Spodziewamy się (część druga)
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Spodziewamy się (część druga)
Spodziewamy się
(część druga)
- Spodziewamy się, że będzie pani dozgonnie wdzięczna ojczyźnie. Jest pani na tyle rozsądną osobą, by o tym pamiętać. Prawda? No i, gdyby ktoś pytał, to nie zrobiliśmy przecież pani nic złego. Chyba docenia pani również naszą decyzję? Postanowiliśmy pozwolić pani na jednorazowy wjazd do kraju, żeby mogła się pani przekonać, że nie taki diabeł… Ależ… to złe porównanie, no wie pani, nie powinienem używać tu symboli religijnych. Tak, tak, nasza wielkoduszność nie zna granic. Szkoda tylko, że podatki zabiera pani obcy urząd, ale to nic straconego, jeśli tylko zmieni pani zdanie, może pani tu wrócić, numerek podatkowy czeka. Jest pani, jak widać, zdrowa i chyba szczęśliwa. Braki wyżywieniowe w początkowym stadium pani dzieciństwa, które nie zależały od naszego zaopatrzenia, mam nadzieję nie wyrządziły wielkiego spustoszenia w pani późniejszym samopoczuciu. Wszystkiemu zawiniła stonka, wie pani, stonka i spekulanci. Mamy na to dowody czarne na białym w postaci jakże wyczerpujących Kronik Filmowych. Podobnie rzecz się miała z owocami cytrusowymi, chociaż akurat stonka nie jest stworzeniem lubiącym soki, lub miąższ grejpfruta na ten przykład – tu oczy urzędnika zaszły mgłą.
– Grejpfrut... – ciągnął dalej – takie jakieś obce i brzydkie słowo, ale niestety jak robak owocowy wkręciło się w naszą mowę. A wie pani, że to krzyżówka? To malajski Citrus maxima przypadkowo połączony z Citrus sinensis, czyli pomarańczą chińską, jego gorycz jest spowodowana obecnością związku narynginy. Wiem, bo kiedyś studiowałem, dziennie biologię i botanikę, dzięki naszemu wspaniałemu systemowi szkolnictwa – uśmiechnął się do swoich słów.
- Trzysta ton z hektara, wie pani? Proszę sobie to wyobrazić, trzysta ton owoców z hektara! Jakaż wydajność. Ale cóż, nie na nasz klimat. Za to jagody obradzają, co roku, dzikie. No więc, te braki cytrusowe? Nie nasza wina, chałwa również nie. Wieprzowina? Tej prawie zawsze było pod dostatkiem, więc nie powinna się pani skarżyć i brać nam tego za złe. Lata szkolne też powinna pani wspominać z rozrzewnieniem. Rycyna, dentyści szkolni, worki na pantofle, by utrzymać higienę korytarzy, sale gimnastyczne dla zdrowia ciała a umysł karmiony schedą narodową, zabytkami piśmiennictwa narodowego. Prawda? Pamięta to pani? Musiała pani, jako dziecko, dużo deklamować, słyszałem, słyszałem. W domu kultury Metalowiec? Mam tu notatkę o pani nienagannej dykcji, mimo że pochodziła pani z powojennej rodziny robotniczej. Wcześniejszej genealogii nie ma co wspominać, bo to były błędy, błędy w systemie, co tam historia, herbarze splątane genealogie. Nie czas żałować tych no… irysów, gdy płonie zagajnik.
- „Kraju, kraju mój barwny ...” Gałczyński, o ile mnie pamięć nie wodzi po manowcach? Miał ten twórca w życiu różne problemy, ale przecież każdy popełniał błędy i przetrwał. Wychowana na takiej poezji, szczepionej od młodości, zapamiętanej, bo takich rzeczy się niewątpliwie nie zapomina, musi pani mieć w sercu dozgonną wdzięczność, miłość i niewygasłe uczucia? Tak myślę, bo nie wygląda pani na niewdzięcznicę.
- Lata licealne? Co my tu mamy? Co my tu… O, jest: jakaś awanturka o długość spódniczki, wagary, wycieczki szkolne, czyny społeczne. No właśnie, jak to z tymi czynami? Jest kilka minusów, i oooj, co ja widzę, to najgorsze, ojojoj pełna rubryczka: pochody, ucieczki z pochodów, wykręcanie się od niesienia szturmówki? To bardzo poważny zarzut. Wie pani o tym, prawda? Mam tu kilka krzyżyków, zaznaczone, czerwono na białym. Nooo nieładnie, ale zawsze można to zwalić na karb młodości, niedojrzałości ideologicznej, złe wpływy rówieśników, budzącą się świadomość, nieodpowiedzialność spowodowaną pochopnością decyzji, nieświadomość, że jest pani członkinią. Jest jeszcze załącznik, zeszyt czysty, bezdrzewny z fotosami zagranicznych aktorów. To też błąd młodości, na te fotosy można patrzeć przez palce. A wie pani, ja od małego lubiłem łesterny, wojenne albo łesterny. Miałem nawet taki „komwbojski” kapelusz i chustkę pod szyję a także karabinek KBKS z wyciorem. Ech, tak bym teraz pobiegał z tym KBKS-em a później wyciorem go poczyścił, na glanc.
- Studia... Widzę, że nie mogła się pani zdecydować z kierunkiem, ale wciąż jakiś język, języki, to dobrze, dobrze, dobrze to o pani świadczy, lingwistka znaczy. Nasz język przecież nie dla potomków gęsi, czy jakoś tak.
- Pierwsza praca w biurze podróży... Orbis? O, widzę, nie Orbis? Jakieś inne, małe, ale nic nie szkodzi, nie szkodzi, po Demoludach pani podróżować chciała, doświadczeniami się wymieniać, buty skórzane kupować, tak? Pięknie, pięknie, wymiana kulturalna, a także materialna jest pierwszym szczeblem na drabinie poznawania innych cywilizacji. Już wtedy panią ciągnęło dalej, cooo?
- Na załączniku zdjęcie z kawiarni „Kolorowa” z dwoma studentkami ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, tak duży kraj, długa nazwa. Jakoś tak biednie wyglądają na tym zdjęciu, chude takie, mizerne kapitalistki. Pewnie pani już nie pamięta, ale my to mamy ładnie poukładane, w segregatorach mamy, według kolorów, wagi, osobne teczuszki, tajne, rozumie pani, tajne. Ściśle tajne, dla oczu władz tylko, takie na kluczyk, i z szyfrem. Bardzo, bardzo tajne. Niektórzy to nawet poumierali z tą tajemną wiedzą i nie ma komu teraz otworzyć. Ale my sobie poradzimy, wcześniej, później, my mamy czas.
© iTuiTam
12.I.2015
(część druga)
- Spodziewamy się, że będzie pani dozgonnie wdzięczna ojczyźnie. Jest pani na tyle rozsądną osobą, by o tym pamiętać. Prawda? No i, gdyby ktoś pytał, to nie zrobiliśmy przecież pani nic złego. Chyba docenia pani również naszą decyzję? Postanowiliśmy pozwolić pani na jednorazowy wjazd do kraju, żeby mogła się pani przekonać, że nie taki diabeł… Ależ… to złe porównanie, no wie pani, nie powinienem używać tu symboli religijnych. Tak, tak, nasza wielkoduszność nie zna granic. Szkoda tylko, że podatki zabiera pani obcy urząd, ale to nic straconego, jeśli tylko zmieni pani zdanie, może pani tu wrócić, numerek podatkowy czeka. Jest pani, jak widać, zdrowa i chyba szczęśliwa. Braki wyżywieniowe w początkowym stadium pani dzieciństwa, które nie zależały od naszego zaopatrzenia, mam nadzieję nie wyrządziły wielkiego spustoszenia w pani późniejszym samopoczuciu. Wszystkiemu zawiniła stonka, wie pani, stonka i spekulanci. Mamy na to dowody czarne na białym w postaci jakże wyczerpujących Kronik Filmowych. Podobnie rzecz się miała z owocami cytrusowymi, chociaż akurat stonka nie jest stworzeniem lubiącym soki, lub miąższ grejpfruta na ten przykład – tu oczy urzędnika zaszły mgłą.
– Grejpfrut... – ciągnął dalej – takie jakieś obce i brzydkie słowo, ale niestety jak robak owocowy wkręciło się w naszą mowę. A wie pani, że to krzyżówka? To malajski Citrus maxima przypadkowo połączony z Citrus sinensis, czyli pomarańczą chińską, jego gorycz jest spowodowana obecnością związku narynginy. Wiem, bo kiedyś studiowałem, dziennie biologię i botanikę, dzięki naszemu wspaniałemu systemowi szkolnictwa – uśmiechnął się do swoich słów.
- Trzysta ton z hektara, wie pani? Proszę sobie to wyobrazić, trzysta ton owoców z hektara! Jakaż wydajność. Ale cóż, nie na nasz klimat. Za to jagody obradzają, co roku, dzikie. No więc, te braki cytrusowe? Nie nasza wina, chałwa również nie. Wieprzowina? Tej prawie zawsze było pod dostatkiem, więc nie powinna się pani skarżyć i brać nam tego za złe. Lata szkolne też powinna pani wspominać z rozrzewnieniem. Rycyna, dentyści szkolni, worki na pantofle, by utrzymać higienę korytarzy, sale gimnastyczne dla zdrowia ciała a umysł karmiony schedą narodową, zabytkami piśmiennictwa narodowego. Prawda? Pamięta to pani? Musiała pani, jako dziecko, dużo deklamować, słyszałem, słyszałem. W domu kultury Metalowiec? Mam tu notatkę o pani nienagannej dykcji, mimo że pochodziła pani z powojennej rodziny robotniczej. Wcześniejszej genealogii nie ma co wspominać, bo to były błędy, błędy w systemie, co tam historia, herbarze splątane genealogie. Nie czas żałować tych no… irysów, gdy płonie zagajnik.
- „Kraju, kraju mój barwny ...” Gałczyński, o ile mnie pamięć nie wodzi po manowcach? Miał ten twórca w życiu różne problemy, ale przecież każdy popełniał błędy i przetrwał. Wychowana na takiej poezji, szczepionej od młodości, zapamiętanej, bo takich rzeczy się niewątpliwie nie zapomina, musi pani mieć w sercu dozgonną wdzięczność, miłość i niewygasłe uczucia? Tak myślę, bo nie wygląda pani na niewdzięcznicę.
- Lata licealne? Co my tu mamy? Co my tu… O, jest: jakaś awanturka o długość spódniczki, wagary, wycieczki szkolne, czyny społeczne. No właśnie, jak to z tymi czynami? Jest kilka minusów, i oooj, co ja widzę, to najgorsze, ojojoj pełna rubryczka: pochody, ucieczki z pochodów, wykręcanie się od niesienia szturmówki? To bardzo poważny zarzut. Wie pani o tym, prawda? Mam tu kilka krzyżyków, zaznaczone, czerwono na białym. Nooo nieładnie, ale zawsze można to zwalić na karb młodości, niedojrzałości ideologicznej, złe wpływy rówieśników, budzącą się świadomość, nieodpowiedzialność spowodowaną pochopnością decyzji, nieświadomość, że jest pani członkinią. Jest jeszcze załącznik, zeszyt czysty, bezdrzewny z fotosami zagranicznych aktorów. To też błąd młodości, na te fotosy można patrzeć przez palce. A wie pani, ja od małego lubiłem łesterny, wojenne albo łesterny. Miałem nawet taki „komwbojski” kapelusz i chustkę pod szyję a także karabinek KBKS z wyciorem. Ech, tak bym teraz pobiegał z tym KBKS-em a później wyciorem go poczyścił, na glanc.
- Studia... Widzę, że nie mogła się pani zdecydować z kierunkiem, ale wciąż jakiś język, języki, to dobrze, dobrze, dobrze to o pani świadczy, lingwistka znaczy. Nasz język przecież nie dla potomków gęsi, czy jakoś tak.
- Pierwsza praca w biurze podróży... Orbis? O, widzę, nie Orbis? Jakieś inne, małe, ale nic nie szkodzi, nie szkodzi, po Demoludach pani podróżować chciała, doświadczeniami się wymieniać, buty skórzane kupować, tak? Pięknie, pięknie, wymiana kulturalna, a także materialna jest pierwszym szczeblem na drabinie poznawania innych cywilizacji. Już wtedy panią ciągnęło dalej, cooo?
- Na załączniku zdjęcie z kawiarni „Kolorowa” z dwoma studentkami ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, tak duży kraj, długa nazwa. Jakoś tak biednie wyglądają na tym zdjęciu, chude takie, mizerne kapitalistki. Pewnie pani już nie pamięta, ale my to mamy ładnie poukładane, w segregatorach mamy, według kolorów, wagi, osobne teczuszki, tajne, rozumie pani, tajne. Ściśle tajne, dla oczu władz tylko, takie na kluczyk, i z szyfrem. Bardzo, bardzo tajne. Niektórzy to nawet poumierali z tą tajemną wiedzą i nie ma komu teraz otworzyć. Ale my sobie poradzimy, wcześniej, później, my mamy czas.
© iTuiTam
12.I.2015
- coobus
- Posty: 3982
- Rejestracja: 14 kwie 2012, 21:21
Re: Spodziewamy się (część druga)
Gorzkie, satyryczne spojrzenie na to, co wytarłaś potem jak kurz. A w tle nostalgia, za tym, co było dzieciństwem i młodością. Jest tego trochę. Za czymś bardzo osobistym, w co cały ten wielki świat, ze swoimi wadami i przewinieniami, nie ma dostępu. Potrafię się wczuć w Twoje refleksje, pomimo że sam podobnych nie doświadczyłem. To znaczy tych, po pamiętnej dacie, bo tych przed doświadczałem.
Śledzę Twoje zapisy, nie tylko dla samej przyjemności czytania
Śledzę Twoje zapisy, nie tylko dla samej przyjemności czytania

” Intuicyjny umysł jest świętym darem, a racjonalny umysł - jego wiernym sługą." - Albert Einstein
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Spodziewamy się (część druga)
poczytałam, przypomniałam sobie czasy, o których bohaterce monologuje agent, przypomniała sobie swoje nieudziały w pochodach i inne ekstrawagancje - jak by je agent nazwał. A że teczuszki są - to pewne (swojej mi się nie chce odbierać z IPN-u, żebym nie zobaczyła, kto z ludzi wokół mnie lubił za dużo mówić, jestem już na tyle stara, że wole umrzeć w nieświadomości). A kawiarnia "Kolorowa" - była w Krakowie i cieszyła się kontrowersyjną popularnością. Być może napisze jakieś opowiadanko, "nasiąknięte" klimatem tego lokalu, bo już mi błądzi w pamięci pewne zdarzenie, z udziałem Panów, z których do tej pory żyje - jeden...
pozdrowieńka dołączam...
Ewa
a to jest - clou! Teczki, kwity i ci, którzy wciąż u nas starają się mieć "haki" na wszystkich...Moim zdaniem - super, Elu!!!iTuiTam pisze: my to mamy ładnie poukładane, w segregatorach mamy, według kolorów, wagi, osobne teczuszki, tajne, rozumie pani, tajne. Ściśle tajne, dla oczu władz tylko, takie na kluczyk, i z szyfrem. Bardzo, bardzo tajne. Niektórzy to nawet poumierali z tą tajemną wiedzą i nie ma komu teraz otworzyć. Ale my sobie poradzimy, wcześniej, później, my mamy czas.

pozdrowieńka dołączam...
Ewa
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Spodziewamy się (część druga)
Dziękuję za odwiedziny.coobus pisze:Gorzkie, satyryczne spojrzenie na to, co wytarłaś potem jak kurz. A w tle nostalgia, za tym, co było dzieciństwem i młodością. Jest tego trochę. Za czymś bardzo osobistym, w co cały ten wielki świat, ze swoimi wadami i przewinieniami, nie ma dostępu. Potrafię się wczuć w Twoje refleksje, pomimo że sam podobnych nie doświadczyłem. To znaczy tych, po pamiętnej dacie, bo tych przed doświadczałem.
Śledzę Twoje zapisy, nie tylko dla samej przyjemności czytania![]()
Coobus'iu, nie muszę pewnie tłumaczyć, że to nie tylko i wyłącznie moja historia. To prawda, że przewijają się w niej wątki autobio, ale są i inne.
Nostalgia piszesz? Nie nazwałabym przedstawionych sytuacji wyłącznie nostalgią, są to raczej retrospekcje. Nostalgia to bardzo skomplikowane uczucie.
Re: Spodziewamy się (część druga)
.
Ostatnio zmieniony 25 lis 2016, 15:05 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Spodziewamy się (część druga)
Ewo. Dziękuję za odwiedziny i za przychylny komentarz.Ewa Włodek pisze:poczytałam, przypomniałam sobie czasy, o których bohaterce monologuje agent, przypomniała sobie swoje nieudziały w pochodach i inne ekstrawagancje - jak by je agent nazwał. A że teczuszki są - to pewne (swojej mi się nie chce odbierać z IPN-u, żebym nie zobaczyła, kto z ludzi wokół mnie lubił za dużo mówić, jestem już na tyle stara, że wole umrzeć w nieświadomości). A kawiarnia "Kolorowa" - była w Krakowie i cieszyła się kontrowersyjną popularnością. Być może napisze jakieś opowiadanko, "nasiąknięte" klimatem tego lokalu, bo już mi błądzi w pamięci pewne zdarzenie, z udziałem Panów, z których do tej pory żyje - jeden...a to jest - clou! Teczki, kwity i ci, którzy wciąż u nas starają się mieć "haki" na wszystkich...Moim zdaniem - super, Elu!!!iTuiTam pisze: my to mamy ładnie poukładane, w segregatorach mamy, według kolorów, wagi, osobne teczuszki, tajne, rozumie pani, tajne. Ściśle tajne, dla oczu władz tylko, takie na kluczyk, i z szyfrem. Bardzo, bardzo tajne. Niektórzy to nawet poumierali z tą tajemną wiedzą i nie ma komu teraz otworzyć. Ale my sobie poradzimy, wcześniej, później, my mamy czas.
![]()
pozdrowieńka dołączam...
Ewa
Biura, archiwa, segregatory, szuflady, teczki, sejfy - ludzie poukładani, by się nie mylili.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Spodziewamy się (część druga)
Trochę to zagmatwane czasowo.
Urzędnik, jakby z minionej epoki.
No bo przecież dziś za ogromny plus by poczytano bohaterce odmowę niesienia szturmówki.
Myślę, że witano by ją z honorami, jeśli nie od razu z orderem. Wniosek jest jeden - wszystko w utworze jest retrospekcją, sam fakt powrotu z "innego świata" też.
Tu jednak znowu nasuwa mi się nieścisłość. Wtedy zwykły obywatel nie płacił w naszym pięknym kraju podatków, a urzędnik wyraźnie czyni do nich aluzję. Jak to więc jest z tymi współrzędnymi na osi czasu?
Tyle moich dociekań.
Niezależnie od nich, spodobało mi się opowiadanie. Napisane z humorem, widać, że Autorce nieobcy zmysł obserwacji. Nadal będę namawiał do przeniesienia do prozy w odcinkach.

Urzędnik, jakby z minionej epoki.
No bo przecież dziś za ogromny plus by poczytano bohaterce odmowę niesienia szturmówki.
Myślę, że witano by ją z honorami, jeśli nie od razu z orderem. Wniosek jest jeden - wszystko w utworze jest retrospekcją, sam fakt powrotu z "innego świata" też.
Tu jednak znowu nasuwa mi się nieścisłość. Wtedy zwykły obywatel nie płacił w naszym pięknym kraju podatków, a urzędnik wyraźnie czyni do nich aluzję. Jak to więc jest z tymi współrzędnymi na osi czasu?
Tyle moich dociekań.
Niezależnie od nich, spodobało mi się opowiadanie. Napisane z humorem, widać, że Autorce nieobcy zmysł obserwacji. Nadal będę namawiał do przeniesienia do prozy w odcinkach.



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Re: Spodziewamy się (część druga)
Droga pani ItuiTam.
Muszę przyznać, że napisała pani świetny monolog. Oczywiście zauważam w nim bohaterkę-narratora, ale chyba sednem tekstu jest właśnie gadulstwo urzędnika. Nie wpadłbym na to, ale zasugerował mnie komentarz pana Admina i teraz też mam nieład czasowy w głowie. Jeśli ta opowieść dotyczy Polski, a czytając choćby o piosenkach, czy poetach, tuszę, że tak, to rzeczywiście trudno umiejscowić tę scenę w czasie. Specjalnie wróciłem do pierwszej części (nawiasem mówiąc, przydałby się link), żeby tam znaleźć coś na ten temat, ale nic, próżnia. Mam nadzieję, że w kolejnych odsłonach czegoś się dowiemy. Będę śledził tę opowieść.
Muszę przyznać, że napisała pani świetny monolog. Oczywiście zauważam w nim bohaterkę-narratora, ale chyba sednem tekstu jest właśnie gadulstwo urzędnika. Nie wpadłbym na to, ale zasugerował mnie komentarz pana Admina i teraz też mam nieład czasowy w głowie. Jeśli ta opowieść dotyczy Polski, a czytając choćby o piosenkach, czy poetach, tuszę, że tak, to rzeczywiście trudno umiejscowić tę scenę w czasie. Specjalnie wróciłem do pierwszej części (nawiasem mówiąc, przydałby się link), żeby tam znaleźć coś na ten temat, ale nic, próżnia. Mam nadzieję, że w kolejnych odsłonach czegoś się dowiemy. Będę śledził tę opowieść.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Spodziewamy się (część druga)
Wiesz, Karolku, on może się nie boi, albo wręcz: na pewno się nie boi. Tacy ludzie się nie boją. Oni mają 'poukładany' świat, wtórny, bo swojego tak naprawdę nie posiadają.karolek pisze:Biedny towarzysz, boi się panicznie i z całych sił, obywatelki świata. Biedaczysko jest tak zakompleksiony, że każdym, głupawym zresztą, wywodem stara się jej zaimponować i podważyć jej samoocenę, a nawet zastraszyć, ale w efekcie, sam z siebie robi błazna.
dobre![]()
![]()
![]()
Bardzo mi miło, że zajrzałeś. Dziękuję.
Re: Spodziewamy się (część druga)
.
Ostatnio zmieniony 25 lis 2016, 15:05 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.