Barwa czasu

[Lucile]

Jaka godzina?
Chyba, która godzina?
Nie! Jaka.

Nie pytaj,
moje godziny już dawno
straciły kolor.

Wersja poprawiona

Jaka godzina?
Chyba, która?
Nie, Jaka!

Nie pytaj!
Moje już dawno straciły
kolor.


-------
(a z "cóż" zrezygnowałam - no cóż alchemiku... może innym razem)

[alchemik]

Lucia, awaria wcięła mój komentarz.

Nie powtórzę. Piszę od nowa.

Lucia, to ładny okruszek o okruchach czasu.

A jednak.
Ze względu na znikomość objętościową wiersza,
usunąłbym niektóre powtórzenia, dla estetyki całości.

Jaka godzina?
Chyba, która?

Nie! Jaka.

Cóż,
moje godziny już dawno
straciły kolor.

A Tobie ofiarowuję tę z kolorem To nie jest godzina tylko pakiet godzin i dni.

[eka]

Lucile, napisałam poprzednio o palecie barw, którą trzeba mieć zawsze pod ręką.
I zdania nie zmieniłam.

Dialog smutny. Ja z ja.

[Lucile]

Dobry wieczór Eko i Alchemiku,

dziękuję za wizytę i komentarze.

Lucile, napisałam poprzednio o palecie barw, którą trzeba mieć zawsze pod ręką.
I zdania nie zmieniłam.

Tak już jest, że czasami kolor " ucieka" , albo gdzieś w kącie zawieruszyła się "paleta barw" - dobrze, że mi o tym Eko przypomniałaś

Alchemiku,

Jaka godzina?
Chyba, która?

Nie! Jaka.

Cóż,
moje godziny już dawno
straciły kolor.

masz rację Twoja wersja jest lepsza, bardziej "nasycona".

Ślę - kolorowe - serdeczności Miłego wieczoru

Lucile

[Liliana]

ładny okruch, Lucile, tylko tę drugą godzinę usunęłabym,
pozdrawiam,

[Lucile]

Liliano,
bardzo dziękuję za poczytanie. Z godzinami jest tak, że każda z nich ma odmienną barwę, albo chociażby inny odcień. Przecież czarny, czy szaro - bury też jest kolorem, więc sama sobie muszę zaprzeczyć

Pozdrawiam i kolorowych snów życzę
Lucile

[lczerwosz]

Jednak dobrze mieć jakąś farbkę na czarną godzinę albo szare dni

[Lucile]

wezmę sobie do serca Twoją radę Leszku, a jaki kolor mi polecasz?

[lczerwosz]

a jaki kolor mi polecasz?

zajebisty!

[Lucile]

no to Leszku mi poradziłeś

zajebisty!

czyli... jakikolwiek


pozdrawiam wielokoloroweo
Lu cile