ach ten lipiec... skromnie spopiela
wielokropnym skwarem
niedorzecznie czy może jednak
pozanieszczęśnie
świty składają nasze imiona
w nieodkrytych cieniach
kładąc im u wezgłowia i stóp własny skowyt
pochrzęstując w czekaniu
sypkim niczym wióry
znów będą sklejać nocną pajęczynę
ulotne nieprzetrwanie
by przed zmierzchem objąć pnie
wrosłe w boskie ścieżki do niebios
piechotą po łut Ace Credo
- bo lato
dziękuję Algo za współpisanie

dla czytelników: jest pół na pół - czyli po równo
