Przemyśl

[jabberwocky]

Lubie tu usiąść na miedzy,
rękami podeprzeć głowę.
Przede mną ruiny twierdzy,
a za mną lasy bukowe.

Za murem łąki nad Sanem
gdzie mgła podnosi się z wolna,
widzę to często nad ranem
gdy mysz obudzi mnie polna.

Drzewa porosły transzeje
i stanowiska armatnie.
Od wojny nic się nie dzieje
tej pierwszej i tej ostatniej.

Czasem znajduję gdzieniegdzie
odłamki, hełm zardzewiały
w nim małe pisklę jak w gnieździe.
Już echa wojny przebrzmiały.

I tylko najstarsze drzewa
wciąż pokazują swe blizny
gdy ptak w gałęziach zaśpiewa
requiem obrońcom Ojczyzny.

[Leon Gutner]

Właściwie ..hm temat poważny i można powiedzieć że z ciekawością ale czwarta strofa rozłożyła mi wiersz na łopatki .
Zabrzmiała żeby nie powiedzieć przebrzmiała naiwnie i tak jakoś mało poetycko .
Strasznie nierówno bywa u ciebie Jabb .
Świetne wiersze przeplatasz dużo słabszymi .
Ten należy chyba do słabszych

Z uszanowaniem L.G.

[skaranie boskie]

A ja sobie myślę, że nie jest tak źle, jak prawi Leon.
Ta ostatnia strofa też niewiele odbiega.
Może tylko rymy Sanem - ranem i blizny - Ojczyzny trochę niskiego lotu, ale i tu czepić się można tylko pierwszego, drugi bowiem, pomimo identyczności końcówek, gramatycznym nie jest.
Jasne, że nie jest to arcydzieło, ale widać, że coś Autora ruszyło, natchnęło do tworzenia, że wakacje u nie go nie polegają wyłącznie na bezmyślnym wystawianiu dupy do słońca.