Projekcja
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Projekcja
Wiązał krawat i dziwił się, że jego zwykłe, łazienkowe lustro ni stąd, ni zowąd uległo dziwnej zmianie, stało się znacznie większe i przybyła mu piękna, antyczna rama. Stylowa. Bogata. Wprawdzie złocenia na niej mocno wyszarzały i zmatowiały, a miejscami bielały obicia i uszkodzenia, to jednak precyzyjna siatka zdobień i wykańczające ją wypukłe arabeski nadal robiły wrażenie.
Popatrzył w lustro i ze zdziwieniem dostrzegł, że jego odbicie znalazło się na drugim planie. Pierwszy plan pokazywał - mniej więcej na wysokości jego pasa - obraz nagiej kobiety, leżącej na blacie przed taflą. Najbardziej ekspansywny był widok wspaniałego biodra - z obłego wzgórza wyrafinowana linia prowadziła z jednej strony ku cudownej dolinie talii, by następnie wznieść się ku wyżynie ramienia, zaś z drugiej - wiodła łagodnym obniżeniem wzdłuż pysznego uda, by za chwilę, z miękkiego garbu łydki opaść ku kostce. Nie widział twarzy ani głowy leżącej, tylko ten tył, wywołujący przypomnienie Fryne czy innej Wenus Kallipygos. Spojrzał w dół, spodziewając się ujrzeć akt w całej okazałości, ale z rozczarowanym zdziwieniem skonstatował, że nie widzi nic, jakby wszystko, co da się zobaczyć, było widoczne tylko w lustrze, jakby poza odbiciem nie istniała żadna inna rzeczywistość.
W najwyższym zdumieniu znów popatrzył w zwierciadło i - zaskoczony - skonstatował, że akt zniknął, że znów widzi siebie na pierwszym planie, zaś za swoimi plecami ujrzał niskie, szerokie łoże, a na nim - parę w trakcie ostrych, spektakularnych pieszczot. Nie konotował szczegółów, ale dostrzegał ruch kotłujących się ciał, dynamikę, refleksy światła na spoconej skórze, tors klęczącego mężczyzny i plecy zwróconej do niego tyłem kobiety, na kolanach, z głową wtuloną w materac.
Zażenowany zamknął oczy, a gdy je otworzył nie było już obrazu seksualnej akcji, lecz pokój spowity kłębami papierosowego dymu, przez który - jak przez mgłę - skośnie przenikało światło żarówek okazałego żyrandola. Przy stole, zastawionym flaszkami, kieliszkami i popielnicami pełnymi niedopałków, siedziało kilku mężczyzn w niewspółczesnych, porozpinanych mundurach i rozchełstanych marynarkach. Środek blatu zajmował spory stosik banknotów i monet, jeden z graczy dorzucił do niego pieniądze, drugi - zdjęty z palca sygnet, po czym na sukno padły karty, na których widok siedzący tyłem do lustra oficer zerwał się, wyszarpnął rewolwer z kabury pasa, odwieszonego na oparcie krzesła, zarepetował i strzelił w żyrandol. Tafla zmatowiała, by po chwili rozjaśnieć światłem innej lampy, pod którą kobieta w staromodnej sukni szamotała się z trzymającym ją za włosy mężczyzną, szarpiącym i w dzikiej furii okładającym pięściami po plecach i ramionach. Mocne uderzenie w brzuch przygięło ją, ale oprawca poderwał głowę, odsłonił twarz i uderzył pięścią z taką siłą, że krew z rozbitych warg i nosa drobnym czerwonym ściegiem naznaczyła szkło. Po czym krople rozlały się, rozmazały, przesłaniając obraz czerwienią, która powoli zaczęła przesiąkać szarością, smugi barw splatały się rozmywały, kolory - mieszały, a z tej mieszanki wyłaniały się ni to sylwetki, ni to nieostre profile, jak na kliszach fotograficznych podczas wywoływania. Ruch w lustrze przyspieszał, z plątaniny fantomów raz i drugi wystrzeliła dłoń z rozczapierzonymi palcami, które w mgnieniu oka zwinęły się w pięść, a ta błyskawicznie wypadła poza taflę i ugodziła go w mostek. Poczuł ból i duszność, ujrzał, jak na pulsującą w lustrze czerwonawą szarość spadły czyste krople, niczym fontanna wody, pryskająca z kałuży spod kół samochodu, zamazując obraz, który po chwili rozpadł się na drobne części, niby trafiona kamieniem szyba. Poczuł ukłucie pod powiekami, przetarł oczy i stwierdził, że leży w swoim pokoju na łóżku, a poduszkę i spoczywającą na niej głowę zalewa jasne, mocne światło księżyca w pełni.
*
Stał przed lustrem, wiązał krawat i dziwił się, że dłonie ma lekko wilgotne, i że nieznacznie drżą. Podobnie, jak on sam - wewnętrznie. Ten stan rozedrgania przypisał nastrojowi oczekiwania na kolejne spotkanie z fascynującą kobietą, której pragnął i której się niewytłumaczalnie bał.
Po raz pierwszy spotkał ją wiele lat temu, ale wtedy ani nie czuł potrzeby, ani nie miał okazji żeby choć porozmawiać, nie mówiąc o nawiązaniu znajomości. Po prostu - zachwycił się i przeszedł nad tym do porządku dziennego. Gdy zetknął się z nią ponownie trzy miesiące temu, w zasadzie nie liczył na nic więcej, niż jedno, dwa posiedzenia przy kawie, bez zobowiązań i bez rachuby na bliższy kontakt. Jednakże każde kolejne spotkanie było - przedostatnim, i w sumie uskładało się ich co-nieco, a charakter znajomości zdecydowanie zmierzał ku zmianie. Teraz sam siebie przyłapał na tym, że właściwie czeka na coś więcej i zdecydował, że będzie ku temu dążyć. Jeszcze raz spojrzał w lustro, uznał, że wszystko w porządku.
Wieczór mieli naprawdę przyjemny, a atmosfera - z godziny na godzinę, z jednego wychylonego kieliszka na drugi - stawała się coraz pełniejsza iskier. Od słowa do słowa, od splecenia dłoni do muśnięcia policzka napięcie rosło, w końcu pani rzuciła propozycję wyjścia i kontynuowania rozmowy w jej mieszkaniu. Przystał z ochotą i ulgą, czas w taksówce wykorzystywał do budowania nastroju, i pełen śmiałych marzeń i oczekiwań wszedł za nią do bramy, do przedpokoju. W progu pokoju gospodyni pstryknęła kontaktem i imponująco urządzony salonik oświetliło osiem żarówek ciężkiego żyrandola z brązu, odbitych przez wiszące na wprost drzwi, nad długim, niskim, ciężkim kredensem z lśniącym blatem - wspaniałe, bogate lustro w ozdobnych, stylowych, złoconych ramach, pokrytych precyzyjną siatką kunsztownych arabesek. To lustro.
Popatrzył w lustro i ze zdziwieniem dostrzegł, że jego odbicie znalazło się na drugim planie. Pierwszy plan pokazywał - mniej więcej na wysokości jego pasa - obraz nagiej kobiety, leżącej na blacie przed taflą. Najbardziej ekspansywny był widok wspaniałego biodra - z obłego wzgórza wyrafinowana linia prowadziła z jednej strony ku cudownej dolinie talii, by następnie wznieść się ku wyżynie ramienia, zaś z drugiej - wiodła łagodnym obniżeniem wzdłuż pysznego uda, by za chwilę, z miękkiego garbu łydki opaść ku kostce. Nie widział twarzy ani głowy leżącej, tylko ten tył, wywołujący przypomnienie Fryne czy innej Wenus Kallipygos. Spojrzał w dół, spodziewając się ujrzeć akt w całej okazałości, ale z rozczarowanym zdziwieniem skonstatował, że nie widzi nic, jakby wszystko, co da się zobaczyć, było widoczne tylko w lustrze, jakby poza odbiciem nie istniała żadna inna rzeczywistość.
W najwyższym zdumieniu znów popatrzył w zwierciadło i - zaskoczony - skonstatował, że akt zniknął, że znów widzi siebie na pierwszym planie, zaś za swoimi plecami ujrzał niskie, szerokie łoże, a na nim - parę w trakcie ostrych, spektakularnych pieszczot. Nie konotował szczegółów, ale dostrzegał ruch kotłujących się ciał, dynamikę, refleksy światła na spoconej skórze, tors klęczącego mężczyzny i plecy zwróconej do niego tyłem kobiety, na kolanach, z głową wtuloną w materac.
Zażenowany zamknął oczy, a gdy je otworzył nie było już obrazu seksualnej akcji, lecz pokój spowity kłębami papierosowego dymu, przez który - jak przez mgłę - skośnie przenikało światło żarówek okazałego żyrandola. Przy stole, zastawionym flaszkami, kieliszkami i popielnicami pełnymi niedopałków, siedziało kilku mężczyzn w niewspółczesnych, porozpinanych mundurach i rozchełstanych marynarkach. Środek blatu zajmował spory stosik banknotów i monet, jeden z graczy dorzucił do niego pieniądze, drugi - zdjęty z palca sygnet, po czym na sukno padły karty, na których widok siedzący tyłem do lustra oficer zerwał się, wyszarpnął rewolwer z kabury pasa, odwieszonego na oparcie krzesła, zarepetował i strzelił w żyrandol. Tafla zmatowiała, by po chwili rozjaśnieć światłem innej lampy, pod którą kobieta w staromodnej sukni szamotała się z trzymającym ją za włosy mężczyzną, szarpiącym i w dzikiej furii okładającym pięściami po plecach i ramionach. Mocne uderzenie w brzuch przygięło ją, ale oprawca poderwał głowę, odsłonił twarz i uderzył pięścią z taką siłą, że krew z rozbitych warg i nosa drobnym czerwonym ściegiem naznaczyła szkło. Po czym krople rozlały się, rozmazały, przesłaniając obraz czerwienią, która powoli zaczęła przesiąkać szarością, smugi barw splatały się rozmywały, kolory - mieszały, a z tej mieszanki wyłaniały się ni to sylwetki, ni to nieostre profile, jak na kliszach fotograficznych podczas wywoływania. Ruch w lustrze przyspieszał, z plątaniny fantomów raz i drugi wystrzeliła dłoń z rozczapierzonymi palcami, które w mgnieniu oka zwinęły się w pięść, a ta błyskawicznie wypadła poza taflę i ugodziła go w mostek. Poczuł ból i duszność, ujrzał, jak na pulsującą w lustrze czerwonawą szarość spadły czyste krople, niczym fontanna wody, pryskająca z kałuży spod kół samochodu, zamazując obraz, który po chwili rozpadł się na drobne części, niby trafiona kamieniem szyba. Poczuł ukłucie pod powiekami, przetarł oczy i stwierdził, że leży w swoim pokoju na łóżku, a poduszkę i spoczywającą na niej głowę zalewa jasne, mocne światło księżyca w pełni.
*
Stał przed lustrem, wiązał krawat i dziwił się, że dłonie ma lekko wilgotne, i że nieznacznie drżą. Podobnie, jak on sam - wewnętrznie. Ten stan rozedrgania przypisał nastrojowi oczekiwania na kolejne spotkanie z fascynującą kobietą, której pragnął i której się niewytłumaczalnie bał.
Po raz pierwszy spotkał ją wiele lat temu, ale wtedy ani nie czuł potrzeby, ani nie miał okazji żeby choć porozmawiać, nie mówiąc o nawiązaniu znajomości. Po prostu - zachwycił się i przeszedł nad tym do porządku dziennego. Gdy zetknął się z nią ponownie trzy miesiące temu, w zasadzie nie liczył na nic więcej, niż jedno, dwa posiedzenia przy kawie, bez zobowiązań i bez rachuby na bliższy kontakt. Jednakże każde kolejne spotkanie było - przedostatnim, i w sumie uskładało się ich co-nieco, a charakter znajomości zdecydowanie zmierzał ku zmianie. Teraz sam siebie przyłapał na tym, że właściwie czeka na coś więcej i zdecydował, że będzie ku temu dążyć. Jeszcze raz spojrzał w lustro, uznał, że wszystko w porządku.
Wieczór mieli naprawdę przyjemny, a atmosfera - z godziny na godzinę, z jednego wychylonego kieliszka na drugi - stawała się coraz pełniejsza iskier. Od słowa do słowa, od splecenia dłoni do muśnięcia policzka napięcie rosło, w końcu pani rzuciła propozycję wyjścia i kontynuowania rozmowy w jej mieszkaniu. Przystał z ochotą i ulgą, czas w taksówce wykorzystywał do budowania nastroju, i pełen śmiałych marzeń i oczekiwań wszedł za nią do bramy, do przedpokoju. W progu pokoju gospodyni pstryknęła kontaktem i imponująco urządzony salonik oświetliło osiem żarówek ciężkiego żyrandola z brązu, odbitych przez wiszące na wprost drzwi, nad długim, niskim, ciężkim kredensem z lśniącym blatem - wspaniałe, bogate lustro w ozdobnych, stylowych, złoconych ramach, pokrytych precyzyjną siatką kunsztownych arabesek. To lustro.
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Projekcja
Bardzo dobre opowiadanko. Tylko za krótkie - nie ze wzgledu na pomysl i opracowanie, tylko mój apetyt. 
Szybko, ostro napisane, wyczuwa sie od razu, ze autorka dokladnie wie, co chce zawrzec w tekscie i to czyni.
Zadnego momentu na oddech, czyta sie "szlagiem".
Pomysl niby nie nowy, bo Dorian, bo Alicja, bo Mirrors, ale mnie sie podoba - kto powiedzial, ze nawet odgrzany kotlet (bez urazy) w swietnym sosie nie bedzie rarytasem?
Klaniam sie,
J.


Szybko, ostro napisane, wyczuwa sie od razu, ze autorka dokladnie wie, co chce zawrzec w tekscie i to czyni.
Zadnego momentu na oddech, czyta sie "szlagiem".
Pomysl niby nie nowy, bo Dorian, bo Alicja, bo Mirrors, ale mnie sie podoba - kto powiedzial, ze nawet odgrzany kotlet (bez urazy) w swietnym sosie nie bedzie rarytasem?
Klaniam sie,
J.

Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Projekcja
Witaj, witaj, Józefino
i baaaardzo się cieszę, że Ci się spodobało.
Co zaś względem:
Serwus, Karolku
Kochani Państwo, cudeńkowo Wam dziękuję, że wstąpiliście, poczytaliście i powiedzieliście tyle dobrego i mądrego...
samo dobre Wam posyłam, z uśmiechami...
Ewa
i baaaardzo się cieszę, że Ci się spodobało.
Co zaś względem:
pewnie, że nie nowy, ale wszak literatura pełna jest nienowych pomysłów. A mnie "piknął" impuls po tym, czego doświadczyłam z autentycznym antycznym lustrem (aż niewiarygodne) oraz z pewną Panią, która powiedziała, że nie może patrzeć w to lustro i zawsze siada tyłem do niego. Serio...411 pisze: Pomysl niby nie nowy, bo Dorian, bo Alicja, bo Mirrors,


Serwus, Karolku
nie swoje, nie swoje...karolek pisze: Czyżby zobaczył swoje życie w lustrze?
ano, lustra - to przedziwne przedmioty (katapromancja i tak dalej), niektórzy twierdzą, że wiele widzi, wiele zatrzymuje, ale nigdy nie wiadomo, co z niego "wyjdzie". Doświadczyłam czegoś w tym duchu (mam na myśli energię skumulowaną w lustrze), historia warta (może) opowiedzenia, bo aż niewiarygodna, a jednak...karolek pisze: Ono swego czasu wiele widziało



Kochani Państwo, cudeńkowo Wam dziękuję, że wstąpiliście, poczytaliście i powiedzieliście tyle dobrego i mądrego...
samo dobre Wam posyłam, z uśmiechami...
Ewa
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Projekcja
Bardzo obrazowo opisane przedstawienie w lustrze.
Wciągnęło mnie, zmusiło do czytania dalej i... rozczarowało malizną, o!
Kolejny świetny kawałek prozy, Ewo.

Wciągnęło mnie, zmusiło do czytania dalej i... rozczarowało malizną, o!
Kolejny świetny kawałek prozy, Ewo.



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Projekcja
Mistrzostwo elegancji stylu, jestem zawsze pod wrażeniem Twojego pisania.
Lustro - wiele widziało odsłon nieśmiertelnej bohaterki, ostrzega we śnie bohatera przed złą decyzją, i nie tylko obrazami, ale bokserskim ciosem.
Na próżno, nie stłukł, uległ.
W sumie
nie należy zbyt długo patrzeć w lustro.
Podobało się.


Lustro - wiele widziało odsłon nieśmiertelnej bohaterki, ostrzega we śnie bohatera przed złą decyzją, i nie tylko obrazami, ale bokserskim ciosem.
Na próżno, nie stłukł, uległ.
W sumie

Podobało się.

- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Projekcja
och, Skarańku, lustra bywają niebezpieczneskaranie boskie pisze: Bardzo obrazowo opisane przedstawienie w lustrze.



ano, Eko, lustra - jak wszystkie przedmioty - kumulują energię, ale co są w stanie - oddać? Kto to wie? A co do długiego patrzenia w lustro - zawsze, jak tylko się gapiłam w lustro (lubię i lustra i patrzenie w nie), słyszałam od Babci: "nie patrz w to lustro, bo diabła zobaczysz!" Barbara Ubryk (autentyczna historia zakonnicy zamurowanej na in pace w jednym z krakowskich klasztorów) ponoć zobaczyła w lustrze nad wejściem do kościoła w Węgrowie - piekło swojego życia monastycznego...eka pisze: Lustro - wiele widziało odsłon nieśmiertelnej bohaterki, ostrzega we śnie bohatera przed złą decyzją, i nie tylko obrazami, ale bokserskim ciosem.
Na próżno, nie stłukł, uległ.
W sumie nie należy zbyt długo patrzeć w lustro.
Ja mam w domu szczególne lustro...



Moi Drodzy, cudnie wam dziękuję, że jesteście, że daliście mi Swój czas i powiedzieliście ciekawe słowa...
samo dobre Wam posyłam...
Ewa
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Projekcja
Lustro spięte klamrą narracji. Równoległe rzeczywistości, lub projekcja rzeczywistości w medium lustrzanym.Ewa Włodek pisze:Wiązał krawat i dziwił się, że jego zwykłe, łazienkowe lustro ni stąd, ni zowąd uległo dziwnej zmianie, stało się znacznie większe i przybyła mu piękna, antyczna rama. Stylowa. Bogata.
... wspaniałe, bogate lustro w ozdobnych, stylowych, złoconych ramach, pokrytych precyzyjną siatką kunsztownych arabesek. To lustro.
Projekcja przyszłości, przeszłości, jednej wersji z obu czasów?
Pomysł, Ewo, jak już zauważono wcześniej, nie jest nowy, ale przychylam się do tego, co napisała Józefina: kotlet podany w dobrym sosie to nowe wydanie kotleta i smakował.
Marudki z mojej strony dotyczyłyby doboru niektórych słów, np tu:
Czytam: w zasadzie nie liczył na nic więcej, niż jedno, dwa spotkania przy kawie, bez zobowiązań i bez oczekiwania na intymny kontakt.w zasadzie nie liczył na nic więcej, niż jedno, dwa posiedzenia przy kawie, bez zobowiązań i bez rachuby na bliższy kontakt.
Ale to drobiazgi a liczy się całość.

serdecznie
iTuiTam
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Projekcja
ooo, cieszę się, że dostrzegłaś tę klamrę, Elżbieto - celowo ją zastosowałam, zresztą nie po raz pierwszy w moich opowiadankach. I cieszę się że doceniłaś jako zabieg formalny.iTuiTam pisze: Ewa Włodek pisze:
Wiązał krawat i dziwił się, że jego zwykłe, łazienkowe lustro ni stąd, ni zowąd uległo dziwnej zmianie, stało się znacznie większe i przybyła mu piękna, antyczna rama. Stylowa. Bogata.
... wspaniałe, bogate lustro w ozdobnych, stylowych, złoconych ramach, pokrytych precyzyjną siatką kunsztownych arabesek. To lustro.
Lustro spięte klamrą narracji. Równoległe rzeczywistości, lub projekcja rzeczywistości w medium lustrzanym.
Co zaś do lutra jako medium - cóż, mam lustro, wobec którego niektórzy moi znajomi mają... hmmm... szacunek. Koleżanka nigdy nie siada przodem do niego, i nie potrafi tego zachowania uzasadnić racjonalnie, a jeden Pan otwarcie twierdzi, że się go boi. Lustra - do dziwne przedmioty...
Co zaś do Twoich "marudek" - przydadzą się, przydadzą, zawsze do uwzględnienia...


ślicznie Ci dziękuję, ze wstąpiłaś, pobyłaś chwilkę i podzieliłaś się ze mną Swoimi refleksjami po lekturze...
samo dobre do Ciebie...
Ewa
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Projekcja
O, świetnie Ewuniu! Już mam na konkurs
Jestem mistrzem pióra. Pozdrawiam 


A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"