patrząc na Vermeera
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
patrząc na Vermeera
Dziewczyna z perłą
tajemnica spojrzenia
łagodność i wdzięk
na obrazie Vermeera
widzę pragnienie ciszy
tajemnica spojrzenia
łagodność i wdzięk
na obrazie Vermeera
widzę pragnienie ciszy
- Liliana
- Posty: 1424
- Rejestracja: 11 lis 2011, 20:07
Re: patrząc na Vermeera
uwielbiam ten obraz,
kiedyś nawet napisałam jakiś krótki wiersz o dziewczynie z perłą,
zaczynał się chyba tak:
tajemnica zamknięta w źrenicach
młodej panny na płótnie Vermeera
muszę go odszukać, dzięki za przypomnienie tego dzieła,
pozdrawiam
kiedyś nawet napisałam jakiś krótki wiersz o dziewczynie z perłą,
zaczynał się chyba tak:
tajemnica zamknięta w źrenicach
młodej panny na płótnie Vermeera
muszę go odszukać, dzięki za przypomnienie tego dzieła,
pozdrawiam

- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: patrząc na Vermeera
Liliano,
proszę, odszukaj koniecznie! Tak się cieszę, że również jesteś wielbicielką niezrównanego mistrza Vermeera

serdeczności ślę
Lucile
proszę, odszukaj koniecznie! Tak się cieszę, że również jesteś wielbicielką niezrównanego mistrza Vermeera




serdeczności ślę
Lucile

-
- Posty: 5630
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Re: patrząc na Vermeera
eh, Też w swoim czasie skrobłem
coś o tym obrazie, chociaż akurat widziałem
nie ciszę, a wołanie o głos, ale to oczywiście
perła w tajemnicy swojej udziela każdemu,
o ile woła i pewnie otoczyć zdoła staraniem...
coś o tym obrazie, chociaż akurat widziałem
nie ciszę, a wołanie o głos, ale to oczywiście
perła w tajemnicy swojej udziela każdemu,
o ile woła i pewnie otoczyć zdoła staraniem...
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: patrząc na Vermeera
Alku,Alek Osiński pisze: chociaż akurat widziałem
nie ciszę, a wołanie o głos, ale to oczywiście
perła w tajemnicy swojej udziela każdemu,
o ile woła i pewnie otoczyć zdoła staraniem...
biorąc pod uwagę to, że Jan Vermeer mieszkał z żoną Catharną Bolnes i około piętnaściorgiem dzieci (piszę około, bo źródła podają różną ich ilość; od jedenaściorga do piętnaściorga - kilka zmarło we wczesnym dzieciństwie), w domu teściowej Marii Thins, wyobraziłam sobie, że artyście mogło brakować odosobnienia. Pikanterii dodaje fakt, że matka jego przyszłej żony stanowczo sprzeciwiała się temu małżeństwu - dzieliły ich zarówno finanse, jak i religia. Vermeer nie był zamożną partią i na dodatek kalwinem (?), podczas gdy rodzina Bolnesów była katolicka. Wprawdzie mieszkali w piętrowym domu (pracownię miał na górze), to jednak taka ilość osób musiała być dla artysty kłopotliwa i hałaśliwa. Stąd i to moje domniemywanie jego tęsknoty za ciszą. Artysta żył niecałe 43 lata i pozostawił po sobie niewiele ponad 30 obrazów, każdy z nich jest piękny i niezwykły, aliści ja "zakochana" jestem w dwóch; własnie w "Dziewczynie z perłą", co nie dziwi, bo chyba każdy, kto zna to arcydzieło - choćby z reprodukcji - musi się nim zachwycić, to drugie płótno to - "Uliczka" (1657 - 1658).
Miłego wieczoru

Pozdrawiam

Lucile
-
- Posty: 886
- Rejestracja: 11 gru 2011, 0:25
Re: patrząc na Vermeera
Trafnie ujęty obraz w słowa
Mnie zastanowiły bezgranicznie smutne oczy i usta spłoszone, jakby wołaniem przez kogoś
Perła w uchu nie jest zwiastunem szczęścia i tkwi, jak piętno życiowego pecha... nie jest również fantazmatem stworzonym ręką malarza a realną zapowiedzią nieszczęść dla młodej damy...
Za egzemplifikację perłowych niepowodzeń może posłużyć historia perłowego naszyjnika Gertrudy Komorowskiej, pierwszej żony Stanisława Szczęsnego Potockiego... tutaj nie można mówić o jednorazowym nieszczęściu ale o całej serii pokoleniowych tragedii, których nośnikiem mogły być owe perły. To oczywiście tylko hipoteza ale wiele osób unika pereł, jak ognia.
Nie wiem, jak potoczyły się losy nieznanej dziewczyny na portrecie ale jej twarz jest jakby naznaczona przyszłymi cierpieniami. To mogła być córka malarza...


Perła w uchu nie jest zwiastunem szczęścia i tkwi, jak piętno życiowego pecha... nie jest również fantazmatem stworzonym ręką malarza a realną zapowiedzią nieszczęść dla młodej damy...

Za egzemplifikację perłowych niepowodzeń może posłużyć historia perłowego naszyjnika Gertrudy Komorowskiej, pierwszej żony Stanisława Szczęsnego Potockiego... tutaj nie można mówić o jednorazowym nieszczęściu ale o całej serii pokoleniowych tragedii, których nośnikiem mogły być owe perły. To oczywiście tylko hipoteza ale wiele osób unika pereł, jak ognia.
Nie wiem, jak potoczyły się losy nieznanej dziewczyny na portrecie ale jej twarz jest jakby naznaczona przyszłymi cierpieniami. To mogła być córka malarza...

jestem częścią pewnej siły, która wciąż pragnie złego, a wciąż dobro tworzy...
Mefistofeles... Goethe, Faust, cz. I, Pracownia
Mefistofeles... Goethe, Faust, cz. I, Pracownia
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: patrząc na Vermeera
Miło mi, ze poruszyłeś ten temat. Sama zastanawiam się kogo Vermeer sportretował. Najprawdopodobniej którąś z córek. Z imienia znamy: Marię (ok. 1654 - po 1713), Elisabeth (1659 - 1660), Cornelię (1659 - 1660), Aleydis (1660 - 1749), Beatrix (1661 - przed 1702), Gertuydę (1664 - po 1713) i Catherinę(ok. 1665 - po 1713). W źródłowej literaturze odnalazłam przypuszczenie, że modelką była Maria, jego najstarsza córka, co wydaje się wysoce prawdopodobne, bowiem obraz powstał, kiedy była nastolatką. Wiemy również to, że wyszła za mąż za handlarza jedwabiem Johannesa Cramera. Niestety, nic więcej nie wiem. Możemy tylko domniemywać i spekulować. A może widać w jej oczach strach i żal za utraconym rodzeństwem i smutkiem rodziców, wszak kilkoro z nich zmarło, kiedy ona była już na świecie. Chi lo sa? - jak mówią WłosiQń Który Pisze pisze:Nie wiem, jak potoczyły się losy nieznanej dziewczyny na portrecie ale jej twarz jest jakby naznaczona przyszłymi cierpieniami. To mogła być córka malarza...

Zapewne masz na myśli potrójny sznur pereł, spięty brylantowym zameczkiem, jaki Szczęsny Potocki podarował Gertrudzie Komorowskiej, swojej nieszczęsnej pierwszej żonie, okrutnie zamordowanej pewnej mroźnej, lutowej nocy w 1771 roku, na dodatek będącej w ciąży. Tę głośną w tamtym czasie tragedię opisał w swoim poemacie "Maria" Antoni Malczewski. Wracając do perłowego naszyjnika to istotnie nie przynosił szczęścia kolejnym właścicielkom, umierały młodo i były nieszczęśliwe. Jego "odczarowaniem" zajął się dopiero po I wojnie światowej hr. Andrzej Mycielski, ówczesny student prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, późniejszy profesor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, a po II wojnie światowej, Uniwersytetu Wrocławskiego. Naszyjnik wówczas był w posiadaniu jego rodziny. Z nieszczęsnym klejnotem udał się do kościoła Mariackiego w Krakowie, gdzie archiprezbiterem był zaprzyjaźniony z rodziną ksiądz. Ten odmówił nad perłowym naszyjnikiem jedną z najstarszych modlitw z IV w. - zatwierdzoną przez sobór nicejski - modlitwę przeciw złym kamieniom. Podobno nicejskie zaklęcie odniosło pożądany skutek i, jak Mycielski napisał we wspomnieniach: perły stały się od tego momentu nie przynoszącym już pecha świecidełkiem.Qń Który Pisze pisze:Za egzemplifikację perłowych niepowodzeń może posłużyć historia perłowego naszyjnika Gertrudy Komorowskiej, pierwszej żony Stanisława Szczęsnego Potockiego... tutaj nie można mówić o jednorazowym nieszczęściu ale o całej serii pokoleniowych tragedii, których nośnikiem mogły być owe perły. To oczywiście tylko hipoteza ale wiele osób unika pereł, jak
ognia.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dobrej nocy
Lucile

- Fałszerz komunikatów
- Posty: 5020
- Rejestracja: 01 sty 2014, 16:53
- Lokalizacja: Hotel "Józef K."
- Płeć:
Re: patrząc na Vermeera
Moim daniem to ciekawsze dzieło od chociażby "Mony Lisy". Coś jest w tym spojrzeniu. Pragnienie ciszy to też dość ogólnikowe wyjaśnienie tego wyrazu twarzy.
Myślę, że teraz zadaniem poetów jest dobierać odpowiednie barwy temu obrazowi, tej dziewczynie
Miło, że jesteś jednym z bacznych obserwatorów 
Myślę, że teraz zadaniem poetów jest dobierać odpowiednie barwy temu obrazowi, tej dziewczynie


- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: patrząc na Vermeera
Tanka wymusza, narzuca składnię. Myślę o pierwszej części.
Całość - refleksja odbiorcza peela. Można ją zderzyć z własną. To plus tego tekstu.
Pozdrawiam.

Całość - refleksja odbiorcza peela. Można ją zderzyć z własną. To plus tego tekstu.
Pozdrawiam.

- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Re: patrząc na Vermeera
Miło mi Eko, że wpadłaś do mnie na Vermeera, dziękuję i pozdrawiam
Radosnego oczekiwania na prezenty w wigilię "Mikołajek"
Lucile

Radosnego oczekiwania na prezenty w wigilię "Mikołajek"


Lucile