loksodroma
-
- Posty: 989
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
- Lokalizacja: Kraków
loksodroma
pierwszą rzeczą
na którą natknąłem się w arktycznym lesie
był mój grób
tabliczka na butwiejącym krzyżu
nie pozostawiała wątpliwości
zmarłem
ponad dwadzieścia lat temu
czas skręcił w bok
od północy do wschodu
chronologia kpiła z faktów
uwodząc nieszczęśników
których nie boli iluzja
od wschodu do południa
pęczniały puste godziny
ubierając kości w ścięgna
udowodniłem że istnieję
w kolejnej wersji
nie płaczemy nad zrujnowaną rzeczywistością
na ziemi którą można dowolnie wykrzywiać
opłakujemy gruzy po marzeniach
https://www.youtube.com/watch?v=i9KMwxByaSI
na którą natknąłem się w arktycznym lesie
był mój grób
tabliczka na butwiejącym krzyżu
nie pozostawiała wątpliwości
zmarłem
ponad dwadzieścia lat temu
czas skręcił w bok
od północy do wschodu
chronologia kpiła z faktów
uwodząc nieszczęśników
których nie boli iluzja
od wschodu do południa
pęczniały puste godziny
ubierając kości w ścięgna
udowodniłem że istnieję
w kolejnej wersji
nie płaczemy nad zrujnowaną rzeczywistością
na ziemi którą można dowolnie wykrzywiać
opłakujemy gruzy po marzeniach
https://www.youtube.com/watch?v=i9KMwxByaSI
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: loksodroma
Ciekawe, z konkretną tezą, myśl i koncepcją. Dobra kompozycja. Robi wrażenie; przeczytałem kilka razy. Zabrzmiało echo „doliny wyschłych kości” z Księgi Ezechiela.
Tylko nie bardzo widzę powód zastosowania kursywy. No i skoro można tę naszą ziemię dowolnie wykrzywiać, to może da się jednak realizować marzenia?
Tylko nie bardzo widzę powód zastosowania kursywy. No i skoro można tę naszą ziemię dowolnie wykrzywiać, to może da się jednak realizować marzenia?
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: loksodroma
Ile to człowiek się nauczy, choćby z tytułów wierszy. W nawigacji jestem zupełnym laikiem, więc warto było sobie nowe pojęcie przyswoić.
Płynąć na loksodromie, na kursie północ - południe, to bezpieczeństwo. Kierunki, które peel przedstawia w tym interesującym wierszu - zawodzą.
Nie przecinają życia, odrywają się od jego wyjątkowości, uciekają w marzenia, po których tylko gruzy.
Jednego bytu nie potrafimy ogarnąć, a roimy o alternatywnych.
Dla mnie, kupę ironii tu zawarłeś, AS...ie, i bólu.

Płynąć na loksodromie, na kursie północ - południe, to bezpieczeństwo. Kierunki, które peel przedstawia w tym interesującym wierszu - zawodzą.
Nie przecinają życia, odrywają się od jego wyjątkowości, uciekają w marzenia, po których tylko gruzy.
Jednego bytu nie potrafimy ogarnąć, a roimy o alternatywnych.
Dla mnie, kupę ironii tu zawarłeś, AS...ie, i bólu.

- em_
- Posty: 2347
- Rejestracja: 22 cze 2012, 15:59
- Lokalizacja: nigdy nigdy
Re: loksodroma
Jest tu coś, co wciąga
you weren't much of a muse
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
but then I weren't much of a poet
— N. Cave
-
- Posty: 989
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
- Lokalizacja: Kraków
Re: loksodroma
zacny Leonie, podziwiam Twoją znajomość Biblii
bo istotnie - kości i ścięgna są żywcem wyjęte z Ezechiela,
ale motywem przewodnim utworu był inny tekst biblijny:
z Koheleta (9:11) który tu przytaczam za Biblią Warszawską;
i ponownie stwierdziłem pod słońcem, że nie najszybszym przypada nagroda i nie najdzielniejszym zwycięstwo,
również nie najmędrsi zdobywają chleb, a najroztropniejsi bogactwo, ani najuczeńsi uznanie,
lecz że odpowiedni czas i przypadek stanowią o powodzeniu ich wszystkich
kursywa (w moim tekście) jest pewnego rodzaju przypisem, bez którego
i tak trudny zapis byłby chyba całkowicie niezrozumiały;
dzięki za pozytywną opinię odnośnie kompozycji;
pozdrawiam
Eka, przez loksodromę przerżnąłem finał w "jeden z dziesięciu";
wiedziałem co jest co, ale z nerwów wymknęła mi się ortodroma;
a tak szczerze, to myślę, że Twój komentarz jest lepszy od wiersza;
Em_ciu
dawno nie napisałem czegoś równie pokręconego;
serdecznie pozdrawiam, dziewczyny

bo istotnie - kości i ścięgna są żywcem wyjęte z Ezechiela,
ale motywem przewodnim utworu był inny tekst biblijny:
z Koheleta (9:11) który tu przytaczam za Biblią Warszawską;
i ponownie stwierdziłem pod słońcem, że nie najszybszym przypada nagroda i nie najdzielniejszym zwycięstwo,
również nie najmędrsi zdobywają chleb, a najroztropniejsi bogactwo, ani najuczeńsi uznanie,
lecz że odpowiedni czas i przypadek stanowią o powodzeniu ich wszystkich
kursywa (w moim tekście) jest pewnego rodzaju przypisem, bez którego
i tak trudny zapis byłby chyba całkowicie niezrozumiały;
dzięki za pozytywną opinię odnośnie kompozycji;
pozdrawiam
Eka, przez loksodromę przerżnąłem finał w "jeden z dziesięciu";
wiedziałem co jest co, ale z nerwów wymknęła mi się ortodroma;
a tak szczerze, to myślę, że Twój komentarz jest lepszy od wiersza;

Em_ciu
dawno nie napisałem czegoś równie pokręconego;

serdecznie pozdrawiam, dziewczyny

- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Re: loksodroma
Linia na mapie która jest dwuwymiarowym odwzorowaniem powierzchni trójwymiarowej kuli Ziemi, a która określa najkrótszą drogę pomiędzy punktami A i B jest krzywą, a o dziwo niemal ironicznie nazywa się ortodromą jako najprostsza droga. I w istocie jest taką prostą wykrzywioną przez krzywiznę globusa.
Z kolei loksodroma, która objawia się na dwuwymiarowej mapie jako prosta, jest krzywą na globusie przecinającą wszystkie południki pod jednakowym kątem.
Ale przecież loksodroma w twoim wierszu, Jurku, to pretekst do ekstrapolacji rzutów z przestrzeni wielowymiarowej.
Jako bazową powierzchnię, na ktorą chcemy rzutować przyjmijmy czterowymiarową czasoprzestrzeń. W takim razie rzut z co najmniej pięciowymiarowej przestrzeni na czasoprzestrzeń, może wskazać alternatywne linie świata.
Refleksje poety nad swoim grobem, który unaocznia inne życie. Z innym końcem. I napawa świadomością wielokrotności tegoż. Te refleksje są bardzo ciekawe z filozoficznego punktu widzenia na naturę świata, wyobraźni informacji, uczuć. Interakcji świadomego umysłu z dynamicznym otoczeniem.
Oczywiście pięknie ubrałeś to w opowieść drogi. Umiejscowiłeś w interesującym pustkowiu Arktyki.
I tu natychmiast na myśl przyszła mi Syberia. Z jej wędrówkami ludów, przesiedlaniem na siłę. Z wywózkami, Gułagami w końcu.
Oczywiście to wszystko wywlokłem z głębin swojej wyobraźni, choć Ty mnie do tego sprowokowałeś.
Ale sedno jest jednak w jednostkowym spojrzeniu poety i bohatera wiersza jednocześnie.
Kwestia wyobraźni. Kolejna refleksja co by było gdyby.
Tu jednak ubrana w koncepcję wieloświata.
Asie, i ja wierzę w tę koncepcję. Próbuję wyobrazić sobie, że gdzieś tam na innej linii czasu nie spieprzyłem swojego życia.
I choć w wyobraźni tylko, a jednak świadomość, że taka linia mojego świata faktycznie istnieje fizycznie w wyższych wymiarach, daje mi satysfakcję.
Dwadzieścia lat temu zdarzyło się coś, co wytyczyło taką drogę w czasie, w życiu.
Gdyby się to nie wydarzyło, gdzieś w Arktyce w wiecznej zmarzlinie tkwiłby krzyż z tabliczką z twoim imieniem i nazwiskiem.
Zetknąłeś ze sobą różne linie czasowe jako rzuty z wyższych wymiarów przestrzeni.
Bardzo ciekawa i mądra puenta.
To niezrealizowane albo zniszczone marzenia są tym co opłakujemy.
Rzeczywistość po prostu jest. W niej się realizujemy jako byty swobodne, naginając ją z lekka do swoich celów. A więc ty piszesz o naszej woli, o danej nam możliwości pisania swojej historii, realizowaniu marzeń, jako celów ku którym dążymy.
Jednak zwracasz uwagę, że w ramach jednego życia jest tylko jedna droga. I mimo naszych starań, nasze wybory moga byc złymi wyborami przez fakt, ze swiat poza nami potrafi oszukiwać, a poza tym jest niepoznany. Wybieramy więc często w ciemno i nie najlepszy wygrywa. Przypadek?
Piszesz, że jednak musimy wybierać, bo na tym polega istota życia i poruszania się w nim.
Zresztą, to te wybory są punktami zwrotnymi różnych historii w wieloświecie.
Jurku, dziękuję Ci za wiersz, który wywołał takie moje refleksje.
Dziękuję, że ubrany został w tak ciekawe szaty.
Jak zwykle zatrzymałem się na długo.
I zapisałem go w swojej kolekcji na dysku.

Z kolei loksodroma, która objawia się na dwuwymiarowej mapie jako prosta, jest krzywą na globusie przecinającą wszystkie południki pod jednakowym kątem.
Ale przecież loksodroma w twoim wierszu, Jurku, to pretekst do ekstrapolacji rzutów z przestrzeni wielowymiarowej.
Jako bazową powierzchnię, na ktorą chcemy rzutować przyjmijmy czterowymiarową czasoprzestrzeń. W takim razie rzut z co najmniej pięciowymiarowej przestrzeni na czasoprzestrzeń, może wskazać alternatywne linie świata.
Refleksje poety nad swoim grobem, który unaocznia inne życie. Z innym końcem. I napawa świadomością wielokrotności tegoż. Te refleksje są bardzo ciekawe z filozoficznego punktu widzenia na naturę świata, wyobraźni informacji, uczuć. Interakcji świadomego umysłu z dynamicznym otoczeniem.
Oczywiście pięknie ubrałeś to w opowieść drogi. Umiejscowiłeś w interesującym pustkowiu Arktyki.
I tu natychmiast na myśl przyszła mi Syberia. Z jej wędrówkami ludów, przesiedlaniem na siłę. Z wywózkami, Gułagami w końcu.
Oczywiście to wszystko wywlokłem z głębin swojej wyobraźni, choć Ty mnie do tego sprowokowałeś.
Ale sedno jest jednak w jednostkowym spojrzeniu poety i bohatera wiersza jednocześnie.
Kwestia wyobraźni. Kolejna refleksja co by było gdyby.
Tu jednak ubrana w koncepcję wieloświata.
Asie, i ja wierzę w tę koncepcję. Próbuję wyobrazić sobie, że gdzieś tam na innej linii czasu nie spieprzyłem swojego życia.
I choć w wyobraźni tylko, a jednak świadomość, że taka linia mojego świata faktycznie istnieje fizycznie w wyższych wymiarach, daje mi satysfakcję.
Dwadzieścia lat temu zdarzyło się coś, co wytyczyło taką drogę w czasie, w życiu.
Gdyby się to nie wydarzyło, gdzieś w Arktyce w wiecznej zmarzlinie tkwiłby krzyż z tabliczką z twoim imieniem i nazwiskiem.
Zetknąłeś ze sobą różne linie czasowe jako rzuty z wyższych wymiarów przestrzeni.
Bardzo ciekawa i mądra puenta.
To niezrealizowane albo zniszczone marzenia są tym co opłakujemy.
Rzeczywistość po prostu jest. W niej się realizujemy jako byty swobodne, naginając ją z lekka do swoich celów. A więc ty piszesz o naszej woli, o danej nam możliwości pisania swojej historii, realizowaniu marzeń, jako celów ku którym dążymy.
Jednak zwracasz uwagę, że w ramach jednego życia jest tylko jedna droga. I mimo naszych starań, nasze wybory moga byc złymi wyborami przez fakt, ze swiat poza nami potrafi oszukiwać, a poza tym jest niepoznany. Wybieramy więc często w ciemno i nie najlepszy wygrywa. Przypadek?
Piszesz, że jednak musimy wybierać, bo na tym polega istota życia i poruszania się w nim.
Zresztą, to te wybory są punktami zwrotnymi różnych historii w wieloświecie.
Jurku, dziękuję Ci za wiersz, który wywołał takie moje refleksje.
Dziękuję, że ubrany został w tak ciekawe szaty.
Jak zwykle zatrzymałem się na długo.
I zapisałem go w swojej kolekcji na dysku.



* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
-
- Posty: 989
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
- Lokalizacja: Kraków
Re: loksodroma
zacny imiennku
nie odniosę się do całości Twojego komentarza, ponieważ jest on bardzo obszerny,
zbyt obszerny na jedną pogawędkę;
odniosę się do diabelskiej krzywej, jaką jest loksodroma;
obierając stały kurs statku lub samolotu, zmierzamy wprost do celu;
w trakcie podróży nie wykonujemy żadnych skrętów i nie sposób oprzeć się złudzeniu,
że do celu podążamy prostą drogą - prostą, a więc najkrótszą...
tymczasem
ta prosta droga wcale nie jest najkrótsza;
jakże nam ciężko przekonać się, że tak istotnie jest...
to ortodroma jest drogą na skróty - ten który nią poleciał paradoksalnie - stracił czas,
szybciej osiągnął ostateczny cel, którym jest śmierć;
w tym wszystkim istotny jest "czas płynący w bok";
na codzień doświadczamy czasu który płynie do przodu; potrafimy sobie wyobrazić czas,
który płynie wstecz; przełkniemy czas, który się zatrzymuje (w podróży z prędkością światła),
płynie szybciej lub wolniej, ale co się stanie, kiedy czas popłynie w bok?
to niezwykły świat dostępny jedynie naszej wyobraźni; skalarny czas, który być może
jest wielkością wektorową; zatrzymujesz się przed wielkim murem, przestajesz się starzeć
i wybierasz jeden z dwóch strumieni czasowych, z których każdy powoduje pewne zdarzenia
bez konsekwencji jakie znamy z doświadczenia;
tak czy inaczej - nie warto się śpieszyć; szukanie życiowej ortodromy bywa zgubne
niezależnie od tego, czy cel uświęca, czy nie uświęca środków;
"nie najszybszym przypada nagroda" powiada Kohelet, a patrząc na ostatnie sukcesy
Usaina Bolta, cholernie ciężko to zrozumieć...
pozdrowienia

nie odniosę się do całości Twojego komentarza, ponieważ jest on bardzo obszerny,
zbyt obszerny na jedną pogawędkę;
odniosę się do diabelskiej krzywej, jaką jest loksodroma;
obierając stały kurs statku lub samolotu, zmierzamy wprost do celu;
w trakcie podróży nie wykonujemy żadnych skrętów i nie sposób oprzeć się złudzeniu,
że do celu podążamy prostą drogą - prostą, a więc najkrótszą...
tymczasem
ta prosta droga wcale nie jest najkrótsza;
jakże nam ciężko przekonać się, że tak istotnie jest...
to ortodroma jest drogą na skróty - ten który nią poleciał paradoksalnie - stracił czas,
szybciej osiągnął ostateczny cel, którym jest śmierć;
w tym wszystkim istotny jest "czas płynący w bok";
na codzień doświadczamy czasu który płynie do przodu; potrafimy sobie wyobrazić czas,
który płynie wstecz; przełkniemy czas, który się zatrzymuje (w podróży z prędkością światła),
płynie szybciej lub wolniej, ale co się stanie, kiedy czas popłynie w bok?
to niezwykły świat dostępny jedynie naszej wyobraźni; skalarny czas, który być może
jest wielkością wektorową; zatrzymujesz się przed wielkim murem, przestajesz się starzeć
i wybierasz jeden z dwóch strumieni czasowych, z których każdy powoduje pewne zdarzenia
bez konsekwencji jakie znamy z doświadczenia;
tak czy inaczej - nie warto się śpieszyć; szukanie życiowej ortodromy bywa zgubne
niezależnie od tego, czy cel uświęca, czy nie uświęca środków;
"nie najszybszym przypada nagroda" powiada Kohelet, a patrząc na ostatnie sukcesy
Usaina Bolta, cholernie ciężko to zrozumieć...
pozdrowienia

- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Re: loksodroma
Jurku, doskonale wiesz, że płynący czas jest tylko złudzeniem umysłu. Czas to to tylko jeszcze jeden wymiar przestrzenny, którym jesteśmy opisywani, tak jak opisywani jesteśmy kształtem w trójwymiarowej przestrzeni, tak w czterowymiarowej ruchem i jego torami wzbogacającymi nasz kształt.
Czas płynie tylko w naszym umyśle jako złudzenie ruchu od przeszłości w przyszłość. To uporządkowany w charakterystyczny dla entropii ciąg niby zdarzeń zapisanych we wspomnieniach. Boczny czas nie jest więc żadnym ewenementem tylko kwestią pewnego rodzaju wyobraźni. Pomijając już to, że pięciowymiarowa przestrzeń umożliwia ruch w poprzek czasu, z jednej linii czasowej do drugiej. A właściwie przez siatkę tych linni tworzących powierzchnię obiektu pięciowymiarowego. W wyższe wymiary niż pięć nie chcę zaglądać, żeby nie dostać porażenia mózgowego. ale per analogiam, każdy wyższy zawiera w sobie i jest zbudowany z nieskończonej ilości warstw tych niższych.
Ale ty wymyśliłeś swoją loksodromę, a ja swoją. Całkiem możliwe, że to jedna i ta sama, tylko opisywana przez mechanikę kwantową i alchemię relatywistyczną, nie może być jednocześnie twoją i moją. Możemy przprowadzić tylko jedną obserwację na raz i raz umiejscowić ją u ciebie a raz u mnie.

A co do Koheleta, ma gość rację.
Istnieje cos takiego jak przypadek, podobno.
Najszybszemu może się noga powinąć. Usainowi noga powineła się już po biegu. Co też należy do kategorii przypadków.
Czas płynie tylko w naszym umyśle jako złudzenie ruchu od przeszłości w przyszłość. To uporządkowany w charakterystyczny dla entropii ciąg niby zdarzeń zapisanych we wspomnieniach. Boczny czas nie jest więc żadnym ewenementem tylko kwestią pewnego rodzaju wyobraźni. Pomijając już to, że pięciowymiarowa przestrzeń umożliwia ruch w poprzek czasu, z jednej linii czasowej do drugiej. A właściwie przez siatkę tych linni tworzących powierzchnię obiektu pięciowymiarowego. W wyższe wymiary niż pięć nie chcę zaglądać, żeby nie dostać porażenia mózgowego. ale per analogiam, każdy wyższy zawiera w sobie i jest zbudowany z nieskończonej ilości warstw tych niższych.
Ale ty wymyśliłeś swoją loksodromę, a ja swoją. Całkiem możliwe, że to jedna i ta sama, tylko opisywana przez mechanikę kwantową i alchemię relatywistyczną, nie może być jednocześnie twoją i moją. Możemy przprowadzić tylko jedną obserwację na raz i raz umiejscowić ją u ciebie a raz u mnie.


A co do Koheleta, ma gość rację.
Istnieje cos takiego jak przypadek, podobno.
Najszybszemu może się noga powinąć. Usainowi noga powineła się już po biegu. Co też należy do kategorii przypadków.

* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: loksodroma
Mogę być i Leonem, czemu nie...zacny Leonie, podziwiam Twoją znajomość Biblii


- alchemik
- Posty: 7009
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
- Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy
Re: loksodroma
Gorgi vel Leon
A jak ma na imię kot?
A jak ma na imię kot?
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl