Doszliśmy do granicy totalnego chaosu.
Przed białym człowiekiem już tylko ciemność „cywilizacji śmierci”? Opakowana w infantylne gadżety, które pozwolą masom „bezkolizyjnie ją przełknąć”.
Czas szaleństwa wynaturzonych zaspokojeń.
Czas paranoicznych akceptacji przenicowanej rzeczywistości, w której „tak” raz może znaczyć „nie”, raz „tak”, a innym razem „albo”.
Gdzie „nie” nie znaczy nic.
Biały człowiek znudził się odwieczną normalnością, która go rzekomo ograniczała w jego bajkowej „wszechmocy”.
W zastępstwie zdewaluowanego komunizmu wymyślił więc niechlujną już w samym pojęciu - ideologię „gender”.
Nazwa nie ma tu zresztą żadnego znaczenia, ważne, że postanowił, bez względu na nadane temu miano - poddać się szaleńczej złudzie „boskości”.
I zacząć (chociażby) sadzić drzewa : „zielonym do dołu”…
Oczywiście wie, że ten absurd nie stworzy nigdy lasu ni sadu, ale daje mu chociaż chwilowy pozór niezależności od wszechwładnej Natury. Bądź co bądź nadal nieogarnionej i stworzonej przez Wielką Tajemnicę.
A ta Tajemnica szczególnie złości „postępowców”, więc wbrew, przeciw i na przekór…postęp „strzela sobie w kolano” z armaty gender.
Strzela dosyć skutecznie :
Przy poklasku wszelkiej maści sprzedawczyków, którzy dla chwilowego luksusu zrobią rzeczywiście wszystko.
Przy przytakiwaniu urzędasów, którzy świata nie widzą spoza wszelkich przepisów, nawet idiotycznych.
Przy zachwycie wszelkiej maści libertynów, którym w głowach jedynie „radosne” plugastwo. Przy dzikim pohukiwaniu ogłupionej młodzieży, którą wszelki „luz” bawi i „rajcuje”.
Przy akceptacji naukowców, którzy w przeciwstawieniu się oczywistości dostrzegają rozwój.
Przy chytrym milczeniu zwyczajnych szarych oportunistów.
Przy naszej pobłażliwości i pogardzie…
Ewidentne szaleństwo z dnia na dzień przybiera formę kulturowego tsunami i wszelkie sprzeciwianie się tej fali Gigantycznego Kłamstwa przypomina działania mrówki usiłującej zatrzymać rozpędzony bezmyślny pociąg.
Znów z ponurej niegdysiejszości dopadają nas słowa marksistowskiego poety : „Jednostka zerem, jednostka bzdurą…”
Więc trzeba się poddać ? Ulec szaleństwu, bo powszechne ?
Czy też zaprzeczyć bezsensowi ?
Ocalić chociaż w sobie człowieczeństwo ?
Zielonym do dołu, czyli czas absurdu.
- Ryszard Sziler
- Posty: 168
- Rejestracja: 04 cze 2013, 9:00
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Zielonym do dołu, czyli czas absurdu.
Gender to pryszcz na tle powszechnej relatywizacji. Masz dużo racji.
Dążenie do maksymalnej wolności jednostki wbiło ją w bezmyślną magmę, ot paradoks.
Dążenie do maksymalnej wolności jednostki wbiło ją w bezmyślną magmę, ot paradoks.