Ponieważ znalazło się to utworze kierowanym do dzieci, nie chciałem rozwijać tam swoich wątpliwości. Zakładam więc ten wątek, żeby podyskutować o prawdziwości powyższych słów i ich wielu, możliwych interpretacjach. Oczywiście nie zarzucam tu Alicji żadnego negatywnego działania, może jedynie delikatne wprowadzenie małego czytelnika w błąd, jako następstwo wiary w nieco eufemistyczną propagandę.Alicja Jonasz pisze: Twój tata jest żołnierzem. Pomaga ludziom z dalekiego kraju.
Gdyby potraktować te słowa tak, jak brzmią, to można by spokojnie wysnuć tezę, że żołnierze wehrmachtu w latach czterdziestych ub. wieku pomagali ludziom w różnych, bliskich i dalekich krajach. A w to przecież nijak nikt nie uwierzy.
Czy nie wydaje się Wam, że nie należy uczyć dzieci godzenia się z kłamstwami już od najmłodszych lat? Przecież wspomniany żołnierz był, bądź jest, w tym dalekim kraju zwyczajnym okupantem. Nikt z miejscowej ludności nie życzy sobie jego tam pobytu, każdy zaś traktuje, jak wroga zarówno jego, jak i kraj, który go tam wysłał. Przecież żaden polski żołnierz nie pojechał do dalekiego kraju, żeby usuwać skutki powodzi, wybuchu wulkanu, bądź innego tsunami. To on jest tam czymś na kształt klęski żywiołowej, to on - zupełnie, jak Niemcy w całej historii drang nach osten, przynosi dobrodziejstwa na ostrzach mieczy, bądź lufach karabinów. Dobrodziejstwa niechciane i obce tamtejszej kulturze, jak nam obce było chrześcijaństwo, czy inne zachodnie wynalazki, jak Indianom Ameryki środkowej obce były idee i metody konkwistadorów. W czym więc tato Ali i jego dowódcy są lepsi od tamtych, że uważamy ich dobrych, a tamtych za złych? Czyżby miała tu zastosowanie moralność Kalego?
Reasumując - uważam, że wszelkie wyprawy wojenne, eufemistycznie zwane misjami (z dowolnym przymiotnikiem), są niczym innym, jak najazdami na inne, suwerenne kraje, a pobyt naszych (i nie tylko) wojsk na zajętych terytoriach zwykłą okupacją. Innymi słowy, wcale nie jesteśmy tacy świetlanie dobrzy, na jakich staramy się kreować. Pomstujemy na Rosjan, którzy zaanektowali Krym, sami równocześnie anektując dla Ameryki chociażby Afganistan.