Detroit: miasto-widmo

Uwaga! Tu wchodzisz na własne ryzyko i odpowiedzialność.
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Detroit: miasto-widmo

#1 Post autor: Gloinnen » 21 sie 2014, 23:15

Zainteresowały mnie ostatnio losy Detroit - ongiś była to mekka przemysłu motoryzacyjnego, wielka i znana metropolia tętniąca życiem.
Dziś, po tym jak władze miasta ogłosiły jego upadłość, Detroit zamienia się w miasto-widmo. Gmachy użyteczności publicznej, kościoły, szkoły, teatry, biurowce, hotele (o domach mieszkalnych nie wspomnę) stają się ziejącymi mrokiem ruderami.
Podobno w Detroit można kupić dom za dolara, z tym że nikt nie jest zainteresowany. Wręcz przeciwnie, miasto jest wyludnione jak po biblijnym exodusie, zamieszkałe jedynie przez afroamerykańską biedotę, co powoduje nieustanny wzrost wskaźników przestępczości.
Zastanawiam się, jak to jest możliwe, aby tak duża aglomeracja mogła tak po prostu "upaść". Rozumiem - małe lub średnie miasto-sypialnia przy jakiejś jednej lokalnej fabryczce jest skazane na zagładę w przypadku jej bankructwa. Ale w dużej metropolii chyba istnieją inne sektory, więc jaka jest przyczyna upadku Detroit?
Opinie czytałam różne. Winą za koniec prosperity i powolny upadek Detroit obarcza się korporacje przenoszące produkcję do tanich państw Trzeciego Świata, ale też rządy demokratów, które przeinwestowały w socjal, a potem okazało się, że miasto jest niewypłacalne.
Czy ktoś jeszcze interesuje się losami Detroit i coś więcej na ten temat wie?

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
iTuiTam
Posty: 2280
Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35

Re: Detroit: miasto-widmo

#2 Post autor: iTuiTam » 21 sie 2014, 23:59

Gloinnen pisze:...
Czy ktoś jeszcze interesuje się tematem i coś więcej na ten temat wie?

Glo.
Wie, wie, dużo. W skrócie: jest tak, jak się państwu wydaje.

Tomy na ten temat napisano. Nie czytałam nic o Detroit po polsku, ale pogooglam, żeby się douczyć, jak to miasto widzi się z daleka.

Podeślę trochę linków.
stajemy się szeptem...
szeptem...
szeptem
iTuiTam@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Re: Detroit: miasto-widmo

#3 Post autor: Gloinnen » 22 sie 2014, 0:03

Dzięki, Elu. W tym temacie właśnie na Ciebie liczyłam.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
iTuiTam
Posty: 2280
Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35

Re: Detroit: miasto-widmo

#4 Post autor: iTuiTam » 22 sie 2014, 0:06

Glo, bardzo powierzchowna historia miasta:
http://en.wikipedia.org/wiki/History_of_Detroit

I fragment, który mówi o wydarzeniach w latach 80-84, które były przysłowiowym gwoździem.
Around Halloween, a traditional day for pranks in late October, Detroit youth went on a rampage called "Devil's Night" in the 1980s. A tradition of light-hearted minor vandalism, such as soaping windows, had emerged in the 1930s, but by the 1980s it had become, said Mayor Coleman, "a vision from hell."[86] The arson primarily took place in the inner city, but surrounding suburbs were often affected as well. The crimes became increasingly more destructive. Over 800 fires were set in the peak y ear 1984, overwhelming the city's fire department. Hundreds of vacant homes across the city were set ablaze by arsonists. The fires continued to happen but the number was sharply reduced by razing thousands of abandoned houses that often were used to sell drugs as well—5,000 in 1989-90 alone. Every y ear the city mobilizes " Angel's Night," with tens of thousands of volunteers patrolling areas at high risk
Do tłumaczenia mozesz użyć Google Translate, jest niezłe.

I ten link o tym, jak doszło do bankrupcji Detroit, mimo że nie musiało
http://www.freep.com/interactive/articl ... on-revenue
The numbers, most from records deeply buried in the public library, lay waste to misconceptions about the roots of Detroit’s economic crisis. For critics who want to blame Mayor Coleman Young for starting this mess, think again. The mayor’s sometimes fiery rhetoric may have contributed to metro Detroit’s racial divide, but he was an astute money manager who recognized, early on, the challenges the city faced and began slashing staff and spending to address them.

And Wall Street types who applauded Mayor Kwame Kilpatrick’s financial acumen following his 2005 deal to restructure city pension debt should consider this: The numbers prove that his plan devastated the city’s finances and was a key factor that drove Detroit to file for Chapter 9 bankruptcy in July.

The State of Michigan also bears some blame. Lansing politicians reduced Detroit’s state-shared revenue by 48% from 1998 to 2012, withholding $172 million from the city, according to state records.

Decades of mismanagement added to Detroit’s fiscal woes. The city notoriously bungled multiple federal aid programs and overpaid outrageously to incentivize projects such as the Chrysler Jefferson North plant. Bureaucracy bogged down even the simplest deals and contracts. In a city that needed urgency, major city functions often seemed rudderless.

When all the numbers are crunched, one fact is crystal clear: Yes, a disaster was looming for Detroit. But there were ample opportunities when decisive action by city leaders might have fended off bankruptcy.

If Mayors Jerome Cavanagh and Roman Gribbs had cut the workforce in the 1960s and early 1970s as the population and property values dropped. If Mayor Dennis Archer hadn’t added more than 1,100 employees in the 1990s when the city was flush but still losing population. If Kilpatrick had shown more fiscal discipline and not launched a borrowing spree to cover operating expenses that continued into Mayor Dave Bing’s tenure. Over five decades, there were many ‘if only’ moments.

“Detroit got into a trap of doing a lot of borrowing for cash flow purposes and then trying to figure out how to push costs (out) as much as possible,” said Bettie Buss, a former city budget staffer who spent y ears analyzing city finances for the nonpartisan Citizens Research Council of Michigan. “That was the whole culture — how do we get what we want and not pay for it until tomorrow and tomorrow and tomorrow?”

Ultimately, Detroit ended up with $18 billion to $20 billion in debt and unfunded pension and health care liabilities. Gov. Rick Snyder appointed bankruptcy attorney Kevyn Orr as the city’s emergency manager, and Orr filed for Chapter 9 on July 18.
Przepraszam, że linki angielskojęzyczne. W wolnej chwili napiszę może krótko coś sama na ten temat.

I link do video o tzw. domach za dolara
http://www.businessinsider.com/1-dollar ... mes-2014-1
stajemy się szeptem...
szeptem...
szeptem
iTuiTam@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Detroit: miasto-widmo

#5 Post autor: skaranie boskie » 22 sie 2014, 21:13

iTuiTam dwukrotnie w pierwszym cytacie pisze:
Every y ear
Nie wiem, czy to błąd w kopiowaniu, czy w samym tekście, ale, ponoć niezłe Google Translate, tłumaczy to jako "Każdy y ucho".
Oczywiście chodzi o "every y()ear"... (Już wiem, dlaczego rozdzielone, gdy napisać poprawnie jest tak: year) Czyżby ktoś nas zwyczajnie tym tematem próbował w...puścić w maliny?
Nie dziwię się, że na ten temat dostępne linki są jedynie po angielsku.
Kogo (poza Glo i Amerykanami), obchodzi los jakiegoś egzotycznego miasta, gdzieś w Ameryce?
A w ogóle to nie wiem, czy wierzyć w ten upadek. Przecież USA to kraina wyłącznie mlekiem, miodem (czasem ropą i krwią za nią przelaną) i ogólnym dobrobytem płynąca, oaza prawdomówności (zwłaszcza w wydaniu władz), demokracji, wolności itp. A ten upadek to zapewne wroga, antyamerykanska, może nawet antyświatowa propaganda Talibów wymyśliła, żeby zdeprecjonować w oczach świata obrazek amerykańskiej sielanki. Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle się okazało, że miasto tętni normalnym życiem.
Every good year!
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
iTuiTam
Posty: 2280
Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35

Re: Detroit: miasto-widmo

#6 Post autor: iTuiTam » 22 sie 2014, 23:18

skaranie boskie pisze:
iTuiTam dwukrotnie w pierwszym cytacie pisze:
Every y ear
Nie wiem, czy to błąd w kopiowaniu, czy w samym tekście, ale, ponoć niezłe Google Translate, tłumaczy to jako "Każdy y ucho".
Oczywiście chodzi o "every y()ear"... (Już wiem, dlaczego rozdzielone, gdy napisać poprawnie jest tak:...) Czyżby ktoś nas zwyczajnie tym tematem próbował w...puścić w maliny?
Nie dziwię się, że na ten temat dostępne linki są jedynie po angielsku.
Kogo (poza Glo i Amerykanami), obchodzi los jakiegoś egzotycznego miasta, gdzieś w Ameryce?
A w ogóle to nie wiem, czy wierzyć w ten upadek. Przecież USA to kraina wyłącznie mlekiem, miodem (czasem ropą i krwią za nią przelaną) i ogólnym dobrobytem płynąca, oaza prawdomówności (zwłaszcza w wydaniu władz), demokracji, wolności itp. A ten upadek to zapewne wroga, antyamerykanska, może nawet antyświatowa propaganda Talibów wymyśliła, żeby zdeprecjonować w oczach świata obrazek amerykańskiej sielanki. Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle się okazało, że miasto tętni normalnym życiem.
Every good ....!
Ech, Skaranie :down: specjalnie rozdzieliłam literki, żeby...
Wiesz, nie szukałam linków w innych językach, nie mogę się więc ustosunkować do Twojego twierdzenia.

Miasto, miasto Detroit, szczególnie jego centrum, nad jeziorem, ma się dobrze albo jeszcze lepiej. Według danych na stronach nieruchomościowych, trudno w tej części miasta cokolwiek wynająć, czy kupić, bo jest tzw 'boom'.

Upadek - skrótowo - się odbył z powodu złego rządzenia i zarządzania, ale o tym może w weekend, bo mam tylko do laptopa a on z kolei ma ograniczone możliwości.
stajemy się szeptem...
szeptem...
szeptem
iTuiTam@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
iTuiTam
Posty: 2280
Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35

Re: Detroit: miasto-widmo

#7 Post autor: iTuiTam » 23 sie 2014, 23:21

Kogo (poza Glo i Amerykanami), obchodzi los jakiegoś egzotycznego miasta, gdzieś w Ameryce?
Mylisz się, ponieważ uważam, że Detroit może być symbolem upadłego, czy upadającego miasta, gdziekolwiek na ziemi. Chociaż, jak wspomniałam, daleko mu od całkowitego upadku. Wygląda na to, że zanim naprawdę upadnie ludzie pomogą mu się podnieść.

Egzotycznym miastem również nie jest. Jest jednym z dużych miast USA i największym w stanie Michigan. Fakt, że leży nad jeziorem St Clair i blisko Eerie i Huron a także niedaleko Kanady, nadaje mu miano ciekawego miasta ze względu na położenie geograficzne. A może masz jakieś gotowe określenie dla egzotyki tego miejsca?

Nie rozumiem też, że ilekroć mówimy o USA, natychmiast wygłaszasz formułki o tym jakie to USA jest beee.
Glo pyta o Detroit. Oczywiście to miasto nie jest oazą ani wyspą i jest uzależnone od sąsiedztwa, ale częstokroć - podobnie jak w innych państwach - duże metropolie są jednostkami oddzielnie zarządzanymi.

USA - według mnie - jest krajem 'miodem i mlekiem płynącym'. Jest to kawał świata, w którym mieści się tak wiele, o wiele więcej niż w innych mniejszych kawałach. Jest krainą obfitości z rozmaitych względów: geograficznych, klimatycznych, ekonomicznych, a także ludności. Może się mylę, ale takiej różnorodności populacji nie spotkasz w wielu miejscach na świecie.

Sielanką nie nazwałabym tego kraju nigdy, ale na pewno żyje się w nim lepiej niż w kilku innych miejscach na ziemi. Nawet do tej nie-sielanki wciąż przyjeżdżają legalnie i nielegalnie ludzie, którzy chcą tu zostać (11 mln nielegalnych...)
stajemy się szeptem...
szeptem...
szeptem
iTuiTam@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Detroit: miasto-widmo

#8 Post autor: skaranie boskie » 30 sie 2014, 18:56

iTuiTam pisze:Nawet do tej nie-sielanki wciąż przyjeżdżają legalnie i nielegalnie ludzie, którzy chcą tu zostać (11 mln nielegalnych...)
Jak widać są gorsze miejsca na ziemi.
A co do egzotyki...
Dla mnie egzotyka kojarzy się z czymś odległym, nie w pełni poznanym i diametralnie różnym od tego, co mam na co dzień.
Dlatego wspomniane miasto nazywam egzotycznym. Na podobnej zasadzie, jak egzotycznym miejscem nazwę Antarktydę.
Pozostaje jeszcze kwestia mojego stosunku do USA w ogóle.
Nie lubię Amerykanów, bo wg mnie ich megalomania przerasta nawet wielkość ich kraju, a dostrzegam ją wszędzie, od wszelakich filmów począwszy a na postawie najważniejszych polityków kończąc. W tym kontekście mam nawet pomysł na nową dyskusję.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
iTuiTam
Posty: 2280
Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35

Re: Detroit: miasto-widmo

#9 Post autor: iTuiTam » 31 sie 2014, 22:24

skaranie boskie pisze:
iTuiTam pisze:Nawet do tej nie-sielanki wciąż przyjeżdżają legalnie i nielegalnie ludzie, którzy chcą tu zostać (11 mln nielegalnych...)
Jak widać są gorsze miejsca na ziemi.
A co do egzotyki...
Dla mnie egzotyka kojarzy się z czymś odległym, nie w pełni poznanym i diametralnie różnym od tego, co mam na co dzień.
Dlatego wspomniane miasto nazywam egzotycznym. Na podobnej zasadzie, jak egzotycznym miejscem nazwę Antarktydę.
Pozostaje jeszcze kwestia mojego stosunku do USA w ogóle.
Nie lubię Amerykanów, bo wg mnie ich megalomania przerasta nawet wielkość ich kraju, a dostrzegam ją wszędzie, od wszelakich filmów począwszy a na postawie najważniejszych polityków kończąc. W tym kontekście mam nawet pomysł na nową dyskusję.
Ech, Skaranie... jest wiele gorszych, między innymi kraj, którego już nie ma, w którym zjawiłam się na świecie pewnego sierpniowego dnia.

Ciekawa jestem ilu znasz tych nielubianych Amerykanów? Ilu osobiście, z iloma wypiłeś piwo albo kawę?

Detroit jest większą Warszawą, Poznaniem, czy innymi Katowicami. Nie ma w nim żadnej egzotyki. Jest miasto, ludzie, problemy z jakimi się borykają, zwycięstwa małe i duże i porażki. Ideologie, jakie decydują o życiu wielu ludzi, zjawisko również wszchobecne na ziemi.

Megalomania? Hmm, tu przypomina mi się: słoń a sprawa polska.
To, co nazywasz megalomanią, może być zwykłym patriotyzmem, cechą jaka charakteryzuje wiele nacji.
stajemy się szeptem...
szeptem...
szeptem
iTuiTam@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Detroit: miasto-widmo

#10 Post autor: skaranie boskie » 01 wrz 2014, 0:13

iTuiTam pisze:Ciekawa jestem ilu znasz tych nielubianych Amerykanów? Ilu osobiście, z iloma wypiłeś piwo albo kawę?
Przyznaję niewielu.
Szczególnie zapamiętałem dwóch.
Wspomnę jednego, bo ten akurat wybitnie uosabiał mój pogląd.
Pamiętam rozmowę przy barze.
- Where are you from?
- From Poland.
- Oh, Holland. I know, a beautiful country.
- From Poland!
- Yes, i know. Holland, beautiful country.*
I wciąż protekcjonalnie klepał mnie po ramieniu.
A ja go nie klepałem i przynajmniej potrafiłem umiejscowić na mapie to jego Parkman w Ohio...

* Dla niewtajemniczonych:
- Skąd jesteś?
- Z Polski.
- A, Holandia. Wiem, piękny kraj.
- Z Polski!
-Tak, wiem. Holandia, piękny kraj.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „MOIM SKROMNYM ZDANIEM”