Noc
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Noc
Noc zapadła raz na zawsze. Miś, który jeszcze przed chwilą siedział w ramionach dziewczynki z kucykami, upadł na ziemię i roztrzaskał się na kawałki. Pozostało posprzątać i wyrzucić. Dziewczynka się nie ruszała, dopiero gdy brat w czerwonej czapeczce szturchnął ją w ramię, popchnęła go i krzyknęła: „nie będę chować przyjaciół”. Stała dalej jak wzorowa uczennica i patrzyła w podłogę. Czy już tam siebie dostrzegała – nie wiadomo.
Przeszła obok nich staruszka z koszykiem i zapytała:
- Może jabłuszko?
A potem zniknęła.
Gdy po raz ostatni żegnali się z dniem, mieli przed sobą trzy torebki cukierków, dwa batony i puszkę gazowanego napoju. Nie zdążyli zapakować tego do plecaków. Niektóre rzeczy się nie zmieściły. Ojca z brązowym krawatem włożono do komody, matkę w białej sukience – do szafy. Siostra gdzieś zniknęła. Był i wujek w garniturze, ale zapomniano go zapamiętać. Białe ściany podpierały się wybornie.
Dziewczynka z kucykami ziewnęła. Kawałki misia potoczyły się w stronę okna. Dało się otworzyć. Zgubią się w malinach. Brat w czerwonej czapeczce wytrzeszczył oczy.
Przeszła obok nich pani z trzema niewolnicami i zapytała:
- Może wam uszyć ciepłe piżamki?
A potem zniknęła.
Jeszcze trzy dni temu słońce próbowało udowodnić, że ludzie są z plastiku. Trzy pokolenia osób szło do kościoła i modliło się za dusze w domu szczęśliwiejące. Śpiewano „Alleluja” i wykluczano z życia publicznego prostytutki i złodziei. Wujek w garniturze cieszył się niepamięcią.
Kucyki zaczęły się rozwiązywać. Dziewczynka znów nie słuchała brata, który wciąż patrzył ze zdziwieniem na pozostałości zabawki. Nos, uszy, jedna ręka, kawałek brzucha. Brakowało oczu, z których mogły wylać się łzy i które mogły zrobić wielką kałużę na środku pokoju. Rodzice, gdyby się jakimś cudem wydostali z ukrycia, poślizgnęliby się w drodze do kuchni. Pomyślana herbata nie zostałaby zaparzona. Może i udałoby się złapać siostrę.
Przeszła obok nich dziewczyna z psem na smyczy i zapytała:
- Może chcecie się pobawić z moim wilczurem?
A potem zniknęła.
Przez ściany przemykało przeczucie, że coś się zaczyna dziać. Wujek w garniturze siedział w fotelu i nucił pieść zwycięstwa. Już wtedy siostra znikała na długie godziny, by pojawić się w najmniej spodziewanym momencie. Raz przyszła z chustką na głowie, którą wujek dał jej na urodziny. Była czerwona i pachniała ziemią.
Rodzeństwo zamiotło w kąt kawałki misia. Noc wyglądała pięknie na tle poszarzałych twarzyczek dzieci, ich wypadających ząbków i gubiącego się uśmiechu. Dziewczynka, już bez kocyków, złapała brata, dalej w czerwonej czapeczce, za rękę. Otworzono okno. Ktoś przybył z malin.
Przeszła obok nich dziewczynka z babcią i zapytała:
- Może pójdziecie z nami do wesołego miasteczka?
Nie zniknęła.
Zamknięto okno. Dobra ciemność pomagała obcemu. Jego wielkie ręce kilka razy zatrzęsły się nad dziećmi, po czym opadły. Białe ściany nabrały koloru.
Przeszła obok nich staruszka z koszykiem i zapytała:
- Może jabłuszko?
A potem zniknęła.
Gdy po raz ostatni żegnali się z dniem, mieli przed sobą trzy torebki cukierków, dwa batony i puszkę gazowanego napoju. Nie zdążyli zapakować tego do plecaków. Niektóre rzeczy się nie zmieściły. Ojca z brązowym krawatem włożono do komody, matkę w białej sukience – do szafy. Siostra gdzieś zniknęła. Był i wujek w garniturze, ale zapomniano go zapamiętać. Białe ściany podpierały się wybornie.
Dziewczynka z kucykami ziewnęła. Kawałki misia potoczyły się w stronę okna. Dało się otworzyć. Zgubią się w malinach. Brat w czerwonej czapeczce wytrzeszczył oczy.
Przeszła obok nich pani z trzema niewolnicami i zapytała:
- Może wam uszyć ciepłe piżamki?
A potem zniknęła.
Jeszcze trzy dni temu słońce próbowało udowodnić, że ludzie są z plastiku. Trzy pokolenia osób szło do kościoła i modliło się za dusze w domu szczęśliwiejące. Śpiewano „Alleluja” i wykluczano z życia publicznego prostytutki i złodziei. Wujek w garniturze cieszył się niepamięcią.
Kucyki zaczęły się rozwiązywać. Dziewczynka znów nie słuchała brata, który wciąż patrzył ze zdziwieniem na pozostałości zabawki. Nos, uszy, jedna ręka, kawałek brzucha. Brakowało oczu, z których mogły wylać się łzy i które mogły zrobić wielką kałużę na środku pokoju. Rodzice, gdyby się jakimś cudem wydostali z ukrycia, poślizgnęliby się w drodze do kuchni. Pomyślana herbata nie zostałaby zaparzona. Może i udałoby się złapać siostrę.
Przeszła obok nich dziewczyna z psem na smyczy i zapytała:
- Może chcecie się pobawić z moim wilczurem?
A potem zniknęła.
Przez ściany przemykało przeczucie, że coś się zaczyna dziać. Wujek w garniturze siedział w fotelu i nucił pieść zwycięstwa. Już wtedy siostra znikała na długie godziny, by pojawić się w najmniej spodziewanym momencie. Raz przyszła z chustką na głowie, którą wujek dał jej na urodziny. Była czerwona i pachniała ziemią.
Rodzeństwo zamiotło w kąt kawałki misia. Noc wyglądała pięknie na tle poszarzałych twarzyczek dzieci, ich wypadających ząbków i gubiącego się uśmiechu. Dziewczynka, już bez kocyków, złapała brata, dalej w czerwonej czapeczce, za rękę. Otworzono okno. Ktoś przybył z malin.
Przeszła obok nich dziewczynka z babcią i zapytała:
- Może pójdziecie z nami do wesołego miasteczka?
Nie zniknęła.
Zamknięto okno. Dobra ciemność pomagała obcemu. Jego wielkie ręce kilka razy zatrzęsły się nad dziećmi, po czym opadły. Białe ściany nabrały koloru.
Ostatnio zmieniony 17 paź 2014, 17:50 przez Patka, łącznie zmieniany 1 raz.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Noc
Patko, zjadłaś coś:
Mam wrażenie, że lubisz pisać takie historie. Jakbyś, i tu się nie 'fochuj', obawiała się zwykłej narracji i dialogów. Prawda, nie znam wszystkich Twoich utworów, ale moja opinia oparta jest na tym, co do tej pory przeczytałam.
Lubię absurd, lubię nieoczekiwane sytuacje, które prowadzą do równie nieoczekiwanych skojarzeń, ale jestem ciekawa 'zwykłości' Twojego pióra.

Sen? Noc i sen, bieg przez bajki od małości do dorosłości. Nocne majaki w gorączce?Patka pisze:Noc wyglądała piękne
Mam wrażenie, że lubisz pisać takie historie. Jakbyś, i tu się nie 'fochuj', obawiała się zwykłej narracji i dialogów. Prawda, nie znam wszystkich Twoich utworów, ale moja opinia oparta jest na tym, co do tej pory przeczytałam.
Lubię absurd, lubię nieoczekiwane sytuacje, które prowadzą do równie nieoczekiwanych skojarzeń, ale jestem ciekawa 'zwykłości' Twojego pióra.

- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Noc
A widzisz, tu cię zaskoczę, bo właśnie piszę całkiem normalne opowiadanie, z normalną narracją, normalnymi bohaterami i całkiem zwyczajnymi zdarzeniami. :) Natchnął mnie Hesse i jego "Peter Camenzind", a konkretnie zajęcia z tego utworu.iTuiTam pisze:obawiała się zwykłej narracji i dialogów. P
Nie obawiam się niczego, tzn w ten sposób o tym myślałam. Piszę tak, jak mi najlepiej. Raz mam nastrój na zupełną głupawkę, innym razem na zwykłą historię. Czy np. "Zalane truskawki" nie są całkiem normalnym opowiadaniem? Nie wiem, może nie czytałaś. Obecnie, jak napisałam wyżej, piszę o codziennych rzeczach. Czy mi wyjdzie, nie wiem, zobaczymy.
Inna sprawa, że coraz bardziej lubię symbole, metaforę w prozie, dwuznaczności, żeby to nie była tylko zwykła lektura, ale żeby też czytelnicy pogłówkowali: dlatego tak? a skąd to się wzięło? dlaczego kolor czerwony? "Puste" teksty niewiele mnie obchodzą. Nawet jeśli piszę na spontanie (tu tak nie było), to zawsze staram się swoim tekstem coś powiedzieć, nawet jeśli ma to być bardzo prosty przekaz.
Brakującą literkę zaraz dopiszę.
Dziękuję za komentarz. :)
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Noc
Od razu przypomnę: napisałam, że nie znam całokształtu Twoich działań literackich, Patko. "Zalane truskawki"? chyba przemknął mi przed oczyma ten tytuł, ale nie czytałam.
Skąd mogłabym wiedzieć, że piszesz coś 'normalnego'? I pisz, pisz, dopóki Ci się chce pisać, dopóki masz wenę, potrzebę, itp. I tu nie ironizuję, żebyś nie myślała.
Ja również wolę nie całkiem 'normalną' prozę.
Gdzieś spotkałam się ze stwierdzeniem, że jeżeli pisarz nie potrafi napisać 'normalnego' utworu, w którym wszystkie wątki, tematy, akcje się łączą, to nie jest prawdziwym pisarzem. Nie do końca się z tym zgadzam, ale coś w tym jest.
O symbolice, postaciach, dwuznaczności w "Nocy" nie pisałam, bo byłam ciekawa czegoś innego.
Skąd mogłabym wiedzieć, że piszesz coś 'normalnego'? I pisz, pisz, dopóki Ci się chce pisać, dopóki masz wenę, potrzebę, itp. I tu nie ironizuję, żebyś nie myślała.
Ja również wolę nie całkiem 'normalną' prozę.
Gdzieś spotkałam się ze stwierdzeniem, że jeżeli pisarz nie potrafi napisać 'normalnego' utworu, w którym wszystkie wątki, tematy, akcje się łączą, to nie jest prawdziwym pisarzem. Nie do końca się z tym zgadzam, ale coś w tym jest.
O symbolice, postaciach, dwuznaczności w "Nocy" nie pisałam, bo byłam ciekawa czegoś innego.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Noc
Moje wytłumaczenie nie brzmiało brzmieć, jakbyś miała wiedzieć. Po prostu o tym napisałam, bo zastanawiałaś się, czy piszę normalne opowiadania. Nie wiem, skąd to oburzenie.iTuiTam pisze:Skąd mogłabym wiedzieć, że piszesz coś 'normalnego'?
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Noc
Patka pisze:coraz bardziej lubię symbole, metaforę w prozie, dwuznaczności, żeby to nie była tylko zwykła lektura, ale żeby też czytelnicy pogłówkowali: dlatego tak? a skąd to się wzięło? dlaczego kolor czerwony? "Puste" teksty niewiele mnie obchodzą. Nawet jeśli piszę na spontanie (tu tak nie było), to zawsze staram się swoim tekstem coś powiedzieć, nawet jeśli ma to być bardzo prosty przekaz.
Bardzo popieram te stwierdzenia. Właśnie takie lubię czytać. Aby proza, nie tylko życia, była poezją, także życia.iTuiTam pisze:Ja również wolę nie całkiem 'normalną' prozę.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Noc
Hmm, to nie oburzenie a stwierdzeniePatka pisze:Moje wytłumaczenie nie brzmiało brzmieć, jakbyś miała wiedzieć. Po prostu o tym napisałam, bo zastanawiałaś się, czy piszę normalne opowiadania. Nie wiem, skąd to oburzenie.iTuiTam pisze:Skąd mogłabym wiedzieć, że piszesz coś 'normalnego'?

Się nie oburzam tak łatwo.
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Noc
Ktoś przybył z malin - taki widziałabym tytuł.
Rzeczywistość pokiereszowana niedojrzałą jeszcze świadomością, w naddatku bytów, próby tłumaczeń świata, tego najbliższego, na wciągnięcie ręki. Zlepianie czegoś, co de facto jest złączone, ale narrator raz to potrafi, a raz nie. Niby jest w przeszłości mocno, jednocześnie tkwiąc w swej dorosłości. Szuka tamtych strachów, spojrzeń, czucia świata.
Ciekawe i wkurzające...
Rzeczywistość pokiereszowana niedojrzałą jeszcze świadomością, w naddatku bytów, próby tłumaczeń świata, tego najbliższego, na wciągnięcie ręki. Zlepianie czegoś, co de facto jest złączone, ale narrator raz to potrafi, a raz nie. Niby jest w przeszłości mocno, jednocześnie tkwiąc w swej dorosłości. Szuka tamtych strachów, spojrzeń, czucia świata.
Ciekawe i wkurzające...

- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Noc
Patko, człowiek z lekka się wnerwia
, bo elementy świata przedstawionego są mocno „przetrawione”, widać sporą defragmentację i odkształcenie czasu, przestrzeni, nawet bohaterów, trudno w odczycie znaleźć metodę deszyfrującą narrację i co za tym idzie – zamysł autorski.
Na pewno jest interesująco.
Co tu właściwie kreujesz? Sny? Nie – choć akcja „toczy się”w szeroko rozumianej nocy.
Rzutujesz świat realny? O ile nasza pamięć i siły podświadomości są realne – to tak.
Pierwsze zdanie tekstu jest metaforyczne, sądzę że opisujesz moment, kiedy dziewczynka (pierwowzór narratora z jego dzieciństwa) intuicyjnie pojęła czym jest śmierć, koniec czegoś. Owo zrozumienie objawia się buntem, a następnie próbą ucieczki z takiego kończącego się świata z pękniętym misiem, jednocześnie zapewne zdarzenie jest przenośnią rozpadania się ufnego dzieciństwa narratora. Defragmentacja zabawki - chaos świata przedstawionego, taką widzę zależność.
Skąd ta próba ewakuacji rodzeństwa? Można dopisać sobie wiele, kara rodziców za popsucie zabawki, w ramach buntu zatem pakowanie plecaka, gdzie w symbolicznych zdjęciach opiekunowie w nim się nie mieszczą, wyjście z pokoju, które w tekście jest zaznaczone otwartym oknem, przez które "wchodzą" kolejni przypadkowi bohaterowie. Chcą dzieciom coś zaoferować, ale w sumie to nic bezpiecznego, raczej przyjemności, od jabłuszka ( też można potraktować jako kuszenie) do wesołego miasteczka.
I tu się kończy wyprawa, okno zamknięte po przybyciu ostatniej propozycji.
Dajesz taką swobodę odbiorcy w interpretowaniu opowiadania, że można sobie pozwolić na wiele.
Finał, czająca się groza ciemności, za sprawą babci, dziewczynki (przyjaciółki z przedszkola?) zamyka drogę ucieczki małym bohaterom. Ograniczona przestrzeń powoduje, że obcy traci wpływ na psychikę.
Happy end.
Ciekawie budujesz przestrzeń. To chyba najbardziej mi się w „Nocy” podoba. Konkrety: podłoga, kąt, okno, maliny po drugiej stronie, ale chaotyczny szkic przybywających postaci rozbija strukturę za mocno, czytając, czułam się w niebezpieczeństwie, jakbym skakała po oddalających się od siebie kawałkach kry.
Proza z tych eksperymentalnych, chyba w zamiarze próba oddania procesu formowania się osobowości we wczesnym dzieciństwie.
Co do narratora, najbardziej mąci, bo stara się być świadomością dziecięcą i dorosłą, np. finał czy wtręty o sztuczności plastikowego świata dorosłych. Może (aby jeszcze bardziej utrudnić czytanie, ale zarazem je uprawdopodobnić) warto by było wprowadzić dwóch opowiadaczy do tekstu? To znaczy poprzez stylistykę zaznaczyć ogląd oczyma dziecka (narrator nr1) i refleksyjnie z poziomu wiedzy dorosłego – narrator nr2.
Marudzę, a przecież jakby nie było, myśli się o Twojej „Nocy” po przeczytaniu, a to rzecz ważna.


Na pewno jest interesująco.

Co tu właściwie kreujesz? Sny? Nie – choć akcja „toczy się”w szeroko rozumianej nocy.
Rzutujesz świat realny? O ile nasza pamięć i siły podświadomości są realne – to tak.
Pierwsze zdanie tekstu jest metaforyczne, sądzę że opisujesz moment, kiedy dziewczynka (pierwowzór narratora z jego dzieciństwa) intuicyjnie pojęła czym jest śmierć, koniec czegoś. Owo zrozumienie objawia się buntem, a następnie próbą ucieczki z takiego kończącego się świata z pękniętym misiem, jednocześnie zapewne zdarzenie jest przenośnią rozpadania się ufnego dzieciństwa narratora. Defragmentacja zabawki - chaos świata przedstawionego, taką widzę zależność.
Skąd ta próba ewakuacji rodzeństwa? Można dopisać sobie wiele, kara rodziców za popsucie zabawki, w ramach buntu zatem pakowanie plecaka, gdzie w symbolicznych zdjęciach opiekunowie w nim się nie mieszczą, wyjście z pokoju, które w tekście jest zaznaczone otwartym oknem, przez które "wchodzą" kolejni przypadkowi bohaterowie. Chcą dzieciom coś zaoferować, ale w sumie to nic bezpiecznego, raczej przyjemności, od jabłuszka ( też można potraktować jako kuszenie) do wesołego miasteczka.
I tu się kończy wyprawa, okno zamknięte po przybyciu ostatniej propozycji.
Dajesz taką swobodę odbiorcy w interpretowaniu opowiadania, że można sobie pozwolić na wiele.

Finał, czająca się groza ciemności, za sprawą babci, dziewczynki (przyjaciółki z przedszkola?) zamyka drogę ucieczki małym bohaterom. Ograniczona przestrzeń powoduje, że obcy traci wpływ na psychikę.
Happy end.
Ciekawie budujesz przestrzeń. To chyba najbardziej mi się w „Nocy” podoba. Konkrety: podłoga, kąt, okno, maliny po drugiej stronie, ale chaotyczny szkic przybywających postaci rozbija strukturę za mocno, czytając, czułam się w niebezpieczeństwie, jakbym skakała po oddalających się od siebie kawałkach kry.
Proza z tych eksperymentalnych, chyba w zamiarze próba oddania procesu formowania się osobowości we wczesnym dzieciństwie.
Co do narratora, najbardziej mąci, bo stara się być świadomością dziecięcą i dorosłą, np. finał czy wtręty o sztuczności plastikowego świata dorosłych. Może (aby jeszcze bardziej utrudnić czytanie, ale zarazem je uprawdopodobnić) warto by było wprowadzić dwóch opowiadaczy do tekstu? To znaczy poprzez stylistykę zaznaczyć ogląd oczyma dziecka (narrator nr1) i refleksyjnie z poziomu wiedzy dorosłego – narrator nr2.
Marudzę, a przecież jakby nie było, myśli się o Twojej „Nocy” po przeczytaniu, a to rzecz ważna.
