#12
Post
autor: Leszek Sobeczko » 09 sie 2015, 13:33
początek zbytnio metafizycznie przedobrzony, sam 1 wers jakoś nie klei mi się gramatycznie;
wiersz zaczyna się od słońca, niby banał, aler nie do końca
podarte dżinsy
za oknem urodziło się słońce
jak dopełnienie światła między nami
domknięcie rany
ostateczne pogodzenie
dojdź do siebie - zaszyj spodnie - zasłoń bliznę
i wszystkie inne czułe miejsca na skórze
jakoś tak, albo jeszcze inaczej bym zaczął i pominął te dywagacje na temat duszy; można z wierszza wyciągnąć dużo więcej, ale to nie mój wiersz
pozdrawiam