coobus pisze:
A więc czeka, gotowa, zachęca... Oczekuje nawet, że śmierć rozgrzeje stygnące usta.
ano, Coob, czasem człek oswaja śmierć, która i tak na nie minie. Ja osobiście wole ją sobie wyobrażać w postaci namiętnego przystojniaka, niż w postaci szkieletu lub na wpół rozłożonego truchła...
nienażarty pisze:
ja bym ostanie wersy skrócił o sylabę:
Przyjdź, przyjdź w godzinie wilka. Jestem tu i czekam,
wieczna kochanka, strojna w purpurę i perłę,
w przyspieszonym oddechu odczytaj zachętę,
prośbę, żebyś się zbliżył; idziesz z daleka.
Miej skronie lśniące srebrem, spod powiek – błysk stali,
i profil jak na dawnej, onyksowej gemmie,
rozgrzej stygnące usta, obejmij namiętnie,
tylko w twoich ramionach chcę się oddalić.
nie ma strat a podkreśla sens
można, czemu nie, ale ja wolę, jak w każdej strofie jest równa ilość sylab. Ale sugestia - warta zastosowania, więc może następnym razem...
Panowie, cudnie Wam dziękuję, że wstąpiliście, pobyliście chwilę w moim światku i powiedzieliście dobre, mądre i konstruktywne słowa...
całą masę serdecznego Wam posyłam, z uśmiechami...
Ewa