zakwitła bez umiaru
na żywioł w pełni zdana
zrodzona z prostych ziaren
czułości
i kochania
nabrzmiała świeżym sokiem
pachnąca pełnym zbożem
bez świadomości dłoni
co wszystko
przerwać może
zakwitła niczym wiosna
dorodna i szczęśliwa
aż przyszła noc zazdrosna
i pyłem ją
przykryła
zajrzała w oczy puste
wykradła duszę śpiewną
zasznurowała usta
zamurowała
cegłą
