Od tamtej twarzy nigdzie nie ucieknę
chociaż grafitem znaczę trasę,
ołówek mam temperowany.
nikt nie zna moich snów i przekleństw
i nie zrozumie po co, za co.
mój strach i pewność to to samo.
Ziemia z dnia na dzień ciemno się zaludnia
w wąsate przerażone gęby,
miliardy oczu w każdym kącie.
a tam jest księżyc – moja myśl nietrudna,
okrąg przez który lub którędy
Pan Bóg nas wezwie lub nas strąci.
I niebo wreszcie może tam odzyskać
pierwotny swój niebieski kolor,
swoją kolistość nieskończoną.
i może chociaż tam jest taka przystań
bez wąsów, dłoni, oczu, proroctw
a kartka znów jest biała, czysta…
Wyglądam w niebo wiekuisty Panie.
w ściśniętej dłoni mam ołówek,
za oknem mroźny, biały grudzień.
papier jest cenny, więc do rysowania
mam jedną kartkę, strach i niemoc -
mój Boże, jeśli tam są ludzie?!
Życie na księżycu - wg. obrazu Edmunda Monsiela
Moderatorzy: eka, Leon Gutner
-
- Posty: 439
- Rejestracja: 10 lis 2011, 23:59
Życie na księżycu - wg. obrazu Edmunda Monsiela
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Leon Gutner
- Moderator
- Posty: 5791
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Życie na księżycu - wg. obrazu Edmunda Monsiela
O inspiracjach się nie wypowiadam .
Ale ten wiersz to swojego rodzaju - nowość - dla Leona .
Zadumałem się nad treścią a jeszcze bardziej nad formą .
Prowadzisz mnie Step na nowe jeszcze nie zbadane grunty .
Z przyjemnością L.G.
Ale ten wiersz to swojego rodzaju - nowość - dla Leona .
Zadumałem się nad treścią a jeszcze bardziej nad formą .
Prowadzisz mnie Step na nowe jeszcze nie zbadane grunty .
Z przyjemnością L.G.
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Re: Życie na księżycu - wg. obrazu Edmunda Monsiela
Ciekawe rozwiązanie rytmiczne i równie oryginalny układ rymów.
Klimat też niesamowity, jak to u Ciebie. Duszny, osaczający, obsesyjny. Jedyną ucieczką od dręczących peela wizji jest jednostajny ruch ołówka na kartce. Rysowanie nabiera wręcz charakteru modlitewnego, o ile rozmowa z Bogiem, wpisana w akt twórczy, może pełnić funkcję oczyszczenia, znalezienia ujścia dla lęków, fobii, gonitwy myśli.
Pozdrawiam,
Glo.
Klimat też niesamowity, jak to u Ciebie. Duszny, osaczający, obsesyjny. Jedyną ucieczką od dręczących peela wizji jest jednostajny ruch ołówka na kartce. Rysowanie nabiera wręcz charakteru modlitewnego, o ile rozmowa z Bogiem, wpisana w akt twórczy, może pełnić funkcję oczyszczenia, znalezienia ujścia dla lęków, fobii, gonitwy myśli.
Pozdrawiam,

Glo.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: Życie na księżycu - wg. obrazu Edmunda Monsiela
Dobre. Szczególnie odpowiada mi zakończenie – ostatnia zwrotka, prosta lecz przejmująca.
Jeszcze wąsy mnie łaskoczą nieprzyjemnie. Zastąpiłbym je czymś, jest wiele możliwości.
Ale interpunkcja szaleje. Kropki się rozmnożyły, czasem nadmiernie (jak w piątym wersie pierwszej strofy, czy w pierwszym ostatniej – przynajmniej tak to odczuwam), a duże litery już nie.
Tutaj rytm jakoś się załamuje, choć wiem, że formalnie jest w porządku. I to „z dnia na dzień” mi nie pasuje. Napisałbym: Ziemia jak co dzień ciemno się zaludnia.Ziemia z dnia na dzień ciemno się zaludnia
Jeszcze wąsy mnie łaskoczą nieprzyjemnie. Zastąpiłbym je czymś, jest wiele możliwości.
Ale interpunkcja szaleje. Kropki się rozmnożyły, czasem nadmiernie (jak w piątym wersie pierwszej strofy, czy w pierwszym ostatniej – przynajmniej tak to odczuwam), a duże litery już nie.
-
- Posty: 439
- Rejestracja: 10 lis 2011, 23:59
Re: Życie na księżycu - wg. obrazu Edmunda Monsiela
- Leonie, ale właśnie inspiracja jest najciekawsza. Monsiel to niezwykła postać. Samouk. Rysował skrycie a jego talent ujawnił się pod wpływem ciężkich wojennych przeżyć i postępującej schizofrenii. Głęboko religijny i chyba niestety przerażony i samotny człowiek.Leon Gutner pisze:O inspiracjach się nie wypowiadam .
Ale ten wiersz to swojego rodzaju - nowość - dla Leona .
Zadumałem się nad treścią a jeszcze bardziej nad formą .
Prowadzisz mnie Step na nowe jeszcze nie zbadane grunty .
Z przyjemnością L.G.
- poczytam, przemyślę. Chociaż na pierwszy rzut oka widać, że to zmieniłoby treść i sens wersu. Ludzi nie jest tylu co zawsze. Ich jest coraz więcej. Są wszędzie. Jest coraz ciaśniej. I wszyscy patrzą...Gorgiasz pisze:Tutaj rytm jakoś się załamuje, choć wiem, że formalnie jest w porządku. I to „z dnia na dzień” mi nie pasuje. Napisałbym: Ziemia jak co dzień ciemno się zaludnia.
- zaraz zerknę. jak coś, poprawię. Jak nie, to nie. :PGlorgiasz pisze:Ale interpunkcja szaleje. Kropki się rozmnożyły, czasem nadmiernie (jak w piątym wersie pierwszej strofy, czy w pierwszym ostatniej – przynajmniej tak to odczuwam), a duże litery już nie.
No i rozkminiłaś. Dokładnie tak! Dokładnie to zobaczyłem w tym obrazie! Wydaje mi się też, że dokładnie to widział i czuł Monsiel. Dzięki i wielkie buziaki Glo.Gloinen pisze:Klimat też niesamowity, jak to u Ciebie. Duszny, osaczający, obsesyjny. Jedyną ucieczką od dręczących peela wizji jest jednostajny ruch ołówka na kartce. Rysowanie nabiera wręcz charakteru modlitewnego, o ile rozmowa z Bogiem, wpisana w akt twórczy, może pełnić funkcję oczyszczenia, znalezienia ujścia dla lęków, fobii, gonitwy myśli.