Wiszą we mnie pomosty
ze ściegiem stóp, haftem wody. Bawialnia
też wtedy wpijała zatokę,
wzgórza o zielonych oczach,
i pyzę z podpłomykiem
zgubioną z lotką mewy. Wczoraj
skroplone na policzku.
Przywabiam sepie z czoła - uchyłki
opasłe jak walizka, zanim rozwarstwią się
pęknięcia, pora karmienia rozleje
suszą.
Wnyki
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Wnyki
Woda, jej tutaj spokój, dobry ogrom, pożądany żywioł, po którym ślad tylko na policzku.
Pierwszy obraz rewelacyjnie utkany. Stan po, więc wbieganie po pomostach wspomnień, zawisły nad tym, co poiło peelki codzienność (II cząstka).
Teraźniejszość - susza po pęknięciach w czasie rzeczywistym i mentalnym.
Paradoks pointy? Chyba nie. Przeczucie niemożności powrotu.
Uwielbiam Twoje wiersze, rezonują w górnych rejestrach pomyśleń.

Pierwszy obraz rewelacyjnie utkany. Stan po, więc wbieganie po pomostach wspomnień, zawisły nad tym, co poiło peelki codzienność (II cząstka).
Teraźniejszość - susza po pęknięciach w czasie rzeczywistym i mentalnym.
Paradoks pointy? Chyba nie. Przeczucie niemożności powrotu.
Uwielbiam Twoje wiersze, rezonują w górnych rejestrach pomyśleń.
