Milo, Elu - dzięki za czytanie.
Milo:
Piąstki-piąsteczki, oczęta-niewinne oczy, to tylko kwestia wyczucia autora, moje jest właśnie takie.
Rym w cytacie: "gdy niepokój dojrzeje do bólu/skóra stwardnieje pancerzem" też traktuje bez lęku. Niby rym, niby nie... kwestia spojrzenia, słuchu...
Straszak pleonazmu też mnie nie przekonuje. Nie boję się oczywistych oczywistości, akceptuję dopowiedzenia, choć
można by je odessać jak zbędny tłuszczyk (sam dla siebie nazywam ten trend nowoczesnej poezji anoreksją).
Zdjąć kapelusz z głowy (no bo skąd?),
obejrzeć się za siebie (oczywistość),
podnieść ręce do góry (podobnie) itd. A moja naiwność mówi, ża aż się chce to dopowiadać, zamiast odchudzać - to też punkt widzenia autora. Obejrzeć się...
za siebie/na pozostawiony za sobą las/na niebieski góry/na to co minęło... na wiele spraw i zdarzeń (np. czytane u Ciebie przed chwilą:
Kobieta spojrzała w dół na swoje nogi - oczywistość). A gdyby tak dać wierszom żyć, swobodnie oddychać... To takie moje spojrzenie na poruszane kwestie.
Mam pełen szacunek do Twoich analiz, co okazywałem nie raz, i dalej będę szukał u Ciebie pomocy. Dobitnie to okazywałem, choćby przy naszej współpracy. I chcę dalej korzystać. Wybacz mi, Milo, że czasami powalczę o własne spojrzenie. Są wiersze, przy których mogę sobie na to pozwolić, są też takie, gdy ślepo Ci zaufam. Bo dobrze na tym wychodziłem.
