
Karol


Nie... dzięki za ślad.

Ewo, plastycznie otwierasz narrację.eka pisze:Przy ognisku długo milczeli. Odezwał się, kiedy pogłaskała go po policzku.
...
I wtedy zaczął z takim przekonaniem i spokojną pewnością twierdzić, że narracja to słowo wytrych, które zwodzi, narusza prawdę, podnosi rangę przemyślanym wyborom.
- A tu, jak we wszystkim, jest pewna harmonia proporcji.
Zaczęła ostrożnie.
- Czyli nie możemy być do końca wolni ani zniewoleni?
- Zawsze mamy wybór wśród okoliczności.
- I tak powstają miejsca na decyzje innych.
- A przypadek jest ponad wartościowanie?
- Chyba tak, prawda?
- A jeżeli on staje się przyczyną zła, to jesteśmy winni czy usprawiedliwieni?
...
Ściany pulsowały, belki sufitu uginały się przy każdej próbie złapania głębszego oddechu.
- Nie jesteś tą drugą, proszę, nie myśl teraz tylko o sobie, straciłem dziecko, a ona chciała być matką, pragnęła tego – zawahał się – tak mocno jak ty mnie, a ja ciebie.
...
- Nie odwracaj głowy, spójrz mi wreszcie w oczy, kocham ciebie i nie zostawię dla niej, jesteś świetlistym momentem z takim samym statusem ważności dla świata jak pozostałe, pamiętaj.
I mówi jeszcze, że jest wiatrem, a ona listkiem, i że będzie ją do nieba niósł.
...
Stała niemal wśród gwiazd przy wypalonym ognisku.
- Do kurwy nędzy z tą jego filozofią! - rzuciła im głośno, próbując zapalić mokry od łez pierwszy papieros. Potem sobie tylko znanymi ścieżkami dotarła nad jezioro i tam siedziała skulona na werandzie czyjegoś letniskowego domu. Myślała, że tkwi w najstraszniej nocy życia. Do świtu przewijała przeszłość, licząc na to, że uda jej się odciąć pępowinę łączącą z miłością.
...
- Bez obaw, dołożę mocniej, gdy zacznę przyciągać, ale wtedy nawet nie spojrzysz, dobrze?
...
Mogła w tych chwilach mówić głośno, że dałaby wszystko, aby to on, nieobecny a wciąż nie dający się usunąć z czasu, ją dotykał, bo ten wtulony, co teraz szukał jej zapamiętale i tak nie rozumiał, czasami tylko zamykał oczy.
Oni wszyscy są obcy.
Odpychała, jak tylko potrafiła tę coraz częściej prześladującą ją myśl, by ratować czas bez niego.
Świat uparcie płonął. Czekała.
...
Nad zlewem spopieliła pierwszą kartkę z brzegu, potem drugą. Trzymała ją w dłoni, aż prawie cała zetliła się w powietrzu. Krzyczała w płomieniu, więc pozostałe rzuciła na łóżko.
Wyszła trzy godziny przed czasem.
Z mieszkania i z życia.
Odnosi się nie tylko do toczącej się rozmowy, ale jest większym wytrychem, jakiego można użyć w rozmaitych okolicznościach.I wtedy zaczął z takim przekonaniem i spokojną pewnością twierdzić, że narracja to słowo wytrych, które zwodzi, narusza prawdę, podnosi rangę przemyślanym wyborom.
Wolny człowiek wg autorskiego zamysłu, ale zapewne pod Twoją zwięzłą oceną postaci podpisałoby się wielu.skaranie boskie pisze:kurwa!
Bo co więcej dodać?