Cmok
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Cmok
- Hej, przystojniaku! – Perceval niemal podskoczył, choć głos był raczej cichy, brzmiał łagodnie i sugerował, że wołająca może być eteryczną niewiastą. Spojrzał w stronę z której posłyszał wołanie, ale nie zobaczył nikogo. Po prostu na drodze był zupełnie sam. Rozejrzał się więc jeszcze raz, przekonując samego siebie, że przecież nie powinien mieć omamów, bo pił wczoraj, więc dawno, i wypił raczej niewielką stągiewkę gorzałki, więc tyle, co nic.
- Oj, nie patrz na drogę – usłyszał jednakowoż – tylko zerknij tutaj, na kamień!
Perceval najpierw potarł uszy, później przetarł oczy i spojrzał na spory kamień, leżący przy drodze. Nie! Wzrok go nie mylił! Na kamieniu siedziała żaba i kiwała do niego łapką!
- No, nareszcie! – zawołała. – Nareszcie popatrzyłeś! Jak to dobrze! Bo wreszcie będę miała towarzysza życia! – Żaba zamrugała powiekami, podniosła się na tylne łapki, a przednimi wykonała przywabiający ruch. – No, podejdź, podejdź, przystojniaku, weź mnie do ręki i pocałuj, a będziemy żyli długo i szczęśliwie – zachęcała.
Perceval jeszcze raz potarł uszy i przetarł oczy, a przez głowę przebiegła mu myśl, że ta wyżłopana wczoraj stągiew wódki, to było jednakowoż poważne nadużycie. W końcu jednak zdecydował się podejść i nastawił garść, na którą żaba wskoczyła z widocznym wdziękiem.
- Kim ty jesteś? – zapytał, i pomyślał, że jakby mu wczoraj ktoś powiedział, że spotka gadającą żabę i w dodatku zacznie z nią rozmawiać, to by mu rozkwasił łeb stągwią i może poprawił – drugą.
- Jestem czarodziejską żabą, która szuka towarzysza życia – odpowiedziała żaba. – I chyba znalazłam? – Kokieteryjnie przekrzywiła łebek i zamrugała powiekami.
- Jak to: towarzysza życia? – Perceval poczuł chęć sprawdzenia, o co w tym wszystkim chodzi. – I dlaczego nie szukasz go między, hmmm, swoimi? – indagował.
- Bo jestem czarodziejską żabą, przystojniaku! – zniecierpliwiła się. – Po prostu, to musi być człowiek, który mnie pocałuje, a wtedy czar zacznie działać, będziemy razem, będziemy się kochać głośno i intensywnie, i będziemy mieli mnóóóstwo dzieci! Zobaczysz, przystojniaku – trajkotała. – I na pewno będziesz zadowolony, bo poza wszystkim innym jestem przecież niebywałą pięknością…
Zdumiony Perceval popatrzył na siedzącą na jego dłoni żabę jak wół na malowane wrota i musiał stwierdzić, że jak na żabę była niespotykanej urody. Drobna, smukła, z zieloną skórą, ożywioną dwiema turkusowymi smugami, biegnącymi od szczytu łebka przez szyję wzdłuż boków do udek, wydawała się klejnocikiem. I do tego te oczy – złotawe pod cienkimi, ruchliwymi powiekami. No, no! Perceval gapił się na żabę i próbował ją sobie wyobrazić jako dziewczynę! Widział a to szczupłą blondynkę, a to kształtną brunetkę, to znów postawną rudaskę i uznał, że jaka by nie była, na pewno będzie ładniejsza od tych wszystkich bab, które decydowały się na figle z nim, a i to tylko po ciemku i po spożyciu. Przełknął ślinę i próbował sobie przypomnieć, kiedy to ostatni raz udało mu się tak spić białogłowę, że dała się zaciągnąć do izby, i wyszło mu, że ponad miesiąc temu, i że była to szczerbata, chroma i brudna starucha, zatrudniona w karczmie przy szorowaniu podłóg. A tu mu proponowano głośnie i spektakularne obłapiania, i to w długim interwale czasowym! No, no! Przełknął ślinę, choć gardło miał suche jak wiór i przestąpił z nogi na nogę.
- Czyli – wydukał – mam cię pocałować i wtedy czar zacznie działać? – upewniał się.
- Tak! – Żaba podskoczyła na jego dłoni. – Pocałuj mnie w gębusię, i wszystko się zmieni, przystojniaku!
Wpatrzony w żabę Perceval zdał sobie sprawę, że jego lewa nogawica staje się coraz węższa w obwodzie. Czując, jak szybko się kurczy, zacisnął powieki, złożył wargi w „ciup” i cmoknął wilgotny pyszczek żaby. Po czym otworzył oczy i ze zdumieniem skonstatował, że niewielki przydrożny kamień stał się nagle ogromny jak skała, że pył gościńca ma niemal pod brodą, a głowę zielonej nadobnisi – na wysokości własnej głowy. Chciał przetrzeć oczy, więc podniósł rękę ujrzał żabią łapę. Popatrzył po sobie i spostrzegł, że pokrywa go szara, kostropata skóra, gęsto naznaczona guzami i brodawkami. Rozejrzał się dookoła spanikowany, a gdy jego wzrok padł na zieloną ślicznotkę stwierdził, że i tak ma mnóstwo szczęścia, bo przecież - obiecała…
- Oj, nie patrz na drogę – usłyszał jednakowoż – tylko zerknij tutaj, na kamień!
Perceval najpierw potarł uszy, później przetarł oczy i spojrzał na spory kamień, leżący przy drodze. Nie! Wzrok go nie mylił! Na kamieniu siedziała żaba i kiwała do niego łapką!
- No, nareszcie! – zawołała. – Nareszcie popatrzyłeś! Jak to dobrze! Bo wreszcie będę miała towarzysza życia! – Żaba zamrugała powiekami, podniosła się na tylne łapki, a przednimi wykonała przywabiający ruch. – No, podejdź, podejdź, przystojniaku, weź mnie do ręki i pocałuj, a będziemy żyli długo i szczęśliwie – zachęcała.
Perceval jeszcze raz potarł uszy i przetarł oczy, a przez głowę przebiegła mu myśl, że ta wyżłopana wczoraj stągiew wódki, to było jednakowoż poważne nadużycie. W końcu jednak zdecydował się podejść i nastawił garść, na którą żaba wskoczyła z widocznym wdziękiem.
- Kim ty jesteś? – zapytał, i pomyślał, że jakby mu wczoraj ktoś powiedział, że spotka gadającą żabę i w dodatku zacznie z nią rozmawiać, to by mu rozkwasił łeb stągwią i może poprawił – drugą.
- Jestem czarodziejską żabą, która szuka towarzysza życia – odpowiedziała żaba. – I chyba znalazłam? – Kokieteryjnie przekrzywiła łebek i zamrugała powiekami.
- Jak to: towarzysza życia? – Perceval poczuł chęć sprawdzenia, o co w tym wszystkim chodzi. – I dlaczego nie szukasz go między, hmmm, swoimi? – indagował.
- Bo jestem czarodziejską żabą, przystojniaku! – zniecierpliwiła się. – Po prostu, to musi być człowiek, który mnie pocałuje, a wtedy czar zacznie działać, będziemy razem, będziemy się kochać głośno i intensywnie, i będziemy mieli mnóóóstwo dzieci! Zobaczysz, przystojniaku – trajkotała. – I na pewno będziesz zadowolony, bo poza wszystkim innym jestem przecież niebywałą pięknością…
Zdumiony Perceval popatrzył na siedzącą na jego dłoni żabę jak wół na malowane wrota i musiał stwierdzić, że jak na żabę była niespotykanej urody. Drobna, smukła, z zieloną skórą, ożywioną dwiema turkusowymi smugami, biegnącymi od szczytu łebka przez szyję wzdłuż boków do udek, wydawała się klejnocikiem. I do tego te oczy – złotawe pod cienkimi, ruchliwymi powiekami. No, no! Perceval gapił się na żabę i próbował ją sobie wyobrazić jako dziewczynę! Widział a to szczupłą blondynkę, a to kształtną brunetkę, to znów postawną rudaskę i uznał, że jaka by nie była, na pewno będzie ładniejsza od tych wszystkich bab, które decydowały się na figle z nim, a i to tylko po ciemku i po spożyciu. Przełknął ślinę i próbował sobie przypomnieć, kiedy to ostatni raz udało mu się tak spić białogłowę, że dała się zaciągnąć do izby, i wyszło mu, że ponad miesiąc temu, i że była to szczerbata, chroma i brudna starucha, zatrudniona w karczmie przy szorowaniu podłóg. A tu mu proponowano głośnie i spektakularne obłapiania, i to w długim interwale czasowym! No, no! Przełknął ślinę, choć gardło miał suche jak wiór i przestąpił z nogi na nogę.
- Czyli – wydukał – mam cię pocałować i wtedy czar zacznie działać? – upewniał się.
- Tak! – Żaba podskoczyła na jego dłoni. – Pocałuj mnie w gębusię, i wszystko się zmieni, przystojniaku!
Wpatrzony w żabę Perceval zdał sobie sprawę, że jego lewa nogawica staje się coraz węższa w obwodzie. Czując, jak szybko się kurczy, zacisnął powieki, złożył wargi w „ciup” i cmoknął wilgotny pyszczek żaby. Po czym otworzył oczy i ze zdumieniem skonstatował, że niewielki przydrożny kamień stał się nagle ogromny jak skała, że pył gościńca ma niemal pod brodą, a głowę zielonej nadobnisi – na wysokości własnej głowy. Chciał przetrzeć oczy, więc podniósł rękę ujrzał żabią łapę. Popatrzył po sobie i spostrzegł, że pokrywa go szara, kostropata skóra, gęsto naznaczona guzami i brodawkami. Rozejrzał się dookoła spanikowany, a gdy jego wzrok padł na zieloną ślicznotkę stwierdził, że i tak ma mnóstwo szczęścia, bo przecież - obiecała…
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Cmok
Dobrze napisana, przewrotna bajeczka.
Morał z niej taki, że naiwność względem własnej atrakcyjność może być zgubna.
Oj, nie będzie kolejnej stągiewki dla pana ropucha.
Powiem Ci, że gdy bohater przemyśliwał scenę ostatniego swego zbliżenia, wiedziałam, że tak się opowiadanko zakończy.
A może dlatego, że czytałam, i nie pamiętam w tej chwili gdzie, sorry, identycznie zmieniony finał tej znanej baśni.
Miło się czytało.
Pozdrawiam.

Morał z niej taki, że naiwność względem własnej atrakcyjność może być zgubna.
Oj, nie będzie kolejnej stągiewki dla pana ropucha.

Powiem Ci, że gdy bohater przemyśliwał scenę ostatniego swego zbliżenia, wiedziałam, że tak się opowiadanko zakończy.
A może dlatego, że czytałam, i nie pamiętam w tej chwili gdzie, sorry, identycznie zmieniony finał tej znanej baśni.
Miło się czytało.
Pozdrawiam.

- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Cmok
eee, tam, zaraz kombinuje! Facet napalony, ot, cokarolek pisze: przeczuwałem, że żaba coś kombinuje...



ano, nie będzie, niech się cholernik na trzeźwo ustawia w nowym życiu!!!eka pisze: Oj, nie będzie kolejnej stągiewki dla pana ropucha.
Powiem Ci, że gdy bohater przemyśliwał scenę ostatniego swego zbliżenia, wiedziałam, że tak się opowiadanko zakończy.
A może dlatego, że czytałam, i nie pamiętam w tej chwili gdzie, sorry, identycznie zmieniony finał tej znanej baśni.


A to, że już ktoś wpadł na podobny pomysł - chyba mnie nie dziwi, bo baśń kusi do takich przeróbek, ale znów głupio się czuję, bo wyjdzie, że "odgapiłam", a wcale nie odgapiłam. Jakby coś - to wyrzućcie opowiadanko i po sprawie...


Drodzy Państwo, najpiękniej Wam dziękuję za odwiedzinki, za poczytanie moich nie-bajek i za serdeczne słowa...
pozdrawiam ciepło...
Ewa
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Cmok
Ty się nie czuj głupio, bo chciałam tylko zdać relację z odbioru, jak zawsze w pełni usatysfakcjonowanym.Ewa Włodek pisze:ale znów głupio się czuję, bo wyjdzie, że "odgapiłam", a wcale nie odgapiłam.
Ileż to parodii, satyr powstało przez odwrócenie motywów tych najbardziej popularnych baśni.
Tylko brać i przerabiać jak ma się taki talent.
Pozdrawiam.

- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Cmok
Też już gdzieś słyszałam tą wersję bajki (chyba w formie obrazkowej). Zakończenia zaczęłam się domyślać gdzieś w połowie tekstu.eka pisze:Powiem Ci, że gdy bohater przemyśliwał scenę ostatniego swego zbliżenia, wiedziałam, że tak się opowiadanko zakończy.
A może dlatego, że czytałam, i nie pamiętam w tej chwili gdzie, sorry, identycznie zmieniony finał tej znanej baśni.
Miło się czytało.
Pozdrawiam.
To mnie najbardziej rozbawiło.Ewa Włodek pisze:że przecież nie powinien mieć omamów, bo pił wczoraj, więc dawno, i wypił raczej niewielką stągiewkę gorzałki, więc tyle, co nic.

- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Cmok
ooo, to mi ulżyło!!!eka pisze: Ewa Włodek pisze:
ale znów głupio się czuję, bo wyjdzie, że "odgapiłam", a wcale nie odgapiłam.
Ty się nie czuj głupio, bo chciałam tylko zdać relację z odbioru, jak zawsze w pełni usatysfakcjonowanym.
Ileż to parodii, satyr powstało przez odwrócenie motywów tych najbardziej popularnych baśni.


ooo, to się cieszę, Patko, że znalazłaś coś dla Siebie jednakowoż...Patka pisze: Ewa Włodek pisze:
że przecież nie powinien mieć omamów, bo pił wczoraj, więc dawno, i wypił raczej niewielką stągiewkę gorzałki, więc tyle, co nic.
To mnie najbardziej rozbawiło.


Drogie Panie, pięknie Wam dziękuję, że wstąpiłyście, zdierżyłście napalonego ropucha i rzekłyście dobre słowa...
moc dobrego do Was...
Ewa
-
- Posty: 42
- Rejestracja: 25 paź 2014, 21:08
Re: Cmok
Tu z kolei widać fascynację znakomitą literatura francuską("Gargantua i Pantagruel"...albo nieśmiertelny "Kubuś fatalista i jego pan";jest też ten Perceval donkichowaty sam w sobie,brawo!!!) 

Wszędzie ta sama Ziemia jest
naucza Mądrość
wszędzie człowiek białymi łzami
płacze
matki kołyszą dzieci...Z.Herbert "Odpowiedź"
naucza Mądrość
wszędzie człowiek białymi łzami
płacze
matki kołyszą dzieci...Z.Herbert "Odpowiedź"
-
- Posty: 39
- Rejestracja: 31 paź 2014, 5:32
Re: Cmok
,racja,jak u mnie.GARGA-ntua i PANTA-gruelMagnolia88 pisze:Tu z kolei widać fascynację znakomitą literatura francuską("Gargantua i Pantagruel".

prawo moralne we mnie
- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Cmok
Ależ mnie zaintrygowałaś Ewuniu.
Dawno nie czytałam takiej bajki. Spodobała mi się bardzo. Jak to mówią, dziecinniejemy na starość (myślę o sobie). Pozdrawiam serdecznie i z pełnym uśmiechem. 


A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"