Apostołowie szatana...

[skaranie boskie]

Wpływu, to rzeczywiście nie mamy, ale wyrazić niepokój warto.
Żeby mi kiedyś wnuki nie wytknęły, że wiedziałem, a nawet nie ostrzegłem.

[gość]

Wpływu, to rzeczywiście nie mamy, ale wyrazić niepokój warto.
Żeby mi kiedyś wnuki nie wytknęły, że wiedziałem, a nawet nie ostrzegłem.

- takich ludzików, co to w roku 1980 również twierdzili że nie mamy wpływu i szkoda się szarpać znałem wielu. Jeden z nich stoi obecnie na czele partii politycznej.

[@psik]

Szanowni poeci i pisarze namawiam usilnie do zaprzestania uzytkowania telewizora.

Demokracja to ustrój w którym rządzą ci, którzy dostali największą ilość głosów, choćby nawet byli durniami, dlatego ja nie jestem demokratą, bo to głupota. Ustrój w którym jakaś większość może przegłosować wszystko co im przyjdzie do głowy, trudno nazwać wolnościowym. Ale nie bójcie się PiSu, bo nie są tak wielcy, żeby zniszczyć Polskę bardziej niż PO. Jak jesteście demokratami to uszanujcie wybór wiekszości, ja nie szanuję bo nie jestem demokratą.

Pytali się starego górala, czy jest demokratą. Nigdy w zyciu - odpowiedział. Rządzy demokracji to rządy większośći, a przecież od zawsze wiadomo, że głupich jest więcej niż mądrych i zawsze ich przegłosują.

[skaranie boskie]

Jak jesteście demokratami to uszanujcie wybór wiekszości

Ta większość jest dyskusyjna.
W wyborach uczestniczyło około połowy uprawnionych i ci dali rządzącym coś koło 35 procentów. Z prostego rachunku wynika, że na PiS głosowało nie więcej, niż 18 procent uprawnionych do głosowania. Czy to większość? Polemizowałbym.
Od wielu lat powtarzam, że polski fenomen wyborczy polega na tym, że u nas do wyborów zawsze idą tylko niezadowoleni z aktualnego status quo, chcący zmian. Ci, którym jest dobrze nie fatygują się do lokali wyborczych, bo po co, skoro zmiany są im niepotrzebne.
Właśnie dzięki temu fenomenowi PiS-owi po raz drugi trafiło się, jak ślepemu psu, na obcej wsi przez sztachety po...ać.

[lczerwosz]

1. polski fenomen wyborczy polega na tym, że u nas do wyborów zawsze idą tylko niezadowoleni z aktualnego status quo, chcący zmian.
2. Ci, którym jest dobrze nie fatygują się do lokali wyborczych, bo po co, skoro zmiany są im niepotrzebne.

ad 1. To całkiem naturalne, niczego fenomenalnego w tym nie ma. Niezadowolony to idzie zmienić. Ty byś nie poszedł?
ad 2. Pewnie racja, że sytość rozleniwia.
Ale jest także zniechęcenie, brak wiary w zmiany, w poprawę losu, co wynika z niemożności przeprowadzenia czegokolwiek, np. zwołania referendum, uznania woli kilku milionów ludzi, rozpoczęcia dyskusji, gdyż niedopuszczane są wszelkie zdania niezależne. Brak wiary w uczciwość głosowania także zniechęca do brania udziału w tej szopce. Tak właśnie było w Lemingstanie.
Stawiam tezę, że ludzie nie mający wiary, że coś od nich zależy, też nie pójdą na wybory. Więcej, okoliczność braku wiary w wolne wybory jest znaczne bardziej zniechęcająca do głosowania, niż dobre samopoczucie w społeczeństwie. Tezy tej nie udowodnię, podobnie jak Ty swojej, to jest mniemanologia stosowana.
Z tego wynika, że zakładanie, że obywatele, którzy nie głosowali, poparliby partię miłości, jest nieuprawnione.

I jeszcze argument jeden. Kociokwik jaki rozległ sie w przestrzeni publicznej, początkowo wokół TK, a potem wobec zmian w mediach, zmian w podatkach od sklepów wielkopowierzchniowych, wobec 500+ i podatku od banków, dowodzi, że odstawieni od koryta umieją bardzo agresywnie domagać utrzymania swoich przywilejów. Ci na pewno zmobilizowali sie więc i poszli do wyborów. Było ich jednak za mało. Właśnie to udowodniły wybory.
Czyli tyle, co na marszach zakodowanych. Salonik plus opłaceni klakierzy plus nostalgicy po Unii Wolności, co uwierzyli w kolejną fatamorganę.

Możesz się nie zgadzać z wynikami, negować poczytalność Komisji Wyborczej i organizacji sprawdzających te wybory, jednak nie możesz zarzucić mi braku logiki. Nie jesteś też w stanie udowodnić, że milcząca większość, gdyby zagłosowałaby, to zmiotła by PiS.
Moim zdaniem byłoby jeszcze większe zwycięstwo Wolnego Narodu. Wcale nie wiem, czy PiS, czy Kukiz, a może lewice zwiększyły swoje szeregi posłów.
Twoje zdanie to nielogiczne chciejstwo, uczucie, przykro mi, że tak wychodzi.

[skaranie boskie]

Rzeczywiście. Leszku, nie udowodnię.
Taki wniosek wysnułem raczej z naszej najnowszej historii.
Zawsze zmiany rządzących opcji dokonują się u nas przy zwiększonej (w stosunku do zwyczajnej) frekwencji. W taki sposób wygrywała lewica po rządach śp. AWS, tak wygrywał PiS po lewicy i także samo Platforma odsuwała PiS od władzy, a już szczególnym przykładem są wybory z czerwca 89. Wtedy większość poszła wybierać, bo zależało jej na zmianach. Inaczej było, gdy przy władzy zostawała rządząca opcja (np. drugi wybór Platformy, czy drugi wybór Kwaśniewskiego na prezydenta). Oczywiście, moje obserwacje mogą być błędne.

[bronmus45]

@skaranie boskie
...
Każdorazowa wymiana partii rządzącej to w rezultacie próba zmycia zauważonych, powierzchownych brudów mopem zanurzonym w gnojowicy, czy też innym szambie - bronmus45

[skaranie boskie]

Akurat tu się z Tobą zhadzam.
Pewnie i nie tylko tu, ale - w przeciwieństwie do Ciebie - staram się pamiętać o głównym zadaniu naszego portalu. Jeśli chcesz powalczyć na słowa, odsyłam do zaprzyjaźnionego z nami forum światopoglądowego pt. ŚFINIA.
Trafisz nań, klikając na logo w dziale STRONY ZAPRZYJAŹNIONE. Takie ze świńskim ryjem.

[bronmus45]

Akurat tu się z Tobą zhadzam.
Pewnie i nie tylko tu, ale - w przeciwieństwie do Ciebie - staram się pamiętać o głównym zadaniu naszego portalu. Jeśli chcesz powalczyć na słowa, odsyłam do zaprzyjaźnionego z nami forum światopoglądowego pt. ŚFINIA.
Trafisz nań, klikając na logo w dziale STRONY ZAPRZYJAŹNIONE. Takie ze świńskim ryjem.

Jestem tam, gdzie wskazałeś. Faktycznie można wiele, lecz wobec... niewielu komentatorów, którzy mają ochotę do dyskusji. Wolą jedynie czytać. A takie pisanie zniechęca...

[lczerwosz]

zmowa milczenia?