Uprawa

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Uprawa

#1 Post autor: Patka » 13 wrz 2015, 13:18

Skoro już po konkursie, wklejam tekst do Opowiadań i z niecierpliwością czekam na komentarze. :)


________________


Adam wyprostował się, otarł pot z czoła i ciężko westchnął, na razie bowiem nie znał słów, które bardziej pomogłoby mu w wyładowaniu emocji. Ewa, siedząca pod jednym z licznych drzew, przyglądała się mężczyźnie z lekkim rozczarowaniem. Uprawa warzyw i owoców, na którą sam wpadł pewnej nocy, jakby po olśnieniu, sprawiła, że więcej uwagi zaczął poświęcać nowemu zajęciu niż jej. A przecież miała swoje argumenty, widoczne na pierwszy rzut oka. Nie ukrywała ich, były dostępne dwadzieścia cztery godziny na dobę, dziewięć...
- Adam! - zawołała o wiele głośniej niż było trzeba.
- Słucham, kochanie?
- Ile tydzień ma dni? Ciągle zapominam.
- Siedem, kochanie, siedem. Bóg, kochany ojciec, obdarzył nas siedmioma dniami tygodnia - poniedziałek, wtorek, środa...
- Dobra, dobra, pamiętam.
- Więc po co pytasz?
- Bo... - zaczęła niepewnie Ewa, wstając i zbliżając się do pola z truskawkami - pomyliło mi się i do dni tygodnia doliczyłam marzec i kwiecień. Tak, wiem, to miesiące. - Podeszła do Adama i przytuliła go z całej siły. - Piękny mamy maj. Truskawki dojrzewają. To prawda, co Bóg mówił? Że pod koniec roku zrobi się biało?
- No, obiecał zupełną odmianę. A wcześniej pospadają liście z drzew. Same pnie i gałęzie, wyobrażasz to sobie? - Adam nagle spochmurniał. - Moje uprawy też przepadną. Bóg powiedział, że nic nie będzie rosnąć. Taka pora. Ale na wiosnę znów wyjdzie słońce...
Ewa długim pocałunkiem nie pozwoliła mu dokończyć.

*

W ogródku Adama rosły przeróżne owoce i warzywa - słodkie, gorzkie, duże, małe, okrągłe, podłużne, zielone, czerwone. Każdego wieczoru, po skończonej pracy, mężczyzna z zadowoleniem spoglądał na dzieło swoich rąk i jeszcze długo, w ramionach ukochanej Ewy, rozmyślał o gatunkach, które sam nazwał i pierwszy spróbował. Ewa mu co prawda trochę pomagała, bardziej jednak interesowała ją inna część ogrodu, gdzie biegała wśród kwiatów, kołysząc swym bujnym biustem. A niech biega, myślał mężczyzna, byle nie deptała upraw. Często widział, jak podchodziła do wielkiego drzewa, którego owoców Bóg zabronił im jeść, i rozmawia z długim i beznogim zwierzęciem nazwanym "wąż" - sam nie wiedział, czemu wybrał właśnie taką nazwę, jakoś mu najbardziej pasowała. Zwierzę nie wyglądało przyjaźnie i wyraźnie do czegoś namawiało kobietę, Adam był jednak o nią spokojny - umiała odmówić, ba, przekonać rozmówcę, że się myli. Wąż zawsze więc odchodził niezadowolony.
- I jak tam? - zagadnął Adam pewnego lipcowego wieczoru. - Wąż znów cię kusił?
- Oj, kusił, kusił - odbąknęła zmęczona Ewa. - Ciągle tak mówisz, jeszcze następni ludzie zaczną powtarzać i się utrwali.
- Następni? Myślisz, że będzie nas więcej? Kolejnego żebra nie oddam!
- Bóg z pewnością coś wymyśli. Zauważyłeś, że mi się brzuch powiększył?
- Wyglądasz jak zawsze pięknie, kochanie. - Adam pocałował Ewę w czoło.
- Dziękuję. - Kobieta uśmiechnęła się. - Chodźmy spać, jutro czeka nas kolejny pracowity dzień. Znaczy ciebie, hihi.

*

Po przebudzeniu Adam od razu zauważył, że coś jest nie tak - w ogródku pojawiła się nowa roślina. Bujnie kwitła, tuż przy ziemi, miała delikatne i przyjemne w dotyku liście, pod którymi ukrywała podłużne owoce (warzywa?) koloru zielonego. Nie spróbował ich od razu - wolał najpierw porozmawiać z Bogiem.
- Boże! - krzyknął, choć wiedział, że nie musi.
- Cze... to znaczy: słucham cię, Adamie?
- Coś mi wyrosło nowego na polu. Zielone i długie. Co to jest?
- Ty mi powiedz.
- Racja, ja wymyślam nazwy. Hm... - spojrzał na roślinę. - To raczej warzywo, nie? Nie pachnie słodko.
- Tak, to warzywo, tak jak pomidor czy rzodkiewka.
- Jest zielone więc... - Adam zawahał się na moment. - Niech mu będzie zielenik.
Choć mężczyzna tego nie widział, poczuł, jak Bóg podrapał się z zakłopotaniem po głowie,
- Cóż - odrzekł Stwórca po chwili - może się przyjmie. Próbowałeś?
- Jeszcze nie. Mogę?
- No jasne. Inaczej bym nie stwarzał nowej rośliny na twoim polu.
- Ale dlaczego dopiero teraz? Czy szykujesz dla mnie, Boże, inne warzywa lub owoce? Czy starczy Edenu na moje uprawy?
Bóg głęboko się namyślił. Adam czekał na słowa wyjaśnienia, nie spodziewał się bowiem niczego innego, a już zwłaszcza oburzonego głosu Ojca.
- Adamie, czy wiesz, że stworzyłem ciebie i Ewę i dałem wam ten piękny ogród, byście mogli żyć w spokoju, nie lękając się niczego i podziwiając wszelkie uroki świata?
- Tak, Boże, wiem to - odpowiedział cicho mężczyzna, nagle zawstydzony.
- Dałem wam piękne i wysokie drzewa, różnolistne krzewy, bujną trawę, zwierzęta nierobiąca wam krzywdy. Wszystko macie, nie musicie nawet kiwać palcem. Tymczasem ty postanowiłeś zająć się czymś, czego nie zamierzałem was uczyć - pracą.
- Uprawa warzyw i owoców jest pracą? - zdziwił się Adam, zaraz jednak przyznał rację Stwórcy. - Rzeczywiście, dobra nazwa. Czy to źle, że zajmuję się pracą?
Bóg załamał ręce.
- Nie, skąd, ale co pomyślą inni? Jak będzie wyglądać historia? Następni ludzie mają czytać opowieści o pierwszym człowieku, który pracował w raju, który wstawał wcześnie rano i szedł późno spać, który w pocie czoła pochylał się nad ziemią, który dziabał ją jakimś patykiem...
- Nazwałem ją motyką.
- Wspaniale! Ale nie tak to miało wyglądać! - Głos Boga stał się bardzo doniosły. - Znając życie, pewnie mnie najbardziej się oberwie. Że cię zmusiłem, zagoniłem do roboty... potoczna nazwa pracy - też czasem wymyślę jakieś słowo. Spójrz, Ewy nie ciągnie do obowiązków, biega beztrosko wśród drzew. Nie pomyślałeś, że ją trochę zaniedbujesz?
- Nie, skąd. Ewa rozumie. Ja natomiast nie mogę pojąć, dlaczego Ojciec bardziej nie zainteresuje się jej wycieczkami pod zakazane drzewo i rozmowy z wężem?
- Wierzę, że moje pierwsze dzieci nie popełnią błędów. Że nie stracą swojego raju.
- Ja na pewno nie popełnię - powiedział stanowczo Adam i od razu poczuł, że twarz Boga się rozpromienia - Proszę mi powiedzieć, Boże, co z nowym warzywem? Do czego ma służyć?
- Postanowiłem stworzyć przeciwieństwo pomidora. By ludzie w przyszłości kłócili się, które z nich jest lepsze.
- Co to znaczy "kłócić się"?
- Ech, nieważne. Wiedziałem, że pierwszy człowiek będzie ciekawski, ale nie sądziłem, że aż tak. Mogłem zrobić na odwrót i stworzyć najpierw Ewę, a potem ciebie.
Adam uśmiechnął się tylko i wyszukał wśród delikatnych liści nowej rośliny niewielkie warzywo. Ugryzł kawałek i natychmiast wypluł.
- Chyba będziesz musiał obrać swój zielenik - zaśmiał się Bóg.

*

Wąż lubił patrzeć na Ewę, która bez wstydu chodziła po ogrodzie. Często zaczepiał ją i zaczynał rozmowę, która zawsze toczyła się nie po jego myśli. Tym razem jednak było inaczej.
- Ewuś, Ewuś droga, nie chciałabym skosztować owocu z wielkiego drzewa? Spójrz, jakie okrągłe, błyszczące...
- Nie, dziękuję. Bóg zakazał jeść czegokolwiek z tego drzewa. Nie możemy ruszyć nawet listka czy gałązki.
- Czemu więc codziennie zbliżasz się do niego i na nie patrzysz?
- Bo jest ładne - odparła bez wahania Ewa. Wąż od razu poznał, że nie mówi całej prawdy. - Zresztą, Bóg akurat patrzenia nie zabronił. Nic złego nie robię.
- Więc wiesz, co to jest zło?
- Zło to robienie tego, czego Bóg zabronił. Sprzeciwianie się jego woli - wyrecytowała niczym wyuczoną formułę kobieta.
- Doskonale... - zasyczał wąż. - Z Adamem czynicie tylko dobro?
- Staramy się. Nie znamy żadnych pokus. No, oprócz ciebie - zachęcasz mnie, bym skosztowała zakazanego owocu. Jestem ciekawa, co będziesz z tego miał?
- Ciekawość to pierwszy... ehm, nieważne. Co będę miał, gdy zjesz owoc z wielkiego drzewa? Prawdopodobnie wszystko.
Ewa spojrzała bacznie na węża.
- Czy ty przypadkiem nie uważasz się za lepszego od Boga?
- Oczywiście, że nie. Bój jest wszechmogący, jedyny, potężny.
Ewa wyczuła w głosie zwierzęcia nutkę fałszu, nie zareagowała jednak. Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w stronę Adamowego ogródka.
- Zaczekaj - zawołał wąż. - Czy Adam wystarczająco się tobą zajmuje?
- Dlaczego pytasz? To nasza sprawa. Ja... ja nie narzekam.
- Czyżby?
- Jesteś bardzo natrętnym stworzeniem - niemal krzyknęła Ewa. - Co, nie możesz przeboleć, że Bóg nie dał ci łap jak innym zwierzętom?
- Już dawno się z tym pogodziłem. Ty zaś, Ewo, czy przyzwyczaiłaś się do Adama, który niemal cały dzień pracuje - o tak, tak to się nazywa - w polu, na rozmowę z tobą przeznaczając jedynie krótkie chwile?
- On - kobieta szukała wzrokiem pomocy wśród drzew - on mnie kocha. Śpi ze mną każdej nocy.
- Och, co to za spanie, pewnie od razu zasypia.
- Nie, my... - Chciała powiedzieć, że długo rozmawiają i śmieją się, ale wiedziała, że to kłamstwo.
- Sądzisz, że kochałby cię i spał z tobą, gdyby w raju pojawiły się inne kobiety? - Wąż już czuł nadchodzący triumf. - Pomyśl, Ewo...
- Nie muszę myśleć, bo nikogo poza nami Bóg nie stworzył. Adam jest mój, ja jestem jego.
- Ale może zacząć stwarzać. Adamowi pozostało jeszcze trochę żeber.
- Nie, na pewno nie teraz.
Wąż zbliżył się do nóg Ewy i oparł głowę o jej uda.
- Dziś stworzył dla Adama nowe warzywo.
Reakcja Ewy była dokładnie taka, jakiej się spodziewał - kobieta cofnęła się gwałtownie, złapała za głowę i jęknęła. Sama nie wiedziała, dlaczego, w końcu chodziło o jakieś warzywo, a nie nową ludzką postać, uświadomiła sobie jednak, że zawsze zaczyna się od najmniejszych rzeczy. Bóg być może szykuje dla swojego syna coś wyjątkowego - kobietę, która pomoże mu w uprawie? Dobrze widział, że Ewa nie przepada za robieniem czegokolwiek, co wymagałoby wysiłku, Adam zaś coraz bardziej się męczył i wyraźnie potrzebował dodatkowych rąk do pracy. Nie, Ojciec mi tego nie zrobi - myślała Ewa - nie odbierze mi mojego Adama! Ale stworzył nowe warzywo, choć przecież mówił na początku, że wszystko już wymyślił, że wszystko już jest w ogrodzie... Wąż z zadowoleniem patrzył, jak Ewa zbliża się do zakazanego drzewa i wyciąga rękę po owoc.
- Weź... - zasyczał. - Śmiało. Bóg tylko tak żartuje, że coś się złego stanie. Raj się nie zmieni...
- Zjem - odparła pewnie Ewa. - Zjem i zniszczę tę nową roślinę. Nie będzie nikt jej już jadł, zostanie zapomniana raz na zawsze.
Zerwała owoc i bez chwili zastanowienia skosztowała. Zjadła cały, wyrzucając ogryzka daleko za siebie, po czym ruszyła zdecydowanym krokiem w stronę ogródka Adama.

*
Gdy niebo wyraźnie poczerniało, Adam dojadał trzeciego zielenika. Bez skórki smakował wybornie. Początkowo nie wystraszył się nagłej zmiany pogody, sądził bowiem, że po prostu zbiera się na duży deszcz, po chwili jednak usłyszał gniewny głos Boga.
- Ewa się zbliża!
Mimo że same słowa nie oznaczały niczego złego, wręcz przeciwnie, ton wypowiedzi Ojca kazał mu wypatrywać ukochanej ze strachem. Czy ona...
- Ewa się zbliża! - zawołał głośniej Bóg.
Adam ujrzał w oddali biegnącą kobietę. Nie biegła jak zawsze, delikatnie i z radością na twarzy, ale twardo, szybko, z iskrzącym się od zła wzrokiem.
- Boże, czy ona...?
- Tak, Adamie, zjadła zakazany owoc. Teraz szaleje z zazdrości o nową roślinę. Odsuń się, Adamie, mam na to sposób.
Adam cofnął się o kilka kroków. Wkrótce zobaczył, jak gładkie łodygi zielenika pokrywają się drobnymi kolcami, a liście stają się szorstkie i nieprzyjemne w dotyku - nawet nie musiał ich dotykać, by to wiedzieć. W tej samej chwili Ewa wpadła na pole, wprost w środek zielonych warzyw. Zaraz zawyła z bólu i rzuciła się do ucieczki.
- Ewo, zaczekaj! - krzyknął Adam.
- Już jej nic nie pomoże. Popełniła wielki grzech. Nie może już przebywać w raju.
- Co? Gdzie się więc podzieje? Gdzie sama pójdzie?
- Tam, gdzie praca będzie nie tylko chęcią, ale i obowiązkiem.
Adam patrzył na Ewę kulącą się pod drzewem i zakrywającą liśćmi piersi i miejsca intymne. Również i on poczuł się zawstydzony wystawionym na pokaz członkiem, który zakrył rękami.
- Ja nie mogę jej zostawić - powiedział i pobiegł pod zakazane drzewo. Zjadł owoc i wrócił do Ewy, która drżała ze strachu i z zimna.
- Wszystko będzie dobrze. Też spróbowałem. - Adam próbował się uśmiechnąć.
- Moje nogi...
- Bardzo bolą? Pokaż...
- Dosyć! - zagrzmiał Bóg. - Nie możecie dalej przebywać w Edenie. Wypędzam was, byście odtąd lękali się o przyszłość. Natura nie będzie już wam łaskawa. Strzeżcie się wszystkiego, co chodzi po ziemi. Wynoście się!
Pierwsi ludzie wstali i ruszyli w pierwszym lepszym kierunku. Nim minęła minuta, znane im widoki zniknęły, pojawiło się zaś szare niebo i pożółkła trawa z drzewami bez liści.
- Macie swoje nagie drzewa, hahahaha! Śnieg wkrótce spadnie. A nowe warzywo, które uchroniłem przed gniewem Ewy, nie będzie zielenikiem. To jest ogórek!

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Uprawa

#2 Post autor: pallas » 13 wrz 2015, 20:01

Na ten tekst głosowałem. Myślałem, że to tekst alchemika.
Spodobało mi się to, że tekst nie pozwalał mi się oderwać. I ten motyw pierwszych ludzi dla mnie genialne. Pokazanie również, że to Bóg ostatecznie nadaję nazwę. Pokazane jest również, że Adam sam wymyśla pracę. Przez nią traci i żonę, i raj.
Ale żeby nie było za słodko to się przyczepię ;)
Wiesz chyba do czego, do przerywników, gwiazdek czy jak to zwać. Tekst bez nich byłby spójny.

Tytan palla.

Ps.
Wiesz Patka nikt nie jest nieomylny, a w szczególności ja. :)
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Uprawa

#3 Post autor: Patka » 13 wrz 2015, 20:15

O gwiazdkach nie będę mówisz, wiesz, jakie mam o nich zdanie. Za komentarz dziękuję.

Czy to przez pracę Adam traci żonę i raj, nie powiedziałabym.

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Uprawa

#4 Post autor: pallas » 13 wrz 2015, 20:22

No masz rację, dla niego do bez różnicy. Ktoś powie, dlaczego?
W raju pracował i na wygnaniu tu i tu ma Ewę. Myślę, że ją kocha skoro zjadł z poznania dobra i zła. Wąż też jak zawszę sprytny.
Myślę, że Ewa nie wiedziała, co ją czeka. Adam chyba bardziej był uświadomił.

A ja nie zmienię zdania na temat gwiazdek.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
Gorgiasz
Moderator
Posty: 1608
Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51

Re: Uprawa

#5 Post autor: Gorgiasz » 13 wrz 2015, 20:39

Adam wyprostował się, otarł pot z czoła i ciężko westchnął, na razie bowiem nie znał słów, które bardziej pomogłoby mu w wyładowaniu emocji.
„mu” wydaje się zbyteczne; wiadomo komu.
na razie bowiem nie znał słów, które bardziej pomogłoby mu w wyładowaniu emocji.
Skoro „słów” (liczba mnoga), to raczej „pomogłyby”.
- Siedem, kochanie, siedem. Bóg, kochany ojciec, obdarzył nas siedmioma dniami tygodnia - poniedziałek, wtorek, środa...
Jak dla mnie, to „kochanie” jest powtórzone (kochany).
pomyliło mi się i do dni tygodnia doliczyłam marzec i kwiecień.
Skoro rzecz się dziej w biblijnym raju, to użyłbym hebrajskich nazw miesięcy; łatwo znaleźć w sieci. No i użycie ich, ma pewną tradycję literacką („Mistrz i Małgorzata”).
- Podeszła do Adama i przytuliła go z całej siły.
Napisałbym: - Podeszła do Adama i przytuliła się z całej siły.
To prawda, co Bóg mówił? Że pod koniec roku zrobi się biało?
W rejonach, gdzie znajdował się biblijny ogród Edenu, biało się raczej nie robi; nawet zimą.
Ale na wiosnę znów wyjdzie słońce...
Zimą słońce też jest.
- Dałem wam piękne i wysokie drzewa, różnolistne krzewy, bujną trawę, zwierzęta nierobiąca wam krzywdy.
„nierobiące”
- Ja na pewno nie popełnię - powiedział stanowczo Adam i od razu poczuł, że twarz Boga się rozpromienia - Proszę mi powiedzieć, Boże, co z nowym warzywem?
Kropka po „rozpromienia”.
Wąż lubił patrzeć na Ewę, która bez wstydu chodziła po ogrodzie. Często zaczepiał ją i zaczynał rozmowę, która zawsze toczyła się nie po jego myśli.
Powtórzone „która”.
i rozmawia z długim i beznogim zwierzęciem nazwanym "wąż" - sam nie wiedział,
Co, nie możesz przeboleć, że Bóg nie dał ci łap jak innym zwierzętom?
Teoretycznie (trzymając się Biblii), przed konsumpcją owocu, miał jeszcze łapy.
Zauważyłeś, że mi się brzuch powiększył?
Adam współżył z Ewą dopiero po wygnaniu. Jasne, że możesz to zmienić, ale to deprecjonuje opowiadaną historię, jako nawiązanie do znanego schematu. Takich miejsc jest zresztą więcej.
- To raczej warzywo, nie? Nie pachnie słodko.
Dwa „nie” obok siebie.
Choć mężczyzna tego nie widział, poczuł, jak Bóg podrapał się z zakłopotaniem po głowie,
Opuściłbym „mężczyzna”. No i kropka na końcu.
- Ewuś, Ewuś droga, nie chciałabym skosztować owocu z wielkiego drzewa? Spójrz, jakie okrągłe, błyszczące...
Raczej „nie chciałabyś”.
- Zło to robienie tego, czego Bóg zabronił. Sprzeciwianie się jego woli - wyrecytowała niczym wyuczoną formułę kobieta.
- Doskonale... - zasyczał wąż. - Z Adamem czynicie tylko dobro?
- Staramy się.
Przed zjedzeniem nie wiedziała co to dobro i zło. Na tym polega istota całej tej przypowieści.
Zjadła cały, wyrzucając ogryzka daleko za siebie, po czym ruszyła zdecydowanym krokiem w stronę ogródka Adama.
„wyrzucając ogryzek”
Adam ujrzał w oddali biegnącą kobietę. Nie biegła jak zawsze, delikatnie i z radością na twarzy, ale twardo, szybko, z iskrzącym się od zła wzrokiem.
„biegnąca – biegła”: powtórzenie.
Zaraz zawyła z bólu i rzuciła się do ucieczki.
Napisałbym: Zaraz jednak zawyła z bólu i rzuciła się do ucieczki.
Pierwsi ludzie wstali i ruszyli w pierwszym lepszym kierunku.
„Pierwsi – pierwszym”: powtórzenie
I nie bardzo w pierwszym lepszym kierunku, tylko tym, który prowadził do wyjścia z Edenu.
- Macie swoje nagie drzewa, hahahaha!
Jak na Boga – to reakcja niezbyt na poziomie.

Przykro mi, ale dla mnie tekst nie brzmi przekonująco (co nie zmienia faktu, że oddałem na niego głos). Jak dla mnie - nazbyt współcześnie, nie ma klimatu biblijnego, albo chociaż jego uproszczonej stylizacji, którą uzyskać można stosunkowo łatwo (poprzez kilka zwrotów z rozpowszechnionych tłumaczeń, czy oryginalnej terminologii). Rozmowy Boga z Adamem, mogłyby być mniej banalne, odnosić się do głębszych treści teologicznych czy filozoficznych, skoro już obdarzamy go rozumieniem kwestii, których rozumieć nie powinien i używaniem terminologii, której nie może znać – co zresztą jest w praktyce nieuniknione, taka umowność, którą volens nolens trzeba zaakceptować, ale jak już, to i wykorzystać. Co prawda jeśli odniesiemy się tylko do warunków konkursu – to ta uwaga traci na zasadności. Całość wydaje się być pisaną w pośpiechu, niektóre kwestie można było trochę dopracować i wygładzić; na przykład zróżnicować styl wypowiedzi Boga i ludzi, dodać trochę opisów.

Natomiast duży plus, że podjęłaś taką tematykę, zarówno dobrze wpasowując ją w charakter konkursu, jak i ogólnie – bo jest ona zawsze aktualna, godna uwagi i przemyśleń.

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Uprawa

#6 Post autor: alchemik » 13 wrz 2015, 20:46

Pallas, a czemu myślałeś, że to mój?
Ja nie piszę prozy.
A w swoim mam jeszcze więcej gwiazdek, bo mam niechronologiczne i oniryczne wątki.

Patka, Twój tekst przeczytałem jako pewną ironię.
Oczywiście temat raju i grzechu pierworodnego jest dosyć wyświechtany, ale raj jako warzywnik Adama, to coś nowego.
Ogórek w tym tekście pełni rolę drugoplanową.
Najistotniejsze jest zetknięcie się zamysłów boskich, z pragmatyzmem ludzkim.
W sumie, bóg stworzył sobie zabawkę, która miała tańczyc jak jej każą.
Ani Adam, ani Ewa nie spełniali pokładanych w nich boskich nadziei.
Adam, bo wymyślił i lubił pracę, Ewa, bo była ciekawa. Adam, bo poparł Ewę.


Wspólnie, zagrali istocie boskiej na nosie. Stworzeni na wzór i podobieństwo mieli też boski charakterek.
I bardzo dobrze, bo do tej pory chodzilbyśmy nadzy.
A jak mówić na owoc z rodziny dyniowatych zielenik czy ogórek, to przecież nieistotne.
Ważne, ze Adam go hodował, a Ewa nauczyła się kwasić, pewnie przez nieporządek, kiedy jej skwaśniał. Do wódki jak znalazł.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Uprawa

#7 Post autor: Patka » 13 wrz 2015, 20:57

Dziękuję, Gorgiaszu, za wnikliwą analizę, błędy poprawię. Wpadłam na pomysł takiego tekstu na dzień przed końcem konkursu, więc się musiałam spieszyć z pisaniem - zapewne, gdyby zostało mi więcej czasu, dopieściłabym tekst bardziej. ;) Tekst nie miał odnosić się do głębszych treści teologicznym czy filozoficznych, czytanie go "na poważnie" niewiele da, choć oczywiście jarcarskim też nazwać go nie można. Zmiany względem prawdziwej historii były przemyślane, wiem, że sporo zmieniłam i że mój raj jest inny od tego z Biblii. Nie zamierzałam też stosować stylizacji - nie uważałam, żeby była potrzebna.
Miło, że dostałam od ciebie punkcik. :) Czyżby pozostałe teksty były jeszcze gorsze? :be:

Alchemiku - dziękuję ślicznie za interpretację. Cieszę się, że można coś wyczytać z mojego utworu. :)

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Uprawa

#8 Post autor: skaranie boskie » 26 wrz 2015, 17:46

Z powodu ewidentnych wpadek, które - jako, że utwór konkursowy był - korekcie nie podlegały, nie oddałem swojego głosu na ten tekst. Byłem pewien, kto jest jego autorem, bo znam już poczucie humoru tegoż (vide "Zalane truskawki", "Koniec świata" itp.). Nie autorstwo jednak o oddanym głosie przesądziło, tylko sama fabuła i - choć przyznam, że trochę nieudolnie wciśnięte - przesłanie.
Prawdę mówiąc trochę się utożsamiłem z Adamem. To typ pracoholika. Spodobało mi się też podejście węża do Ewy, kobiety zaniedbanej przez męża, szukającej jakiejkolwiek odskoczni od szarej, choć ponoć rajskiej, codzienności. O Bogu - despocie nie wspominam, bo...
Nie lubię, psia mać! - jak zwykł był mawiać imć pan porucznik Józef Stadnicki. ;)
:beer: :beer: :beer:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

karolek

Re: Uprawa

#9 Post autor: karolek » 06 lis 2015, 23:21

Przyjemnie się czytało i z ciekawością, ale zakończenie spaliłaś, niczym dobrze zapowiadający się dowcip.

No i ten Adam za pracowity był i za odważny, przecież w rzeczywistości zachował się jak tchórz i wszystko zgonił na Ewę.

:beer:

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Uprawa

#10 Post autor: Patka » 19 lis 2015, 17:49

Z wielkim opóźnieniem, za które przepraszam - zwłaszcza skarania - dziękuję za komentarze. Rzadko zaglądam do prozy, choć, jako mod, powinnam dawać dobry przykład, ale od dawna brakuje mi zapału i czytanie nawet krótkiego tekstu jest dla mnie ciężkim wyzwaniem. Tym bardziej mi miło, że wam się chce czytać (mnie i innych).

:wstyd:

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”