"Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazdki"
Moderatorzy: skaranie boskie, eka
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
"Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazdki"
- Pokaż mi jeszcze raz moją gwiazdę! – prosiła, patrząc z zachwytem w niebo.
Siedziałyśmy w parku na otulonej winobluszczem ławce. Nad nami błyszczał kwadrat nieba. Niesamowity wieczór! Gwiazdy lśniły cudnie. Niektóre złocistym warkoczem rysowały czerń. Tańczyły po niej niczym robaczki świętojańskie.
– Sama nie mogę nigdy jej odnaleźć! Najwidoczniej gwiazdka bawi się w chowanego! Ukrywa się wśród sióstr, bym nie mogła jej dostrzec… Ty jedna zawsze potrafisz ją odnaleźć! Pokaż mi ją jeszcze raz…
Pachniała maciejka. Wątłe łodygi rośliny oplotły deseczki ławki. Delikatne kielichy kwiatków znalazły w nich oparcie i przytulone do nagrzanego drewna roztaczały wokół intensywną woń. Rosa chłodziła rozgrzane pędy traw i świerszcz przygrywał na skrzypkach. Wesoła melodia polnego grajka niosła się daleko, daleko… Odbijając się od wysokich koron drzew, wracała do zakątka otulonego ścianą winobluszczu.
- Odpocznij chwilę… - szepnęłam.
Miała wypieki na twarzy i spocone czoło. Uwielbiała biegać po parku wśród zieleni. Turlać się jak piłeczka po pachnącej ziołami łące albo ścigać motyle. Barwne skrzydełka owadów błyszczały wśród ostatnich promieni zachodzącego słońca, wprawiając wrażliwe serduszko dziecka w delikatne drżenie. Podskakiwała radośnie, próbując zagarnąć w ramiona to cudowne lśnienie. Była wtedy taka szczęśliwa! Męczyła się jednak szybko. Przybiegała co chwilę do mnie, by odpocząć. Otulałam ją wtedy wełnianym swetrem i odgarniając z ciepłego czoła kosmyki włosów, uśmiechałam się do niej. Była zbyt mała, by zrozumieć te wszystkie specjalistyczne pojęcia, którymi lekarze nazywali jej chorobę. A my wszyscy, którzy ją kochaliśmy, nie umieliśmy znaleźć odpowiednich słów, by pomóc jej zrozumieć…
Nie mieliśmy odwagi…
Słońce już zaszło.
- Wiesz, chyba znalazłam! Czy to ta malutka?! Błyszczy bardziej niż inne, ale jest jeszcze taka nieduża… Czy to dlatego, że ja jestem mała?! – Roziskrzonymi oczami wpatrywała się w niebo, pokazując świecący punkcik. – A czy gdy będę dorosła, gwiazda urośnie wraz ze mną? Czy będzie wtedy taka duża jak ja?
Wskoczyła szybko na ławkę i stając na paluszkach, wyciągnęła dłoń ku niebu, jakby chciała dotknąć błyszczącej gwiazdki. Potem usiadła blisko i zaglądając mi w oczy, znów poprosiła:
- Opowiedz mi bajkę o mojej gwiazdce!
- Patrycjo, to dzisiaj już drugi raz… - szepnęłam, głaszcząc ją delikatnie po policzku. – Musimy wracać do domu, bo twoja mamusia będzie się niepokoić. Obiecałam, że wrócimy przed kolacją. Musisz odpocząć…
- Opowiedz ostatni raz, a potem pójdziemy… - nalegała dziewczynka.
Wiedziała, że się zgodzę. Czym prędzej wdrapała mi się na kolana i otoczywszy ramionami moją szyję, wlepiła brązowe oczka w moje. Pachniała dziką miętą. Delikatne listki zaplątane w loczki wydzielały przyjemny aromat. Komary bały się tego zapachu. Odlatywały przerażone, znikając w objęciach ciemności.
- Kiedy człowiek rodzi się, anioł zapala dla niego na niebie gwiazdę. Obdarza ją mądrością własnego serca, by towarzyszyła człowiekowi przez całe życie… Twoja gwiazdka narodziła się o świcie. Jej blask sprawił, że twoje serduszko zabiło po raz pierwszy samodzielnie, a rączki ufnie objęły światło dnia. Byłaś taka malutka jak muszelka wyrzucona na brzeg przez morskie fale. Mama od razu przytuliła cię do serca. Tata na wieść o narodzinach córeczki przybiegł do szpitala z bukietem czerwonych róż. Usiadł przy łóżku, delikatnie otulił cię kołderką i patrzył ze wzruszeniem, jak zasypiasz wtulona w ciepło… Po jego policzkach płynęły łzy. Zwinne duszki chwytały je w kryształowe kubki i nasycały ich czystością twoje pierwsze dziecięce sny.
Gwiazdka, patrząc na radość twoich rodziców, zawołała do Anioła:
- Ta dziewczynka jest taka delikatna! Śliczna jak aniołek! Spójrz tylko na jej buzię! A jakie ma śmieszne nóżki! Jakie malutkie rączki!
Skrzydlaty przyjaciel odrzekł:
- O tak! Jest jeszcze malutka! Wiele musi się nauczyć, zanim stanie się samodzielna. Ty, Gwiazdko, będziesz towarzyszyć jej przez całe życie. Twoja mądrość pomoże jej zdobyć potrzebną do życia wiedzę.
- Moja mądrość? – ze zdziwieniem krzyknęła Gwiazdka. – Ależ mój przyjacielu, przecież ja sama nic jeszcze nie wiem o świecie! Jak mam więc nauczyć to dziecko mądrości?
Anioł pogłaskał Gwiazdkę po jednym ze świetlistych ramion i z dobrodusznym uśmiechem odpowiedział:
- Nie martw się Gwiazdko… Zabiorę cię w podróż i pokażę świat! Rozglądaj się uważnie wokół, a na pewno poznasz wszystkie jego tajemnice.
I tak rozpoczęła się wędrówka przyjaciół po bezkresnym niebie. Wspaniała podróż pełna niespodzianek! Gwiazdka cieszyła się każdym napotkanym drobiazgiem. Wszystko było dla niej niezwykłe! Toczyła się po gwiezdnym szlaku, co chwila wydając z siebie okrzyk zachwytu. Długo by opowiadać, co Gwiazdka widziała po drodze. Anioł musiał pilnować, by niedoświadczona w wędrowaniu przyjaciółka nie zgubiła mu się po drodze.
Musisz wiedzieć Patrycjo, że taka podróż przez świat jest bardzo trudna – wymaga wiele odwagi. Łatwo zbłądzić wśród gwiezdnych szlaków. W dzień podróżnicy kierowali się ciepłem promieni słonecznych, nocą zaś wędrowali po Drodze Mlecznej. Gwiazdka, oczarowana pięknem nieba, płynęła po nim radośnie. Dziarsko podskakiwała na swoich ramionach, zahaczając o puszyste chmurki. Była tak zafascynowana gwiezdnym światem, że zapominała o swoim przewodniku. Co chwilę schodziła ze szlaku, przyglądając się z ciekawością cudom niebieskiej krainy. A było na co popatrzeć! Anioły uwijały się jak pszczółki w ulu. Jedne zbierały w kryształowe wiaderka kolory tęczy, by nimi pomalować rozkwitające rankiem kwiaty. Inne fruwały z wielkimi konewkami, nasączając chmury deszczem. Niektóre wachlowały skrzydłami tak mocno, że powstawał silny wiatr. Były wśród nich i takie, które sfruwały na ziemię i żyły pośród ludzi. Te anioły najbardziej przypadły do gustu Gwiazdce. Nie miała problemu z ich rozpoznaniem. Ich serca świeciły jaśniej niż ludzkie, a schowane w ramionach skrzydła dawały im moc obdarowywania przyjaciół miłością.
- Aniele, jaki świat jest niezwykły! Otacza nas tyle piękna! – wołała z zachwytem Gwiazdka.
- O tak! To prawdziwy cud! Niestety, ludzie nie zawsze potrafią docenić jego piękno. Czasami postępują bardzo bezmyślnie… – mówił ze smutkiem do swej towarzyszki Anioł, wznosząc się co raz bardziej ku tarczy Słońca.
Gwiezdny zegar wybił południe. Dwanaście uderzeń anioła – zegarmistrza w złoty gong obwieściło środek dnia. Słońce o tej porze świeciło najmocniej. Właśnie zasiadło na swoim tronie, by powitać gości.
- Witaj Słońce! Widzę, że nie próżnujesz! – zawołał Anioł, lądując wraz z Gwiazdką u stóp złotego tronu.
- Eh, jestem już bardzo zmęczone. Muszę wcześnie wstawać, by zdążyć przed zachodem rozesłać świetlistych posłańców we wszystkie zakątki niebieskiej krainy – odrzekło Słońce.
Rzeczywiście, w słonecznym pałacu panował niesamowity ruch. Promyki nieustannie ustawiały się w kolejce do świetlistego tronu. Jedne stały grzecznie, pilnując swojej kolejki. Inne kręciły się niespokojnie, chcąc jak najszybciej wyruszyć w drogę. Niektóre z nich to prawdziwi nicponie, powietrzni akrobaci, wieczni włóczykije. Wszystkie były podobne do siebie jak dwie krople wody. Ich czupryny mieniły się całą gamą barw. Były tam pasemka żółte, pomarańczowe, czerwone, zielone, niebieskie i fioletowe… Każda czuprynka jarzyła się tak mocno, że ściany słonecznego pałacu lśniły kolorami tęczy. Gwiazdka była zachwycona! Każdy z promyków otrzymywał od Słońca zapaloną pochodnię i odlatywał w wyznaczonym przez nie kierunku.
- Moje promyki muszą dotrzeć wszędzie, inaczej mrok ogarnie ziemię i zniszczy na niej życie. Bez mego światła nic nie przetrwa. Kogo do mnie przywiodłeś skrzydlaty przyjacielu? – zapytało Słońce, spojrzawszy na Gwiazdkę.
A ona, nie czekając na odpowiedź Anioła, postanowiła sama się przedstawić. Dygnęła ślicznie i wyśpiewała jednym tchem:
- Cześć! Jestem Gwiazdka! Narodziłam się wraz ze wschodem Słońca. Twoje promienie jako pierwsze ogrzały moje ramiona. Mam malutką przyjaciółkę Patrycję. Przyszła na świat rankiem… Jest jeszcze taka delikatna i bezbronna! Potrzebuje naszej pomocy. Przyleciałam cię prosić, abyś otuliło to dziecko swoim ciepłem. Niech nigdy nie zabraknie w jego życiu Słońca!
- Gwiazdko! – Roześmiało się Słońce. – Możesz być spokojna, mój promyk asystował przy narodzinach Patrycji. Płomień z jego pochodni nasycił serce tego dziecka niezwykłym żarem. Wraz z tym ciepłem otrzymała niezwykłą moc - moc miłości! Będzie czerpać z niej siłę przez całe życie.
- Dziękuję ci Słońce! – Gwiazdka aż podskoczyła z radości, dowiedziawszy się, jak wielki dar nosi w sercu Patrycja.
- A teraz ruszajcie dalej! Ja mam jeszcze dużo pracy… - Westchnęło Słońce. – Po drugiej stronie niebieskiej bramy mieszka mój brat Księżyc. Odwiedźcie go i pozdrówcie ode mnie. Nigdy nie mamy czasu, by się spotkać. On pracuje nocą, ja zaś w dzień. Ciągle mijamy się. Musicie dotrzeć do jego pałacu, zanim wyruszy na nocną wędrówkę po niebie.
- Dziękujemy ci Słońce za wszystko – rzekł Anioł i wraz z przyjaciółką pofrunął w kierunku niebiańskiej bramy.
Droga była daleka. Gwiazdka płynęła za Aniołem, rozglądając się na boki. Nadchodził wieczór. Aniołki z małymi latarkami zaczęły krążyć po niebieskim gościńcu. Wyglądały z daleka jak robaczki świętojańskie. Cała Droga Mleczna usiana była błyszczącymi punkcikami.
- Dobry wieczór, siostry! – wołała Gwiazdka, mijając kuzynki. Wiedziała, że każda z nich oznacza jedno ludzkie istnienie.
Księżyc mieszkał w gwiezdnym pałacu. Jego tron wyścielony warkoczami komet lśnił pośrodku lazurowej komnaty.
- Czekałem na was – powitał przybyszy. – Przebyliście wiele mil świetlnych. Na pewno jesteście strudzeni. Odpocznijcie!
Anioł i Gwiazdka usiedli na kryształowych krzesłach. Duszek ubrany w błękitny smoking przyniósł nektar w kubkach w kształcie liliowych dzbaneczków. Aromatyczny napój szybko pokrzepił zmęczonych wędrowców. Gwiazdka nigdy nie piła nic równie smacznego. Głaskała się z zadowoleniem po brzuszku, mrugając wymownie w kierunku skrzydlatego kelnera. Najwidoczniej miała ochotę na kolejną porcję odżywczego nektaru! Duszek na skinienie Księżyca podał następną porcję smakowitości.
- Mmmm… - mruczał nasycony nektarem Anioł.
Księżyc, widząc, jak wielką przyjemność sprawił swoim gościom, podkręcił wąsy i rzekł:
- Gwiazdko, wiem, dla kogo bije twoje gwiezdne serduszko! Poprzez płaszcz chmur otaczających ziemię przeniknęło do mojego królestwa ufne spojrzenie kasztanowych oczu pewnej dziewczynki. Musisz wiedzieć, że w chwili jej narodzin wlałem w jej serduszko księżycowy żar. Ta moc pomoże małej zachować czyste serce. Świat usiany jest licznymi niebezpieczeństwami. Dzięki otrzymanemu podarkowi uda się jej zwalczyć mrok. Obdarzona nim na pewno będzie umiała pokonać wszystkie trudności.
Gwiazdka na wieść o kolejnym darze ofiarowanym swej podopiecznej podskoczyła z radości.
- Dziękuję ci, Księżycu, za ten cudowny dar! – zawołała - Musimy wracać Aniele do domu jak najszybciej! Patrycja na mnie czeka!
Serduszko dziecka nasycone słonecznym i księżycowym żarem biło tak mocno, że Gwiazdka słyszała jego melodię w lazurowym pałacu. Nie mogła doczekać się chwili, w której znów ujrzy dziewczynkę.
Anioł uśmiechnął się do przyjaciółki. Gwiazdka poczuła nagle ciepły powiew skrzydeł. Wiedziała, że jest bezpieczna pod jego opieką. Anielska moc uniosła ją wysoko i umieściła na niebieskim firmamencie.
Spójrz, Patrycjo, jak pięknie lśni na wieczornym niebie! Twoja gwiazdka nigdy cię nie opuści. Żar z jej gwiezdnego serca codziennie nasyca twoje serduszko miłością, daje mu radość i odwagę. Pamiętaj, że ilekroć mrok ogarnie twój świat, gwiezdne światło pomoże ci odnaleźć właściwą drogę. Pokonasz mrok! Dzięki niemu odnajdziesz ludzi, których pokochasz…
- A czy Gwiazdka sprawiła także, że spotkałam ciebie…? – zapytała dziewczynka, przytulając się do mnie.
Moje serce zadrżało. Nic nie odpowiedziałam. Nie musiałam… Wyręczyła mnie w tym Gwiazdka. Promieniując ze szczęścia, szepnęła czule do wtulonego w moje ramiona dziecka:
- Jestem z tobą maleńka…
Od tamtego sierpniowego wieczoru upłynęło kilka miesięcy. Lato odeszło wraz z szumem skrzydeł odlatujących na południe ptaków. Ale dla mnie czas zatrzymał się w miejscu.
Gdzie jesteś Patrycjo? Czekam na ciebie w parku na otulonej purpurowym winobluszczem ławce. Tam wciąż pachnie maciejka i świerszcz gra. Spoglądam w niebo i widzę to samo co wtedy... Na wschodzie śliczny Księżyc. Na niebiańskim gościńcu aniołki z latarkami rozpraszają mrok. Wysoko po firmamencie biegnie gwiazdka, radośnie podskakuje wśród lśniących punkcików, czasem ginie mi z oczu…
To ty bawisz się z nią w chowanego… prawda?
Siedziałyśmy w parku na otulonej winobluszczem ławce. Nad nami błyszczał kwadrat nieba. Niesamowity wieczór! Gwiazdy lśniły cudnie. Niektóre złocistym warkoczem rysowały czerń. Tańczyły po niej niczym robaczki świętojańskie.
– Sama nie mogę nigdy jej odnaleźć! Najwidoczniej gwiazdka bawi się w chowanego! Ukrywa się wśród sióstr, bym nie mogła jej dostrzec… Ty jedna zawsze potrafisz ją odnaleźć! Pokaż mi ją jeszcze raz…
Pachniała maciejka. Wątłe łodygi rośliny oplotły deseczki ławki. Delikatne kielichy kwiatków znalazły w nich oparcie i przytulone do nagrzanego drewna roztaczały wokół intensywną woń. Rosa chłodziła rozgrzane pędy traw i świerszcz przygrywał na skrzypkach. Wesoła melodia polnego grajka niosła się daleko, daleko… Odbijając się od wysokich koron drzew, wracała do zakątka otulonego ścianą winobluszczu.
- Odpocznij chwilę… - szepnęłam.
Miała wypieki na twarzy i spocone czoło. Uwielbiała biegać po parku wśród zieleni. Turlać się jak piłeczka po pachnącej ziołami łące albo ścigać motyle. Barwne skrzydełka owadów błyszczały wśród ostatnich promieni zachodzącego słońca, wprawiając wrażliwe serduszko dziecka w delikatne drżenie. Podskakiwała radośnie, próbując zagarnąć w ramiona to cudowne lśnienie. Była wtedy taka szczęśliwa! Męczyła się jednak szybko. Przybiegała co chwilę do mnie, by odpocząć. Otulałam ją wtedy wełnianym swetrem i odgarniając z ciepłego czoła kosmyki włosów, uśmiechałam się do niej. Była zbyt mała, by zrozumieć te wszystkie specjalistyczne pojęcia, którymi lekarze nazywali jej chorobę. A my wszyscy, którzy ją kochaliśmy, nie umieliśmy znaleźć odpowiednich słów, by pomóc jej zrozumieć…
Nie mieliśmy odwagi…
Słońce już zaszło.
- Wiesz, chyba znalazłam! Czy to ta malutka?! Błyszczy bardziej niż inne, ale jest jeszcze taka nieduża… Czy to dlatego, że ja jestem mała?! – Roziskrzonymi oczami wpatrywała się w niebo, pokazując świecący punkcik. – A czy gdy będę dorosła, gwiazda urośnie wraz ze mną? Czy będzie wtedy taka duża jak ja?
Wskoczyła szybko na ławkę i stając na paluszkach, wyciągnęła dłoń ku niebu, jakby chciała dotknąć błyszczącej gwiazdki. Potem usiadła blisko i zaglądając mi w oczy, znów poprosiła:
- Opowiedz mi bajkę o mojej gwiazdce!
- Patrycjo, to dzisiaj już drugi raz… - szepnęłam, głaszcząc ją delikatnie po policzku. – Musimy wracać do domu, bo twoja mamusia będzie się niepokoić. Obiecałam, że wrócimy przed kolacją. Musisz odpocząć…
- Opowiedz ostatni raz, a potem pójdziemy… - nalegała dziewczynka.
Wiedziała, że się zgodzę. Czym prędzej wdrapała mi się na kolana i otoczywszy ramionami moją szyję, wlepiła brązowe oczka w moje. Pachniała dziką miętą. Delikatne listki zaplątane w loczki wydzielały przyjemny aromat. Komary bały się tego zapachu. Odlatywały przerażone, znikając w objęciach ciemności.
- Kiedy człowiek rodzi się, anioł zapala dla niego na niebie gwiazdę. Obdarza ją mądrością własnego serca, by towarzyszyła człowiekowi przez całe życie… Twoja gwiazdka narodziła się o świcie. Jej blask sprawił, że twoje serduszko zabiło po raz pierwszy samodzielnie, a rączki ufnie objęły światło dnia. Byłaś taka malutka jak muszelka wyrzucona na brzeg przez morskie fale. Mama od razu przytuliła cię do serca. Tata na wieść o narodzinach córeczki przybiegł do szpitala z bukietem czerwonych róż. Usiadł przy łóżku, delikatnie otulił cię kołderką i patrzył ze wzruszeniem, jak zasypiasz wtulona w ciepło… Po jego policzkach płynęły łzy. Zwinne duszki chwytały je w kryształowe kubki i nasycały ich czystością twoje pierwsze dziecięce sny.
Gwiazdka, patrząc na radość twoich rodziców, zawołała do Anioła:
- Ta dziewczynka jest taka delikatna! Śliczna jak aniołek! Spójrz tylko na jej buzię! A jakie ma śmieszne nóżki! Jakie malutkie rączki!
Skrzydlaty przyjaciel odrzekł:
- O tak! Jest jeszcze malutka! Wiele musi się nauczyć, zanim stanie się samodzielna. Ty, Gwiazdko, będziesz towarzyszyć jej przez całe życie. Twoja mądrość pomoże jej zdobyć potrzebną do życia wiedzę.
- Moja mądrość? – ze zdziwieniem krzyknęła Gwiazdka. – Ależ mój przyjacielu, przecież ja sama nic jeszcze nie wiem o świecie! Jak mam więc nauczyć to dziecko mądrości?
Anioł pogłaskał Gwiazdkę po jednym ze świetlistych ramion i z dobrodusznym uśmiechem odpowiedział:
- Nie martw się Gwiazdko… Zabiorę cię w podróż i pokażę świat! Rozglądaj się uważnie wokół, a na pewno poznasz wszystkie jego tajemnice.
I tak rozpoczęła się wędrówka przyjaciół po bezkresnym niebie. Wspaniała podróż pełna niespodzianek! Gwiazdka cieszyła się każdym napotkanym drobiazgiem. Wszystko było dla niej niezwykłe! Toczyła się po gwiezdnym szlaku, co chwila wydając z siebie okrzyk zachwytu. Długo by opowiadać, co Gwiazdka widziała po drodze. Anioł musiał pilnować, by niedoświadczona w wędrowaniu przyjaciółka nie zgubiła mu się po drodze.
Musisz wiedzieć Patrycjo, że taka podróż przez świat jest bardzo trudna – wymaga wiele odwagi. Łatwo zbłądzić wśród gwiezdnych szlaków. W dzień podróżnicy kierowali się ciepłem promieni słonecznych, nocą zaś wędrowali po Drodze Mlecznej. Gwiazdka, oczarowana pięknem nieba, płynęła po nim radośnie. Dziarsko podskakiwała na swoich ramionach, zahaczając o puszyste chmurki. Była tak zafascynowana gwiezdnym światem, że zapominała o swoim przewodniku. Co chwilę schodziła ze szlaku, przyglądając się z ciekawością cudom niebieskiej krainy. A było na co popatrzeć! Anioły uwijały się jak pszczółki w ulu. Jedne zbierały w kryształowe wiaderka kolory tęczy, by nimi pomalować rozkwitające rankiem kwiaty. Inne fruwały z wielkimi konewkami, nasączając chmury deszczem. Niektóre wachlowały skrzydłami tak mocno, że powstawał silny wiatr. Były wśród nich i takie, które sfruwały na ziemię i żyły pośród ludzi. Te anioły najbardziej przypadły do gustu Gwiazdce. Nie miała problemu z ich rozpoznaniem. Ich serca świeciły jaśniej niż ludzkie, a schowane w ramionach skrzydła dawały im moc obdarowywania przyjaciół miłością.
- Aniele, jaki świat jest niezwykły! Otacza nas tyle piękna! – wołała z zachwytem Gwiazdka.
- O tak! To prawdziwy cud! Niestety, ludzie nie zawsze potrafią docenić jego piękno. Czasami postępują bardzo bezmyślnie… – mówił ze smutkiem do swej towarzyszki Anioł, wznosząc się co raz bardziej ku tarczy Słońca.
Gwiezdny zegar wybił południe. Dwanaście uderzeń anioła – zegarmistrza w złoty gong obwieściło środek dnia. Słońce o tej porze świeciło najmocniej. Właśnie zasiadło na swoim tronie, by powitać gości.
- Witaj Słońce! Widzę, że nie próżnujesz! – zawołał Anioł, lądując wraz z Gwiazdką u stóp złotego tronu.
- Eh, jestem już bardzo zmęczone. Muszę wcześnie wstawać, by zdążyć przed zachodem rozesłać świetlistych posłańców we wszystkie zakątki niebieskiej krainy – odrzekło Słońce.
Rzeczywiście, w słonecznym pałacu panował niesamowity ruch. Promyki nieustannie ustawiały się w kolejce do świetlistego tronu. Jedne stały grzecznie, pilnując swojej kolejki. Inne kręciły się niespokojnie, chcąc jak najszybciej wyruszyć w drogę. Niektóre z nich to prawdziwi nicponie, powietrzni akrobaci, wieczni włóczykije. Wszystkie były podobne do siebie jak dwie krople wody. Ich czupryny mieniły się całą gamą barw. Były tam pasemka żółte, pomarańczowe, czerwone, zielone, niebieskie i fioletowe… Każda czuprynka jarzyła się tak mocno, że ściany słonecznego pałacu lśniły kolorami tęczy. Gwiazdka była zachwycona! Każdy z promyków otrzymywał od Słońca zapaloną pochodnię i odlatywał w wyznaczonym przez nie kierunku.
- Moje promyki muszą dotrzeć wszędzie, inaczej mrok ogarnie ziemię i zniszczy na niej życie. Bez mego światła nic nie przetrwa. Kogo do mnie przywiodłeś skrzydlaty przyjacielu? – zapytało Słońce, spojrzawszy na Gwiazdkę.
A ona, nie czekając na odpowiedź Anioła, postanowiła sama się przedstawić. Dygnęła ślicznie i wyśpiewała jednym tchem:
- Cześć! Jestem Gwiazdka! Narodziłam się wraz ze wschodem Słońca. Twoje promienie jako pierwsze ogrzały moje ramiona. Mam malutką przyjaciółkę Patrycję. Przyszła na świat rankiem… Jest jeszcze taka delikatna i bezbronna! Potrzebuje naszej pomocy. Przyleciałam cię prosić, abyś otuliło to dziecko swoim ciepłem. Niech nigdy nie zabraknie w jego życiu Słońca!
- Gwiazdko! – Roześmiało się Słońce. – Możesz być spokojna, mój promyk asystował przy narodzinach Patrycji. Płomień z jego pochodni nasycił serce tego dziecka niezwykłym żarem. Wraz z tym ciepłem otrzymała niezwykłą moc - moc miłości! Będzie czerpać z niej siłę przez całe życie.
- Dziękuję ci Słońce! – Gwiazdka aż podskoczyła z radości, dowiedziawszy się, jak wielki dar nosi w sercu Patrycja.
- A teraz ruszajcie dalej! Ja mam jeszcze dużo pracy… - Westchnęło Słońce. – Po drugiej stronie niebieskiej bramy mieszka mój brat Księżyc. Odwiedźcie go i pozdrówcie ode mnie. Nigdy nie mamy czasu, by się spotkać. On pracuje nocą, ja zaś w dzień. Ciągle mijamy się. Musicie dotrzeć do jego pałacu, zanim wyruszy na nocną wędrówkę po niebie.
- Dziękujemy ci Słońce za wszystko – rzekł Anioł i wraz z przyjaciółką pofrunął w kierunku niebiańskiej bramy.
Droga była daleka. Gwiazdka płynęła za Aniołem, rozglądając się na boki. Nadchodził wieczór. Aniołki z małymi latarkami zaczęły krążyć po niebieskim gościńcu. Wyglądały z daleka jak robaczki świętojańskie. Cała Droga Mleczna usiana była błyszczącymi punkcikami.
- Dobry wieczór, siostry! – wołała Gwiazdka, mijając kuzynki. Wiedziała, że każda z nich oznacza jedno ludzkie istnienie.
Księżyc mieszkał w gwiezdnym pałacu. Jego tron wyścielony warkoczami komet lśnił pośrodku lazurowej komnaty.
- Czekałem na was – powitał przybyszy. – Przebyliście wiele mil świetlnych. Na pewno jesteście strudzeni. Odpocznijcie!
Anioł i Gwiazdka usiedli na kryształowych krzesłach. Duszek ubrany w błękitny smoking przyniósł nektar w kubkach w kształcie liliowych dzbaneczków. Aromatyczny napój szybko pokrzepił zmęczonych wędrowców. Gwiazdka nigdy nie piła nic równie smacznego. Głaskała się z zadowoleniem po brzuszku, mrugając wymownie w kierunku skrzydlatego kelnera. Najwidoczniej miała ochotę na kolejną porcję odżywczego nektaru! Duszek na skinienie Księżyca podał następną porcję smakowitości.
- Mmmm… - mruczał nasycony nektarem Anioł.
Księżyc, widząc, jak wielką przyjemność sprawił swoim gościom, podkręcił wąsy i rzekł:
- Gwiazdko, wiem, dla kogo bije twoje gwiezdne serduszko! Poprzez płaszcz chmur otaczających ziemię przeniknęło do mojego królestwa ufne spojrzenie kasztanowych oczu pewnej dziewczynki. Musisz wiedzieć, że w chwili jej narodzin wlałem w jej serduszko księżycowy żar. Ta moc pomoże małej zachować czyste serce. Świat usiany jest licznymi niebezpieczeństwami. Dzięki otrzymanemu podarkowi uda się jej zwalczyć mrok. Obdarzona nim na pewno będzie umiała pokonać wszystkie trudności.
Gwiazdka na wieść o kolejnym darze ofiarowanym swej podopiecznej podskoczyła z radości.
- Dziękuję ci, Księżycu, za ten cudowny dar! – zawołała - Musimy wracać Aniele do domu jak najszybciej! Patrycja na mnie czeka!
Serduszko dziecka nasycone słonecznym i księżycowym żarem biło tak mocno, że Gwiazdka słyszała jego melodię w lazurowym pałacu. Nie mogła doczekać się chwili, w której znów ujrzy dziewczynkę.
Anioł uśmiechnął się do przyjaciółki. Gwiazdka poczuła nagle ciepły powiew skrzydeł. Wiedziała, że jest bezpieczna pod jego opieką. Anielska moc uniosła ją wysoko i umieściła na niebieskim firmamencie.
Spójrz, Patrycjo, jak pięknie lśni na wieczornym niebie! Twoja gwiazdka nigdy cię nie opuści. Żar z jej gwiezdnego serca codziennie nasyca twoje serduszko miłością, daje mu radość i odwagę. Pamiętaj, że ilekroć mrok ogarnie twój świat, gwiezdne światło pomoże ci odnaleźć właściwą drogę. Pokonasz mrok! Dzięki niemu odnajdziesz ludzi, których pokochasz…
- A czy Gwiazdka sprawiła także, że spotkałam ciebie…? – zapytała dziewczynka, przytulając się do mnie.
Moje serce zadrżało. Nic nie odpowiedziałam. Nie musiałam… Wyręczyła mnie w tym Gwiazdka. Promieniując ze szczęścia, szepnęła czule do wtulonego w moje ramiona dziecka:
- Jestem z tobą maleńka…
Od tamtego sierpniowego wieczoru upłynęło kilka miesięcy. Lato odeszło wraz z szumem skrzydeł odlatujących na południe ptaków. Ale dla mnie czas zatrzymał się w miejscu.
Gdzie jesteś Patrycjo? Czekam na ciebie w parku na otulonej purpurowym winobluszczem ławce. Tam wciąż pachnie maciejka i świerszcz gra. Spoglądam w niebo i widzę to samo co wtedy... Na wschodzie śliczny Księżyc. Na niebiańskim gościńcu aniołki z latarkami rozpraszają mrok. Wysoko po firmamencie biegnie gwiazdka, radośnie podskakuje wśród lśniących punkcików, czasem ginie mi z oczu…
To ty bawisz się z nią w chowanego… prawda?
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- pallas
- Posty: 1554
- Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33
Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazd
Powiem, tak: To najlepsza bajka jaką czytałem kiedykolwiek. Dzieci wiele mogą z niej się nauczyć o miłości i przyjaciołach. Operujesz świetnym językiem, młodzi czytelnicy będą mieli okazję poznać nowe słowa. Podoba mi się tu użycie narratora pierwszoosobowego. Dzięki niemu jeszcze bardziej czujemy uczucia bohaterek, jak i samej opowiadającej. Trudno coś jest wytłumaczyć dzieciom czy osobą dorosłym, ale zawsze znajdzie się sposób by to zrobić. Po przeczytaniu aż się wzruszyłem. Ciekawy jestem, czemu nie masz więcej komentarzy.
Piotr
Piotr

Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazd
Nie przesadzasz, Piotrze?:) Najlepsza bajka? Chciałabym, żeby taka była:) Moim mistrzem jest Andersen:) Dlaczego mam tak mało komentarzy?
Chyba nie ma co się nad tym zastanawiać, lepiej pisać:) Dziękuję, Piotrze, że zajrzałeś do tej mojej "pisaniny":)

Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- refluks
- Posty: 714
- Rejestracja: 28 lut 2016, 11:49
Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazd
Ukradłem dla siostrzeńca.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazd
To dla starszaków:) ile lat ma dzieciak?:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- pallas
- Posty: 1554
- Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33
Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazd
Wierz, mi lub nie, ale trochę bajek przeczytałem, a tak dobrej dawno nie widziałem. Andersena też bardzo lubię.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazd
Tę opowieść napisałam dwa lata temu. Jeśli chodzi o twórczość dla dzieci, to wiele w niej z mojego świata. Zarzucano mi, że w tych tekstach z cdn. przemycam siebie, a właśnie że nie
Tutaj zawieram wątki autobiograficzne:) Patrycja istniała naprawdę... 


Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- pallas
- Posty: 1554
- Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33
Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazd
Tak też myślałem, smutna to bajka, a to i tak jest piękna. Każdy przemyca siebie w tekstach.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazd
Nie do końca, Piotrze:) Od czego jest wyobraźnia?:) Słowem można kreować różne światy, pod warunkiem, że jest się mistrzem kreacji:)
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2016, 19:05 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- pallas
- Posty: 1554
- Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33
Re: "Bajki dla mojego przyjaciela" - "Historia pewnej gwiazd
Racja. Za pomocą wyobraźni można wszystko, dlatego też Słonce, Księżyc i gwiazdka mówiły. Także pojawił się anioł i motyw wędrówki, ale także czegoś nieuniknionego. Ja jak czasem coś napisze to niektórzy sobie tego nie potrafią wyobrazić.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
/Dante Alighieri - Boska Komedia/