Zima wasza, wiosna nasza /16/ - Stado baranów
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Zima wasza, wiosna nasza /16/ - Stado baranów
od początku
w poprzednim akcie
Epizod XVI
Stado baranów
(Teren wokół ławeczki mocno zazieleniony, na krzewach pojawiły się kolorowe kwiaty, fontanna tryska chłodną, krystalicznie czystą wodą)
KRZYWY: (pociąga łyk z kubka i krzywi się z niesmakiem) Ciepła.
BANKIER: Ciesz się, że w ogóle jest i nie narzekaj.
LITERAT: (Również się krzywiąc odstawia kubek) Do wody by flaszkę wstawić, może się trochę schłodzi.
(Krzywy zanurza butelkę w basenie fontanny)
BANKIER: A ja wam, kurwa, mówię, żebyście się cieszyli, bo jeszcze trochę i będziecie wodę z fontanny pili. Znów, kurwa, o pięćdziesiąt groszy droższa.
KRZYWY: Mendy podnieśli, a ludki za wózek ni chuj nie chco podnieść.
LITERAT: Jeszcze sobie jakieś żetoniki powynajdywali, w balona porządnych ludzi robią.
BANKIER: Się, kurwa, ciesz, że nie pracujesz pod biedronką, bo tam w ogóle wózki bez blokady zapodali. Pierdolone pisuary z torbami nas puszczą.
KRZYWY: Z tym to one chyba nie majo wiele wspólnego, co?
BANKIER: Nie wiem, za nimi nie dojdzie. Szydłowa niby taka dobra dla ludzi, a skasowała radę do spraw walki z nienawiścią rasową i dyskryminacją, czy jakoś tak.
LITERAT: A na kiego grzyba nam taka rada? U nas żadnej nienawiści rasowej nie ma.
BANKIER: Tak, u nas miłość bliźniego kwitnie, jak w samym raju. Szczególnie, jak bliźni ciapaty.
LITERAT: Sam, kurwa, rasista jesteś, skoro tak ludzi nazywasz.
BANKIER: Weź, Literat, nie pierdol. Słuchałeś, jaką ustawę nam szykują?
LITERAT: Antyterrorystyczną.
BANKIER: No właśnie. I planują w niej zakazać przebywania w Polsce wyznawcom islamu i ludziom o ciemnej karnacji. I to jest miłość bliźniego, kurwa mać.
LITERAT: Teraz to ty pierdolisz, Bankier. Niczego nie będą zakazywać, tylko ma być szczególny nadzór. I słusznie, bo to potencjalni terroryści są.
KRZYWY: To trza będzie tego lata w cieniu siedzieć, co by sie nie opalić.
BANKIER: Nawet, jak cię za kolor skóry nie wywalą z kraju, to ci, złamasy, audyt zrobią.
KRZYWY: A mie za co?
BANKIER: Cholera ich wie. Za coś tam zawsze zrobią. Nawet, jak za dużo wypijesz i powiesz, że PiS jest do dupy.
KRZYWY: Do dupy to jest papier. PiS jest do niczego.
LITERAT: Ty też pierdolisz, Krzywy. Zobacz, że pierwszy raz, odkąd mamy demokrację, ktoś wyliczył poprzednikom wszystkie przekręty. Na to trzeba było odwagi prezesa Kaczyńskiego i determinacji rządzących.
BANKIER: Brzmi zajebiście. Z taką gadką to by cię prezes od razu ministrem zrobił.
KRZYWY: Ciekawe od czego…
BANKIER: Od propagandy, kurwa. Za Göbbelsa by robił.
LITERAT: Pierdol się. Do propagandy to ty byś się najlepiej nadawał. Pewnie by ludzie uwierzyli w twoje brednie, bo przekonujący jesteś.
KRZYWY: (Wyjmuje butelkę z wody) Dalej ciepła, ale chyba trza sie napić.
LITERAT: Dawaj, taką wypijemy.
BANKIER: Pewnie za zdrowie twojego prezesa?
LITERAT: A czemu nie?
BANKIER: Bo za niego to ja nie wypiję. To oszust jest i kombinator, a jego jedyny cel to dożywotnia władza.
LITERAT: Głupi jesteś. Jemu chodzi o Polskę.
BANKIER: Pewnie, że o Polskę. Nigdzie indziej by się do władzy nie dochrapał. Nawet w bananowych republikach ludzie by go wywieźli na taczkach.
LITERAT: Ciekawe, skąd ty to wszystko wiesz?
BANKIER: Nie trzeba być jasnowidzem, wystarczy popatrzyć, co robi. Rozwala, struktury państwa, żeby je sobie podporządkować. Niebawem zmieni konstytucję i skończą się wybory i inne podobne pierdoły. Kto by sobie tym głowę zawracał!
KRZYWY: To nie bedziem głosować?
BANKIER: Będziemy. Jak sobie, kurwa, plebiscyt wymyślimy, jaki alkohol kupić. Trzech nas jest, to remisu nie będzie.
LITERAT: Chyba za daleko cię wyobraźnia ponosi.
BANKIER: Nie ponosi. Zastanów się, co on ma do stracenia? Jak mu się uda, to będzie rządził, jak sekretarze partii w Związku Radzieckim – dożywotnio. A jak mu się, w co wątpię, nie uda, to sobie pójdzie na zasłużoną emeryturę i będą go wszyscy mogli w dupę pocałować. Nawet z języczkiem.
KRZYWY: Cóś w tym jest, co pan gadasz, panie jasnowidz. Może sie napijem zanim nam prohibincji jakiej nie zapodadzo. (Napełnia kubek i podaje Bankierowi)
BANKIER: (Wypija, ociera usta i oddaje kubek) Ciepła, kurwa.
LITERAT: Ja tam wierzę prezesowi. I widzę dobrą zmianę. Dzieje się naprawdę dużo dobrego ostatnio.
BANKIER: A może jakiś konkret? Niby co dobrego?
LITERAT: Rozliczają aferzystów chociażby. Mają się wziąć za tych od Amber Golda.
BANKIER: Szkoda, że za tych od SKOKów się nie wezmą. Przynajmniej by się uwiarygodnili, a tak wygląda, że zwyczajnie szukają zemsty.
LITERAT: Niby za co?
BANKIER: A za to, że musieli grzać ławy opozycji przez osiem lat.
LITERAT: Za SKOKi też się pewnie wezmą, przecież nie mogą wszystkiego robić naraz.
BANKIER: Nie wezmą się. Akurat tę działkę to ich senator uprawia. Jest wysoce prawdopodobne, że SKOKi upadały, bo z ich kasy finansowali PiS. Oni będą teraz kombinować z rożnymi audytami, uchwałami, pierdołami, ale od SKOKów to się będą trzymali z daleka. Nie zdziwię się, jak im dołożą z państwowej kasy, żeby nie upadały.
KRZYWY: Jak do kopalni?
BANKIER: Jak do kopalni.
LITERAT: Znowu pierdolicie bez sensu. Obaj. Do kopalni nikt nie dokłada. Zwyczajnie rząd obiecał naprawić sytuację w górnictwie i naprawił. Masz kolejny konkret, Karolku.
BANKIER: Teraz toś pierdolnął, jak łysy warkoczem. Jak naprawił? Co naprawił? Odwlekł agonię za pieniądze podatników i akcjonariuszy.
LITERAT: Bzdura. Zwyczajnie wprowadzili plan naprawczy.
BANKIER: A w Dolinę Muminków też wierzysz?
LITERAT: A co to ma do rzeczy?
BANKIER: A ma. Łyknąłeś, jak rybka haczyk, że to program naprawczy. Toż zaprzęgli spółki skarbu państwa do finansowania Kompanii Węglowej, żeby odwlec w czasie zapaść górnictwa.
LITERAT: Jakby te spółki nie widziały szansy powodzenia, to by w to nie weszły chyba.
BANKIER: Weszłyby, weszły. Tak się, kurwa, składa, że minister jest przedstawicielem Skarbu Państwa w spółkach. On podejmuje decyzje, a właściwie Kaczyński.
LIETRAT: Skoro państwo ma w spółkach większość, to chyba ma prawo decydować?
BANKIER: Ma. Ale przy decyzjach strategicznych powinno zwołać walne zgromadzenie akcjonariuszy. Pamiętaj, że masa ludzi zainwestowała w akcje tych spółek oszczędności całego życia. Teraz je stracą, bo za rok, albo dwa, cała ta kasa pójdzie się jebać. A kopalnie i tak upadną.
LITERAT: Nie wierzę. Gdyby tak miało być, rząd nie robiłby nic.
BANKIER: Głupi byłeś i jesteś. I pewnie pozostaniesz cymbałem. Ogłupili cię Kaczory do cna.
KRZYWY: Ale powiedz czemu jest głupi? Cosik kapujem, ale nie całkiem.
LITERAT: Właśnie. Zamiast rzucać jakieś pierdolone inwektywy, mógłbyś nas objaśnić, pojebany geniuszu ekonomi.
BANKIER: Toż tu, kurwa, nic do objaśniania nie ma. Jakby Kaczyński nie odsunął w czasie upadku górnictwa, miałby dzisiaj rozpierduchę w stolicy. I cały misterny plan poszedłby w pizdu. Za dwa lata, jak się umocni, to i górnicy mu nie podskoczą. A wtedy spokojnie pozamyka kopalnie.
KRZYWY: W tym cóś jest…
LITERAT: A ja w takie scenariusze nie wierzę. Ten rząd przynajmniej próbuje coś robić. Platformersy miały górników zwyczajnie w dupie. Jak wszystkich zresztą.
BANKIER: Gdybyś ty, Zdzichu, umiał samodzielnie myśleć, nie dałbyś się nabierać na plewy z telewizora. Popatrz, PiS rozpierdala wszystko, ale zaczął od sądów, prokuratury i policji. Pamiętaj, że po to się karmi psy, żeby rzucały się na wrogów. Oni dążą do swojego celu cholernie konsekwentnie. Nawet wygrana w wyborach, to nie był przypadek.
LITERAT: Jasne, że nie przypadek. Ludzie już mieli dosyć tych złodziei przy korycie.
BANKIER: Mylisz się. Kaczyński wygrał wybory, bo wpadł na genialny pomysł.
LIETARAT: Na jaki?
BANKIER: Na rozdanie ludziom po pięć paczek na bachory. Z taką obietnicą, nawet stado baranów by wygrało. Zwłaszcza w Polsce, gdzie frekwencja nigdy trzydziestu procent nie przekracza.
KRZYWY: Ciekawe…
BA NKIER: Co ciekawe?
KRZYWY: Jakby takie stado potem rządziło… (Wypija, krzywiąc się, zawartość kubka) Ciepła, kurwa!
cdn.
w poprzednim akcie
Epizod XVI
Stado baranów
(Teren wokół ławeczki mocno zazieleniony, na krzewach pojawiły się kolorowe kwiaty, fontanna tryska chłodną, krystalicznie czystą wodą)
KRZYWY: (pociąga łyk z kubka i krzywi się z niesmakiem) Ciepła.
BANKIER: Ciesz się, że w ogóle jest i nie narzekaj.
LITERAT: (Również się krzywiąc odstawia kubek) Do wody by flaszkę wstawić, może się trochę schłodzi.
(Krzywy zanurza butelkę w basenie fontanny)
BANKIER: A ja wam, kurwa, mówię, żebyście się cieszyli, bo jeszcze trochę i będziecie wodę z fontanny pili. Znów, kurwa, o pięćdziesiąt groszy droższa.
KRZYWY: Mendy podnieśli, a ludki za wózek ni chuj nie chco podnieść.
LITERAT: Jeszcze sobie jakieś żetoniki powynajdywali, w balona porządnych ludzi robią.
BANKIER: Się, kurwa, ciesz, że nie pracujesz pod biedronką, bo tam w ogóle wózki bez blokady zapodali. Pierdolone pisuary z torbami nas puszczą.
KRZYWY: Z tym to one chyba nie majo wiele wspólnego, co?
BANKIER: Nie wiem, za nimi nie dojdzie. Szydłowa niby taka dobra dla ludzi, a skasowała radę do spraw walki z nienawiścią rasową i dyskryminacją, czy jakoś tak.
LITERAT: A na kiego grzyba nam taka rada? U nas żadnej nienawiści rasowej nie ma.
BANKIER: Tak, u nas miłość bliźniego kwitnie, jak w samym raju. Szczególnie, jak bliźni ciapaty.
LITERAT: Sam, kurwa, rasista jesteś, skoro tak ludzi nazywasz.
BANKIER: Weź, Literat, nie pierdol. Słuchałeś, jaką ustawę nam szykują?
LITERAT: Antyterrorystyczną.
BANKIER: No właśnie. I planują w niej zakazać przebywania w Polsce wyznawcom islamu i ludziom o ciemnej karnacji. I to jest miłość bliźniego, kurwa mać.
LITERAT: Teraz to ty pierdolisz, Bankier. Niczego nie będą zakazywać, tylko ma być szczególny nadzór. I słusznie, bo to potencjalni terroryści są.
KRZYWY: To trza będzie tego lata w cieniu siedzieć, co by sie nie opalić.
BANKIER: Nawet, jak cię za kolor skóry nie wywalą z kraju, to ci, złamasy, audyt zrobią.
KRZYWY: A mie za co?
BANKIER: Cholera ich wie. Za coś tam zawsze zrobią. Nawet, jak za dużo wypijesz i powiesz, że PiS jest do dupy.
KRZYWY: Do dupy to jest papier. PiS jest do niczego.
LITERAT: Ty też pierdolisz, Krzywy. Zobacz, że pierwszy raz, odkąd mamy demokrację, ktoś wyliczył poprzednikom wszystkie przekręty. Na to trzeba było odwagi prezesa Kaczyńskiego i determinacji rządzących.
BANKIER: Brzmi zajebiście. Z taką gadką to by cię prezes od razu ministrem zrobił.
KRZYWY: Ciekawe od czego…
BANKIER: Od propagandy, kurwa. Za Göbbelsa by robił.
LITERAT: Pierdol się. Do propagandy to ty byś się najlepiej nadawał. Pewnie by ludzie uwierzyli w twoje brednie, bo przekonujący jesteś.
KRZYWY: (Wyjmuje butelkę z wody) Dalej ciepła, ale chyba trza sie napić.
LITERAT: Dawaj, taką wypijemy.
BANKIER: Pewnie za zdrowie twojego prezesa?
LITERAT: A czemu nie?
BANKIER: Bo za niego to ja nie wypiję. To oszust jest i kombinator, a jego jedyny cel to dożywotnia władza.
LITERAT: Głupi jesteś. Jemu chodzi o Polskę.
BANKIER: Pewnie, że o Polskę. Nigdzie indziej by się do władzy nie dochrapał. Nawet w bananowych republikach ludzie by go wywieźli na taczkach.
LITERAT: Ciekawe, skąd ty to wszystko wiesz?
BANKIER: Nie trzeba być jasnowidzem, wystarczy popatrzyć, co robi. Rozwala, struktury państwa, żeby je sobie podporządkować. Niebawem zmieni konstytucję i skończą się wybory i inne podobne pierdoły. Kto by sobie tym głowę zawracał!
KRZYWY: To nie bedziem głosować?
BANKIER: Będziemy. Jak sobie, kurwa, plebiscyt wymyślimy, jaki alkohol kupić. Trzech nas jest, to remisu nie będzie.
LITERAT: Chyba za daleko cię wyobraźnia ponosi.
BANKIER: Nie ponosi. Zastanów się, co on ma do stracenia? Jak mu się uda, to będzie rządził, jak sekretarze partii w Związku Radzieckim – dożywotnio. A jak mu się, w co wątpię, nie uda, to sobie pójdzie na zasłużoną emeryturę i będą go wszyscy mogli w dupę pocałować. Nawet z języczkiem.
KRZYWY: Cóś w tym jest, co pan gadasz, panie jasnowidz. Może sie napijem zanim nam prohibincji jakiej nie zapodadzo. (Napełnia kubek i podaje Bankierowi)
BANKIER: (Wypija, ociera usta i oddaje kubek) Ciepła, kurwa.
LITERAT: Ja tam wierzę prezesowi. I widzę dobrą zmianę. Dzieje się naprawdę dużo dobrego ostatnio.
BANKIER: A może jakiś konkret? Niby co dobrego?
LITERAT: Rozliczają aferzystów chociażby. Mają się wziąć za tych od Amber Golda.
BANKIER: Szkoda, że za tych od SKOKów się nie wezmą. Przynajmniej by się uwiarygodnili, a tak wygląda, że zwyczajnie szukają zemsty.
LITERAT: Niby za co?
BANKIER: A za to, że musieli grzać ławy opozycji przez osiem lat.
LITERAT: Za SKOKi też się pewnie wezmą, przecież nie mogą wszystkiego robić naraz.
BANKIER: Nie wezmą się. Akurat tę działkę to ich senator uprawia. Jest wysoce prawdopodobne, że SKOKi upadały, bo z ich kasy finansowali PiS. Oni będą teraz kombinować z rożnymi audytami, uchwałami, pierdołami, ale od SKOKów to się będą trzymali z daleka. Nie zdziwię się, jak im dołożą z państwowej kasy, żeby nie upadały.
KRZYWY: Jak do kopalni?
BANKIER: Jak do kopalni.
LITERAT: Znowu pierdolicie bez sensu. Obaj. Do kopalni nikt nie dokłada. Zwyczajnie rząd obiecał naprawić sytuację w górnictwie i naprawił. Masz kolejny konkret, Karolku.
BANKIER: Teraz toś pierdolnął, jak łysy warkoczem. Jak naprawił? Co naprawił? Odwlekł agonię za pieniądze podatników i akcjonariuszy.
LITERAT: Bzdura. Zwyczajnie wprowadzili plan naprawczy.
BANKIER: A w Dolinę Muminków też wierzysz?
LITERAT: A co to ma do rzeczy?
BANKIER: A ma. Łyknąłeś, jak rybka haczyk, że to program naprawczy. Toż zaprzęgli spółki skarbu państwa do finansowania Kompanii Węglowej, żeby odwlec w czasie zapaść górnictwa.
LITERAT: Jakby te spółki nie widziały szansy powodzenia, to by w to nie weszły chyba.
BANKIER: Weszłyby, weszły. Tak się, kurwa, składa, że minister jest przedstawicielem Skarbu Państwa w spółkach. On podejmuje decyzje, a właściwie Kaczyński.
LIETRAT: Skoro państwo ma w spółkach większość, to chyba ma prawo decydować?
BANKIER: Ma. Ale przy decyzjach strategicznych powinno zwołać walne zgromadzenie akcjonariuszy. Pamiętaj, że masa ludzi zainwestowała w akcje tych spółek oszczędności całego życia. Teraz je stracą, bo za rok, albo dwa, cała ta kasa pójdzie się jebać. A kopalnie i tak upadną.
LITERAT: Nie wierzę. Gdyby tak miało być, rząd nie robiłby nic.
BANKIER: Głupi byłeś i jesteś. I pewnie pozostaniesz cymbałem. Ogłupili cię Kaczory do cna.
KRZYWY: Ale powiedz czemu jest głupi? Cosik kapujem, ale nie całkiem.
LITERAT: Właśnie. Zamiast rzucać jakieś pierdolone inwektywy, mógłbyś nas objaśnić, pojebany geniuszu ekonomi.
BANKIER: Toż tu, kurwa, nic do objaśniania nie ma. Jakby Kaczyński nie odsunął w czasie upadku górnictwa, miałby dzisiaj rozpierduchę w stolicy. I cały misterny plan poszedłby w pizdu. Za dwa lata, jak się umocni, to i górnicy mu nie podskoczą. A wtedy spokojnie pozamyka kopalnie.
KRZYWY: W tym cóś jest…
LITERAT: A ja w takie scenariusze nie wierzę. Ten rząd przynajmniej próbuje coś robić. Platformersy miały górników zwyczajnie w dupie. Jak wszystkich zresztą.
BANKIER: Gdybyś ty, Zdzichu, umiał samodzielnie myśleć, nie dałbyś się nabierać na plewy z telewizora. Popatrz, PiS rozpierdala wszystko, ale zaczął od sądów, prokuratury i policji. Pamiętaj, że po to się karmi psy, żeby rzucały się na wrogów. Oni dążą do swojego celu cholernie konsekwentnie. Nawet wygrana w wyborach, to nie był przypadek.
LITERAT: Jasne, że nie przypadek. Ludzie już mieli dosyć tych złodziei przy korycie.
BANKIER: Mylisz się. Kaczyński wygrał wybory, bo wpadł na genialny pomysł.
LIETARAT: Na jaki?
BANKIER: Na rozdanie ludziom po pięć paczek na bachory. Z taką obietnicą, nawet stado baranów by wygrało. Zwłaszcza w Polsce, gdzie frekwencja nigdy trzydziestu procent nie przekracza.
KRZYWY: Ciekawe…
BA NKIER: Co ciekawe?
KRZYWY: Jakby takie stado potem rządziło… (Wypija, krzywiąc się, zawartość kubka) Ciepła, kurwa!
cdn.
Ostatnio zmieniony 07 cze 2016, 0:08 przez zdzichu, łącznie zmieniany 1 raz.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie