Napisy na słońcu /4/ - Mleko, miód i ludzie
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Napisy na słońcu /4/ - Mleko, miód i ludzie
od początku
poprzednia odsłona
IV. Mleko, miód i ludzie
Wiele minęło wiosen od Popiela czasów,
pomarł stary Ziemowit, pierwszy z linii Piastów.
Linii, która wykwitła nad krajem, jak łuna,
imię na się przybrawszy starego piastuna.
Wnuk Ziemowita rządził krajem sprawiedliwie,
więc się w pamięć potomnych wwiodło jego imię.
A zwał się Ziemomysłem. On to Polan ziemię
przez lata przed niemieckim osłaniał plemieniem;
pod nim pola zakwitły, rody powzrastały,
w siłę wielką się wziąwszy, Niemcom odpór dały.
Na tych polach złociły się pszeniczne łany,
do nich z dali, co roku, wracały bociany.
Strzechy zdobiły w gniazda jaskółek zastępy,
a wraz z nimi ruszali woje w dziewosłęby.
Tak kraina i miodem, i mlekiem, i ludem
sławna, dla obcych plemion jawiła się cudem.
Miał ci Ziemomysł synów, trzech tęgich junaków,
wojów wielkich, a mężnych, co nie znali strachu.
Mieszkiem przezwan najstarszy, za wyrękę ojcu –
kiedy ten się zestarzał – prowadzał był wojów,
wespół z bratem Ściborem, na liczne wyprawy,
by odpłacić sąsiadom za ich niecne sprawy.
Najmłodszy z braci – Leszek. Nie dały mu bogi
zbyt długo się napatrzeć u wrogów pożogi –
on to na wojnie przeciw zdradzieckim Weletom,
z nieprzyjacielskiej ręki, od miecza usieczon.
Stary, na łożu śmierci wieść o tym powziąwszy,
jeszcze się zrywać starał, co by syna pomścić
i choć w gorętwie leżał, ze śmiercią w zapasach,
przecie posłuchał Mieszka, kiedy mu doradzał,
by krwie słowiańskiej więcej próżno nie przelewać –
Niemcowi żeby więcej nie dokładać przewag.
Tak ci za Ziemomysła rośnie Polan sława,
tak się ich młode państwo nad Wartą rozkłada,
stoi mocnemi grody w częstokoły zbrojne,
które na ciężkich wałach mieszkanie spokojne
wiernego kniaziom ludu niezmiennie stanowi,
silne w potężnych wojów, odstrasza stąd wrogi.
Wedle przepastnych borów biją chłodne źródła,
prastare dęby stoją, jakoby na szczudłach,
na swych pniach zdobnych w dziuple, wysokich, a krępych.
One były ostoją miejsc wielkich, a świętych.
W nich Swarożyca stały drewniane posągi
straszne, acz piękne – dawne, jak dawne są bogi.
Czterema twarze wokół, w świata cztery strony,
swą potęgę rozsyłał Swarożyc ogromny,
bądź na welecką modłę, znaną wśród Polany,
co ją z wypraw przywiedli – Swetowidem zwany.
Czas pozwolił zapomnieć o jego legendzie,
lecz on kiedyś powróci i panować będzie
ze wszystkimi wraz bogi, które obiecały,
że powrócą, choć Niemce ich stąd wygnać chciały.
Tu głos księżyca przycichł, pośród nocy zawisł,
chwilę myślałem, że go wzruszenie tak dławi.
Spojrzałem w górę – światłem ujęła twarz szczera –
i chyba mi się zdało, że mu łza spłynęła.
cdn.
poprzednia odsłona
IV. Mleko, miód i ludzie
Wiele minęło wiosen od Popiela czasów,
pomarł stary Ziemowit, pierwszy z linii Piastów.
Linii, która wykwitła nad krajem, jak łuna,
imię na się przybrawszy starego piastuna.
Wnuk Ziemowita rządził krajem sprawiedliwie,
więc się w pamięć potomnych wwiodło jego imię.
A zwał się Ziemomysłem. On to Polan ziemię
przez lata przed niemieckim osłaniał plemieniem;
pod nim pola zakwitły, rody powzrastały,
w siłę wielką się wziąwszy, Niemcom odpór dały.
Na tych polach złociły się pszeniczne łany,
do nich z dali, co roku, wracały bociany.
Strzechy zdobiły w gniazda jaskółek zastępy,
a wraz z nimi ruszali woje w dziewosłęby.
Tak kraina i miodem, i mlekiem, i ludem
sławna, dla obcych plemion jawiła się cudem.
Miał ci Ziemomysł synów, trzech tęgich junaków,
wojów wielkich, a mężnych, co nie znali strachu.
Mieszkiem przezwan najstarszy, za wyrękę ojcu –
kiedy ten się zestarzał – prowadzał był wojów,
wespół z bratem Ściborem, na liczne wyprawy,
by odpłacić sąsiadom za ich niecne sprawy.
Najmłodszy z braci – Leszek. Nie dały mu bogi
zbyt długo się napatrzeć u wrogów pożogi –
on to na wojnie przeciw zdradzieckim Weletom,
z nieprzyjacielskiej ręki, od miecza usieczon.
Stary, na łożu śmierci wieść o tym powziąwszy,
jeszcze się zrywać starał, co by syna pomścić
i choć w gorętwie leżał, ze śmiercią w zapasach,
przecie posłuchał Mieszka, kiedy mu doradzał,
by krwie słowiańskiej więcej próżno nie przelewać –
Niemcowi żeby więcej nie dokładać przewag.
Tak ci za Ziemomysła rośnie Polan sława,
tak się ich młode państwo nad Wartą rozkłada,
stoi mocnemi grody w częstokoły zbrojne,
które na ciężkich wałach mieszkanie spokojne
wiernego kniaziom ludu niezmiennie stanowi,
silne w potężnych wojów, odstrasza stąd wrogi.
Wedle przepastnych borów biją chłodne źródła,
prastare dęby stoją, jakoby na szczudłach,
na swych pniach zdobnych w dziuple, wysokich, a krępych.
One były ostoją miejsc wielkich, a świętych.
W nich Swarożyca stały drewniane posągi
straszne, acz piękne – dawne, jak dawne są bogi.
Czterema twarze wokół, w świata cztery strony,
swą potęgę rozsyłał Swarożyc ogromny,
bądź na welecką modłę, znaną wśród Polany,
co ją z wypraw przywiedli – Swetowidem zwany.
Czas pozwolił zapomnieć o jego legendzie,
lecz on kiedyś powróci i panować będzie
ze wszystkimi wraz bogi, które obiecały,
że powrócą, choć Niemce ich stąd wygnać chciały.
Tu głos księżyca przycichł, pośród nocy zawisł,
chwilę myślałem, że go wzruszenie tak dławi.
Spojrzałem w górę – światłem ujęła twarz szczera –
i chyba mi się zdało, że mu łza spłynęła.
cdn.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl