Zima wasza, wiosna nasza /12/ - Zamach
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Zima wasza, wiosna nasza /12/ - Zamach
od początku
w poprzednim akcie
Epizod XII
Zamach
(Na ławeczce siedzą Krzywy i Literat.)
KRZYWY: Co on tam tak długo? Bimbrownie poszedł zakładać, czy ino wisienkie kupić?
LITERAT: Spokojnie. Pewnie się gapi w telewizor w galerii. Ciekawe, może coś znowu o Bolku powiedzą.
(Przez chwilę trwa milczenie. Krzywy z nudów dmucha w pustą butelkę, wywołując dźwięk przypominający syrenę okrętową)
LITERAT: A swoją drogą to, kurwa, ciekawe, czy on naprawdę donosił. Kiedyś to bym w ogień za nim poszedł, a teraz to nie wiem.
KRZYWY: Gupiś.
LITERAT: Co, prawdę mówię. Nie wiem, kurwa.
KRZYWY: Z tym ogniem to żeś gupi. Ja też kiedyś chciałem za tako jedno w ogień skoczyć. I dziś bym pewnie łysy był. Włosy by sie, kurwa, spalili.
LITERAT: Bankier wraca.
KRZYWY: Napijem się w końcu.
BANKIER: Jestem.
LITERAT: To, w mordę, widać. Ino gdzieś się szlajał tak długo.
KRZYWY: Mało nie usechlim.
BANKIER: Spoko. Masz, otwieraj. (Podaje butelkę Krzywemu). Telewizor oglądałem.
LITERAT: I co? ładny był? Może planujesz kupić?
BANKIER: Na chuj kupić, jak se mogę w galerii popatrzyć?
KRZYWY: Napijem się. (Podaje pełny kubek Literatowi.)
BANKIER: Trochę się zeszło, bo znów o Bolku gadali.
LIETERAT: Coś nowego?
BANKIER: Niby te kwity pokazali, że ponoć donosił i kasę brał.
LITERAT: A jednak! Miałeś rację, Krzywy, z tym ogniem.
KRZYWY: To się, kurwa, możem napić za racje. Ale ja tam nie wierze, co by Lechu nadawał do bezpieki.
LITERAT: No przecież są kwity. Sam Bankier mówi, że pokazali.
KRZYWY: Gupiś, już żem ci gadał.
BANKIER: A coś mu gadał?
KRZYWY: Ach! (macha lekceważąco ręką)
BANKIER: Że głupi, to racja. Wierzy temu Kaczyńskiemu, jak księdzu na kazaniu.
LITERAT: Komuś, do kurwy nędzy, trzeba wierzyć. A jeśli są jakieś kwity, to chyba przesądzone, nie?
BANKIER: Przesrane, nie przesądzone. To zwyczajna zemsta Kaczora.
LIETRAT: Za co?
BANKIER: Za lata czekania. Wałęsa wypierdolił go ze swojej kancelarii, bo sobie z braciszkiem i jeszcze takim jednym chudym, Maziarski się chyba nazywał, najpierw kanapową partyjkę, a potem jakąś przekręciarską spółkę założyli.
LIETRAT: Jaką partyjkę? Przecież Prezes założył Prawo i Sprawiedliwość, a to nie jest jakaś tam partyjka.
BANKIER: Tak. Założył, ale dopiero, jak mu się kanapa spod dupy wysunęła. Pamiętasz coś takiego, jak Porozumienie Centrum? Chyba dwie, albo trzy osoby w tym były, oprócz braciszków.
KRZYWY: Ty, było cóś takiego. Pamiętam. Taki chudy i wysoki był z nimi. Wyglądali razem jak Pat i Pataszon.
BANKIER: Chyba dwóch Pataszonów.
LIETERAT: Znowu się czepiasz wzrostu prezesa?
BANKIER: Chuj z twoim prezesem. Opowiadamy z Krzywym, jak było. Ty pewnie też pamiętasz, tylko się, kurwa, nie chcesz przyznać.
KRZYWY: A może po lufce, zanim sie rogadacie?
(piją kolejkę)
BANKIER: Otóż oni, pod płaszczykiem partii, założyli sobie spółkę „Telegraf”. Chuj wie, do czego miała służyć, ale podobno do takiego, półlegalnego kasowania milionowych łapówek.
LITERAT: Takie oskarżenia to trzeba udowodnić.
BANKIER: Takie, jakie teraz rzucają na Wałęsę też. Czy ktoś sprawdził autentyczność tych kwitów? Po co? Szkoda czasu. Zresztą, to nie pierwszy atak Kaczyńskiego.
LIETRAT: A był jakiś inny?
BANKIER: A był. Jak Wałęsa wypierdolił Kaczorów na trawkę, to się szybko znalazł poważny dziennikarz o skądś znajomym nazwisku Kurski, który nabazgrał książkę „Kim pan jest, panie Wachowski?”, w której dość przekonywująco zasugerował, że Wałęsa jest sterowany przez UB.
LITERAT: A co to ma wspólnego z kwitami, które przechowywał Kiszczak?
BANKIER: Tyle samo, ile pusta flaszka z kacem. Niby związek jest, ale odległy. Wtedy na poparcie pokazali jakieś zdjęcie, niby to ze szkolenia milicji.
LITERAT: Z Wałęsą?
BANKIER: Nie, z Wachowskim.
LITERAT: No to fakt. Bardzo to, kurwa, wiele ma wspólnego z dokumentami z teczki TW.
BANKIER: A skąd wiesz, że to są dokumenty z teczki?
LITERAT: No przecież sama Kiszczakowa chciała je sprzedać. Za dziewięćdziesiąt koła.
BANKIER: I ty to też łyknąłeś? Jakby ona chciała na tych papierach zarobić, to by do jakiejś gazety z tym poszła.
KRZYWY: Lepiej to tefałenu.
BANKIER: Racja. Każda telewizja wypłaciłaby jej za takie fanty nawet kilka razy więcej. I to bez targów.
LITERAt: To ja już głupi jestem.
KRZYWY: To żem ci dzisiej dwa razy gadoł.
LIETARAT: I tak wam nie wierzę. Coś musi być na rzeczy jednak.
BANKIER: A musi. Kaczor to człowiek pamiętliwy. Nigdy i nikomu nie wybacza. On się umie przyczaić, a we właściwym czasie uderza. Ziobrę też coś podobnego czeka. On raz zawiódł pana Jarka, a pan Jarek nie wybacza.
LITERAT: Nie przesadzasz?
BANKIER: Ani trochę. Pamiętasz Marcinkiewicza?
LITERAT: Tego premiera?
BANKIER: Tego samego. Ośmielił się uzyskać większe poparcie społeczne od samego pana prezesa, więc go pan prezes natychmiast spuścił w kanał. Duda i Szydło też są na odstrzał.
KRZYWY: Dude, to już mieli odstrzelić. Łopono.
BANKIER: Tak. Duda wpadł do rowu. Kompletna porażka. Znów będą tworzyli teorie spiskowe, a Macierewicz, to pewnie powoła speckomisję do wykrycia sprawców zamachu.
LIETRAT: Ty sobie jaja robisz, a o mały włos nie straciliśmy kolejnego prezydenta.
BANKIER: Niewielka strata by była. Chyba, że masz na myśli miejsce na Wawelu.
LITERAT: Pierdolisz. Jak w ogóle możesz byś taki cyniczny?
BANKIER: Nie mniej od twojego prezesa.
LITERAT: A co on ma z tym, kurwa, wspólnego?
BANKIER: A to jedynie, że jeśli to rzeczywiście byłaby próba zamachu, to musiałaby być inspirowana przez niego właśnie. Tylko on zyskałby na takim obrocie sprawy.
LITERAT: Co by zyskał? Gdyby chciał zostać prezydentem, to sam by wystartował w zeszłym roku.
BANKIER: Oj naiwny ty jesteś, Zdzichu. Ale mniejsza o to. Żadnego zamachu nie było. Są tylko dwie możliwości.
LITERAT: Jakie?
BANKIER: Albo to był zwyczajny wystrzał opony, a takie się zdarzają…
LITERAT: Znów pierdolisz. Przecież chyba BOR nie jeździ na jakimś gównie, tylko na nowych oponach.
BANKIER: A kto powiedział, że na starych? Rzecz w tym, że czasem nówkę spod igły może trafić szlag kilometr po wyjechaniu z oponiarni. To się zdarza, choć bardzo rzadko.
LITERAT: Właśnie, kurwa. Rzadko. A druga opcja?
BANKIER: Druga opcja, bardziej prawdopodobna, to prowokacja PiS.
LITERAT: Teraz to już zupełnie przeginasz. Zwariowałeś, czy chlałeś jakiś zajzajer na boku?
BANKIER: To tylko tobie coś mózg przeżera. Jeszcze trochę zaczniesz się modlić do tego swojego prezesa. Masz już jednego w domu, drugiego w telewizorze. Poszukaj sobie jeszcze jednego i będziesz miał trójcę.
LITERAT: Odjeb się od Trójcy, palancie.
KRZYWY: Ino się, kurwa, za łby nie bierzta, bo was ostudze w fontannie.
(odgłosy sprzeczki zwabiły pana Janka)
PAN JANEK: Co się tu dzieje, panowie?
LIETERAT: Nic, panie Janku. Tylko ten palant, Bankier, pierdoli od rzeczy.
PAN JANEK: Co pierdoli?
LITERAT: No, że niby ten wypadek prezydenta, to jakaś prowokacja PiS-u.
PAN JANEK: Interesująca teoria.
KRZYWY: A lufkie, to pan Janek przyjmie?
PAN JANEK: Jedną chętnie, ale nie więcej, bo muszę wracać. Spory ruch dzisiaj.
BANKIER: Pewnie zamach świętują.
PAN JANEK: Jaki zamach?
BANKIER: No na ukochanego ojca narodu, na Dudę.
PAN JANEK: Ty się czasem, Bankier, zastanów, co mówisz. Wiesz, że teraz jest gorzej, niż za komuny i za takie gadanie mogą cię na dłużej odciąć od wisienki?
BANKIER: I chuj z nimi. Żadna władza nie trwa wiecznie, a jak Kaczory się skończą, będę miał powód, żeby się do zbowidu zapisać.
PAN JANEK: To o co biega z tą prowokacją, bo nie zajarzyłem?
BANKIER: Normalne. Kaczyński zaraz ogłosi, jako prawdę objawioną, że układ tak się mocno wystraszył, że mu się dobiorą do dupy i przygotował kolejny zamach. Popularność mu wzrośnie, a wtedy każe Dudzie rozwiązać sejm i rozpisać nowe wybory.
LITERAT: To już idiotyzm, jaki tylko taki fanatyk, jak ty, mógł wymyślić. Po cholerę miałby zmieniać sejm, w którym ma większość?
BANKIER: Po to, żeby w następnym mieć większą i zaserwować nam swoją konstytucję.
LITERAT: Wszyscy straszą tą konstytucją, jakby to co złego miało być. A wszyscy przy tym powtarzają, że obecna jest do dupy.
BANKIER: Ale on chce wprowadzić taką, jaką kiedyś mieli komuniści. Z zapisem o przewodniej roli PiS. Jeśli tego nie czaisz, toś rzeczywiście głupi.
PAN JANEK: Muszę wracać do klientów, sorki.
(oddala się)
BANKIER: Ot i cały zamach.
KRZYWY: Jaki prezydent, taki zamach.
cdn.
w poprzednim akcie
Epizod XII
Zamach
(Na ławeczce siedzą Krzywy i Literat.)
KRZYWY: Co on tam tak długo? Bimbrownie poszedł zakładać, czy ino wisienkie kupić?
LITERAT: Spokojnie. Pewnie się gapi w telewizor w galerii. Ciekawe, może coś znowu o Bolku powiedzą.
(Przez chwilę trwa milczenie. Krzywy z nudów dmucha w pustą butelkę, wywołując dźwięk przypominający syrenę okrętową)
LITERAT: A swoją drogą to, kurwa, ciekawe, czy on naprawdę donosił. Kiedyś to bym w ogień za nim poszedł, a teraz to nie wiem.
KRZYWY: Gupiś.
LITERAT: Co, prawdę mówię. Nie wiem, kurwa.
KRZYWY: Z tym ogniem to żeś gupi. Ja też kiedyś chciałem za tako jedno w ogień skoczyć. I dziś bym pewnie łysy był. Włosy by sie, kurwa, spalili.
LITERAT: Bankier wraca.
KRZYWY: Napijem się w końcu.
BANKIER: Jestem.
LITERAT: To, w mordę, widać. Ino gdzieś się szlajał tak długo.
KRZYWY: Mało nie usechlim.
BANKIER: Spoko. Masz, otwieraj. (Podaje butelkę Krzywemu). Telewizor oglądałem.
LITERAT: I co? ładny był? Może planujesz kupić?
BANKIER: Na chuj kupić, jak se mogę w galerii popatrzyć?
KRZYWY: Napijem się. (Podaje pełny kubek Literatowi.)
BANKIER: Trochę się zeszło, bo znów o Bolku gadali.
LIETERAT: Coś nowego?
BANKIER: Niby te kwity pokazali, że ponoć donosił i kasę brał.
LITERAT: A jednak! Miałeś rację, Krzywy, z tym ogniem.
KRZYWY: To się, kurwa, możem napić za racje. Ale ja tam nie wierze, co by Lechu nadawał do bezpieki.
LITERAT: No przecież są kwity. Sam Bankier mówi, że pokazali.
KRZYWY: Gupiś, już żem ci gadał.
BANKIER: A coś mu gadał?
KRZYWY: Ach! (macha lekceważąco ręką)
BANKIER: Że głupi, to racja. Wierzy temu Kaczyńskiemu, jak księdzu na kazaniu.
LITERAT: Komuś, do kurwy nędzy, trzeba wierzyć. A jeśli są jakieś kwity, to chyba przesądzone, nie?
BANKIER: Przesrane, nie przesądzone. To zwyczajna zemsta Kaczora.
LIETRAT: Za co?
BANKIER: Za lata czekania. Wałęsa wypierdolił go ze swojej kancelarii, bo sobie z braciszkiem i jeszcze takim jednym chudym, Maziarski się chyba nazywał, najpierw kanapową partyjkę, a potem jakąś przekręciarską spółkę założyli.
LIETRAT: Jaką partyjkę? Przecież Prezes założył Prawo i Sprawiedliwość, a to nie jest jakaś tam partyjka.
BANKIER: Tak. Założył, ale dopiero, jak mu się kanapa spod dupy wysunęła. Pamiętasz coś takiego, jak Porozumienie Centrum? Chyba dwie, albo trzy osoby w tym były, oprócz braciszków.
KRZYWY: Ty, było cóś takiego. Pamiętam. Taki chudy i wysoki był z nimi. Wyglądali razem jak Pat i Pataszon.
BANKIER: Chyba dwóch Pataszonów.
LIETERAT: Znowu się czepiasz wzrostu prezesa?
BANKIER: Chuj z twoim prezesem. Opowiadamy z Krzywym, jak było. Ty pewnie też pamiętasz, tylko się, kurwa, nie chcesz przyznać.
KRZYWY: A może po lufce, zanim sie rogadacie?
(piją kolejkę)
BANKIER: Otóż oni, pod płaszczykiem partii, założyli sobie spółkę „Telegraf”. Chuj wie, do czego miała służyć, ale podobno do takiego, półlegalnego kasowania milionowych łapówek.
LITERAT: Takie oskarżenia to trzeba udowodnić.
BANKIER: Takie, jakie teraz rzucają na Wałęsę też. Czy ktoś sprawdził autentyczność tych kwitów? Po co? Szkoda czasu. Zresztą, to nie pierwszy atak Kaczyńskiego.
LIETRAT: A był jakiś inny?
BANKIER: A był. Jak Wałęsa wypierdolił Kaczorów na trawkę, to się szybko znalazł poważny dziennikarz o skądś znajomym nazwisku Kurski, który nabazgrał książkę „Kim pan jest, panie Wachowski?”, w której dość przekonywująco zasugerował, że Wałęsa jest sterowany przez UB.
LITERAT: A co to ma wspólnego z kwitami, które przechowywał Kiszczak?
BANKIER: Tyle samo, ile pusta flaszka z kacem. Niby związek jest, ale odległy. Wtedy na poparcie pokazali jakieś zdjęcie, niby to ze szkolenia milicji.
LITERAT: Z Wałęsą?
BANKIER: Nie, z Wachowskim.
LITERAT: No to fakt. Bardzo to, kurwa, wiele ma wspólnego z dokumentami z teczki TW.
BANKIER: A skąd wiesz, że to są dokumenty z teczki?
LITERAT: No przecież sama Kiszczakowa chciała je sprzedać. Za dziewięćdziesiąt koła.
BANKIER: I ty to też łyknąłeś? Jakby ona chciała na tych papierach zarobić, to by do jakiejś gazety z tym poszła.
KRZYWY: Lepiej to tefałenu.
BANKIER: Racja. Każda telewizja wypłaciłaby jej za takie fanty nawet kilka razy więcej. I to bez targów.
LITERAt: To ja już głupi jestem.
KRZYWY: To żem ci dzisiej dwa razy gadoł.
LIETARAT: I tak wam nie wierzę. Coś musi być na rzeczy jednak.
BANKIER: A musi. Kaczor to człowiek pamiętliwy. Nigdy i nikomu nie wybacza. On się umie przyczaić, a we właściwym czasie uderza. Ziobrę też coś podobnego czeka. On raz zawiódł pana Jarka, a pan Jarek nie wybacza.
LITERAT: Nie przesadzasz?
BANKIER: Ani trochę. Pamiętasz Marcinkiewicza?
LITERAT: Tego premiera?
BANKIER: Tego samego. Ośmielił się uzyskać większe poparcie społeczne od samego pana prezesa, więc go pan prezes natychmiast spuścił w kanał. Duda i Szydło też są na odstrzał.
KRZYWY: Dude, to już mieli odstrzelić. Łopono.
BANKIER: Tak. Duda wpadł do rowu. Kompletna porażka. Znów będą tworzyli teorie spiskowe, a Macierewicz, to pewnie powoła speckomisję do wykrycia sprawców zamachu.
LIETRAT: Ty sobie jaja robisz, a o mały włos nie straciliśmy kolejnego prezydenta.
BANKIER: Niewielka strata by była. Chyba, że masz na myśli miejsce na Wawelu.
LITERAT: Pierdolisz. Jak w ogóle możesz byś taki cyniczny?
BANKIER: Nie mniej od twojego prezesa.
LITERAT: A co on ma z tym, kurwa, wspólnego?
BANKIER: A to jedynie, że jeśli to rzeczywiście byłaby próba zamachu, to musiałaby być inspirowana przez niego właśnie. Tylko on zyskałby na takim obrocie sprawy.
LITERAT: Co by zyskał? Gdyby chciał zostać prezydentem, to sam by wystartował w zeszłym roku.
BANKIER: Oj naiwny ty jesteś, Zdzichu. Ale mniejsza o to. Żadnego zamachu nie było. Są tylko dwie możliwości.
LITERAT: Jakie?
BANKIER: Albo to był zwyczajny wystrzał opony, a takie się zdarzają…
LITERAT: Znów pierdolisz. Przecież chyba BOR nie jeździ na jakimś gównie, tylko na nowych oponach.
BANKIER: A kto powiedział, że na starych? Rzecz w tym, że czasem nówkę spod igły może trafić szlag kilometr po wyjechaniu z oponiarni. To się zdarza, choć bardzo rzadko.
LITERAT: Właśnie, kurwa. Rzadko. A druga opcja?
BANKIER: Druga opcja, bardziej prawdopodobna, to prowokacja PiS.
LITERAT: Teraz to już zupełnie przeginasz. Zwariowałeś, czy chlałeś jakiś zajzajer na boku?
BANKIER: To tylko tobie coś mózg przeżera. Jeszcze trochę zaczniesz się modlić do tego swojego prezesa. Masz już jednego w domu, drugiego w telewizorze. Poszukaj sobie jeszcze jednego i będziesz miał trójcę.
LITERAT: Odjeb się od Trójcy, palancie.
KRZYWY: Ino się, kurwa, za łby nie bierzta, bo was ostudze w fontannie.
(odgłosy sprzeczki zwabiły pana Janka)
PAN JANEK: Co się tu dzieje, panowie?
LIETERAT: Nic, panie Janku. Tylko ten palant, Bankier, pierdoli od rzeczy.
PAN JANEK: Co pierdoli?
LITERAT: No, że niby ten wypadek prezydenta, to jakaś prowokacja PiS-u.
PAN JANEK: Interesująca teoria.
KRZYWY: A lufkie, to pan Janek przyjmie?
PAN JANEK: Jedną chętnie, ale nie więcej, bo muszę wracać. Spory ruch dzisiaj.
BANKIER: Pewnie zamach świętują.
PAN JANEK: Jaki zamach?
BANKIER: No na ukochanego ojca narodu, na Dudę.
PAN JANEK: Ty się czasem, Bankier, zastanów, co mówisz. Wiesz, że teraz jest gorzej, niż za komuny i za takie gadanie mogą cię na dłużej odciąć od wisienki?
BANKIER: I chuj z nimi. Żadna władza nie trwa wiecznie, a jak Kaczory się skończą, będę miał powód, żeby się do zbowidu zapisać.
PAN JANEK: To o co biega z tą prowokacją, bo nie zajarzyłem?
BANKIER: Normalne. Kaczyński zaraz ogłosi, jako prawdę objawioną, że układ tak się mocno wystraszył, że mu się dobiorą do dupy i przygotował kolejny zamach. Popularność mu wzrośnie, a wtedy każe Dudzie rozwiązać sejm i rozpisać nowe wybory.
LITERAT: To już idiotyzm, jaki tylko taki fanatyk, jak ty, mógł wymyślić. Po cholerę miałby zmieniać sejm, w którym ma większość?
BANKIER: Po to, żeby w następnym mieć większą i zaserwować nam swoją konstytucję.
LITERAT: Wszyscy straszą tą konstytucją, jakby to co złego miało być. A wszyscy przy tym powtarzają, że obecna jest do dupy.
BANKIER: Ale on chce wprowadzić taką, jaką kiedyś mieli komuniści. Z zapisem o przewodniej roli PiS. Jeśli tego nie czaisz, toś rzeczywiście głupi.
PAN JANEK: Muszę wracać do klientów, sorki.
(oddala się)
BANKIER: Ot i cały zamach.
KRZYWY: Jaki prezydent, taki zamach.
cdn.
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2016, 0:09 przez zdzichu, łącznie zmieniany 2 razy.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie