Komentowałem już gdzieś ten wiersz, to i nic nowego
nie powiem. Nie mogę się jednak przekonać
w wierszach do sformułowań ogólnikowych
w rodzaju "i innych takich"
podoba mi się choć pesymistyczny bardzo temu kto marznie na ziemi , w locie może być równie zimno i samotnie
latanie to praca a nie zabawa (dla latających) jak dla nas chodzenie
więc to wiersz o kimś komu nie wystarcza to kim jest
nie godzi się
uważa że powinien być kimś lepszym
w ogóle ze powinno coś się stać aby mógł się kochać
nie godzi się na tęsknotę i pustkę którą wszyscy mamy w sobie jak przeczucie nieistnienia (czy może innego istnienia) z którego przychodzimy i w które wracamy -
nie godzi się więc pije
ogląda telewizję
zagłusza
czeka na podmuch z zewnątrz który może tylko bardziej skulić wystraszyć
a jakby tak już nie chciał fruwać i latać tylko poszedł na spacerek letniego dnia
może nagle sam uniósłby się w powietrze od tych zapachów, drżeń gałęzi kolorów i dźwięków
może zaciągnąłby się wiosna czy latem czy zimą jak inni kokainą
i moze ?
wreszcie by WYSTARCZYŁO
tylko ? to
Aż mi się nie chcę wytykać błędów, tak dobrze ten wiersz się czyta. Ale jeden, który oczywiście dla mnie jest błędem i to niestety grubym wytknę - brak tytułu, dla mnie integralna część wiersza.