Jakie fakty? Popełnianych zbrodni? Fakt bycia ateistą przez zbrodniarza? A kto temu przeczy? Proszę przeczytać jeszcze raz moje dwa poprzednie posty.lczerwosz pisze:Tylko jego ocena sytuacji w ZSRR jest zgodna z wieloma innymi źródłami, fakty nie są wyssane z palca.
Wyssany z palca i uznany przez autora artykułu za fakt jest wniosek, że to ateizm jest winny popełnianemu złu. Taki oto durny, oparty na błędnym rozumowaniu "fakt" służy autorowi za tytuł i myśl przewodnią na której opiera cały swój propagandowy przekaz.
Kompletna bzdura. Jest dokładnie odwrotnie. To od naukowów próbuje się pozyskać poparcie dla religii, w zamian za duże sumy pieniędzy np. Nagrodę Templetona.lczerwosz pisze:Powoływanie się na noblistów, skądinąd chwalebne, może wskazywać na możliwość budowania swoich osobistych karier tychże noblistów na zasadzie występowania przeciw religii jako panującemu paradygmatowi. Zazwyczaj z powodów wyróżnienia się, oderwania od mas. Takie dawniejsze "parcie na szkło". By zaistnieć. I dostać tego Nobla.
lczerwosz pisze:Tu muszę zaprotestować. Wolność do wiary i jej kultywowania jest prawnie zagwarantowana. Wolno także nie wierzyć. Można przekonywać się, najczęściej nieskutecznie. W obie strony. Ale proszę nie obrażać, nie poniżać inaczej myślących.
Ale kto zabrania wierzyć? Znowu wkłada mi pan w usta swoje tezy.a następnie je podważa. Wiara religijna jest prawnie dozwolona tak samo jak kupno i spożywanie denaturatu. Czy to jednak zabrania mi przekonywania pijących denaturat, że to jest szkodliwe? Czuję nawet mpralny i społeczny obowiązek szerzenia takich przekonań, szczególnie, jeśli mam możliwość dobrego ich uargumentowania. Analogicznie z wiarą religijną, każdym zbiorem bezpodstawnych przekonań i absolutyzmem moralnym na nim opartym.
Moralność sytuacyjna, konsekwencjalizm, do tego zdrowy rozsądek, empatia i szacunek do ludzkiego życia, i nie ma dylematu moralnego, z którym byśmy sobie nie poradzili i nie wybrali właściwie. Nie musimy przy tym molestować psychicznie własnych dzieci wizją piekła, albo obiecywać 72 dziewice w raju po samobójczym ataku terrorystycznym. Nikogo nie będziemy za to palili na stosie ani oskubywali z pieniędzy. Nie musisz też bezpodstawnie przyjmować 9273628 idiotycznych twierdzeń o Aniołkach i Muminkach za prawdę, żeby być moralnym.lczerwosz pisze:A znasz przykłady, gdy pojawia się sprzeczność interesów, zasad moralnych. Dobro dla jednej strony jest złem dla drugiej. Które ważniejsze.
Jest Pan mistrzem w przypisywaniu własnych tez swojemu rozmówcy. Nie mam pretensji o próbę zrozumienia. Wiem tyle co wszyscy. Problem pojawia się kiedy ktoś swoją niewiedzę zapełnia wyobrażeniami, czyni z nich dogmat,buduje na nim absolutystyczny system moralny, a potem narzuca go i swoje wierzenia innym - to nie jest próba zrozumienia, to jest obłęd. Absurd goni absurd i prawie wszyscy na tym tracą, Panie lczerwosz.lczerwosz pisze:Nauka porusza się w swoim kręgu i stara się wyjaśniać jak najstarsze i jak najdalsze zjawiska, ale nie zbudowała teorii wyjaśniającej istnienie świata. Jak możesz mieć pretensję do ludzi o próby jego zrozumienia. Śmiejesz się, bo wiesz lepiej?
Wikipedia jest wiarygodnym źródłem. Ale źródłem stanowisk, poglądów, również tych skrajnie ze sobą sprzecznych, nienaukowych, absurdalnych. Ponieważ taka jest jej idea - prezentacja, opis stanowisk, a nie dociekanie czy orzekanie o ich słuszności.eka pisze:Wiki też nie za bardzo wiarygodne źródło, ale zawsze bardziej obiektywne w sensie społecznej "kontroli" redagowanych haseł.
Ateizm jako ideologia państwowa:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ateizm_pa%C5%84stwowy
Więcej o tym tutaj: pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Neutralny_punkt_widzenia
Czymkolwiek atezim państwowy miałby być, ateizm nie niesie ze sobą żadnych moralnych, ani politycznych impkikacji, ponieważ nie zawiera żadnych twierdzeń. Nie może być przyczyną niczego.
Na takiej samej zasadzie można ukuć termin Amuminkanizm państwowy. Brak wiary w istnienie Muminków również niczego innego w sobie nie zawiera, nie może być przyczyną zabijania ludzi wierzących w Muminki. Tutaj nonsens dostrzegamy, prawda? W przypadku boga już nie, bo pod względem tych twierdzeń jesteśmy na bieżąco indoktrynowani.
Einstein nie wierzył w osobowego boga, co wielokrotnie podkreślał i za co był otwarcie krytykowany przez środowiska religijne.eka pisze:
Kiedy Einstein mówił "Bóg gra z nami w kości", wtedy nie miał na myśli Jahwe, Thora ani żadnego z kilkudziesięciu tysięcy innych bogów. Einstein pojmował boga panteistycznie - jako wielki, nieodgadniony, pasjonujący go majestat wszechświata. Tak samo wielu współczesnyh naukowców posługuje się pojęciem duszy - nie w znaczeniu religijnym, a jako swoistą, poetycką metaforę umysłu, świadomości, osobowości etc.
Takie cytaty jak "Bóg gra z nami w kości" są wykorzystywane przez teologów, posługujących się autorytetem Einsteina jako rzekomego teisty. Jak już wspominałem - używa się wszelkiego rodzaju przekłamań w celach indoktrynacji. Einstein to tylko jeden z przykładów.
Ale załóżmy na moment, że Einstein, ba, że wszyscy naukowcy wierzyliby w boga. Czy to spowodowałoby, że twierdzenie "bóg istnieje" byłoby bardziej prawdziwe i warte utrzymywania? Ani trochę. O słuszności przekonania nie decyduje opinia autorytetu, ani liczba osób utrzymujących dany pogląd, tylko argumenty dowodzące prawdziwości twierdzenia. A na istnienie boga mamy taką samą ilość dowodów, jak na istnienie Taty Muminka.
Typowy werbalizm teologa, laureata nagrody Templetona, czyli sporej sumy pieniędzy przyznawanej naukowcom, którzy są gotowi powiedzieć coś dobrego o religii. Żadnych konkretów, żadnych wniosków, lanie wody i gadanie o niczym.eka pisze:http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka ... wiara.read
Nieźle podsumowuje całą sprawę jeden z zamieszczonych tam komentarzy:
"Relacje między nauką a religią są jasne. Nauka bada świat realny za pomocą określonych metod i narzędzi pozwalających weryfikować wyniki tych badań. Religia zajmuje się wymyślaniem i upowszechnianiem (zwykle przemocą) niesprawdzalnych bajek. Nie ma między tymi dziedzinami żadnych punktów wspólnych. Religianci oczywiście co i rusz próbują podpierać sie nauką do podparcia swoich bajek, ale są to próby tak żałosne i skazane na porażkę, że nie ma co zajmować sie takimi głupotkami."
Pozdrawiam.