Rodzinna fotografia

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Rodzinna fotografia

#1 Post autor: Patka » 23 wrz 2014, 17:53

- Chyba trzeba się zbierać – powiedział Antek.
Tomek popatrzył na niego blado.
- Posiedźmy jeszcze.
- No co ty. Dziadek leży tu już od dziesięciu lat. Bardziej nam piwa nie schłodzi.
Chłopcy wzięli butelki ze sobą i poszli, po drodze wyrzucając niedopalone papierosy na znajomy nagrobek. Szary obłok pomachał im ręką.
- Nie ma za co – odparli jednocześnie.

*

- Może się posuniesz?
Fotograf musiał długo czekać, aż się ustawią. Zebrało się ponad trzydzieści osób chętnych na wspólne, rodzinne zdjęcie. Każdy chciał być widoczny w całości. Nie, że tylko głowa by wystawała zza pleców jakiegoś kurdupla. Antek skoczył do fotografa i coś mu powiedział na ucho.
- No dobrze! – zawołał fotograf. – Szarzy niech kucną.
- O nie! Wypraszam sobie takie określenia – oburzyła się nie wiadomo która osoba.
- To może srebrni? Dymowi? Latający?
- A nie lepiej mówić do nas po imieniu? – odezwał się ktoś inny. Antek był pewny, że to dziadek. Jego skrzeczący głos rozpoznałby bez problemu. – Ja się nazywam Stanisław Gójka.
- Wiem, jak się pan nazywa. Pracowałem z pana synem. Nieważne. Niech pan Stanisław i reszta kucną.
- Reszta, czyli?
Fotograf złapał się za głowę.
- Wy dobrze wiecie, kto! – krzyknął, aż część osób się wystraszyła. – Stanąć po ludzku, żebym mógł was wszystkich objąć.
Zapanowało milczenie. Ustawili się i czekali na pierwsze, próbne pstryknięcie aparatu.

*

Tomek wypił piwo do końca.
- Rzeczywiście, było mocno schłodzone.
- A nie mówiłem, że dziadek da radę. Nigdy nie doceniałeś dziadka – rzekł Antek.
- Nie zajmował się mną jak tobą.
- Tobą za to zajmowali się rodzice. Wiesz, gdzie leżą?
- No jasne, blisko śmietnika, przy ogrodzeniu.
Antek pokręcił głową.
- Rodziców znasz jeszcze mniej niż dziadka. Przeprowadzili się.
- Że co? Gdzie?
- Do siostry matki, tej, no, ciotki Hanki. Zawsze przynosiła nam cukierki.
- Pomieścili się?
- Grób był na trzy osoby, a że wujkowi Bronkowi i ich córce nie chce się umierać…
- Zawsze sprzeciwiali się woli ciotki. – Tomek wyjął z paczki papierosa. – Ale zaraz. Chcesz powiedzieć, że modliłem się do pustego grobu?
- Jeśli robiłeś to wystarczająco głośno, powinni byli cię słyszeć.
- Przecież ciotka leży po drugiej stronie cmentarza! Dlaczego w ogóle nic mi nie powiedzieli? Idę do nich.
Tomek zerwał się z miejsca, zapominając o papierosach i butelce. Szary obłok złapał za paczkę.
- E, e. – Antek był szybszy. – Umawialiśmy się, że będziesz dostawał tylko pety.
Szary obłok jęknął i zniknął za nagrobkiem.

*

- Jeszcze trochę, przyj! Wytrzymasz, kochanie!
- Wytrzymałabym, gdybym leżała na łóżku, w szpitalu. Gałęzie wpijają mi się w tyłek.
- Dasz radę, jeszcze trochę…
- Ty mnie w ogóle słuchasz? Mówię, że gałęzie…
- Oddychaj! Wdech, wydech, wdech, wydech.
- Aaaaaaaaa!
- Brawo! – Mężczyzna wziął nowonarodzone dziecko na ręce. Wzdrygnął się. – E, znów martwe. No nic, powtórzymy za rok, prawda?
- Wydaje mi się, że nie – odpowiedziała kobieta i zamknęła oczy.

*

- Trzeba zrobić jeszcze jedne. Ale tym razem się nie ruszajcie. - Fotograf poprawił koszulę i przyłożył aparat do twarzy. – Mamy świetne światło, wytrzymajcie chwilę… jeszcze… gotowe! Nie, czekajcie, nie ten przycisk.
- Chce mi się kichać – odparł ktoś z prawej strony.
- Tobie? – zdziwił się jego sąsiad. – Podobno jesteś okazem zdrowia.
- Po trafieniu na Cmentarz Górny wiele się zmieniło. Żona ode mnie odeszła, bo nie mogła znieść myśli, że miałaby być z duchem. Córka odwiedza mnie raz na rok, w Zaduszki. Niby adresu nie zna. A mówiłem tyle razy: Cmentarz Górny 30. Proste, nie?
- No, proste.
- Proszę nie rozmawiać! – zawołał fotograf.
- Długo będziemy jeszcze czekać?
- Chwilkę… Ma ktoś może aparat?
- Na nas niech pan nie patrzy, nie nosimy takich rzeczy. Ich niech się pan spyta.
Parę osób prychnęło z oburzenia. Antek wysunął się naprzód i stanął przodem do zebranych. Oho, będzie przemawiał, pomyśleli. Chłopiec tymczasem nagle kichnął dwa razy. Odpowiedziało mu gromkie „na zdrowie”. Kichnął trzeci raz – to samo. Przy czwartym niektórzy stracili cierpliwość i odeszli dalej od grupy.
- Błagam, nie rozchodzić się, zaraz naprawię aparat – mówił fotograf. – Chyba że ktoś ma inny.
- Nie mamy, niech pan się pieprzy.
- Dobrze. – Fotograf wzruszył ramionami. – Jak trzeba, to trzeba.

*

- Jakim cudem adres Cmentarz Górny 15 jest zajęty? Opłaciliśmy miejsce z dobre dziesięć lat temu! – zagrzmiał mężczyzna przed drobną, nieśmiałą blondynką. Pani o wyglądzie dziecka próbowała się tłumaczyć, ale szybko jej przerwał. – Niech pani załatwi nam ten dom. Żadnego innego nie chcemy.
- Racja – wtrąciła się kobieta z dzieckiem na rękach i dwoma maluchami w wózku. – Większego lokum zresztą nie znajdziemy.
- Chcą państwo zamieszkać razem? – spytała blondynka.
Mężczyzna wrzasnął w powietrze.
- A czy ja wyglądam jak…
- Nie, nie wygląda pan. Przepraszam. Zobaczę, co da się zrobić.

*

- Nie chcieli ze mną rozmawiać – zaczął Tomek kolejną rozmowę. – Mówili, że specjalnie się przeprowadzili i że niepotrzebnie mi mówiłeś.
- Nie przejmuj się. – Antek nastawił ucha. – Słyszysz?
- Nie. Co jest?
- Wydawało mi się, że ktoś krzyczy. Przy śmietnisku. Chodźmy sprawdzić.
Pobiegli na śmietnisko, gdzie codziennie walały się tony wypalonych zniczy, zwiędłych kwiatów i starych toreb. Przy jednej z nich zauważyli jakąś postać.
- To duch – szepnął Tomek, nie chcąc wystraszyć nieznajomego.
- Widzę. Chyba bezdomny.
- Albo opuszczony. Pewnie szuka dla siebie zniczy. Zawołam go.
Tomek nerwowo złapał brata za rękę.
- No co ty, a jeśli to jakiś przestępca? Może się ukrywa?
- Gdyby się ukrywał, nie robiłby tyle hałasu. Ja idę. Ty możesz zostać.
- No dobra, też idę. – Tomek spojrzał w lewo. – Nie chce mi się zostawać z Kasiakiem.

*

- Nie mam papierosów. – Stanisław Gójka próbował bezskutecznie odgonić szary obłok. – Widzisz zresztą, że jestem taki jak ty. No prawie, bo ja mam kształt.
Szary obłok zawył z rozpaczy.
- Nie płacz, ty też dobrze wyglądasz. – Dziadek chłopców zamyślił się chwilę. – A może dlatego wyglądasz jak dym, bo za dużo paliłeś i wciąż nie możesz rzucić?
Kolejne jęknięcie.
- Pokarali cię po śmierci!

*

- Ustawicie się jeszcze raz? – Fotograf stanął przed grupą. – Stańcie obok siebie, w jednej linii. Mam lepszy aparat, powinien was wszystkich objąć.
- Bardziej nowoczesny? – spytał Stanisław Gójka.
- No ba!
- To się ustawiamy!
- Nie chcę stać obok żywego – powiedziała pani w wielkim kapeluszu.
- A ja przy duchu.
- Musicie się wymieszać! – zawołał fotograf. – Chcecie wspólne zdjęcie, czy nie?
- Chcemy – odpowiedział tłum chórem.
- No to… - zaczął fotograf i nie skończył, bo Antka znów wzięło na kichanie. – Chłopcze, przez ciebie będziemy tu stać do wieczora.
- Przepraszam.
- Dobrze. Gotowi?
Fotograf, nie czekając na odpowiedź, zrobił zdjęcie. Stali dumnie, z uśmiechem na ustach, zadowoleni, że w końcu się udało.
- Kiedy będziemy mogli obejrzeć zdjęcie? – spytał Stanisław Gójka.
- Za kilka dni. Dam państwu znać. Dziękuję za współpracę. – Fotograf ukłonił się i odszedł.

*

- Chłopcy – zaczął nieznajomy duch – czy ja umarłem?
- Na to wygląda – odparł Antek. – Jak się pan nazywa?
- Stefan Mrówkowski. – Postać nie przestawała grzebać w śmietniku. – Jak ja mogłem umrzeć, w ogóle tego nie pamiętam, jeszcze kilka dni temu siedziałem na kanapie i oglądałem filmy, duńskie filmy, bo po innych miałem wzdęcia, a po duńskich właśnie nie miałem. Myślicie, że żona ze złości puściła mi jakąś amerykańską komedię?
- Nie wiemy, panie Mrówkowski. Wydaje mi się jednak – Antek spojrzał na brzuch ducha, na którym widniała czarna plama – że ktoś pana zamordował.
- Żona?
- Niekoniecznie.
- Nie pamiętam, żebym miał innych wrogów.
- Czego w ogóle pan szuka? – zaciekawił się Tomek.
Stefan Mrówkowski obejrzał się na niego, nie przestając grzebać, po czym syknął:
- Płuca mi zabrali. Wątrobę. Nerki. A potem się dziwią, że nie żyję.
- Najwyraźniej musiał się pan zgodzić na…
- Na nic się nie zgadzałem! Chcę moje organy z powrotem. Wtedy wrócę do żywych.
- Wątpię. Chyba że jako zombie. Ostatnio zbudowali dla nich kilka domków z całodobowym barem.
- Zostanę zombie? – Duch wyprostował się.
- Tak, zombie stopnia drugiego, do pierwszego trzeba ugryzienia.
- I będę jadł…
- Tak.
- Boże, ratuj!

*

- Kochanie? – Mężczyzna bezskutecznie próbował objąć żonę. – Jesteś coraz bardziej niedostępna.
- Jest na to tylko jeden sposób.
- Skarbie, mam jeszcze tyle spraw do załatwienia, tyle do przeżycia. Daj mi jeszcze z trzydzieści lat.
- Słucham?
- Zleci szybko. Zresztą, będę was codziennie odwiedzał. Mieszkamy blisko. Podoba się w ogóle mieszkanie?
- Podoba – odpowiedziała sucho kobieta.
- Mieścicie się?
- Mieścimy. Znalazłoby się i miejsce dla ciebie.
Mężczyzna zaśmiał się nerwowo.
- Dziękuję, ale na razie nie skorzystam.
- I dobrze. – Zmarła żona zaczęła oglądać paznokcie. – Już mam nowego współlokatora.
- Kochanie, nie podoba mi się to, co mówisz.
- Oj, to tylko Kasiak. Niegroźny. Przestanie żebrać o papierosy. Pan Stanisław trochę mi o nim poopowiadał, wiesz, dziadek chłopców. Widziałeś, jak Antek ostatnio kicha?
- Martwisz się o niego?
- Skąd. Tylko obiecałam jego matce, że gdy on umrze, przygarnę go do siebie. Wolałabym, by trochę podrósł. Co ja będę z jakimś gówniarzem w grobie robić?
- Kochanie!

*

Stefan Mrówkowski, podobnie jak Kasiak, nie załapał się na rodzinne zdjęcie. Wyszło wspaniale. Żaden żywy ani duch się nie poruszył, każdy był w całości widoczny i piękny.
- Ile się należy? – spytał fotografa Stanisław Gójka.
- Tysiąc złotych.
- Panie, za jedno zdjęcie?
- Ale za to jakie! Nie dość, że na ponad trzydzieści osób, to jeszcze prawie połowa z nich nie żyje.
- Pan wyłudza pieniądze od najbiedniejszych. - Dziadek chłopców wykopał z ziemi pudełko. – Zebraliśmy czterysta złotych.
- To nawet nie połowa! – oburzył się fotograf.
- Powiedzmy, że resztę dostanie pan…
Stanisław Gójka przerwał, jakby coś sobie przypomniał. W jednej chwili zamienił się w bezkształtny obłok i rzucił się na przerażonego mężczyznę, po czym znów wrócił do dawnej postaci.
- Mam nadzieję, że dobrze się panu pracowało z moim synem. Będzie mógł pan to powtórzyć.
Ostatnio zmieniony 23 wrz 2014, 21:21 przez Patka, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Rodzinna fotografia

#2 Post autor: Ewa Włodek » 23 wrz 2014, 19:19

poczytałam, Patko, i jestem zdania, że jest fajne! Pomysł niby nie nowy: światy równoległe i inne inności, ale ujęcie - bardzo w moim guście. Szczególnie uśmiałam się przy scence z wdowcem, który chce ze trzy dekady na załatwianie, hmmm, ważnych spraw...

moc uśmiechów posyłam...
Ewa

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Rodzinna fotografia

#3 Post autor: Patka » 23 wrz 2014, 20:51

Dziękuję, Ewo. :)

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Rodzinna fotografia

#4 Post autor: 411 » 23 wrz 2014, 21:11

:)

Ciekawie. Ale do tego juz nas przyzwyczailas.
Co mi sie podoba szczególnie to lekkosc tego dzielka. I czarny humor.

Znalazlam:
Patka pisze:- Wytrzymałabym, gdybym leżała na łóżko, w szpitalu. Gałęzie wpijają mi się w tyłek.
Patka pisze:Pobiegli na śmietnisko, gdzie codziennie walały się tony zużytych zniczy, zwiędłych kwiatów i starych toreb.
Znicze to raczej wypalone, popekane, bo zuzyte to raczej... pieluchy, chusteczki, kondomy czy ogólnie srodki jednorazowego uzytku, opakowania itp (w wiekszosci). O butach tez przeciez nie powiemy, ze zuzyte - tak samo jak inne czesci garderoby, ciala zywe, czy jedzenie.

Podobalo sie.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Rodzinna fotografia

#5 Post autor: Patka » 23 wrz 2014, 21:23

Literówka poprawiona, słówko zamienione. Dziękować, Józefino. :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”