Zima wasza, wiosna nasza /15/ - Gołabek pokoju
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Zima wasza, wiosna nasza /15/ - Gołabek pokoju
od początku
w poprzednim akcie
Epizod XV
Gołąbek pokoju
(ławeczka, na niej trzy skulone postaci, pada deszcz na przemian ze śniegiem)
KRZYWY: Chuj by to strzelił, takie pogode.
BANKIER: Ciekawe, jak chuj strzela.
KRZYWY: Wytęż ino słuch, to zara usłyszysz, jak mie strzela.
LITERAT: Byście lepiej wykombinowali, skąd tu kasy na wisienkę skołować.
KRZYWY: Na chuj ci kasa? I tak cie snajper odstrzeli niedługo.
LITERAT: Co ty znów pierdolisz, Krzywy? Jaki snajper?
BANKIER: A co? Wiadomości się nie słuchało?
LITERAT: Słuchało się, ale i tak nie jarzę o co temu cymbałowi biega.
BANKIER: Bo ty ino słuchasz ojczulka z Torunia.
LITERAT: Toć z wami wiadomości słuchałem.
KRZYWY: Chujowo żeś słuchał. Musi sie żeś modlił wtenczas.
LITERAT: Pierdol się, kutasie.
(do ławeczki podchodzi pan Janek)
PAN JANEK: Dzień dobry. Co tu tak smutno dzisiaj?
LITERAT: Koledzy chcą na mnie jakiegoś snajpera nasłać.
PAN JANEK: Co takiego?
BANKIER: No tak sobie wydumalim, że jak kaczory dopuszczają w ustawie strzał snajperski do podejrzanego, to niech pan sam powie, kto tu najbardziej podejrzanie wygląda?
PAN JANEK: Dobre, ale to podobno do terrorystów mają strzelać.
KRZYWY: A chuj ich wi, do kogo oni bedo strzelać. Już lepiej niech do niego, jak do mnie.
PAN JANEK: Może tak źle nie będzie.
BANKIER: Ale panu dopierdolą.
PAN JANEK: Mnie? A za co?
BANKIER: Też mówili w wiadomościach, że będzie podatek od handlu w niedzielę. Już postanowione. Tylko internetowy ma być zwolniony. I stragany na odpustach podobno też.
PAN JANEK: To będę hot dogi przez Internet sprzedawał.
LITERAT: Pan też pierdolisz, panie Janku, choć pana to akurat lubię.
KRZYWY: A mnie nie lubisz, skurwielu jeden?
BANKIER: Lizus. Widać się chce wprosić po jakąś zaliczkę na wisienkę, kutas jeden.
PAN JANEK: (z uśmiechem sięga do portfela) To może skocz, Karolku, po flaszkę, bo coś nerwowi dziś jesteście wszyscy. Weź dwie od razu.
(Bankier się oddala)
LITERAT: Ale jak pan chce te kurczaki, albo hot dogi przez Internet? Co, mailem będzie je pan wysyłał?
PAN JANEK: Nie. To proste i już to wymyślili benzyniarze. Będę sprzedawał przez Internet z odbiorem osobistym. Jak klient zamówi i opłaci przez neta, będzie taniej.
KRZYWY: Sprytnie, kurwa. Ale jak pana namierzy jaki snajper, to dupa blada.
PAN JANEK: A co ty dziś tak z tym snajperem?
LITERAT: On chyba o ustawie antyterrorystycznej mówi.
KRZYWY: Jaka, kurwa, chyba? Przecie gadali w telewizorni, że sie bedzie strzelać, co nie?
(wraca Bankier)
BANKIER: Do kogo chcesz strzelać, Krzywy?
KRZYWY: Do tego palanta. (wskazuje głową na Literata)
BANKIER: Zostaw go, lepiej się zajmij polewaniem. (podaje Krzywemu dwie butelki)
PAN JANEK: Ale z tym strzelaniem, to tylko, jak ogłoszą chyba trzeci stopień zagrożenia terrorystycznego?
BANKIER: Nie ogłoszą, tylko premier ogłosi.
LITERAT: A co to za różnica?
BANKIER: A taka, że jak się zbierze demonstracja KOD-u, to pani Szydło szybko ogłosi trzeci stopień i zgromadzenie będzie nielegalne, a snajperzy będą mogli strzelać do przywódców. I nikt się w ustawie nie zająknie, kto ma mu wskazywać cele.
LITERAT: Ty, jak zawsze, masz chore wizje. Chyba to ma dotyczyć terrorystów, a nie protestujących obywateli.
BANKIER: A kto zabroni pani premier nazwać tych obywateli terrorystami?
LITERAT: Pierdolisz, jak zawsze. Ty byś się tylko spiskowych teorii doszukiwał. A tu przecież chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich.
BANKIER: Teraz to ty pierdolisz. Nie dalej, jak wczoraj, ta sama pani premier powiedziała, że w Polsce nie ma zagrożenia terroryzmem. A jak nie ma to po kiego chuja nam taka drakońska ustawa, jeśli nie na opozycję?
PAN JANEK: Coś w tym jest. Bankier już nieraz miał rację w swoich przypuszczeniach.
KRZYWY: Znaczy, trza sie napić, zanim nas odstrzelo. Panie Janku?
PAN JANEK: A daj, i tak nie mam klientów w taką zimnicę.
(piją kolejno z kubka)
KRZYWY: Zimna, franca.
PAN JANEK: Zanieś drugą flaszkę Janeczce, niech podgrzeje trochę.
KRZYWY: Się robi.
LITERAT: Ale jakże to tak? Czy wy myślicie, że się porwą na cały naród? Toż to idiotyzm jest, normalnie.
BANKIER: A jak pani rzecznik PiS-u sędziów Sądu Najwyższego wyzywa od kolesiów, to wyjątkowa mądrość? Ty się, Literat, zastanów, komu, kurwa, kibicujesz. żebyś się nie obudził z kulką w głowie kiedyś.
PAN JANEK: Chyba przegięła ta Mazurkowa.
BANKIER: Był czas przywyknąć.
PAN JANEK: Powiedz mi, Bankier, jak to jest, że wszystko, co ty nam tu mówisz, to się po kolei sprawdza?
KRZYWY: Jasnowidz, kurwa go mać, albo wróżka jaka.
BANKIER: Nie trzeba być wróżką. Kaczyński kiedyś wyraźnie powiedział, że raz zdobytej władzy nigdy nie odda. I nie odda, choćby miał strzelać do poddanych. Mnie to się wydaje, że komuniści przy nim, to mały pikuś.
KRZYWY: Pan Pikuś!
BANKIER: To, co się teraz dziej w kraju, to nic nowego. To już było, choć dość dawno i nie u nas.
PAN JANEK: A gdzie i kiedy?
BANKIER: W Niemczech. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych.
PAN JANEK: Czy to nie nazbyt śmiałe porównanie?
LITERAT: No chyba, kurwa, obaj przeginacie! Pana prezesa chcecie porównać do takiej kreatury?
BANKIER: Tego nie powiedziałem. Widzę jednak analogie między rządami PiS w dzisiejszej Polsce, a początkami rządów tych tam, w Niemczech, przed wojną. I to spore analogie.
LITERAT: Pierdolcie się wszyscy! Nie będę z wami pił. Jak możecie, kurwa, w ogóle myśleć o takim porównaniu? Bestię w ludzkiej skórze do… do…
KRZYWY: Do gołąbka pokoju, chcesz powiedzieć?
LITERAT: A żebyś, kurwa, wiedział, że gołąbek. Jemu nie zależy na władzy. Nawet się do niej nie pchał, jak Tusk, czy inny Miller.
PAN JANEK: To, że się nie pchał, to akurat zrozumiałe.
LITERAT: Czemu zrozumiałe? Przecież uważacie, że chce rządzić. Na zawsze i absolutnie. Może mu jeszcze trzecią Rzeszę przypiszecie?
BANKIER: Raczej czwartą Rzeczpospolitą. Zapewne, jak tamta, tysiącletnią.
LITERAT: Pierdolenie o Szopenie.
KRZYWY: To może sie napijem, zanim nas odstrzelo?
LITERAT: Pierdolę, nie piję z wami.
BANKIER: Jak nie chcesz, to nie pij. Więcej będzie dla nas.
PAN JANEK: Nie masz się czego obrażać, Zdzichu. Ty masz inne spojrzenie, ale my z tego powodu nie zarzekamy się picia z tobą.
LITERAT: Z panem, to się mogę napić, panie Janku. Pan porządny gość jesteś, ale z tą łachudojdą (wskazuje na Bankiera) ni chuja! Chyba, że przeprosi pana prezesa.
PAN JANEK: Daj spokój, Literat. On nie miał zamiaru obrażać twojego wodza…
BANKIER: Führera. Albo raczej führerka.
PAN JANEK: Daj spokój, Bankier.
LITERAT: Widzi pan, jaka to menda? Nie odpuści za skurwysyna.
BANKIER: Dobra, odpuszczę. Pan prezes Kaczyński, to gołąbek pokoju. Normalnie inkarnacja świętego Franciszka z Asyżu…
LITERAT: Jaja sobie robisz?
BANKIER: Ani trochę. To święty człowiek jest. Normalnie cudotwórca. Inny w życiu by nie przekonał tylu ludzi, żeby nadstawiali dupy za niego. A tu proszę, premierzyca się podkłada, prezydent się podkłada, nawet Ziobro generalny się podkłada.
LITERAT: Jak to się podkłada?
BANKIER: Albo oni wszyscy uwierzyli, że będą rządzić dożywotnio, albo uwierzyli w świętość prezesa. Zachowują się, jakby po nich miał nastąpić choćby potop. A przecież, jeśli do władzy dojdzie inna opcja, a przecież kiedyś dojdzie, to nie prezesa, tylko ich postawi przed Trybunałem Stanu. I na pewno będzie respektować werdykt.
KRZYWY: To się napijem może za taki finał?
PAN JANEK: Dobrze gadasz, Bankier. Kiedyś to się musi skończyć. Komuna też miała trwać wiecznie, a nie trwała.
LITERAT: Ale ja nie rozumiem, za co stawiać tych ludzi przed sądem. Przecież oni robią to, co proponowali ludziom w kampanii. A skoro ludzie ich wybrali, to znaczy, że tego chcą, nie?
BANKIER: A kto zająknął się choćby jednym słowem o Trybunale Konstytucyjnym w kampanii? Czy ktoś powiedział rolnikom, że ograniczy im prawo własności ziemi, żeby ją oddać Kościołowi? A leśnikom lasów? Czy ktoś mówił w kampanii, że zawłaszczy media publiczne i nałoży na społeczeństwo podatek na ich utrzymanie?
LIETRAT: Jaki podatek, idioto? Opłata audiowizualna ma być, bo ludzie nagminnie olewali abonament na radio i telewizor.
BANKIER: Tak uważasz? To spytaj pana Janka, czy się cieszy, że będzie płacił miesięcznie aż trzy takie abonamenty.
PAN JANEK: Dlaczego trzy?
BANKIER: A ile ma pan liczników prądu?
PAN JANEK: No… jeden.
BANKIER: W domu jeden. A te dwa liczniki w budach?
PAN JANEK: Ale to chyba się nie liczy?
BANKIER: Opłata ma być naliczana od każdego licznika.
PAN JANEK: O kurwa!
KRZYWY: To siem, kurwa, napijmy, bo niedługo i wisienkie znowu podnieso. Ino pomyślta, ile liczników potrzeba, co by trafiła na naszo ławeczkie.
cdn.
w poprzednim akcie
Epizod XV
Gołąbek pokoju
(ławeczka, na niej trzy skulone postaci, pada deszcz na przemian ze śniegiem)
KRZYWY: Chuj by to strzelił, takie pogode.
BANKIER: Ciekawe, jak chuj strzela.
KRZYWY: Wytęż ino słuch, to zara usłyszysz, jak mie strzela.
LITERAT: Byście lepiej wykombinowali, skąd tu kasy na wisienkę skołować.
KRZYWY: Na chuj ci kasa? I tak cie snajper odstrzeli niedługo.
LITERAT: Co ty znów pierdolisz, Krzywy? Jaki snajper?
BANKIER: A co? Wiadomości się nie słuchało?
LITERAT: Słuchało się, ale i tak nie jarzę o co temu cymbałowi biega.
BANKIER: Bo ty ino słuchasz ojczulka z Torunia.
LITERAT: Toć z wami wiadomości słuchałem.
KRZYWY: Chujowo żeś słuchał. Musi sie żeś modlił wtenczas.
LITERAT: Pierdol się, kutasie.
(do ławeczki podchodzi pan Janek)
PAN JANEK: Dzień dobry. Co tu tak smutno dzisiaj?
LITERAT: Koledzy chcą na mnie jakiegoś snajpera nasłać.
PAN JANEK: Co takiego?
BANKIER: No tak sobie wydumalim, że jak kaczory dopuszczają w ustawie strzał snajperski do podejrzanego, to niech pan sam powie, kto tu najbardziej podejrzanie wygląda?
PAN JANEK: Dobre, ale to podobno do terrorystów mają strzelać.
KRZYWY: A chuj ich wi, do kogo oni bedo strzelać. Już lepiej niech do niego, jak do mnie.
PAN JANEK: Może tak źle nie będzie.
BANKIER: Ale panu dopierdolą.
PAN JANEK: Mnie? A za co?
BANKIER: Też mówili w wiadomościach, że będzie podatek od handlu w niedzielę. Już postanowione. Tylko internetowy ma być zwolniony. I stragany na odpustach podobno też.
PAN JANEK: To będę hot dogi przez Internet sprzedawał.
LITERAT: Pan też pierdolisz, panie Janku, choć pana to akurat lubię.
KRZYWY: A mnie nie lubisz, skurwielu jeden?
BANKIER: Lizus. Widać się chce wprosić po jakąś zaliczkę na wisienkę, kutas jeden.
PAN JANEK: (z uśmiechem sięga do portfela) To może skocz, Karolku, po flaszkę, bo coś nerwowi dziś jesteście wszyscy. Weź dwie od razu.
(Bankier się oddala)
LITERAT: Ale jak pan chce te kurczaki, albo hot dogi przez Internet? Co, mailem będzie je pan wysyłał?
PAN JANEK: Nie. To proste i już to wymyślili benzyniarze. Będę sprzedawał przez Internet z odbiorem osobistym. Jak klient zamówi i opłaci przez neta, będzie taniej.
KRZYWY: Sprytnie, kurwa. Ale jak pana namierzy jaki snajper, to dupa blada.
PAN JANEK: A co ty dziś tak z tym snajperem?
LITERAT: On chyba o ustawie antyterrorystycznej mówi.
KRZYWY: Jaka, kurwa, chyba? Przecie gadali w telewizorni, że sie bedzie strzelać, co nie?
(wraca Bankier)
BANKIER: Do kogo chcesz strzelać, Krzywy?
KRZYWY: Do tego palanta. (wskazuje głową na Literata)
BANKIER: Zostaw go, lepiej się zajmij polewaniem. (podaje Krzywemu dwie butelki)
PAN JANEK: Ale z tym strzelaniem, to tylko, jak ogłoszą chyba trzeci stopień zagrożenia terrorystycznego?
BANKIER: Nie ogłoszą, tylko premier ogłosi.
LITERAT: A co to za różnica?
BANKIER: A taka, że jak się zbierze demonstracja KOD-u, to pani Szydło szybko ogłosi trzeci stopień i zgromadzenie będzie nielegalne, a snajperzy będą mogli strzelać do przywódców. I nikt się w ustawie nie zająknie, kto ma mu wskazywać cele.
LITERAT: Ty, jak zawsze, masz chore wizje. Chyba to ma dotyczyć terrorystów, a nie protestujących obywateli.
BANKIER: A kto zabroni pani premier nazwać tych obywateli terrorystami?
LITERAT: Pierdolisz, jak zawsze. Ty byś się tylko spiskowych teorii doszukiwał. A tu przecież chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich.
BANKIER: Teraz to ty pierdolisz. Nie dalej, jak wczoraj, ta sama pani premier powiedziała, że w Polsce nie ma zagrożenia terroryzmem. A jak nie ma to po kiego chuja nam taka drakońska ustawa, jeśli nie na opozycję?
PAN JANEK: Coś w tym jest. Bankier już nieraz miał rację w swoich przypuszczeniach.
KRZYWY: Znaczy, trza sie napić, zanim nas odstrzelo. Panie Janku?
PAN JANEK: A daj, i tak nie mam klientów w taką zimnicę.
(piją kolejno z kubka)
KRZYWY: Zimna, franca.
PAN JANEK: Zanieś drugą flaszkę Janeczce, niech podgrzeje trochę.
KRZYWY: Się robi.
LITERAT: Ale jakże to tak? Czy wy myślicie, że się porwą na cały naród? Toż to idiotyzm jest, normalnie.
BANKIER: A jak pani rzecznik PiS-u sędziów Sądu Najwyższego wyzywa od kolesiów, to wyjątkowa mądrość? Ty się, Literat, zastanów, komu, kurwa, kibicujesz. żebyś się nie obudził z kulką w głowie kiedyś.
PAN JANEK: Chyba przegięła ta Mazurkowa.
BANKIER: Był czas przywyknąć.
PAN JANEK: Powiedz mi, Bankier, jak to jest, że wszystko, co ty nam tu mówisz, to się po kolei sprawdza?
KRZYWY: Jasnowidz, kurwa go mać, albo wróżka jaka.
BANKIER: Nie trzeba być wróżką. Kaczyński kiedyś wyraźnie powiedział, że raz zdobytej władzy nigdy nie odda. I nie odda, choćby miał strzelać do poddanych. Mnie to się wydaje, że komuniści przy nim, to mały pikuś.
KRZYWY: Pan Pikuś!
BANKIER: To, co się teraz dziej w kraju, to nic nowego. To już było, choć dość dawno i nie u nas.
PAN JANEK: A gdzie i kiedy?
BANKIER: W Niemczech. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych.
PAN JANEK: Czy to nie nazbyt śmiałe porównanie?
LITERAT: No chyba, kurwa, obaj przeginacie! Pana prezesa chcecie porównać do takiej kreatury?
BANKIER: Tego nie powiedziałem. Widzę jednak analogie między rządami PiS w dzisiejszej Polsce, a początkami rządów tych tam, w Niemczech, przed wojną. I to spore analogie.
LITERAT: Pierdolcie się wszyscy! Nie będę z wami pił. Jak możecie, kurwa, w ogóle myśleć o takim porównaniu? Bestię w ludzkiej skórze do… do…
KRZYWY: Do gołąbka pokoju, chcesz powiedzieć?
LITERAT: A żebyś, kurwa, wiedział, że gołąbek. Jemu nie zależy na władzy. Nawet się do niej nie pchał, jak Tusk, czy inny Miller.
PAN JANEK: To, że się nie pchał, to akurat zrozumiałe.
LITERAT: Czemu zrozumiałe? Przecież uważacie, że chce rządzić. Na zawsze i absolutnie. Może mu jeszcze trzecią Rzeszę przypiszecie?
BANKIER: Raczej czwartą Rzeczpospolitą. Zapewne, jak tamta, tysiącletnią.
LITERAT: Pierdolenie o Szopenie.
KRZYWY: To może sie napijem, zanim nas odstrzelo?
LITERAT: Pierdolę, nie piję z wami.
BANKIER: Jak nie chcesz, to nie pij. Więcej będzie dla nas.
PAN JANEK: Nie masz się czego obrażać, Zdzichu. Ty masz inne spojrzenie, ale my z tego powodu nie zarzekamy się picia z tobą.
LITERAT: Z panem, to się mogę napić, panie Janku. Pan porządny gość jesteś, ale z tą łachudojdą (wskazuje na Bankiera) ni chuja! Chyba, że przeprosi pana prezesa.
PAN JANEK: Daj spokój, Literat. On nie miał zamiaru obrażać twojego wodza…
BANKIER: Führera. Albo raczej führerka.
PAN JANEK: Daj spokój, Bankier.
LITERAT: Widzi pan, jaka to menda? Nie odpuści za skurwysyna.
BANKIER: Dobra, odpuszczę. Pan prezes Kaczyński, to gołąbek pokoju. Normalnie inkarnacja świętego Franciszka z Asyżu…
LITERAT: Jaja sobie robisz?
BANKIER: Ani trochę. To święty człowiek jest. Normalnie cudotwórca. Inny w życiu by nie przekonał tylu ludzi, żeby nadstawiali dupy za niego. A tu proszę, premierzyca się podkłada, prezydent się podkłada, nawet Ziobro generalny się podkłada.
LITERAT: Jak to się podkłada?
BANKIER: Albo oni wszyscy uwierzyli, że będą rządzić dożywotnio, albo uwierzyli w świętość prezesa. Zachowują się, jakby po nich miał nastąpić choćby potop. A przecież, jeśli do władzy dojdzie inna opcja, a przecież kiedyś dojdzie, to nie prezesa, tylko ich postawi przed Trybunałem Stanu. I na pewno będzie respektować werdykt.
KRZYWY: To się napijem może za taki finał?
PAN JANEK: Dobrze gadasz, Bankier. Kiedyś to się musi skończyć. Komuna też miała trwać wiecznie, a nie trwała.
LITERAT: Ale ja nie rozumiem, za co stawiać tych ludzi przed sądem. Przecież oni robią to, co proponowali ludziom w kampanii. A skoro ludzie ich wybrali, to znaczy, że tego chcą, nie?
BANKIER: A kto zająknął się choćby jednym słowem o Trybunale Konstytucyjnym w kampanii? Czy ktoś powiedział rolnikom, że ograniczy im prawo własności ziemi, żeby ją oddać Kościołowi? A leśnikom lasów? Czy ktoś mówił w kampanii, że zawłaszczy media publiczne i nałoży na społeczeństwo podatek na ich utrzymanie?
LIETRAT: Jaki podatek, idioto? Opłata audiowizualna ma być, bo ludzie nagminnie olewali abonament na radio i telewizor.
BANKIER: Tak uważasz? To spytaj pana Janka, czy się cieszy, że będzie płacił miesięcznie aż trzy takie abonamenty.
PAN JANEK: Dlaczego trzy?
BANKIER: A ile ma pan liczników prądu?
PAN JANEK: No… jeden.
BANKIER: W domu jeden. A te dwa liczniki w budach?
PAN JANEK: Ale to chyba się nie liczy?
BANKIER: Opłata ma być naliczana od każdego licznika.
PAN JANEK: O kurwa!
KRZYWY: To siem, kurwa, napijmy, bo niedługo i wisienkie znowu podnieso. Ino pomyślta, ile liczników potrzeba, co by trafiła na naszo ławeczkie.
cdn.
Ostatnio zmieniony 21 maja 2016, 23:30 przez zdzichu, łącznie zmieniany 1 raz.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie