Tytani /3/ - Filar zachodu
Moderatorzy: skaranie boskie, Lucile
- pallas
- Posty: 1554
- Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33
Tytani /3/ - Filar zachodu
Tytani /3/ - Filar zachodu
od początku
w poprzedniej odsłonie
Wszelki krok przystał, milcząc, wśród pni cień się słania.
Fale w liściach drzew szumią, powiewem bryza skroń nęci;
Pierwszy tytan przystaje, soczysty głos dźwięczy.
Pale w mokry piach wpadły, soli woń nozdrza zniewala.
Bagna cicho kajdany na nogi wsuwają.
Szumi, pluszcze, skacze w dal; lazur źródła tak szeleści.
Gna zwierzyna, w tańcu trwa, bo karmi krynica,
Burzy spokój Kronosa, gdy Azja wdzięki odkrywa.
Kaźnie rwą zimny kamień, gdy strzała ugodzi.
Głuchy krzyk zawył z gąszczu, gorąc na licach Klimene.
Kuźnie kuły okowy, by trzymać Gai syna.
Słuchy poszły w niemy las, dzika przybyła Ananke;
Azja mknie ku Helwecji, zwierzyna poszła w dal.
Wizja córki Hydrosa: zwali Kronosa krew jego.
Dyszą płuca gór wściekle, duszone powietrzem.
Kronos się wspina na grań, wypina muskuły.
Cisza na szczytach Recji, sokole zwierciadło.
Mosiądz wykrusza stoki, to król gór tak tupie.
Strąci niebo tym hukiem, glob spadnie na bary,
Bo już chwieje się władca, by spotkać marszałka.
W rtęci siła, pot i znój, to falanga Gigantów,
To róż zbocz tak się mieni, potęga Atlasa.
Głos zadudnił dowódcy „Gdzie bieżysz tak panie.”
„Panny lazuru patrzę.”- odzywa się Kronos.
Ton się miesza z powietrzem „Ku ręce Japeta
Ranna idzie Klimine.”- podchwycił to król gwiazd.
Ziemia wypina piersi, tam rzeki się wiją,
Piorun uraził pychę, bo w zgliszczach Armonia.
Nieme połacie lasu, lśnią wzgórza żelazne.
W runie błyszczą szmaragdy, to kruszy młot kamień.
Azja z synem gawędzi, tu wkroczył pan nieba.
Okeanida z Menojtiosem kłaniają się władcy.
Akcja głosu wibruje „Chce widzieć Klimine”
„Idę na zachód przez morze ku nimfy siedzibie”.
Tafle przemierza Kronos wraz z żoną Japeta.
W dali widać czarny słup, siedziba to śmierci.
W rafę uderza bałwan, złowieszcza to wróżba.
Stali na szczycie góry, skąpani lazurem.
Na madejowym łożu głos krzyczy nieszczęsny.
Gryzą opary siarki, tam parzą języki.
Na murowanym cokole stoi posąg Tantosa.
Sznury pętają serce, zastygłe w skorupę.
Japet wita Klimene, tak zimno piekielnie.
„Witaj bracie. Co słychać?”- z podziemi szło słowo.
„Rady szukam i żony.”- Poruszył się tytan.
Tutaj przybędzie Ares trenować rzemiosło.
„Miłej szukaj na Wyspach, bracie i panie mój.”
„Mej ulżyłeś duszy więc już w drogę ku Wyspom.”
cdn
od początku
w poprzedniej odsłonie
Wszelki krok przystał, milcząc, wśród pni cień się słania.
Fale w liściach drzew szumią, powiewem bryza skroń nęci;
Pierwszy tytan przystaje, soczysty głos dźwięczy.
Pale w mokry piach wpadły, soli woń nozdrza zniewala.
Bagna cicho kajdany na nogi wsuwają.
Szumi, pluszcze, skacze w dal; lazur źródła tak szeleści.
Gna zwierzyna, w tańcu trwa, bo karmi krynica,
Burzy spokój Kronosa, gdy Azja wdzięki odkrywa.
Kaźnie rwą zimny kamień, gdy strzała ugodzi.
Głuchy krzyk zawył z gąszczu, gorąc na licach Klimene.
Kuźnie kuły okowy, by trzymać Gai syna.
Słuchy poszły w niemy las, dzika przybyła Ananke;
Azja mknie ku Helwecji, zwierzyna poszła w dal.
Wizja córki Hydrosa: zwali Kronosa krew jego.
Dyszą płuca gór wściekle, duszone powietrzem.
Kronos się wspina na grań, wypina muskuły.
Cisza na szczytach Recji, sokole zwierciadło.
Mosiądz wykrusza stoki, to król gór tak tupie.
Strąci niebo tym hukiem, glob spadnie na bary,
Bo już chwieje się władca, by spotkać marszałka.
W rtęci siła, pot i znój, to falanga Gigantów,
To róż zbocz tak się mieni, potęga Atlasa.
Głos zadudnił dowódcy „Gdzie bieżysz tak panie.”
„Panny lazuru patrzę.”- odzywa się Kronos.
Ton się miesza z powietrzem „Ku ręce Japeta
Ranna idzie Klimine.”- podchwycił to król gwiazd.
Ziemia wypina piersi, tam rzeki się wiją,
Piorun uraził pychę, bo w zgliszczach Armonia.
Nieme połacie lasu, lśnią wzgórza żelazne.
W runie błyszczą szmaragdy, to kruszy młot kamień.
Azja z synem gawędzi, tu wkroczył pan nieba.
Okeanida z Menojtiosem kłaniają się władcy.
Akcja głosu wibruje „Chce widzieć Klimine”
„Idę na zachód przez morze ku nimfy siedzibie”.
Tafle przemierza Kronos wraz z żoną Japeta.
W dali widać czarny słup, siedziba to śmierci.
W rafę uderza bałwan, złowieszcza to wróżba.
Stali na szczycie góry, skąpani lazurem.
Na madejowym łożu głos krzyczy nieszczęsny.
Gryzą opary siarki, tam parzą języki.
Na murowanym cokole stoi posąg Tantosa.
Sznury pętają serce, zastygłe w skorupę.
Japet wita Klimene, tak zimno piekielnie.
„Witaj bracie. Co słychać?”- z podziemi szło słowo.
„Rady szukam i żony.”- Poruszył się tytan.
Tutaj przybędzie Ares trenować rzemiosło.
„Miłej szukaj na Wyspach, bracie i panie mój.”
„Mej ulżyłeś duszy więc już w drogę ku Wyspom.”
cdn
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2016, 19:48 przez pallas, łącznie zmieniany 7 razy.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
/Dante Alighieri - Boska Komedia/