Flakonik o zazuli z Tyrolu
-
- Posty: 704
- Rejestracja: 02 lip 2014, 21:00
Flakonik o zazuli z Tyrolu
Da liegt der Fuchs begraben
A zatem biegasz po szlakach
zakrytych śnieżkami
i bawisz się w chowanego
tymczasem
słowa próbują przeczekać
w hospicjum
patrzą szklanymi ślepiami
na wyprute
z zegarów kukułki
A zatem biegasz po szlakach
zakrytych śnieżkami
i bawisz się w chowanego
tymczasem
słowa próbują przeczekać
w hospicjum
patrzą szklanymi ślepiami
na wyprute
z zegarów kukułki
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Flakonik o zazuli z Tyrolu
Witaj, Haiker.
Oj, niełatwy dla mnie odczyt. Tytuł surrealistyczny już choćby początkiem: Flakonik o . Zdziwienie składniowe, ale może sedno leży w ksztalcie wiersza, gdyby od lewej strony dałoby sie zrobić wcięcia, można dopatrzyć by się było flakonika. Zazula. Z Tyrolu. Pewnie dlatego niemieckie motto, musiałam sięgnąć po słownik, bo nie znam niemieckiego i nie jestem pewna, czy dobrze tłumaczę: Tu leży lis pochowany?
A zazula to gżegżółka i pojawi się w ostatniej zwrotce, wykorzystasz ją poincie.
Niemiecka kukułka (zazula, gżegżólka) to zapewne niezwykle pracowite, dokładne ptaszę. Odmierza według ludowego powiedzenia czas, jaki nam został na tym łez padole.
Ale tego czasu, hmm...
Słowa próbują przeczekać w hospicjum, to kolejny trop dla interpretacji.
A do kogo kierowana apostrofa w pierwszym wersie?
Chyba autozwrotna.
Coraz smutniej w tym wierszu.
Nie ma lisa, a śnieg i mróz - to tylko ucieczka od prawdy.
Mam nadzieję, że mnie poniosło w odczycie.
Cieszę się, że wróciłeś.

Oj, niełatwy dla mnie odczyt. Tytuł surrealistyczny już choćby początkiem: Flakonik o . Zdziwienie składniowe, ale może sedno leży w ksztalcie wiersza, gdyby od lewej strony dałoby sie zrobić wcięcia, można dopatrzyć by się było flakonika. Zazula. Z Tyrolu. Pewnie dlatego niemieckie motto, musiałam sięgnąć po słownik, bo nie znam niemieckiego i nie jestem pewna, czy dobrze tłumaczę: Tu leży lis pochowany?
A zazula to gżegżółka i pojawi się w ostatniej zwrotce, wykorzystasz ją poincie.
Niemiecka kukułka (zazula, gżegżólka) to zapewne niezwykle pracowite, dokładne ptaszę. Odmierza według ludowego powiedzenia czas, jaki nam został na tym łez padole.
Ale tego czasu, hmm...
już nie ma.haiker pisze:na wyprute
z zegarów kukułki
Słowa próbują przeczekać w hospicjum, to kolejny trop dla interpretacji.
A do kogo kierowana apostrofa w pierwszym wersie?
Chyba autozwrotna.
Coraz smutniej w tym wierszu.
Nie ma lisa, a śnieg i mróz - to tylko ucieczka od prawdy.
Mam nadzieję, że mnie poniosło w odczycie.
Cieszę się, że wróciłeś.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Flakonik o zazuli z Tyrolu
Doskonała metafora.haiker pisze:...
patrzą szklanymi ślepiami
na wyprute
z zegarów kukułki
I smutkiem nasączony wiersz.
Pseudo-zabawa w chowanego pod koniec życia.
- em_
- Posty: 2347
- Rejestracja: 22 cze 2012, 15:59
- Lokalizacja: nigdy nigdy
Re: Flakonik o zazuli z Tyrolu
Dawno Cię nie czytałam, a tu proszę, kawałeczek niezłego wiersza.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
you weren't much of a muse
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Flakonik o zazuli z Tyrolu
Wiersz oparty na mocnej metaforyce i na zestawieniu dwóch światów.
Pierwsza cząstka jest bezpośrednio skierowana do adresata, pozostającego w rzeczywistości na swój sposób beztroskiej.
Dwie kolejne przeciwstawiają tej niefrasobliwości rzeczywistość mroczną.
W hospicjum, to już nie bardzo jest na co czekać, a zatem słowa, jakiekolwiek by nie były, pozbawione są swoich znaczeń i swojej siły sprawczej.
Ostatnia cząstka pokazuje brutalne zatrzymanie czasu. Szklane ślepia kojarzą się z oczami zabitych i wypchanych zwierząt. Tutaj zamyka się nawiązanie do "lisa pogrzebanego".
Jakby peel był z jakichś przyczyn martwy za życia.
Pozdr.
Pierwsza cząstka jest bezpośrednio skierowana do adresata, pozostającego w rzeczywistości na swój sposób beztroskiej.
Dwie kolejne przeciwstawiają tej niefrasobliwości rzeczywistość mroczną.
W hospicjum, to już nie bardzo jest na co czekać, a zatem słowa, jakiekolwiek by nie były, pozbawione są swoich znaczeń i swojej siły sprawczej.
Ostatnia cząstka pokazuje brutalne zatrzymanie czasu. Szklane ślepia kojarzą się z oczami zabitych i wypchanych zwierząt. Tutaj zamyka się nawiązanie do "lisa pogrzebanego".
Jakby peel był z jakichś przyczyn martwy za życia.
Pozdr.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
-
- Posty: 704
- Rejestracja: 02 lip 2014, 21:00
Re: Flakonik o zazuli z Tyrolu
Poziom pierwszy - dla początkujących:
Flakonik - bo mogło być "wiersz o..." albo bez tego nawet. Ale flakonik urealnia ten tekst, dodatkowo flakonik to esencja, coś, co warto mieć przy sobie przy tworzeniu, a może nawet swoisty amulet.
No tak, chodziło o nawiązanie do przysłowia o istocie, ukrytej istocie sprawy - co określa się powiedzeniem, że tu jest pies pogrzebany.
Kukułka jest zawrotnie nośna, ma tyle znaczeń. I jedno jeszcze ważne - podrzuca jaja do gniazd innych ptaków.
Uwaga - to nie jest kawałeczek wiersza. To cały wiersz.
W hospicjum można przeczekać ukrywając się w nim. Przeczekać to znaczy mieć nadzieję, plan.
Poziom drugi - dla zaawansowanych:
wiersz jest nienachalną polemiką z
http://www.osme-pietro.pl/wiersze-biale ... 16611.html
i gdzieś było chyba o białym lisie.
Poziom trzeci - dla tych nie z tego piętra:
Dlaczego pozostawiłem "się" w pierwszej zwrotce. Obawa przed niezamierzonym wpuszczeniem w maliny?
Dlaczego nie napisać "po-chowanego". Jak napisać łącznik, by był lekki jak tylda? Właściwie - by go nie było?
Słowa są w defensywie. Gdzie się u-chować? W lesie, jak partyzanci, gdzie kukułki? A może tam, gdzie ich nikt nie będzie szukał ani żałował. W hospicjum, gdzie można uchodzić za już niegroźnego, nie mającego nic do powiedzenia, a przynajmniej, którego słowa nie będą brane pod uwagę. Alternatywą było getto, ale nie przyszło mi do głowy. Słowa muszą być bardzo ostrożne, zaczynają należeć do zagrożonego gatunku.
Słowa tutaj są peelem, one nie są właściwie martwe, one się p r z e k s z t a ł c a j ą. Nie zdołają tego zrobić w pędzie, w byciu użytym, dlatego muszą przebywać jakiś czas w odosobnieniu. Tak jak gąsienica przechodzi w poczwarkę, jak różne Feniksy itp. Podzielają los przedmiotów z mijanej epoki, a chcą bardzo przetrwać. Możliwe, że ich szansą są komputery i internet. One są tam..., są tutaj wszechwładne.
W internecie nie ma ludzi, są tylko słowa. Bo nie ma nic realnego poza słowami, które między nami krążą. To inne przedstawienie tego, co powiedział Wittgenstein ("Granice języka są granicami świata").
Słowa są kolejnym krokiem ewolucji człowieka, i już go nie potrzebują.
Flakonik - bo mogło być "wiersz o..." albo bez tego nawet. Ale flakonik urealnia ten tekst, dodatkowo flakonik to esencja, coś, co warto mieć przy sobie przy tworzeniu, a może nawet swoisty amulet.
No tak, chodziło o nawiązanie do przysłowia o istocie, ukrytej istocie sprawy - co określa się powiedzeniem, że tu jest pies pogrzebany.
Kukułka jest zawrotnie nośna, ma tyle znaczeń. I jedno jeszcze ważne - podrzuca jaja do gniazd innych ptaków.
Uwaga - to nie jest kawałeczek wiersza. To cały wiersz.
W hospicjum można przeczekać ukrywając się w nim. Przeczekać to znaczy mieć nadzieję, plan.
Poziom drugi - dla zaawansowanych:
wiersz jest nienachalną polemiką z
http://www.osme-pietro.pl/wiersze-biale ... 16611.html
i gdzieś było chyba o białym lisie.
Poziom trzeci - dla tych nie z tego piętra:
Dlaczego pozostawiłem "się" w pierwszej zwrotce. Obawa przed niezamierzonym wpuszczeniem w maliny?
Dlaczego nie napisać "po-chowanego". Jak napisać łącznik, by był lekki jak tylda? Właściwie - by go nie było?
Słowa są w defensywie. Gdzie się u-chować? W lesie, jak partyzanci, gdzie kukułki? A może tam, gdzie ich nikt nie będzie szukał ani żałował. W hospicjum, gdzie można uchodzić za już niegroźnego, nie mającego nic do powiedzenia, a przynajmniej, którego słowa nie będą brane pod uwagę. Alternatywą było getto, ale nie przyszło mi do głowy. Słowa muszą być bardzo ostrożne, zaczynają należeć do zagrożonego gatunku.
Słowa tutaj są peelem, one nie są właściwie martwe, one się p r z e k s z t a ł c a j ą. Nie zdołają tego zrobić w pędzie, w byciu użytym, dlatego muszą przebywać jakiś czas w odosobnieniu. Tak jak gąsienica przechodzi w poczwarkę, jak różne Feniksy itp. Podzielają los przedmiotów z mijanej epoki, a chcą bardzo przetrwać. Możliwe, że ich szansą są komputery i internet. One są tam..., są tutaj wszechwładne.
W internecie nie ma ludzi, są tylko słowa. Bo nie ma nic realnego poza słowami, które między nami krążą. To inne przedstawienie tego, co powiedział Wittgenstein ("Granice języka są granicami świata").
Słowa są kolejnym krokiem ewolucji człowieka, i już go nie potrzebują.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Flakonik o zazuli z Tyrolu
Właściwie umiem odnieść się tylko do tego. Istotnie, w Internecie krążą słowa, powiedzmy też i polecenia klientów serwerów. Wykonywane lub odrzucane. W języku maszynowym, zapisane mnemonami dla wygody ludzkiej służby.haiker pisze:Słowa są kolejnym krokiem ewolucji człowieka, i już go nie potrzebują.
Ale tak jeszcze nie jest, jeszcze nie czas na uwolnienie słów, języka. Poza granice ludzkiego poznania, kojarzenia. A czy będzie. Jeśli wierzyć w sztuczną inteligencję. To by była jakby kreacja życia.
A jest póki co substytut. Jak mowa nagrana i wygłoszona na swoim (czyimś) pogrzebie. Nie stało się to, co zamierzał, przyjaciele nie puścili. Słowa są w defensywie. Ten przykład to potwierdza.
Tak może być, jednak fakt, że nas często przeżywają, świadczy o ich sile. Wystarczy, że opanują medium. Wiadomo, człowieka, radio i telewizję, Internet. Ale wystarczy guzik albo przekręcona gałka. Plastikowa, a czasem potrzeba posłużyć się ołowianą. Mówili, że i srebrna była w modzie. Albo pożar. Zależy od medium. Pyk i słowa giną.
Na tym piętrze słowa dekują się w wierszach. Czasem z jednego w drugi przeskakują. Lirycznie, polemicznie, pochwalczo. No prawda, krążą. To widać i słychać.
Flakonik może przechowywać zapach. Taka forma przekazania, napis na etykiecie przyślij mi mailem. Przeczytam, odkorkuję wg zrozumienia, obleję się. Najlepiej na leżąco z zamkniętymi oczami. Wyobraźnia. Biblioteka smrodów, każdy zapach w większym stężeniu może być nieprzyjemnie odczuwany. Albo dla kogoś innego ładny zapach może być niemiły i odwrotnie. W końcu słowami także się nie dogadujemy. Często bardzo.
Zatem flakonik to mnemon zapachu, nastroju. Pamięciowy ślad. Wyobrażeniowy. Pozawerbalne wydłużenie języka.
Myślę, że ten wiersz jest dostatecznie odrealniony. Taką mam nadzieję.
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Flakonik o zazuli z Tyrolu
Dzięki za info dla tych z... piwnicy, bo to chyba mój poziom pierwszy
Z nieśmiałością i bezprawnie poczytałam dalej, ale to zbyt mądre, nic dziwnego, bo dla mnie komu i gdzie jajo podrzuca zazula - to zagadka zupełnie nie do rozszyfrowania.


Z nieśmiałością i bezprawnie poczytałam dalej, ale to zbyt mądre, nic dziwnego, bo dla mnie komu i gdzie jajo podrzuca zazula - to zagadka zupełnie nie do rozszyfrowania.

- Dorota Karin
- Posty: 487
- Rejestracja: 11 wrz 2013, 18:00
- Lokalizacja: Łódź
Re: Flakonik o zazuli z Tyrolu
Poziom czwarty
Bez ,,a zatem".
Może ,,śnieżynkami "? ...czy, zwyczajnie - śniegiem. Unikniesz rymu śnieżkami - ślepiami, chyba, że celowy.
Niebanalna metaforyka i poetyka

Bez ,,a zatem".
Może ,,śnieżynkami "? ...czy, zwyczajnie - śniegiem. Unikniesz rymu śnieżkami - ślepiami, chyba, że celowy.
Niebanalna metaforyka i poetyka

-
- Posty: 554
- Rejestracja: 10 lis 2011, 10:37
- Lokalizacja: Niemcy
- Kontakt:
Re: Flakonik o zazuli z Tyrolu
Mogłabym odnieśćdo własnej zazulińskiej.
Jak dobrze, ze istnieje tyyyyyle światow, zatem równie tyyyyyle interpretacji, lecz ciągle za mało słów.
To wielka sztuka wybrać je i przykroić tak, by tekst miał nie tylko sens, lecz choćby także poruszył niewzruszone (jak pisze Glo)
Tobie się to udało.


Jak dobrze, ze istnieje tyyyyyle światow, zatem równie tyyyyyle interpretacji, lecz ciągle za mało słów.
To wielka sztuka wybrać je i przykroić tak, by tekst miał nie tylko sens, lecz choćby także poruszył niewzruszone (jak pisze Glo)
Tobie się to udało.

