszne, że skłaniają się ku temu nawet osoby nie do końca akceptujące pogląd o duszy jako takiej, a przez długi czas kobiety oficjalnie nie posiadały (nieoficjalnie mam wrażenie, że nadal tzw. samiec, nie uznaje kobiet za równorzędne stworzenia).eka pisze:Podobieństwa w genotypie szympansa i człowieka, chyba (nie pamiętam dokładnie) ok. 3% różnicy. (...)Zagadką jest świadomość, poczucie posiadania duszy. Charakteryzujące się agresją szympansy i te każdy spór rozładowujący seksem - małpy bonobo dały początek biologicznemu człowiekowi.
Co do agresji - a jak niby miały zdobyć dominację jak nie przez agresję? Jakiś czas temu pojawił się wątek - chyba lczerwosza - że tzw. kibole są zdrową tkanką, że na nich można liczyć w razie wojny. I w tym zakresie jest to prawda. Powiem więcej - tzw. polityczna poprawność, nakazująca np. pozwolenie na osiedlenie się muzułmanów w kraju północnoeuropejskim, stoi w poprzek temu, co jeszcze było kwestią życia i śmierci (ataków arabskich na Europę w celu jej podbicia). O tym się nie wspomina przy rocznicach Bitwy pod Wiedniem, bo... niepoprawne politycznie. A dlaczego? Przecież w istocie jest to wprowadzanie konia trojańskiego. I nie chodzi o niestosowność Arabów w Europie, bo podobnie nie pasują Irlandczycy w Egipcie. Chodzi o niezgranie kultów.
Współczesny człowiek negujący agresję przegra. Nie dlatego, że agresja jest dobra, ale dlatego, że inna grupa dzięki agresji zaanektuje obszary człowieka "łagodnego", "miłującego pokój".
Ale tacy są ludzie w większości. Znam osoby, które poruszają się w zamkniętym, choć niemałym świecie kilku procent ludności, i nabierają przekonania, że te osoby, który spotykają to jest realizacja pojęcia "Człowiek".eka pisze:Czytałam te rozmowy w teście Turinga, no nie wiem, ale nad poziomem ludzkiego rozmówcy ubolewam. No i widziałam słonie, małpy chlapiące na płótno, na pewno miało to dla nich, zwierząt, wartość ludyczną może i poznawczą, ale inny wymiar - chyba nie.
Piszą wiersze... tak postmodernistyczne kawałki komputer w Sydney, chaos delikatnie mówiąc, odzwierciedlający infantylizm przede wszystkim.
A ja widziałem artystkę stojącą na drabinie ściskającą m. Kegla jajko wypełnione farbą, które spadało na papier i malowała. Albo tarzające się, oblane farbą osoby po papierze.
Hm, to inne wiersze komputerowe czytaliśmy. Te, które ja znalazłem tutaj spotkałyby się z ciepłym przyjęciem, zrozumieniem, ba, aplauzem. Nie dlatego, że takie dobre. Dlatego, że takie znajome.