datura pisze:w snach rodzę jedno
za drugim, każde jest
tobą, przejmuje kontrolę.
nie zawierzam siebie
cierpieniu, kobieta to coś więcej
niż strużka krwi.
świt miękko wpełza
w żyły,
światło lepi się
do skóry.
nie wkładaj oddechu w moje usta,
gdy rozchylam-
cierpko.
Daturo, zastanawiam się nad zapisem. Nie inicjujesz zdania wielką literą, zachowując jednocześnie interpunkcję. To dość popularna metoda dla wierszy klasycznie narracyjnych, lirycznej prozy. Twój wiersz jest przestrzelony emocjami i świetnie zwersyfikowany, zatem czy interpunkcja jest potrzebna? Oczywiście to wybór autorski i tylko moja nieśmiała sugestia.
Bardzo interesujący wiersz. Z bolesną ironią w tytule rodem z twardego patriarchatu. Peelka wypowiada się w imieniu kobiet, którym mężczyźni twardo zakreślili przestrzeń i cel egzystencji.
Rzecz o cierpieniu, o podświadomości, która w snach jakby przyznaje fundamentalistom rację (odsłona pierwsza), o niezgodzie (krew jak szansa na dawanie życia i zarazem cierpienie).
Ciekawa metafora:
światło lepi się do skóry. Bo jej sens zaprzecza po trosze wersom poprzednim.
Aha, myślnik prosi o spację po
rozchylam.
Pozdrawiam.
