
serdecznie pozdrawiam i życzę miłych snów

Lucile
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
Powstawały w niej obrazy, jakie musiała z siebie uwolnić. Jednak malując, uwalniając - jednocześnie je okaleczała. To samo działo się ze słowami narastającymi w niej, a jednak kiedy wylewały się na papier, od razu traciły swój pierwotny blask, piękno, a nawet sens. Tak było zawsze, dokąd sięgnie pamięcią. To „coś” co w niej tkwiło,
354 = 230 + 100 + 14 = ?Było ich trzysta pięćdziesiąt cztery, w tym: dwieście trzydzieści od mieszkań, sto od klatek schodowych i czternaście od pomieszczeń gospodarczych na ostatnim jedenastym piętrze.
„Ty” - literówkaTy razem to nie ona była kuratorem ekspozycji.
„jej” - stanowczo do usunięciaTa zmiana w jej wyglądzie
Cztery razy „się”.Ta zmiana w jej wyglądzie - chyba korzystna - była jednocześnie symbolem uwolnienia się, z coraz bardziej nie układającego się, małżeństwa. Trwało dwanaście lat i dobrze, że się skończyło, zanim zdążyli całkowicie się znienawidzić.
Tak, czuła ulgę, ale i jednocześnie wielki smutek oraz przygniatający ją ciężar.
„jej” do usunięcia. Ogólnie: za dużo zaimków; w szczególności „jej”.ale gdzieś tkwiących w jej podświadomości klimatów i atmosfery sprzed tego „całego zła”.
Tu mamy dwa razy. O dwa za dużo. W dalszych partiach, też się powtarzają. Dobrze by było przeredagować troszeczkę.Jej codzienna droga do pracy. Miała dwie możliwości i obydwie jej się podobały.
„zepsuła” - literówkaa tu akurat winda się zepsuta i zejście z ósmego piętra zajęło jej nieco więcej
że aż brakło jej tchu i gdyby jej nie złapał, leżałaby jak długa. Więc te wszystkie okoliczności sprawiły, że zamiast przeprosić, wyrwało się jej –