że wypiłem pełne szklanki marzeń
lecz odbić mi się nie chciały
więc zagryzłem je miętą
bee bee
zwymiotowałem
kino trójwymiarowe
po drodze zahaczyłem
sceny masowoszare
rozbiegane poodrywane części
ludów samosięścinających
ptaki jak smoki ziejące
odorem ziarna spleśniałego
zszarzale zniesmaczony
pfui pfui
w C.O. zawartość scen
wypluwałem
do domu szedłem bezcelowo
droga się dziwnie dwojąc
w oczach kadrami troiła
wiedziałem że nogami
ruszam
i nic
aż wreszcie z podbrzusza
stłumiony głos łajać zaczął
otępionym gulgotem
przy murze musiałem
przystanąć
a co potem się stało
na jednej nodze jak chochoł
do domu skakać zmuszony byłem
i nagle pełno chochołów
wkoło i wokół dojrzałem
zdążały w tym samym kierunku
zaskoczyłem


jakie to szczęście
że to byk tylko majaczy sen